*NOWA MARKA* - 100BON
Pun to po angielsku gra na słowach. Bardzo lubię słowa, a grę na nich w szczególności.
Nazwa marki, którą chcę wam dziś przedstawić jest właśnie taką bardzo przyjemną dla ucha grą na słowach. 100BON może znaczyć cent bon lub sent bon, bo tak samo brzmi. A znaczy? Pachnie dobrze!
Czy rzeczywiście dobrze pachnie? Miałem okazję przekonać się o tym już na jesiennym otwartym dniu Sephora gdzie marka po raz pierwszy się zaprezentowała. I to właśnie w perfumeriach Sephora (ale na razie tylko wybranych) tych nowych zapachów możecie szukać.
100BON to marka młoda nie tylko w Polsce. Założono ją w 2017 we francuskim Lyonie jako pierwszy dom perfumeryjny w 100% oddany naturalnym składnikom. Miłość do natury i prostoty w duchu eco widać już na pierwszy rzut oka – proste tekturowe pudełka, proste szklane flakony, proste graficzne etykiety, proste lniane woreczki. Dwuskładnikowe i proste są też nazwy, co może nie jest najbardziej oryginalnym pomysłem (na podobny wpadły już wcześniej Jo Malone i L’Occitane), ale bardzo dobrze wpisuje się w minimalistyczny image marki.
Zapachy 100BON powstają w Grasse i wykorzystują naturalne składniki wyprodukowane przez firmę Robertet, która od 1850 roku, w myśl filozofii ‘from seed to scent’, dostarcza najlepszych surowców i zapachowych. Bazą wszystkich kompozycji 100BON jest pszeniczny bio alkohol, a w składzie nie znajdziemy żadnych składników syntetycznych, sztucznych barwników, petrochemii czy ftalanów. Zapachy są w 100% wegańskie – nie zawierają żadnych składników zwierzęcych i nigdy nie były testowane na zwierzętach. Wszystkie produkty 100BON można napełnić na nowo, wszystkie też są w 100% odpowiednie do recyclingu. Kompozycje wytwarzane są z poszanowaniem reguł wysokiej sztuki perfumeryjnej, na bazie olejków eterycznych pochodzących z odpowiedzialnego rolnictwa.
Czy da się być jeszcze bardziej eco?
Przejrzysta i przyjazna jest też cała oferta marki – zarówno pod względem podziału na koncentracje jak i rozmiary flakonów. Znajdziemy tu dwie kolekcje. Oznaczona białymi etykietami linia Eau de 100BON to lekkie i odświeżające wody na co dzień o koncentracji 8-10%. Czarne etykiety to kolekcja Concentré de 100BON – intensywne, trwałe kompozycje o koncentracji 13-15% oddające hołd tradycyjnej sztuce perfumeryjnej. Każdy z oferowanych zapachów dostępny jest w trzech rozmiarach. Najmniejszy to poręczna 15ml perfumetka idealna do zapoznania się z zapachem lub zabrania go w torebce do pracy. Pojemność klasyczna to 50ml. Obie nadają się do ponownego napełnienia, a posłuży nam do tego aż 200ml refill. Obok bezkompromisowej ekologiczności i przyjaznej klientowi transparentnej oferty, markę 100BON charakteryzuje jeszcze jedna rzecz. Te zapachy są bardzo przystępne cenowo – za pojemność 15ml zapłacimy 79/89zł, za 50ml – 159/199zł, a za największa 200ml – 259/389zł. 200ml flakony z refillem dostępne są w zestawie z lejkiem.
No dobrze, a jak pachną te naturalne zapachy robione w duchu filozofii slow z sekretnym dodatkiem w postaci miłości (THE SECRET INGREDIENT IS ALWAYS LOVE.)? Prosto, czysto, ale i często zaskakująco. Ich nazwy wyznaczają pewną zapachową ścieżkę, ale nie radziłbym się ich zbyt kurczowo trzymać. W Carvi & Jardin de Figuier, na przykład, trudno by było w składzie znaleźć figę; całość jednak rzeczywiście wybrzmiewa aurą zielonego ogrodu doprawionego … kminkiem. Składniki zapachów są jednocześnie podane w sposób dość przejrzysty, listy składów nie są długie, przez co większość ingrediencji jest łatwa do zidentyfikowania. Na przykład w takim Jasmin & Ylang Solaire, bez problemu wyodrębnimy początkową pomarańczową nutę, ciepły, pudrowy kwiat ylang-ylang w sercu i słodką wanilię w bazie. A czy to pachnie naturalnie? Tu wiele zależy od tego do czego przyzwyczajony jest nasz nos i co odbiera za naturalne. Często bywa, że za ładne i ‘naturalne’ odbieramy kompozycje zapachowe, które z naturalnością nie mają tak naprawdę nic wspólnego. Mam dość duże doświadczenie w wąchaniu skoncentrowanych i czystych ekologicznie olejków eterycznych i musze powiedzieć, że nie zawsze pachną one dla wszystkich nosów ładnie. Ale tak właśnie pachnie natura. Nos do niej trzeba trochę przyzwyczaić. Podobnie jest z zapachami 100BON. Kompozycyjnie jednak marka skłania się ku nowoczesnej klasyce – jest tu dużo cytrusowców (ciekawostką jest np. użycie rośliny prosartes czyli tzw. żółtej mandarynki), marka bardzo lubi imbir (znajdziemy go w połączeniu z herbatą – Eau de Thé & Gingembre oraz z wetywerią – Gingembre & Vetiver Sensuel), nie brakuje pudrowych kwiatów (Mimosa & Heliotrope Poudré i wspomniany już Jasmin & Ylang Solaire), akordów cięższych, bardziej tajemniczych i zmysłowych (Labdanum & Pur Patchouli) czy typowych słodziaków (migdałowy Tonka & Amande Absolue lub deserowo-truskawkowy Amaretto & Framboise Poudrée)
Moje osobiste zauroczenia? Doceniam piękną, mocną, wręcz ascetyczną paczulę w Labdanum & Pur Patchouli, wiosną z chęcią sięgnę po imbirową herbatkę, ale póki co mój nos niepodzielnie skradła ambrowa kompozycja Elemi & Ambre Noir. Zbudowana z nut żywicy elemi, słodkiej wanilii i ziemistej paczuli zachwyca mnie swoją puchatą miodowością połączoną z elegancką szorstkością. Ten zapach uwielbiam nosić w zimowe wieczory. Pięknie ozdabia bardziej formalne okazje pozostając na skórze może nie do bladego świtu, ale przez całkiem długi czas.
Nie wszystkie kompozycje 100BON są dla mnie, ale przecież nie o to chodzi. Myślę, że każdy powinien tu znaleźć choć jeden zapach, który zadowoli jego nos i ładnie ułoży się na skórze. Podoba mi się estetyka tej marki i jej oddanie czystości oraz ‘zieloności’. Podobają mi się też przystępne ceny i przyjazne małe pojemności oraz możliwość ponownego napełniania. Z pewnością pod choinką podaruję komuś małą perfumetkę 100BON. Jeśli też macie taki plan, szukajcie jej w wybranych warszawskich perfumeriach Sephora, na stronie www.sephora.pl lub w nowym urodowym butiku online www.beautyboutique.pl