*CO NOWEGO?* - Październik
Co tam, panie, w październiku nowego?
A no sporo ambry, ale uważajcie, bo teraz – w ślad za zmianą nomenklatury na bardziej poprawną politycznie – ambra wcale nie musi oznaczać tylko ambry. Ambra to teraz dawny orient. Tak więc w Amber Universe wkroczył niedawno Creed (a był tam i irys i migdały i tabaka), a teraz podobny klimat przywołuje w swoim nowym tercecie Houbigant. Nazywa go Les Ambres, a w jego skład wejdą Ambre Rubis, Rose du Désert i Vanille Impériale. Kolekcję wyróżniają ognisto czerwone flakony. Kolejną ambrę wkrótce pokaże też Tom Ford (a ja jeszcze Black Lacquer nie powąchałem!). Będzie to Amber Intrigue, a w jej nutach poczujemy cynamon, daktyle, kadzidło frankońskie, wetywerię, sandałowca, ambrę i labdanum. Mam słabość do daktyli (również w owsiance!), nie omieszkam więc tej premiery autorstwa Pascala Gaurina i Juliena Rasquineta wcześniej czy później sprawdzić.
To tyle tytułem ambrowego wstępu. Czas na wielką premierę, którą zawsze jest nowy filarowy zapach. A taki planuje marka Nina Ricci, która przez ostatnie 18 lat skupiała się raczej na mnożeniu swoich jabłuszek. Teraz, pod kierownictwem nowego dyrektora kreatywnego – Harrisa Reeda – marka zaprezentuje zupełnie nowy damski zapach inspirowany mitologią – Venus. Jego autorami są Alexandra Monet, Nathalie Lorson i Olivier Cresp, a centralną nutą będzie magnolia w towarzystwie paczuli i wanilii. Zatem kwiatowy neo-szypr, który może być całkiem udany. Flakon totalnie w duchu 40s! Tak bardzo niewspółczesny, że aż piękny!
Bracia Caten z Kanady czyli Dsquared2 na fali popularności swoich czapeczek i t-shirtów z logo ICON postanawiają wypuścić perfumy o tej samej nazwie. Dla niej i dla niego. Biało, czarno. Kompozycje dość przewidywalne, boleśnie damskie i boleśnie męskie. Icon pour Femme ma być kwiatowo-drzewnym piżmowcem z dodatkiem pralin, Icon pour Homme z kolei aromatycznym fużerem z szałwią, lawendą, geranium, akigalawood i… tulipanem. Flakony bardzo instagramowe. Będą się cykały i sprzedawały.
Dwa miesiące temu pisałem o ekstraktach u butikowego Diora (już je powąchałem) i Matiere Premiere, teraz w ich ślady idą Ormaie i D’Orsay. Pierwsza marka wypuści wzmocnione wersje dwóch ze swoich pachnideł: Ivonne i Toï Toï Toï. Yvonne w wersji extrait ma być florientalem z nutami śliwki i brzoskwini, natomiast Toï Toï Toï zostanie wzbogacony owocowością maliny, słodyczą dawany i tajemniczością kadzidła. D’Orsay natomiast zapowiada trio ‘love potions’ z celowo przedawkowanymi składnikami. Tonka Hysteria autorstwa Jordi Fernandeza będzie ambrowcem o pudrowym ogonie, Flower Lust stworzony przez Dominique’a Ropiona połączy między innymi różowy pieprz z ylang ylang, a Incense Crush pana Juliena Rasquineta pachnieć będzie dębem, cedrem, kardamonem i goździkiem (przyprawą). Po nutach patrząc powinienem się zakochać w tym ostatnim, ale już przepadłem dla nazwy tego pierwszego!
Ale to nie wszystko w temacie ekstraktów. Swój pierwszy, wypuszczony z okazji 5 urodzin, zaprezentuje na dniach polska marka Wolfbrothers. Poznamy wersję Extrait de Parfum ich bestsellera czyli Wilka. Klasyczny skład zapachu zostanie pogłębiony o czerwony pieprz i dawanę dające korzenno-owocowe brzmienie, mirrę i kadzidło dla podbicia balsamiczności oraz skórę dla uwydatnienia zwierzęcości. Jestem bardzo ciekawy tej odsłony i przyznam się od razu z dumą, że będę jednym z pierwszych, którzy ją powąchają.
