ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

*WYWIAD* Chiara Ronzani, Extrait d'Atelier

*WYWIAD* Chiara Ronzani, Extrait d'Atelier

CharlieNose: Jak znajdujesz Warszawę? Czy coś Cię tu pozytywnie lub negatywnie zaskoczyło?

Chiara Ronzani: To mój pierwszy raz w Warszawie i przylecieliśmy raptem wczoraj, więc nie miałam zbyt wiele czasu by pokręcić się po mieście, ale dziś rano zrobiliśmy sobie bardzo miły spacer nad rzekę. To co mi się tu podoba to zestawienie kontrastów, nowego i starego – bardzo stare budynki stoją koło nowoczesnych wieżowców. Miasto wydaje się być dobrze zorganizowane, ale podobały mi się też wszystkie murale i graffiti, które widziałam po drodze – uwielbiam to! Czuję się tu też bezpiecznie, nie wiem czy to bezpieczne miejsce, ale takie odnoszę wrażenie. I jeszcze jedna zaskakująca rzecz – piękne, zielone parki, dużo zieleni. Fajne bary z młodymi, wyluzowanymi ludźmi. Na to zawsze lubię patrzeć. Chwilami odnosiłam wrażenie, że to miasto jest trochę undergroundowe, że trzeba mieć więcej czasu, żeby je odkryć, zagłębić się w nie. Bardzo ciekawe kontrasty.

CharlieNose: A z której części Włoch Ty pochodzisz?

Chiara Ronzani: Z pochodzenia jestem dziewczyną z gór. Urodziłam się w regionie Asiago Plateau. Słyszałeś kiedyś? Leży na północ od Wenecji, to bardzo górzysta część naszego kraju. Wychowałam się w Veneto. Veneto jest regionem położonym w północno-wschodnich Włoszech z takimi ważnymi miastami jak Wenecja, Vicenza czy Verona, region pełen sztuki i rzemiosła. Zwłaszcza rzemiosła. Jest tu trochę przemysłu, ale głównie mnóstwo mniejszych pracowni rzemieślniczych różnego typu. To wyjaśnia moją fascynację i inspirację jaką czerpię z kultury rzemieślniczej.

Maître Couturier (Krawiec) z nutami ozonu, aldehydów, lawendy, afrykańskiego fiołka, pizma, brzozy, liscia laurowego i drewna gwajakowego

Maître Couturier (Krawiec) z nutami ozonu, aldehydów, lawendy, afrykańskiego fiołka, pizma, brzozy, liscia laurowego i drewna gwajakowego

CharlieNose: Jak to jest, że jesteś Włoszką, ale Twoje perfumy i marka noszą francuskie nazwy? Robisz perfumy bardziej włoskie czy bardziej francuskie? Czy może nie mają one narodowości?

 

Chiara Ronzani: Dla mnie, jak i dla zapachu, granice nie istnieją. Piękno jest tam gdzie je czujesz. Oczywiście jesteśmy dumni z naszych korzeni, cenimy lokalną kulturę, która nas ukształtowała. Stworzyłam markę o francuskiej nazwie, bo przez wiele lat mieszkałam w Paryżu. Często też jako dziecko odwiedzałam rodzinę we Francji. Poznawszy dobrze ten kraj, zaobserwowałam, że Francuzi czegokolwiek się nie dotkną wznoszą to na wyżyny. Mają taką naturalną umiejętność. To mogą być perfumy, ale również ser, wino czy moda. Wszędzie dodają element luksusu i dobrego smaku. Kiedy wpadłam na pomysł opowiedzenia tej historii, którą nazywamy Extrait d’Atelier, chciałam by była to historia włoska, z włoskimi, a nawet lokalnymi twórcami z Veneto w tle. W przypadku naszych opakowań na przykład zdecydowana większość materiałów pochodzi właśnie stąd. Oczywiście esencje zapachowe ściągamy z całego świata, to naturalne. Tak więc, w bardzo dużym stopniu, moje perfumy to produkt włoski, wypełniony moją wizją, wzbogacony moimi korzeniami, ale z francusko brzmiącymi nazwami w celu uniesienia całego konceptu. Rzemieślnicy pracują rękami, ich praca to często trud, pot i brud, a tymi nazwami chciałam dodać całości luksusu, by powiedzieć, że wchodząc w ten świat, na samym końcu drogi czeka cię piękno, luksus i jakość. Esencja savoir-faire. Myślę, że francuskie nazewnictwo dobrze się w tym celu sprawdziło.

CharlieNose: Jaka jest Twoja rola w procesie twórczym? Kto właściwie miesza zapachy Extrait d’Atelier?

