*PAMIĘTNIK CHARLIEGO* - Nina Ricci, Mémoire d’Homme
Każda epoka ma swój złoty wiek. Również perfumeryjna. Pamiętacie Gila Pendera z filmu Allena „O północy w Paryżu”? Tego słabo rokującego amerykańskiego pisarza i zupełnie niespełnionego narzeczonego, który nagle znajduje się nie tylko w Paryżu, ale i w Paryżu swoich marzeń czyli w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Trafia do swojej Arkadii, a tam obok Hemingwaya, Fitzgeraldów i Dalego spotyka muzę artystów – Adrianę – która też tęskni do swojego złotego wieku, którym była Belle Époque. Zawsze jest jakieś „kiedyś”, które jest lepsze od teraz. Zwykle jest lepsze, bo je idealizujemy.
„Kiedyś to były perfumy!” Ile razy słyszeliście lub czytaliście taką eksklamację? Ba, ile razy sami ją wypowiadaliście? Wśród fanów perfum, prawdziwych perfumoholików tęsknota za Arkadią jest wszechogarniająca. Ogarnia i mnie. Wzdycham do wycofanych zapachów, pieszczę ostatnie krople na dnach flakonów z ubiegłego wieku, poszukuję obsesyjnie „złotych strzałów” w bezkresach internetu. Efektem tych westchnień, rozczuleń, zgryzot i rozterek ma być poniższy cykl, który zatytułowałem Pamiętnik Charliego. Chce w nim ocalić od zapomnienia, ożywić – dla Was i dla siebie – zapachy, które nie są już produkowane i które są trudne lub prawie niemożliwe do zdobycia. Za niektóre z nich trzeba bardzo słono zapłacić, inne kosztują grosze, ale popadły dziwnym trafem z otchłań zapomnienia.
Nina Ricci nie jest domem mody kojarzącym się zapachowymi bestsellerami dla mężczyzn. Starsze pokolenie kojarzy go raczej z damskim klasykiem z 1948 roku – L’Air du Temps, młodsze z niezliczoną ilością pachnących jabłuszek z linii Luna, Les Sorbets i Nina. Najlepszym dowodem na to, że mężczyźni byli traktowani przez marką po macoszemu, jest fakt, że recenzowany przeze mnie dziś zapach powstał 19 lat temu i od tamtego czasu nic dla nas – facetów – się spod szyldu Nina Ricci nie pojawiło. Przed nim zaś, ostatni męski zapach miał premierę pod koniec lat 80. No ale wiadomo, nie o ilość przecież chodzi, a o jakość. XX-wiecznych męskich kompozycji Niny Ricci nie znam, ale powstały na początku XXI wieku Mémoire d’Homme zawsze do mnie przemawiał… choć swój flakon upolowałem dopiero w 2015 roku, gdy był już oficjalnie wycofany.
Memoire d’Homme to zapach oficjalnie sklasyfikowany jako drzewny-szypr, choć wielu woli go wkładac do szufladki woody-spicy i myślę, że to bardziej prawidłowa etykietka. Ale tylko etykietka, bo dzieje się tu dużo więcej. W Mémoire d’Homme odnajduję dla siebie tematy cytrusowo-świeże, przyprawowe, słodkawe, dymne, wędzone i żywiczne. I to dokładnie w wymienionej powyżej kolejności.
Temat cytrusowy to grejpfrut. W swoim białym wydaniu. Kwaśny, gorzkawy, energetyczny, tylko ciut, ciut słodki. Ale jego czystą nutę poczujemy dosłownie przez chwilkę. Za moment do akcji wkroczy bowiem trzech solidnych zawodników, którzy podejmą i przekształcą świeżą, cytrusową nutę otwarcia. Mowa o pieprznej gałce muszkatołowej, ocieplającym imbirze i bardzo ciekawie ujętej tu – i moim zdaniem kradnącej całe show – lukrecji. Nie jest ona w Mémoire d’Homme ani słodka, ani mdląca i to właśnie dzięki grejpfrutowej nucie otwarcia, która co prawda słabnie z czasem, ale jej świeżość jest wyczuwalna do końca.