Znane i lubiane linie niektórych marek poszerzą się w najbliższym czasie o nowych członków. I tak, do Forbidden Flowers L’Occitane en Provence dołączy Glycine poświęcona pięknemu, fioletowemu pnączu, który zawsze zachwycał mnie wiosną we Włoszech. W nowym zapachu zmieszano nuty bergamotki, limonki palczastej, gruszki nashi, białej piwonii, wisterii, cedru i białego piżma. Myślę, że będzie romantycznie i eterycznie. Mocniejsze uderzenie na pewno zafunduje nam Kilian dołączając do swojej kolekcji Liquors – Old Fashioned poświęcony zapachowi whiskey. Ja już go wąchałem i uważam, że jest przepiękny. Cudownie zmieszano w nim nuty pszenicy, dawany, kocanki, cedru, styraksu i balsamu tolu. Old Fashioned od razy wysforował się u mnie na pozycję lidera w tej kilianowskiej kolekcji (tuż obok L’Heure Verte, a w zasadzie teraz już Fièvre Verte) i w moim uznaniu na głowę bije przehypowane jak dla mnie Angel’s Share. Bajkowa kolekcja Crazy THoO wzbogaci się z kolei o dwa nowe zapachy, z których bardziej zainteresował mnie ten o nazwie Dear Karma. A dlaczego? Ano bo jest tu mój ulubiony absynt (patrz Fièvre Verte parę linijek wyżej), a do tego róża, szafran, mirra i skóra. No koniecznie muszę to powąchać! Czwarty zapach w swojej kolekcji perfum zapowiada Victoria Beckham. Tym razem ma być to propozycja skierowana do mężczyzn. 21:50 Reverie będzie ambrowym-drzewniakiem (najlepszy wybór na nadchodzący sezon!) z nutami liści tytoniu, śliwki (!), wanilii, tonki i cedru. Słyszałem skądinąd, że kompozycje spod szyldu byłej Spice Posh są bardzo dobre. Wielka szkoda, że tak trudno je przetestować w naszej części świata.
Jeszcze cztery nowości niszowe i możemy zmierzać do końca. Włoskie Coreterno tej jesieni daje nam Nocnego Idola! A czym tenże pachnie? Szafranem, mango i miodem, z kwiatowym sercem i drzewną bazą. Szafranowy miód z nutką soczystego mango? Hmmm to może być dobre. Kajal Perfumes idzie we flankery! Swojego bestsellera – Lamar – obleka w czerń i nazywa Lamar Noir. Ten orientalny kwiatowiec ma być podrasowany skórą i mocniejszymi drewnami. Totalnie out of the blue, w tym całym jesiennym zalewie miękkości, drzewności i ambrowości, Costume Nationale postanawia wypuścić zapach wodno-fużerowy i nazwać go Sea Thru. Ja jednak morskim klimatom nigdy nie odmawiam, zatem z pewnością spróbuję tego turkusowego delikwenta gdy tylko nadarzy się okazja. Fajnie, że są tu grejpfrut, cyprys i mech. To dobrze wróży! A co Wam wróżą nuty pieczonego kurczaka, piwa i masła? Niezłą imprezę? No to by się zgadzało. Versatile Paris w tym roku lansuje La Foncedalle, co można by przetłumaczyć z francuskiego jako ‘wilczy apetyt’. Ideą twórców było wrzucenie do kompozycji aromatów nocnego, nieskrępowanego spotkania przyjaciół przy suto zastawionym stole. Ciekawe czy zapach będzie powodował ślinotok? Jakkolwiek szokująco i przełomowo La Foncedalle może brzmieć, przypominam, że mieliśmy już w historii zapach, który wielu kojarzył się z pieczonym kurczakiem, choć tam nie wymieniano tego składnika tak bezpośrednio. Wiecie o czym mówię?
Warto też wspomnieć o tradycyjnej od paru lat, jesiennej limitce Shalimar od Guerlain zwanej Millèsime. Za każdym razem w tej edycji perfumiarze marki eksponują jeden ze składników słynnej Guerlinade. Tym razem tytułowym tematem jest jaśmin. Delphine Jelk wykorzystała tu jego dwa gatunki: Sambac i Grandiflorum. Miałem okazję już powąchać Shalimar Millèsime Jasmin. Jest przebogaty, indoliczny, piżmowy, piękny!
A już na sam koniec, ponieważ Święta przecież tuż tuż, dwie zapowiedzi zapachów w świątecznych odsłonach. Jean Paul Gaultier tradycyjnie odziewał swoje torsy i gorsety (Le Male i Classique) w sezonowe ubranka, ale tym razem postanowił je ozdobić motywami z renesansowych malowideł. Chanel podeszło do tematu w bardziej tradycyjny sposób i obsypała Piątkę sztucznym śniegiem. Który ze świątecznych pomysłów do Was bardziej przemawia. Ja czekam na kolejne propozycje, o których oczywiście będę donosił.