Chiara Ronzani: Pracuję z perfumiarzami, ale nazywam ich ‘tłumaczami’. Mają dogłębną wiedzę na temat łączenia składników i to jest oczywiście nieodzowna umiejętność. Ja jednak oczekuję od nich czegoś więcej. Oczekuję, że będą w stanie wejść w świat rzemiosła i przetłumaczyć, przełożyć na zapach alchemię tych miejsc. Wszystkie zapachy jakie do tej pory stworzyliśmy zrodziły się w pracowniach, moi perfumiarze spędzali tam mnóstwo czasu, obserwowali, chłonęli te miejsca wszystkimi zmysłami. Z małym wyjątkiem Ogrodnika.. Moją rolą jest testowanie i ocenianie. Muszę być pewna, że zapach rzeczywiście przenosi do danego miejsca, oddaje jego atmosferę, sposób w jaki ludzie tam pracują, narzędzia, których używają, tę radość jaką przynosi im tworzenie, kształtowanie i personalizacja materiałów. W każdej historii, którą opowiadam o danej pracowni artystycznej próbuję zawrzeć surowce, atmosferę, procesy tam zachodzące. Jestem dyrektorem kreatywnym marki, podpisuję się na produkcie finalnym, ale moją najważniejszą i pierwszą rolą jest przekazanie właściwej informacji moim ‘tłumaczom’.

CharlieNose: Współpracujesz z różnymi nosami, czy jak wolisz, tłumaczami zapachów?

 

Chiara Ronzani: Tak, do tej pory z trzema. Pierwsze trzy zapachy – Krawiec, Szewc i Jubiler – stworzyła dziewczyna, Claudia Scattolini. Edukowała się w Paryżu i poznałam ją trochę przez przypadek. I wtedy to się w zasadzie wszystko zaczęło. Zaprosiła mnie do swojej pracowni, gdzie zachwyciło mnie wszystko – warsztat, mnogość składników, to co się wydarza gdy je łączymy. Zmysł węchu jest, jak pewnie wiesz, silnie związany z ośrodkiem pamięci w naszym mózgu. Wtedy pomyślałam, że świetnie byłoby opowiedzieć historie rzemieślników, twórców, artystów poprzez doświadczenie olfaktoryczne. To mogła być książka, ale wtedy właśnie poczułam, że perfumy będą lepszym medium dla tej opowieści. Opowiedziałam Claudii o moim pomyśle i razem zrobiłyśmy trzy pierwsze zapachy. Kolejny – Mistrza Ceramika – stworzyłam z Lucą Maffei i Maurizio Cerizza. Ten drugi skomponował wcześniej wiele ważnych perfum, ale tym razem stało przed nim dodatkowe wyzwanie. Musiał spędzić dużo czasu w autentycznej pracowni ceramicznej. Dostał jej mediolański adres, prawie tam zamieszkał i w ten sposób przetłumaczył charakter tego miejsca na zapach. I ostatni zapach – Ogrodnik. Tym razem postanowiłam opuścić Włochy. Stworzył go dla nas Bertrand Duchafour. To miał być zapach o kwiatach i roślinach, ale przede wszystkim zieleni, więc francuski nos wydał mi się idealny. Tworzyliśmy go trochę inaczej ze względu na porę roku (pracę rozpoczęliśmy jesienią ubiegłego roku). W przypadku zamkniętych pracowni sezon nie miał znaczenia. W ogrodzie ma. Z powodu naturalnego braku roślinności w tym czasie, musieliśmy uruchomić naszą wyobraźnię. Konceptem dla tej kompozycji była idea zielonego labiryntu – idealnie przyciętego, doskonale wypielęgnowanego i super spersonalizowanego. W otwarcie wrzuciliśmy trochę kwiatów i cytrusów. Ale to tylko początek, to co widać będąc na zewnątrz labiryntu. Potem wchodząc w niego coraz głębiej zapach staje się coraz bardziej zielony, ciemno zielony. To cyprys – drzewo, które bardzo cenię. Za sprawą swojej strzelistości i smukłości dla wielu jest on symbolem połączenia. Łączy swoimi korzeniami symbolizującymi przeszłość ziemię z niebem, które jest wyobrażeniem przyszłości. Słyszałeś o tym? Cyprysy sadzono w ogrodach eleganckich willi w całych Włoszech by wyrazić ideę łączności między pokoleniami. Zatem Ogrodnik wyraża ideę połączenia przeszłości z przyszłością w postaci teraźniejszości, czegoś namacalnego, zielonego i żywego. A labirynt ma oddać hołd sztuce ogrodniczej.

