*NOWY ZAPACH* - Cartier Carat
„Brylanty są najlepszym przyjacielem dziewczyny”
Banał? Chyba tak. Poza tym kogo na to stać? Może lepiej zainwestować w blask diamentu oddany w zapachu?
„Kim jesteś? Ty, która perfumujesz diamenty!” Takim okrzykiem Księżna Bibesco powitała Jeanne Toussaint – belgijską kokotę, a później przyjaciółkę, muzę i współpracownicę braci Cartier. Jeanne była inspiracją dla cartierowskiej pantery i tak też właściciele marki ją do końca życia nazywali. Wszystko to miało miejsce w szalonych latach 20 i 30 rozbuchanego Paryża. Wróćmy jednak (trochę niechętnie) do czasów obecnych by zobaczyć jak dziś marka perfumuje swoje diamenty.
Odkąd Mathilde Laurent stała się nadworną perfumiarką Cartiera to artystowsko-arystokratyczne zawołanie Księżnej Bibesco fascynowało ją, a od kiedy rozpoczęła prace nad zapachem mającym być inkarnacją diamentu stało się jej obsesją. Co mogło znaczyć ‘perfumowanie diamentów’? Dla Laurent to ich ożywianie! Tchnąć życie w diament dając mu zapach! Takie postawiła przed sobą zadanie.
Diamenty (zwłaszcza te od Cartiera) pysznią się urodą swoich kształtów, cięć i swoim niepowtarzalnym blaskiem. Ten ostatni musiał stać się więc elementem przewodnim nowego zapachu. Perfumiarka wymarzyła sobie by połyskiwał, iskrzył, olśniewał niczym ogień zamknięty w chłodnym jak lód kamieniu. Budując zapach Carat przyjęła formułę dyfrakcji światła tak pięknie oddaną w diamentowych fasetach. Rozszczepiona biała fala światła objawia tęczową feerię przebłysków. Tę tęczowość w nowym zapachu oddają kwiaty – siedem pięknych, świeżych kwiatów wybranych przez perfumiarkę dla wyrażenia każdego z siedmiu kolorów tęczy i stworzenia abstrakcyjnego kwiatu - symbolu światła.
Jakie to kwiaty budują nasz pachnący krystaliczny kamień? Siedem barw tęczy i każdemu z nich odpowiadający kwiat: fiolet reprezentowany przez fiołka, indygo przez irys, niebieski to hiacynt, zieleń kwiat ylang-ylang, kolor żółty symbolizuje żonkil, pomarańczowy wiciokrzew, a czerwony tulipan. Kwiatowe, różnokolorowe nuty harmonijnie zmieszane przez Laurent tworzą nową floralno-świetlistą jakość zamkniętą w kryształowo białym flakonie.
Carat jest zachwycający z wielu powodów. Jak diament urzeka swoimi zmiennymi fasetami. Jest absolutnie kwiatowy, ale czuć tu też akord owocowy (zielone jabłko), pikantny (to pewno sprawka tulipana), pudrowy (ylang-ylang) wilgotno-ziemisty (hiacynt), a nawet kremowy (domniemam za sprawą irysa). Kompozycja jest świeża, czysta i radosna. Zdecydowanie zielona, zielenią znaną z ogromnych kwiaciarni gdzie łodygi, liście i kwiaty stoją w rzędach na baczność schładzane zimna wodą i krystalicznym powietrzem. Tak, kompozycja należy zdecydowanie do zapachów chłodnych, co sprawi, że z pewnością cudownie będzie nosić się w wiosennym słońcu.
Nowa kompozycja Laurent prawdziwie mnie zauroczyła. Te kwiatowe molekuły, które wyobrażam sobie jako kolorowe groszki zatopione w kryształowych kostkach, rzucone w kierunku światła wyzwalają wspaniałe uczucie radości i żywotności. Naturalność i abstrakcja zapachu są tu idealnie zbalansowane. Dla mojego nosa żaden kwiat nie dominuje nad pozostałymi. Mam wrażenie, że Carat to eliksir, który ma moc robienie wszystkiego. Komu potrzeba doda niewinności, komu tego brakuje – dystyngowanej elegancji. Osłodzi i ożywi, schłodzi i rozpali, natrze zielonymi sokami i wymuska kwiatową pudrowością. Sprawdzi się na oficjalnym spotkaniu jak i na weekendowym spacerze. Myślę, że naprawdę rozkwitnie na wiosnę. Suche, jesienne liście, jakkolwiek piękne, do niego nie pasują. On potrzebuje towarzystwa rodzących się gałązek i liści. I pozimowego chłodu. Oraz wilgotnej nowym życiem ziemi. I mocnego, jasnego światła.
Flakon zapachu Carat w sposób oczywisty kontynuuje diamentową zabawę światłem. Nawiązuje stylistyką do ducha Art-Deco i jest w tym względzie dość tradycyjny. Od popadnięcia w konserwatyzm chroni go jednak jego lekkość i prostota. Cartier nie byłby sobą gdyby nie przemyciłtu jeszcze co najmniej dwóch jubilerskich smaczków. Zwieńczeniem diamentowego flakonu jest bowiem głowica wykonana w dwóch kolorach złota: żółtego i różowego. Na uwagę zasługuje też piękne opakowanie zewnętrzne perfum – pudełko w kolorze gołębim z nasączonym mocna czerwienią liternictwem i diamentowymi łzami. Jak się dowiedziałem takim właśnie gołębim kolorem wyłożone są szuflady cartierowskich butików eksponujące diamenty. Na jego tle wypadają najlepiej.
Cartier, Carat
Rok produkcji: 2018
Nos: Mathilde Laurent
Oficjalne nuty: fiołek, irys, hiacynt, ylang-ylang, żonkil, wiciokrzew, tulipan
Najlepiej używać: w ciągu dnia, wiosną i latem
Trwałość: ok. 5 godzin