*PAMIĘTNIK CHARLIEGO* - Jean Paul Gaultier, Gaultier2
Każda epoka ma swój złoty wiek. Również perfumeryjna. Pamiętacie Gila Pendera z filmu Allena „O północy w Paryżu”? Tego słabo rokującego amerykańskiego pisarza i zupełnie niespełnionego narzeczonego, który nagle znajduje się nie tylko w Paryżu, ale i w Paryżu swoich marzeń, czyli w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Trafia do swojej Arkadii, a tam obok Hemingwaya, Fitzgeraldów i Dalego, spotyka muzę artystów – Adrianę – która też tęskni do swojego złotego wieku, którym była Belle Époque. Zawsze jest jakieś „kiedyś”, które jest lepsze od teraz. Zwykle jest lepsze, bo je idealizujemy.
„Kiedyś to były perfumy!” Ile razy słyszeliście lub czytaliście taką eksklamację? Ba, ile razy sami ją wypowiadaliście? Wśród fanów perfum, prawdziwych perfumoholików, tęsknota za Arkadią jest wszechogarniająca. Ogarnia i mnie. Wzdycham do wycofanych zapachów, pieszczę ostatnie krople na dnach flakonów z ubiegłego wieku, poszukuję obsesyjnie „złotych strzałów” w bezkresach internetu. Efektem tych westchnień, rozczuleń, zgryzot i rozterek ma być poniższy cykl, który zatytułowałem Pamiętnik Charliego. Chcę w nim ocalić od zapomnienia, ożywić – dla Was i dla siebie – zapachy, które nie są już produkowane i które są trudne lub prawie niemożliwe do zdobycia. Za niektóre z nich trzeba bardzo słono zapłacić, inne kosztują grosze, ale popadły, dziwnym trafem, w otchłań zapomnienia.
W ubiegłym roku w Pamiętniku Charliego przeplatałem wpisy o zapachach damskich i męskich. Pierwsze wspomnienie 2022 roku będzie unisexowe i to w pełni tego niepolskiego słowa znaczeniu. Po prawdzie dla mnie wszystkie zapachy są unisexowe, a w zasadzie wszystkie zapachy są dla ludzi. Jeśli mnie regularnie czytacie, to powinniście już to wiedzieć. Ale do rzeczy…
Niektórym markom udaje się wylansować prawdziwe perfumeryjne gwiazdy. Weźmy na przykład francuski dom mody Jean Paul Gaultier. Myślisz Gaultier, widzisz marynarski tors lub biust w gorsecie. Le Mâle i Classique to niezaprzeczalne sprzedażowe hity, które nie przestają przyciągać uwagi i nie ustają w nigdy niekończącym odradzaniu się w coraz to nowych formach, kolorach i ubrankach. Świetnie? Tak i nie. W cieniu takich gwiazd naprawdę ciężko przebić się innym kompozycjom marki. W przypadku Gaultiera nader boleśnie to widać. Marka wylansowała kilka genialnych zapachów, które nie wytrzymały konkurencji członków swojej własnej rodziny. Kolońskie Monsieur Eau de Matin, tuberozowe Fragile, wspominane już w Pamiętniku Charliego Kokorico czy ożywczo-kwiatowe Ma Dame. I jeszcze jeden. Gaultier2. To jego chcę dziś wspominać. Nie wytrzymał, a szkoda, bo był to świetnie pomyślany koncept i doskonały zapach.
W 2005 roku Jean Paul Gaultier powołuje do życia Gaultier2, ambrowo-waniliowy zapach dla niej i dla niego. Dwójka w nazwie do tej dwoistości kompozycji właśnie się odnosi. Nosem Gaultier2 zostaje Francis Kurkdjian, który wcześniej stworzył dla tego samego domu ikonicznego Le Mâle. Inspiracją dla nowego zapachu jest magnetyzm ciał. Ciał, które się przyciągają i ciał, które magnetycznie pachną. I trzeba przyznać, że przetłumaczenie tego konceptu na perfumy wyszło Kurkdjianowi znakomicie.