Maître Chausseur (Szewc) z nutami tataraku, imbiru, dzwonka, elemi, orchidei, kadzidła, kawy, olibanum, kolendry, wetywerii, drzewa sandałowego, skóry, wanilii i ambry

Maître Chausseur (Szewc) z nutami tataraku, imbiru, dzwonka, elemi, orchidei, kadzidła, kawy, olibanum, kolendry, wetywerii, drzewa sandałowego, skóry, wanilii i ambry

CharlieNose: Zapachy Extrait d’Atelier nie są uważane za łatwe. Czy to właśnie dla Ciebie stanowi o ich niszowości ?

 

Chiara Ronzani: Nie, raczej nie.

 

CharlieNose: Osobiście odbieram je jako kompozycje wielowymiarowe i bardzo zmienne.

 

Chiara Ronzani: Tak, one żyją na skórze, poruszają się. Tak lubię o nich myśleć i taka była intencja. Każdy z nich ma oczywiście klasyczną piramidę nut, lecz to co lubię w perfumach, i w perfumach Extrait d’Atelier zwłaszcza, to to, że na początku wąchasz finalną wersję dzieła, ale potem, w miarę rozwoju zapachu na skórze, cofasz się, jak gdyby „przewijasz” zapach do tyłu i doświadczasz poszczególnych faz pracy nad tym dziełem. Odkrywasz procesy, materiały, narzędzia. Ten kierunek w odkrywaniu perfum, ten ruch lubię najbardziej. Jak w labiryncie, o którym była przed chwilą mowa. Czy one są łatwe czy trudne w noszeniu? Powiem szczerze – w ogóle mi to nie zaprzątało głowy.

CharlieNose: I to jest chyba podejście niszowego twórcy – nie przejmować się zbytnio trendami i masowymi preferencjami.

Chiara Ronzani: Wiesz, oczywiście chciałabym żeby masy kochały i kupowały zapachy Extrait d’Atelier. Nie miałabym nic przeciwko temu (śmiech). Ale to co tak naprawdę dla mnie się liczy to przekaz. Do im większej ilości osób on dotrze, tym bardziej będę szczęśliwa, bo naprawdę chciałabym zaprosić ludzi do świata artystycznych rzemiosł. Muszę być jednak wierna swojej opowieści, mój przekaz musi być szczery i autentyczny. Tak więc koniec końców, zapachy te albo ci się spodobają albo nie. Chcę być prawdziwa, transparentna, skupiona na treści. To widać, mam nadzieję, chociażby w naszych minimalistycznych opakowaniach. Chcę by moje perfumy były ważne, ale nigdy aroganckie. Nie mogłam ich ‘rozwodnić’ pod masowe gusta, by łatwiej się nosiły. Nie mogłam też przyozdobić ich feerią kwiatów, gwiazd i magii. Magia rodzi się na skórze noszącego zapach. To tu powstaje tak naprawdę finalne dzieło sztuki perfumeryjnej.

69496834_523661035050718_7729605672848850944_n.jpg

CharlieNose: Dziś coraz mniej rzeczy robimy manualnie. Młodzi ludzie nawet już nie piszą ręcznie. Ty próbujesz od zapomnienia ocalić stare, tradycyjne rzemiosła, w których praca rąk jest podstawą. Czy sama również używasz rąk w swojej pracy?

Chiara Ronzani: W moim przypadku to praca głównie umysłowa, koncepcyjna. Ale w pewnym momencie trzeba to wszystko zapakować i wysłać – a robimy to sami, ja i mój partner – i wtedy rzeczywiście pracujemy fizycznie (śmiech). Ale powracając do twojego pytania. Nigdy nie chciałam, żeby moja marka była przepełniona nostalgią na temat przeszłości. Żyjemy współcześnie, używamy nowych technologii i nie mam nic przeciwko temu. Sama to robię. Ale w ostatecznym rozrachunku, to co cenię to wyraz ludzkiej kreacji, finalne dzieło zrodzone z wizji, potrzeby serca i przy, czasem ciężkiej, pracy ludzkich rąk. Właśnie to stanowi dla mnie różnicę. Dziś możesz wykreować rzeczy przy użyciu 3D print i one mogą być piękne, może nawet doskonałe, ale dla mnie brakuje im duszy. Te same rzeczy ukształtowane ludzkimi rękoma opowiadają zupełnie inną historię. Chcę byśmy nie zapominali o tym, że nasze ręce są w stanie tworzyć piękno, chcę byśmy cały czas poprzez nie kreowali nasze wizje. Ja niestety nie mam żadnych wyjątkowych talentów manualnych. Czasem maluję dla zabawy. Mój partner jest natomiast artystą z krwi i kości, tworzy ceramikę i rzeźby. Tacy ludzie mnie fascynują i inspirują. Zawsze otaczałam się twórcami i artystami, uwielbiałam patrzeć jak poświęcają swój czas by coś stworzyć. To bardzo ważna rzecz – by tworzyć potrzebujesz materiałów, narzędzi, umiejętności, ale także czasu. To chcę pokazać w naszej kampanii, w której używamy elementu szklanego klosza. Obserwuje twórców przez taki klosz. Na zewnątrz świat gna, wszyscy się śpieszą, natomiast w środku klosza, nawet jeśli jest to ogród, mamy do czynienia z zupełnie innym, oddzielnym światem. Światem w którym rzemieślnicy i artyści unoszą się jakby w swoim własnym, spowolnionym tempie, w procesie tworzenia i swojej pasji.