To grejpfrutowo-przyprawowe kombo jest sercem kompozycji, za którą stało dwóch perfumiarzy - Rosendo Mateu i, będąca jeszcze przed objęciem posady u Hermèsa – Christine Nagel. Na tym etapie mam skojarzenia wybitnie herbaciane. Mam wrażenie, że jestem w suszarni czarnej herbaty gdzie – nie wiedzieć dlaczego – znalazł się też stos białych grejpfrutów. W wyniku połączenia powstaje napój, który orzeźwia, jest korzenny i ma herbacianą taniczność. I nie dosładza się go. Wystarczy korzeń lukrecji.
W głębi kompozycji pojawia się jeszcze coś ciekawego. Tu odnajdujemy wspomnianą wcześniej balsamiczną nutę. Perfumierze postanowili użyć akordu nazwanego Opoline, a który łączy nuty mirry, opoponaxu, ambry, piżma i balsamu jodłowego. Dodatkowo umieszczono tu akord niebieskiego cedru atlaskiego i wetywerii, które wzmacniają drzewność kompozycji. Baza zapachu jest zdecydowanie cieplejsza i mniej wytrawna, ale cały czas pobrzmiewa w niej otwierający całość grejpfrut.
Mémoire d’Homme jest dla mnie zapachem cytrusowym (i to nie słodko-cytrusowym, a cytrusowym), korzennym, podwędzanym i balsamicznym. Jest inny od wszystkiego co znam w męskiej perfumerii, choć - jeśli ktoś przyparłby mnie do muru – powiedziałbym, że wyczuwam tu echa Tea4Two L’Artisana, ale ze zdecydowanie mniejszą dawką słodyczy. Ta oryginalność, inność, a może nawet dla niektórych dziwność tej kompozycji jest dla mnie jednym z jej najmocniejszych atutów. Osobiście lubię nosić go wczesną, słoneczną i jeszcze w miarę ciepłą jesienią. Wydaje mi się, że to idealny zapach na spacer w ozłoconym kolorami parku, który może zakończyć się gorącą herbatą wypitą wieczorem w przytulnej kafejce.
Do tego klimatu bardzo dobrze zresztą przystaje też kolor flakonu, o którym teraz kilka słów. Zaprojektował go wybitny guru w świecie designu Thierry de Baschmakoff, zachowując klasyczny kształt, ale łączac go z nowoczesnymi motywami. Najciekawszym zabiegiem było zbudowanie głównej części flakonu z dwóch nałożonych na siebie i nieco przesuniętych szklanych sztabek. Jest to oczywiście zabieg optyczny. Przednia cześć flakonu ma kolor złoto-brązowy, bardzo kojarzący mi się z barwą gałki muszkatołowej, tylnia szaro-fioletowy. Nowoczesny jest również srebrny atomizer z obracaną opcją blokady. Nazwę zapachu wypisano prostymi białymi literami i wzięto w nawias kwadratowy. Zdjęcia reklamowe i film stworzył Satoshi Saikusa, a swoich twarzy użyczyli zapachowi Madeline Cox i Malcolm Jackson.
Czy ktoś miał okazję używać Mémoire d’Homme? Jakie macie związane z nim wspomnienia?
Zapach: Nina Ricci, Mémoire d’Homme
Premiera: 2002
Nos: Christine Nagel, Rosendo Mateu
Rodzina: szyprowo-drzewna / przyprawowo-drzewna
Nuty: grejpfrut, lukrecja, imbir, gałka muszkatołowa, niebieski cedr, ambra, wetyweria, Opoline (mirra, opoponax, szara ambra, piżmo)
Trwałość i projekcja: dobra / średnia
Dostępność: zapach wycofany – występował jako woda toaletowa o poj. 60ml i 100ml