ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

*RECENZJA* - Bvlgari Man in Black Parfum

*RECENZJA* - Bvlgari Man in Black Parfum

Pamiętacie osobnika lumberseksualnego zwanego w Polsce również Drwalem? Grasował między 2010 a 2015 rokiem dumnie obnosząc swoją brodę. Wtedy też marka Bvlgari wypuściła świetny zapach Man in Black, w którego reklamie wystąpił brodacz - Patrick Petitjean - uosabiający Wulkana – boga ziemi. Kompozycja, która momentalnie wpadła na moją listę ulubieńców, przepięknie podawała akord rumowy mieszając go z tytoniem, przyprawami, skórą i kwiatowością tuberozy. Miała reprezentować element ognia i rozpoczynała tym samym sagę żywiołów Bvlgari.

Całkiem niedawno, po 10 latach od tamtej premiery, rzymska marka postanowiła przypomnieć nam o tej zacnej linii wypuszczając spod rąk tego samego perfumiarza zapach Man in Black Parfum. W jego reklamie nadal brodacz, choć z broda krótszą, przycięta na miarę czasów. Flakon, tym razem spowity totalną czernią dla oddania mocy nowej koncentracji, zawiera bardzo dobrze zrobiony flanker, który może być ciekawym dodatkiem dla wielbicieli klasyka lub początkiem przygody z tą ultra elegancką i uzależniającą linią.

Zdecydowanie czuć w nim klimat oryginału. I choć nie ma w piramidzie oficjalnie wymienionego rumu, ja wciąż go to czuję. Bardzo dobra kontynuacja! A czym wersja Parfum różni się od wody perfumowanej z 2014? Rozpoczyna się zdecydowanie ostrzej. Więcej tu przypraw – suchych, aromatycznych, pikantnych. Jest tu też odrobina iglastej świeżości pochodząca z żywicy elemi.

Kwiatowe tuberozowo-irysowe serce zostaje zachowane, ale mniej tu soczystości, którą pamiętam z wody perfumowanej. Parfum jest głębsze, bardziej dymne, ciemniejsze, gęstsze i zdecydowanie mocniej żywiczne.

Poziom słodyczy – tytoniowo-rumowej – zwiększa się w bazie dzięki zastosowaniu żywicy benzoesowej i zręcznym zblendowaniu jej z ciemnymi nutami drzewnymi. Jest więc to słodycz nieomylnie męska i nieomylnie Man-in-Black’owa. Czy nowa wersja jest mocniejsza? Mam wrażenie, że tak. Chyba przez większe skoncentrowanie przyprawowo-drzewno-żywicznych akordów i uciszenie kwiatów. Projekcja również niczego sobie. Założyłem ten zapach niedawno do kina i otrzymałem komplement od zupełnie obcej osoby. Ostatnio mi się to zdarzyło chyba w czasach przed-drwalowych.

Bardzo cieszę się, że Bvlgari postanowiło odświeżyć tę świetną linię. Choć może słowo odświeżyć nie jest tu najbardziej na miejscu. Tak czy inaczej z przyjemnością dołączam ją do mojej kolekcji czarnych monumentalnych flakonów z jedynym w swoim rodzaju biżuteryjnym atomizerem. I Wam polecam go poznać. Zwłaszcza póki zima trwa, bo to nuty wprost stworzone na tę właśnie aurę.

Zapach: Bvlgari man in Black Parfum

Premiera: 2024

Nos: Alberto Morillas

Rodzina: drzewno-ambrowa

Nuty: przyprawy, elemi, tuberoza, irys, benzoes, ciemne drewna

Trwałość i projekcja: dobre (5-6h/2-3h)

Dostępność: perfumy o pojemności 60ml i 100ml w Douglas i Notino




#flakonPR

*PODSUMOWANIE ROKU* - Best of 2024

*PODSUMOWANIE ROKU* - Best of 2024

CO NOWEGO? - Styczeń 2025

CO NOWEGO? - Styczeń 2025