CharlieNose: To nasuwa mi kolejne pytanie. Myślałaś kiedyś o stworzeniu zapachu symbolizującego pracownię Mistrza Perfumiarza?

Chiara Ronzani: Jeśli nie jestem w błędzie zawód perfumiarza nie jest oficjalnie zaciągnięty na listę mistrzów-rzemieślników. Nie wiem z jakiego powodu – może dlatego, że oczekuje się tu bardziej namacalnego podejścia do pracy nad materiałami. Nie wiem. W przyszłości chciałabym światu przedstawić wielu Mistrzów, mam w głowie na to mnóstwo pomysłów, ale wolę działać powoli, stopniowo. Zauważyłam, że we współczesnym perfumiarstwie, podobnie jak w świecie mody, gdzie długo pracowałam, istnieje ciągła presja tworzenia nowych rzeczy – nowych linii, nowych kolekcji, nowych produktów, dwa razy do roku, cztery razy do roku, jeszcze częściej. To szaleństwo! Czy wiedziałeś, że marki niszowe wypuszczają obecnie więcej perfum niż mainstream? I robią to coraz częściej? Tak więc może pewnego dnia stworzę perfumy Maître Parfumeur – kto wie. Obecnie jednak mam w głowie inne pomysły, bardziej pojechane, a nawet sarkastyczne. Nie popędzam ich jednak. Niech kwitną powoli.

CharlieNose: Tak się składa, że napisałem książkę o brodach i sztuce golenia. Byłbym przeszczęśliwy, gdybym mógł powąchać kiedyś zapach pracowni barberskiej sygnowany przez Extrait d’Atelier!

Chiara Ronzani: Wiesz, że nie jesteś pierwszą osobą, która mi o tym mówi?

CharlieNose: Świetnie! Zróbmy więc to!

Chiara Ronzani: Jest tyle pięknych zawodów, o których chciałabym opowiadać. Ale wszystko powoli i w swoim czasie.

Maître Joaillier (Jubiler) z nutami aldehydów, ozonu, liści fiołka, jodły balsamicznej, kadzidła, wetywerii, cedru i białego piżma

Maître Joaillier (Jubiler) z nutami aldehydów, ozonu, liści fiołka, jodły balsamicznej, kadzidła, wetywerii, cedru i białego piżma

CharlieNose: Twoje perfumy, pomimo tego, że przez niektórych określane są jako wymagające, dają się sklasyfikować według tradycyjnego podziały na rodziny zapachowe – masz kompozycje drzewne, zielone, ambrowe, skórzane. Nie widzę jednak kwiatów! Nie lubisz ich? Nawet Twój Ogrodnik woli przycinać żywopłoty niż wąchać róże.

Chiara Ronzani: Są w jego ogrodzie i kwiaty, ale – przyznaję – niewiele. Znowu musimy powrócić do koncepcji na dany zapach, bo tylko ona się liczy. Nie tworzę kolekcji na zasadzie kreowania zapachów z każdej rodziny olfaktorycznej. To, że mam już zapach drzewny lub zielony wcale nie oznacza, że teraz muszę stworzyć kompozycję kwiatową czy cytrusową by uzupełnić linię. Jestem świadkiem pewnych historii i tylko je chcę opowiadać. Może kiedyś spotkam mistrza, który będzie bardzo kwiatowy, ale jak dotąd takiego jeszcze nie było. Mogę stworzyć zapach kwiatowy jeśli nadarzy się ku temu powód, ale nie dla samego odhaczenia zapachu kwiatowego w kolekcji. A osobiście uwielbiam kwiaty, mam ich pełno w domu. Są magiczne, romantyczne, kobiece…

CharlieNose: Jakoś nie lubię słowa ‘kobiece’ w odniesieniu do kwiatów! Dzielisz swoje zapachy według płci?