Gaultier2 to erotycznie-słodka bomba! I to do potęgi drugiej!!! Erotyczna, ale nie wulgarna, co ważne. W pierwszej sekundzie czuję coś na kształt mokrego surowego ciasta podbitego cielesnym piżmem i… kwiatem pomarańczy. Wiem, składnik ten nie widnieje w piramidzie nut. Trudno, ja go w otwarciu czuję. Jest świeży, pudrowy i cielesny. Potem robi się już tylko słodziej. Piżmo, obok wanilii i słodkiej ambry, jest jedną z trzech oficjalnych nut tej prostej, ale genialnej formuły. To ono niewątpliwie odpowiada za cielesność kompozycji. Czujemy tu ciepło ludzkiej skóry z całą jej fizjologią utrzymaną oczywiście w pewnych cywilizowanych ryzach. Wanilia z ambrą tworzą gourmandową stronę zapachu. Jak już wspomniałem zdecydowanie słodką. Słodycz można tu odmieniać przez wszystkie przypadki – jest syropowa, pudrowa, miodowa, kwiatowa, ciasteczkowa, likierowa, ambrowa, animalna... Czuć tu też – w pewnym momencie - najzwyczajniej w świecie cukier! Pomimo nuklearnego wręcz stężenia słodyczy, nie męczy ona mnie tak jak potrafią to zrobić współczesne dosładzane czym się da damskie i męskie kompozycje. I tu upatruję geniusz Kurkdjiana. Zrobić coś tak mocno słodkiego i nie zamęczyć takiego słodyczowego sceptyka jak ja.
Całość Gaultier2 jest dość linearna, niewiele więcej się tu dzieje. Ale to co ten nieskomplikowany zapach wyczarowuje na skórze w zupełności wystarcza. Gdy go czuję widzę złocistość, czuję miękkość i słyszę kocie mruczando. Prostota i bogactwo w jednym. Bogactwo zmysłowości i komfortu. Ten zapach nie jest ani kobietą, ani mężczyzną. Jest nastrojem, jest ochotą, jest apetytem na sensualne lenistwo. Ja mam na niego chęć okazjonalnie, nie wyobrażam sobie pachnieć tak na co dzień, ale jeśli już sięgam po Gaultier2 i aplikuję w rozsądnych ilościach nigdy mnie nie męczy.
Gaultier2 był również bardzo dobrze skrojonym konceptem wizualnym. Na każdym kroku podkreślano tu dwoistość – od samej nazwy i sloganu reklamowego ‘Gaultier Puissance Deux. Pour L’Un Comme L’Autre’ (Gaultier do potęgi drugiej), poprzez kampanię zdjęciową przedstawiającą przyciągających się tancerzy-kochanków, aż po jeden z najbardziej niezwykłych flakonów jakie widziałem. Z pozoru klasyczny w kształcie, pokryty na tylnej ściance metalową płytką z widoczną z obu stron nazwą perfum, całą swoją tajemnicę krył w możliwości łączenia się z drugim flakonem. Dwa flakony połączone w jeden. Przyciągające się magnesem. Jak kochankowie i ich ciała. Ten genialny pomysł na flakon, który można łączyć i rozdzielać na dwa stworzyła dla marki Jean Paul Gaultier agencja kreatywna Centdegrés. Opcja ta była dostępna w zestawie dwóch flakoników o pojemności 40ml każdy. Oprócz tego kupić można było pojedynczy flakonik z 40ml płynu i duży o pojemności 125ml. Wodzie perfumowanej towarzyszyła oczywiście linia do pielęgnacji ciała, w której pamiętam znajdował się nawet perfumowany olejek do masażu ciała. Mój flakonik to ‘używka’, którą kupiłem od znajomej ładnych parę lat temu. Nie ma swojej drugiej połówki, ale trafił na kochający dom gdzie uwalnia się systematycznie jego zawartość na skórę, czyli tam gdzie jego naturalne miejsce.
Zapach: Jean Paul Gaultier, Gaultier2
Premiera: 2005
Nos: Francis Kurkdjian
Nuty: ambra, piżmo, wanilia
Trwałość i projekcja: trwałość znakomita, projekcja średnia
Dostępność: zapach wycofany. Woda perfumowana 40ml, 120ml i 2 x 40ml