*RECENZJA* - Pasha de Cartier Parfum
Czy wiecie, że zamówiony u Cartiera w latach 30 ubiegłego wieku przez Paszę Marakeszu zegarek był jednym z pierwszych wodoodpornych urządzeń na świecie? Bajecznie bogaty gubernator, jak się okazuje, był nie tylko amatorem luksusu, ale i bardzo aktywnym mężczyzną. Zegarek Pasha – charakteryzujący się okrągłą złotą tarczą, czterema arabskimi cyframi i kaboszonową koronką wykończoną szafirem – wszedł do ogólnodostępnej oferty marki w 1985 roku, a 7 lat później doczekał się swojej zapachowej interpretacji w postaci drzewno-aromatycznej kompozycji Pasha de Cartier.
Mówi się, że w tym świeżym, klasycznym i nieomylnie męskim zapachu autorstwa Jacquesa Cavallier o palmę pierwszeństwa piękną walkę toczą akordy fougerowy i szyprowy. Pasha jest powściągliwie elegancki. Od zawsze kojarzył mi się z perfekcyjnie skrojonym szarym garniturem. Zapachowa rodzina z zegarkiem w tle rozrosła się w 2013 roku kiedy to marka wylansowała wersję Edition Noire z miętą, fiołkiem, irysem i przyprawami oraz – dwa lata później – odświeżoną morskimi akordami Edition Noire Sport.
Historia flakonu o kopułowym kształcie inspirowanym słynną koronką eleganckiego zegarka ma swój ciąg dalszy. W tym roku Cartier przedstawia światu Pasha de Cartier Parfum – współczesną i intensywną wersję klasyka. Stworzyła ją nadworna perfumiarka marki – Mathilde Laurent – ocieplając, pogłębiając i dodając orientalnego rysu pierwotnej fougerowej mieszance. W wersji Parfum pojawiają się nowe akordy żywiczne – labdanum i benzoes, odrobina słodyczy w postaci fasoli tonka i kropla wybornego alkoholu – koniaku, a może whiskey. Dominującą oś zapachu budują jednak piękny, miękki sandałowiec i odświeżająca go woń zielonego balsamu jodłowego. Całość robi wrażenie zapachu bogatego, ale nie ciężkiego, klasycznego, ale nie banalnego, orientalnego, ale na miarę zachodnich gustów. Kojarzy mi się on z klasyczną tweedową marynarką, której fantazji dodają barwna podszewka o wzorze paisley i skórzane wykończenia kieszeni.
Pasha de Cartier Parfum zachowuje swój fougerowy charakter, ale z brzmienia barbershopowego przechyla się zdecydowanie w stronę męskiego gourmand. Nie ma tu jednak mowy o żadnej ciasteczkowej słodyczy. Ocieplające, słodkie żywice i fasola tonka przyodziewają raczej trzon kompozycji w woal silnie ambrowy, który szalenie długo wybrzmiewa na skórze.
Nowe perfumy sprawdzą się idealnie w chłodniejsze pory roku, ale będą też świetnym dopełnieniem eleganckiego looku z lekką domieszką nonszalancji na specjalne okazje bez względu na temperaturę za oknem.
Piękny, charyzmatyczny zapach w środku, a na zewnątrz dzieło wybitnego designu z trzema charakterystycznymi elementami cartierowskiej sygnatury. Pionowe szlify na szkle (gadroons) dodające flakonowi dynamiki znajdują swoje przedłużenie na kopułowym, srebrzystym korku. U jego bazy odkrywamy trzy splecione ze sobą obręcze, a na szczycie słynny szafirowy cabochon pierwotnie użyty w koronce zegarka zaprojektowanego dla Paszy. I musze przyznać, że jest to szczyt elegancji.
Zapach: Cartier, Pasha de Cartier Parfum
Premiera: 2020
Nos: Mathilde Laurent
Rodzina: fougerowo-orientalna
Nuty: ambrocenide (molekuła ambrowo-drzewna), sandałowiec, paczula, jodła, nuty alkoholowe, labdanum, benzoes, fasola tonka
Trwałość i projekcja: bardzo dobre
Podobne zapachy: Ralph Lauren Safari for Men, Acqua di Parma Colonia Sandalo
Dostępność: 50ml i 100ml w perfumeriach Douglas