Chiara Ronzani: Nie. Wszystkie są zapachami unisex. Masz ochotę poczuć się jak ogrodnik? Świetnie! Zupełnie nie ma to znaczenia czy jesteś dziewczyną czy chłopakiem.

CharlieNose: Czy masz swojego ulubionego Mistrza? Czy może nosisz wszystkie swoje zapachy?

Chaiara Ronzani: Nie, wszystkich nie noszę. Moim ulubieńcem jest Maître Couturier. Uwielbiam go i nosze bardzo często. Lubię nakładać go w formie chmury, na ciało, włosy i ubranie. Moim drugim ulubionym zapachem w kolekcji jest Maître Jardinier, a kolejnym – choć mamy burzliwą relację – Maître Chausseur. Naszym bestsellerem jest natomiast Maître Ceramiste. Ale ja najlepiej czuję się w Krawcu. Jest taki elegancki i subtelny..

Maître Céramiste (Ceramik) z nutami pachnotki, galbanum, różowego pieprzu, dzięgla, akordów metalicznych, papryczki pimento, gliny, kadzidła, irysa, wetywerii, paczuli, drzewa gwajakowego mchu dębowego, bursztynu i wody mineralnej

Maître Céramiste (Ceramik) z nutami pachnotki, galbanum, różowego pieprzu, dzięgla, akordów metalicznych, papryczki pimento, gliny, kadzidła, irysa, wetywerii, paczuli, drzewa gwajakowego mchu dębowego, bursztynu i wody mineralnej

CharlieNose: Porozmawiajmy teraz o flakonach. Prostych ale masywnych. Świetnie skontrastowanych z delikatnymi, malutkimi rycinami symbolizującymi poszczególne profesje. Czy teraz będą miały korki w różnych kolorach?

Chiara Ronzani: Na początku wybrałam czarne korki, bo ten kolor nierozerwalnie kojarzy mi się z modą, a trzech pierwszych mistrzów miało dużo z nią wspólnego. Zieleń była dość oczywista dla mojego Ogrodnika, a biel dla Ceramika. To wszystko działo się jednak spontanicznie, nie zaplanowałam sobie tego od początku. A teraz o samym flakonie. Początkowo chciałam by był płaski i kwadratowy, ale potem doszłam do wniosku, że właśnie ten kształt – kształt klosza – najlepiej oddaje ideę pracowni i jej zamkniętego świata. Ścięty ukośnie korek jest kolejnym wymyślonym przeze mnie symbolem. Jest powtórzeniem apostrofu po literze „d” w nazwie marki. Wszędzie używam tego ściętego kształtu – w korkach, na pudełkach, w materiałach promocyjnych. On symbolizuje narzędzia pracy używane w pracowniach do personalizacji produktów. Ten kształt, ten apostrof, stał się niejako symbolem naszej marki.

CharlieNose: Skoro jesteśmy już przy flakonach, bardzo się cieszę, że wypuściliście niedawno swoje zapachy w małych, podróżnych flakonach. 10-mililitrowych, prawda?

Chiara Ronzani: Zgadza się. I sprawiliśmy im ładne, skórzane ubranka. Z nie byle jakiej skóry, bo od tego samego producenta, który dostarcza skórę dla Bottegi Venety. W naszych czasach wszyscy ciągle są w ruchu, podróżują, przemieszczają się, pomyślałam więc, że taka podróżna edycja – dobrze zabezpieczona – przyda się. Gdy prezentuję markę zawsze jednak pokazuję duży flakon, bo najlepiej reprezentuje on nasz koncept.

CharlieNose: Perfumy naturalne to obecnie silny trend. Jaki jest Twój stosunek do używania składników syntetycznych?

Chiara Ronzani: Myślę, że laboratoria bardzo nam pomagają. Zrobienie perfum w 100% naturalnych jest, według mnie, prawie niemożliwe. Ok, jest możliwe, ale musisz zrezygnować z tak wielu rzeczy, a ja nie chcę tego robić.

Maître Jardinier (Ogrodnik) z nutami mandarynki, pomarańczy, bergamotki, cytryny, jagód jałowca, wawrzynu, igieł sosnowych, piwonii, cedru, kadzidła, jodły balsamicznej, jasnego drewna, piżma i bursztynu

Maître Jardinier (Ogrodnik) z nutami mandarynki, pomarańczy, bergamotki, cytryny, jagód jałowca, wawrzynu, igieł sosnowych, piwonii, cedru, kadzidła, jodły balsamicznej, jasnego drewna, piżma i bursztynu

CharlieNose: Laboratoria kreujące syntetyczne molekuły, które zastępują naturalne składniki dobrze też robią środowisku naturalnemu. Czy Extrait d’Atelier jest zieloną marką?

