ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

*RECENZJA* - Terre d’Hermès Eau de Parfum Intense

*RECENZJA* - Terre d’Hermès Eau de Parfum Intense

Zawsze twierdziłem, że dobry flanker nie jest zły.

Ale musi spełniać pewne warunki. Przynajmniej dla mnie. Oczywistym jest, że powinien nawiązywać do protoplasty, slangowo określanego jako OG (Original Gangster). Idealnie gdy podkręca go w ciekawy, nowatorski sposób, przesuwając akcenty klasycznej kompozycji. Albo by go odświeżyć, albo  wzmocnić lub uwydatnić jakikolwiek inny temat, który zainteresuje perfumiarza.

I tak też się dzieje w debiutującym właśnie flankerze męskiego bestsellera wszechczasów – Terre d’Hermès. Nowa Eau de Parfum Intense autorstwa Christine Nagel zachowuje brzmienie oryginału, wprowadzając nowe składniki i wrażenia. Zdecydowanie czujemy, że jest to pachnidło z rodziny Terre, ale skierowane przez perfumiarkę na nowe olfaktoryczne tory.

Jakie? Już informuję. Pieprz to nic nowego na Ziemi Hermèsa. Zawsze tu był. Bergamotka jest subtelna, zresztą cały aspekt cytrusowy w poprzednich wersjach silnie reprezentowany przez grejpfruta i gorzką pomarańczę został w najnowszej wersji wyciszony. Główne novum stanowi serce, które ja co ciekawe czuję w zasadzie od samego otwarcia. Co w nim umieszczono? Duet kawy i lukrecji. I to tak bardzo udany, że są powody do mruczenia. Pod warunkiem oczywiście, że kocha się właśnie taką lukrecję – słodko-słoną, rosołkowo-kocankową. Ja przepadam za tym brzmieniem. Przywołuje on klimat tak doskonałych kreacji jak Black Comme des Garçonsczy Eau Noir Diora.

I w zasadzie ten zapach mógłby tak pachnieć jak dla mnie do końca. Ale przypominam, że w dobrym flankerze ważne jest nawiązanie do klasyka. I to czuje najbardziej w bazie nowej Eau de Parfum Intense. Wyczuwam tu mineralno-drzewny klimat wersji Pure Perfume z 2009 roku. Tam oraz w klasycznej wodzie toaletowej reprezentowany był on przez nutę krzemienia. W nowej kreacji Nagel sięgnęła po abstrakcyjny akord lawy. I może rzeczywiście jest dzięki niemu bardziej gorąco.

Podsumowując, Terre d’Hermès Intense to moim zdaniem bardzo udany flanker, który dodatkowo w 100% trafia w moje gusta dzięki tandemowi kawy i lukrecji. Klasyczny aromat wody został w tej wersji ocieplony, leciutko osłodzony, dodano mu korzenności i delikatnego smaczku gourmand.

Jeśli mogę dorzucić trzy grosze od siebie – a chyba mogę, bo jestem u siebie – to nazwałbym tą edycję ‘epicée’ albo ‘corsé’, bo według mnie wcale nie o intensywność tu chodziło. No chyba, że o intensywność doznań.

Nową intensywną wodę perfumowaną Terre d’Hermès poznacie po przyciemnionych kolorem ambrowego brązu bocznych ściankach. Reszta flakonu pozostaje wierna projektowi Philippe’a Mouqueta z 2006 roku. Ten kolorystyczny detal bardzo fajnie koresponduje z nowym olfaktorycznym rysem w Ziemi Hermèsa.

P.S. O moich wrażeniach na temat innych zapachów w rodzinie Terre d’Hermès przeczytacie tu.

Zapach: Terre d’Hermès Eau de Parfum Intense

Premiera: 2025

Nos: Christine Nagel

Rodzina: drzewna

Nuty: bergamotka, pieprz, kawa, lukrecja, lawa, nuty drzewne

Trwałość i projekcja: dobra/słaba

Dostępność: woda perfumowana o poj. 50ml i 100ml w Sephora i Douglas


#PRgift

The Diptyque Orphéon Club

The Diptyque Orphéon Club

*RECENZJA* - Dolce & Gabbana Devotion pour Homme

*RECENZJA* - Dolce & Gabbana Devotion pour Homme