*NOWY ZAPACH* - Tiffany & Co. Sheer
Kto by nie chciał zjeść śniadania u Tiffany’ego w towarzystwie uroczo ekscentrycznej Holly Golightly?
Wydaje się to być całkiem wykonalne, bo ta kultowa amerykańska marka jubilerska założona z 1837 roku słynie nie tylko z brylantów (potocznie nazywa się ją „The King of Diamonds”), ale także srebrnych zastaw stołowych. Tym których nie stać jednak na aż tak szlachetne kamienie, a do flagowego butiku na Piątej Alei za daleko, pozostają perfumy marki, które podobnie jak diamenty będące ich inspiracją, potrafią olśnić nie tylko oko, ale i nos.
Swoją przygodę z zapachami Tiffany rozpoczął już w drugiej połowie lat 80 ubiegłego wieku. Wtedy powstały damskie, kwiatowe perfumy Tiffany (1987) stworzone przez obecnego nadwornego nosa domu Dior – Francois Demachy. Dwa lata później marka wylansowała zapach dla mężczyzn – Tiffany for Men – pod którego kompozycją podpisał się długoletni nos Chanel Jacques Polge.
Dwadzieścia siedem lat później, w zupełnie odmiennej rzeczywistości – również perfumeryjnej – XXI wieku, Tiffany otworzył, pod egidą Coty, nowy zapachowy rozdział swojej historii. Nowy flakon – inspirowany ciosanym diamentem, nowa perfumiarka – Daniela Andrier (obecnie pracująca dla Givaudan) i nowy kluczowy składnik – irys! Nie zapomniano też o jednym z najlepiej rozpoznawalnych symboli marki – kolorze Tiffany Blue (jest on zarejestrowanym znakiem towarowym) – który obleka pudełka wszystkich trzech zapachów jakie pojawiły się w linii Tiffany & Co. do tej pory – klasycznej wodzie perfumowanej, wersji Intense i najnowszej, letniej edycji toaletowej Sheer.
Gdy w 2017 roku woda perfumowana Tiffany & Co. pojawiła się na polskim rynku wszystkich chyba olśnił jej flakon. Masywny jak kamień, ale optycznie lekki dzięki swojej przejrzystości, przepasany przy atomizerze turkusową obrożą w odcieniu Tiffany Blue. W jego wnętrzu rozkwitł piękny, czysty i iskrzący jak diament irys, który stał się przewodnim motywem dla całej linii. Dlaczego marka postawiła na ten konkretny kwiat? To właśnie dzięki niemu, w formie wysadzanej szafirami i zielonymi granatami irysowej broszki, Tiffany zdobył główną nagrodę na Światowej Wystawie w Paryżu w 1900 roku. Hodowany w lipcu i sierpniu we Francji irys, za pomocą hydro-destylacji zamienia się w irysowe masło cechujące się czystą, jasną i zmysłową nutą stosowaną na wyłączność przez markę Tiffany. Kwiatowemu gwiazdorowi kompozycji towarzyszy cytrusowe, ożywcze otwarcie, w sercu współgrają z nim róża, czarna porzeczka i brzoskwinia, a całość ułożono na podstawie zbudowanej z paczuli i czystych, białych piżm. Jakie było moje pierwsze wrażenie gdy powąchałem sygnaturową wodę Tiffany dwa lata temu? Nowojorski bal debiutantek! Bogactwo, ale powściągnięte bielą. Wyrafinowanie, ale w poświacie niewinności. Elegancja, ale chłodna i nieco wyniosła. Jak diament.
Rok później światło dzienne, a może lepiej wieczorowe, ujrzała druga wersja zapachu – Intense. Spod rąk i nosa tej samej perfumiarki wyszedł zapach głębszy, cieplejszy i bardziej zmysłowy od klasyka. Podano go w takim samym, przypominającym cięty diament, flakonie, ale tym razem w odcieniu firmowego turkusu. Irysowi towarzyszy tu ciepło i słodycz ambry i waniliowo brzmiącej benzoiny. W nutach głowy dosypano też szczyptę różowego pieprzu. Ten irys jest aksamitny i czekoladowy, ale nadal wyrafinowany. Nasza amerykańska debiutantka wybrała się w nim na podój Paryża…
W tym roku, czego się pewnie większość z nas spodziewała, przyszedł czas na pójście w przeciwnym kierunku. Lekkość, świeżość i światło – taki jest wiosenny irys w najnowszej wodzie toaletowej opatrzonej nazwą Sheer. Moment premiery idealny! Nadchodząca wiosna, a moim zdaniem jeszcze bardziej, upalne lato odkryją jej rozbawiające i energetyzujące uroki. Otwarcie kompozycji to czarna porzeczka, ale raczej jej zielone liście, niż słodkie owoce. Towarzyszy jej liść mandarynki, który dla mojego nosa ma właściwości pięknego petitgrain. Serce Sheer bije kwiatową nutą. Duet róży i ylang-ylang nie wnosi jednak klimatu zbyt ciężkiego, zbyt kwiatowego czy zbyt słodkiego. Nie, o słodyczy w ogóle nie może tu być mowy. Cytrusowość otwarcia przechodzi raczej w aromat kwiaciarni wypełnionej świeżymi kwiatami, które pachną bardziej swoją zielenią, niż pąkami. Drydown kompozycji idzie w kierunku czysto mydlanym z domieszką lekkiego pudru. To sprawka dobrze znanego już nam irysa, którego w wersji Sheer umieszczono, obok piżma, właśnie w bazie zapachu.
Nowa woda toaletowa to diament w najczystszej, a jednocześnie niezobowiązującej postaci. Świadczy o tym także jej flakon wykonany z bezbarwnego szkła, ozdobiony jedynie srebrnym, grawerowanym kołnierzem. Sprawdzi się w upalny, aktywny dzień (nasza debiutantka biega w nim prawdopodobnie po Central Parku), a wieczorem przyniesie ukojenie niczym białe Martini z bąbelkami gazu. Bo Sheer musuje i iskrzy i nie chce żeby brać je zbyt poważnie. Tak jak pierścionek z diamentem w ustach dziewczyny z reklamy.
Zapach: Tiffany & Co. Sheer
Data premiery: 2019
Rodzina zapachowa: cytrusowo-kwiatowa
Nos: Daniela Andrier
Projekcja: średnia
Trwałość: 4-5 godzin
Dostępność: wszystkie zapachy z linii Tiffany & Co. oferowane są na wyłączność w Sephora