Chiara Ronzani:  Skłamałabym mówiąc na przykład, że nasze pudełka są w pełni eco, bo ich górna część zawiera plastik. To z czego jestem dumna to fakt, że 80% surowców z jakich wykonane są opakowania Extrait d’Atelier pochodzi z naszego regionu. To ważne, bo ekologiczność to także ilość kilometrów jakie materiały i produkty muszą przebyć środkami transportu.

CharlieNose: Dziękuję za rozmowę i życzę fantastycznego pobytu w Polsce!

 

Kolekcja zapachów Extrait d’Atelier dostępna jest w warszawskim concept store Sen Nocy Letniej oraz w krakowskiej perfumerii Dragonfly.

Z Chiarą Ronzani i Urszulą Buyuly, właścicielką warszawskiego Snu Nocy Letniej

Z Chiarą Ronzani i Urszulą Buyuly, właścicielką warszawskiego Snu Nocy Letniej

CharlieNose: How are you finding Warsaw? Is there anything that struck you here either in a positive or negative way?

Chiara Ronzani: Well, it’s my first time here and I only arrived yesterday so I didn’t have so much time to spend in the city but this morning was very nice because we had a possibility to walk down to the river. What I really appreciate about the city is this mix of contrasts – new buildings next to old buildings. The place also seems very well-organised but what I liked as well is all the graffiti and murals I saw – I love that stuff. Plus I feel safe here, I don’t know if it’s a safe place. It’s just my first sensation. And another striking thing is the beauty of all the green parks. And very nice cute bars full of young cute people. That’s very cool. Sometimes I got this sensation of an underground city which you need to discover step by step. Nice contrasts.

CharlieNose: And what part of Italy are you from?

Chiara Ronzani: Originally I am a mountain girl. I come from (Asiago Plateau). Ever heard of it? It’s north of Venice, the mountaneous region. So I grew up in Veneto. Veneto is a region in the north-east of Italy where you have cities like Venice, Vicenza and Verona, region full of arts and crafts. We have industry and we have ateliers of craftsmen. Lots of them. That explains my strong inspiration and fascination with arts and crafts, with the artisanal culture.

EDA_Couple.jpg

CharlieNose: How come you're Italian but your perfumes have French names. Are they more Italian or French or do they have no nationality?

Chiara Ronzani: For me and for the scents there are no geographical bounderies, the beauty lies where you can connect with it. Of course we’re proud of our local culture and we don’t forget about our roots, our native land that shaped us. The reason why i created a brand with a French name is because i lived for many years in Paris. Also as a child I spent a lot of time there visiting my family. Having learnt that country I discovered the French have this natural ability to elevate everything they do. That could be perfume but also cheese or wine or fashion, anything they do they do with an element of luxury and good taste. So when I decided to create this story called Extrait d’Atelier I wanted it to be an Italian story, with Italian, or even local Veneto craftsmen. In terms of packaging most of my materials are local Veneto products. Of course the juices, the essences come from all around the world. So to a great extent,  my perfumes are an Italian product filled with my vision, enriched with my roots but with this French wording to elevate the whole concept. Artisans do things with hands, their work involves toil, sweat and dirt so I wanted to add a touch of luxury to say that if you go into this world in the end what you get is beauty, luxury, the essence of savoir-faire. And I believe the French names serve that job very well.

CharlieNose: What's your role in the creative process? Who actually blends Extrait d’Atelier scents?

Chiara Ronzani: I work with perfumers but I call them translators. They have the deep knowledge of assembling raw materials and that’s an essential skill. But I expect more of them. I expect them to go into these artisanal environments and be able to translate them, their alchemy into scents. All the fragrances I’ve done have been done entering and experiencing those places. Maybe with a little exception of Maître Jardinier. My role is testing and assesing. I need to be sure if this particular scent  envisions the place, the ambience, how people work there, how they enjoy shaping, forming and customizing the raw materials. Each time when I try to tell a story of an atelier I try to combine the materials, the atmosphere of the place and what is actually done there. I’m the creative director of the brand, I put my signature on the final product but my key and intial role is to transfer the right message to my translators.

 

CharlieNose: And how many noses, or translators, do you work with?

 

Chiara Ronzani: For now three. The first three fragrances – the Taylor, the Shoemaker and the Jeweller – were done by a girl whose name is Claudia Scattolini. She was educated in Paris and I met her a bit by chance and that’s actually how the whole thing started. She invited me to her atelier and I was really enchanted by all the raw materials, by what can happen when you put them together and the fact that the nose, the sense of smell is so closely connected to the brain. I thought then that it could be interesting to tell the story I wanted to tell about craftsmen through an olfactive experience. It could have been a book but I felt I preferred to capture it in a bottle of perfumes. So I told her about my concept and we did the first three perfumes together. Then there was Maître Céramiste and I made it with Luca Maffei and with Maurizio Cerizza. The latter had done a lot of important frgrances but this one was particularly challenging because he actually had to go and visit a ceramic artist. We gave him an address in Milan, he went there and translated the story of a Ceramist’s Atelier. And the latest fragrance in the collection - the Gardener. I decided for this one to go out of Italy and I worked with Bertand  Duchafour. I thought that if it was supposed to be about plants and flowers, a Frenchman would be perfect. Also because it’s different from the others. With the pervious scents we had to go inside the ateliers and it didn’t really matter if it was winter or summer. Here we had to use a little bit of imagination because when we started to work on Maître Jardinier it was autumn last year so there were not many plants obviously. The basis for this concept - and that’s where I was involved a lot - was to feel the atmosphere of a green labyrinth, these places that are super designed and super customized. So on top of course you have a little bit of flowers and citrusy notes. But that’s only what you see on the outside of the labyrinth. Then when you go deeper it gets greener and greener thanks to the cypress, the plant I truly love. Being so slender and lofty it is believed to connect the roots - the past with the sky which stands the future. Did you know that? They planted cypresses in elegant villas all over Italy to represent links between generations. So the concept in the Gardener is to connect the past and the future through a present moment, through something which is very tangible and green and alive.

CharlieNose: Extrait d’Atelier perfumes are considered not to be too easy. Is that what niche means to you?

 

Chiara Ronzani: No, not really

 

CharlieNose: I personally find them very changeable and multi-faceted.

 

Chiara Ronzani: Yes, they move a lot. That’s what I like to think of them. And that was our intention. Of course there is a notes pyramid but what I really like about perfumes and Extrait d’Atelier perfumes in particular is that first you smell the final version of this piece of work but then as you go down you sort of rewind the process and enter the world of work that actually led to this final product, the customization aspect, the raw materials aspect. So that’s the movement I like in perfumes. Like in the labyrinth we just talked about. Are they easy or difficult to wear? To be absolutely honest I didn’t care about that much.

 

CharlieNose: Oh and that’s another definition of niche – you don’t care so much about mass preferences.

 

Chiara Ronzani: Well, I  would certainly love the masses to love and buy my perfumes. I wouldn’t mind it at all. (laugh) But it’s the message I care about the most. The more this message is going out the more I am happy because I really want to invite people into this world of arts and crafts. But first of all it’s about being honest to your story, about giving a sincere message. So in the end you either like it or you don’t like it. It must be honest, transparent, right to the point, including the packaging which is very minimalist. I want my perfumes to be important but not arogant. I couldn’t dilute or adorn them with too many flowers, stars or magic. The magic happens on your skin. It is where the final piece of art is created.

ChiaraRonzani_Founder.jpg

CharlieNose: Today we do fewer and fewer things manually. You try to save some traditional crafts from oblivion. How much of manual work do you do yourself in your job?

 

Chiara Ronzani: In my case, like it or not, it’s mainly mental, conceptual work. Then when it comes to packing and shipping – we do it ourselves, me and my partner – we do a lot of physical work. (laugh) But coming back to your question, my intension has never been to be nostalgic about the past. We live in present times with new technologies and I have nothing against it. I’m all for it! But at the end of the day what I value most is the human expression, a final work born from a vision through hard work of human hands. That makes a difference. You can shape things with 3d print today and it may be beautiful but to me it lacks the soul. The same thing shaped with human hands is a completely different story. So my point is we mustn’t forget to use our hands, to channel our vision through our hands. And concerning me again I don’t have any specific manual talent. I can paint a little for fun but the real fascination comes from the people who are really skilled and able to create things with their hands. My partner is an artist, I’ve always been surrounded by artists and I really admire when you take the quality of your time to create something. The quality of creating. It’s shown in my vision and the campaign where we use this cloche shape. It’s what I see when I look at these people at work. Outside everything is rushing so fast while, inside, even if it’s a garden, it’s a completely different, separate universe. These people are floating in creation, in their know how and passion.

CharlieNose: This actually leads to my next question. Have you ever thought of making a perfume representing Maitre Parfumeur?

Chiara Ronzani: If I’m not wrong a perfumer is not officially listed in the maître category. I do not know the reason why, perhaps because some more tangible approach to raw materials is expected. I do not know. One day I would love to express many maîtres, I have a lot of ideas in my mind, but, you know, I prefer to act slowly, step by step, also because I discovered that in this industry, like in fashion where I used to work, there’s this pressure for coming up with new things, new collections, twice, four times a year. It’s crazy! Did you know that niche brands now generate more perfumes than the mainstream brands do and they do it more often? So maybe one day I will do the perfume of the maître parfumeur but there are other things on my mind too, sometimes clashy, naughty and a  bit more sarcastic but we will have to wait for it.

CharlieNose: I happen to have written a book about beards and the art of shaving so I would also be happy to see one day a scent of  a barber’s atelier.

Chiara Ronzani: You know that you’re not the first person to ask me that?

CharlieNose: Fantastic. Let’s go for it!

Chiara Ronzani: There are so many beautiful types of work to be told about.

CharlieNose: Your perfumes despite being quite demanding fall into some traditional olfactive families: green, leather, aromatic, woody, ambery.. But I can see no flowers. Don't you like them? Even your Gardner is more keen on pruning hedges than smelling roses.

Chiara Ronzani: There are some flowers in his garden but just a little bit, I admit. Again everything starts with a concept and that’s the only thing that matters. I don’t create my collection in the way that I need a woody fragrance and and then a green one and a floral scent to complement the line. I am witnessing a story, that’s all I am doing. So maybe one day I will meet a maître who is very flowery but for now it didn’t happen. I can do flowers for a reason, but not just for the sake of having a floral scent. Personally I love flowers, I have them in my home, they are magical and feminine and romantic.

CharlieNose: I don’t like the word ‘feminine’ here. Do you split your fragrances into genders?

Chiara Ronzani: No. They are all unisex. I don’t want to put any labels. You feel like being the Gardener? Fine! And it doesn’t matter if you are a boy or a girl.

CharlieNose: Do you have your favourite maître? Can you wear all of them?

Chaiara Ronzani: No, I don’t wear all of them. My favourite is Maître Couturier. That’s what I like to wear and I wear it a lot. I love applying it in a form of a cloud on my skin and on my clothes. The second most liked for me is the Gardener and the third - although we can have a bumpy relation - is the Shoemaker. And our bestseller is the Ceramiste. But for my personal taste the best one is the Taylor. It’s so elegant, so subtle…

CharlieNose: The bottles. Simple and robust. Well contrasted with the minuscule pictures symbolizing the crafts. Will they have different cap colours now?

Chiara Ronzani: I started with black because for me it’s the colour of fashion. The green was quite obvious for the Gardener, the white for the Ceramiste but it wasn’t planned from the very beginning. About the bottle. At first I was a little bit divided because on the one hand I wanted a very flat square bottle but then I thought this shape – the cloche - will best express the idea of an atelier, this closed universe. The cap is another symbol I thought of. It’s the apostrophe of the letter „d” in the brand name and I use it everywhere - on the boxes, in promotinal materials. It stands for the tools that are used by craftsmen in their ateliers – it’s the customisation. And it’s actually the signature of the brand

CharlieNose: By the way, I am very happy the scents now come in small  travel sizes, they're 10ml, right?

Chiara Ronzani: Yes, that’s right, and we made a cute little leather purse for them. From the leather supplied by the same producer that supplies Bottega Veneta. We live in the travel era so I thought such a small size – well protected – will come in handy. But when I present the scent to a new client I always go with the big bottle because it best represents the whole concept.

CharlieNose: Natural perfumes are a very strong trend at the moment. What's your attitude to using synthetic materials?

Chiara Ronzani: I think that labs are helping us a lot. I don’t have anything against synthetic materials. To my mind it’s almost impossible to have a 100% natural perfume today. Ok, It’s possible but you have to resign from certain things and I don’t want to do that.

CharlieNose: And lab work also helps a lot the environment. In what ways is Extrait d’Atelier a green brand?

Chiara Ronzani: About the packaging. I can’t say it’s fully sustainable because the top of the box is plasticized. But what I am really proud of is that 80% of the packaging comes from my area. It’s very important because the sustainability also comes from the kilometeres the materials and products have to travel.

CharlieNose: Thank you for that talk. Have a fab time in Poland!

69291158_405667830134928_8053899819938217984_n.jpg
Diptyque, Prêt-à-Parfumer

Diptyque, Prêt-à-Parfumer

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* Best of August

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* Best of August