ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* - Best of June

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* - Best of June

Czerwiec minął i już połowa roku za nami. Ale i początek lata, więc jest z czego się cieszyć. Nawet pierwsza fala upałów sprawiła mi o dziwo sporo przyjemności. Do tego stopnia, że ani razu nie odpaliłem wiatraka!

Czerwiec rozpocząłem wznosząc toast włoskim Bellini za nową linię kosmetyków Sensum Mare ALGOGLOW. Krem do twarzy i pod oczy wchodzące w jej skład pięknie rozświetlają i ozłacają skórę! Ale kosmetyków testowałem dużo więcej. Przyszły na przykład dwie maseczki koktajlowe od Rhea Cosmetics: HydroPolitan nawilża i łagodzi, VitaColada odżywia i uelastycznia. Witalne kolory, komfortowe konsystencje i owocowe składniki. Takie drinki mogę pić bez końca! Od tej samej włoskiej marki przetestowałem świetną pielęgnację nocną po słońcu – Summer Night Care. Poleca się na lato! Usta smarowałem podbijającym ich naturalną barwę balsamem Obayaty, którego etui totalnie skradło moje serce. BasicLab wypuściło nowiutką linię do włosów, a ja byłem szczęściarzem, bo mogłem ją jeszcze przedpremierowo przetestować. Specyfików jest aż 9. Ja żongluję trzema szamponami: nawilżającym, probiotycznym i głęboko oczyszczającym (ten ostatni używam raz w tygodniu). Ale to nie wszystko w temacie włosów. Marka Kérastase zaprosiła mnie do swojego Serum Baru i zachęciła do wprowadzenia tego kosmetyku do regularnej pielęgnacji. Pokochałem serum nocne Nutritive 8H Magic Night Serum. Nakładam je na włosy (i brodę!) przed snem trzy razy w tygodniu. Jest mega lekkie, nie obciąża włosów nic a nic. We wspomniany upał doskonale sprawdziła mi się nowa mgiełka do twarzy i ciała z letniej linii Diptyque. Ilio Face and Body Mist pachnie irysem i opuncją, a przy bardzo wysokich temperaturach świetnie zastępuje perfumy dodatkowo delikatnie nawilżając skórę. Uzupełniłem też zapasy past do zębów Seysso (ich szczoteczki używam od lutego i chyba nigdy się już z nią nie rozstanę). Oprócz delikatnie wybielającej białej, spróbuję teraz czarnej z węglem drzewnym i niebieskiej remineralizującej. A w ogóle to wiedzieliście, że Seysso to polska marka? Ja do nie dawna żyłem w nieświadomości tego faktu.

Pomiędzy testowaniem kosmetyków i wąchaniem nowych zapachów robiłem sobie wypady do teatru i kina (fajna bajka dla dorosłych „Do usług szanownej pani” z Malkovichem), spijałem co czwartek kawę w Strzykawie, robiłem omlety na słodko i na słono, hodowałem pomidorki i cytryny, popijałem pyszne zielone herbaty Leaf Liturgy, a raz nawet jadłem czarne maliny.

Jak co miesiąc też wykładałem. Tym razem cytrusy! Podczas rekordowo licznego czerwcowego spotkania #CharlieWykłada wąchaliśmy mandarynki, cytryny, pomarańcze, bergamotki, yuzu, grejpfruty, werbenę, trawę cytrynową, petitgrain i mirt. Hesperydowe zapachy wzmacnialiśmy cytrusowymi smakami żując pyszne żelki Wally and Whiz o smaku cytryny obtaczanej w limonce (a właśnie widzę, że wypuścili nowy smak: yuzu z shiso! Muszę je mieć!).

Z okazji Dnia Ojca zrobiłem sesję z polecajkami prezentowymi na drabinie, a osobiście święto to celebrowałem z Tatą w rzemieślniczej piwiarni. Całkiem sporo pedałowałem na rowerze, zajadałem arbuza z miętą, a na 4 dniowy wypad do Warszawy swoją kosmetyczkę pakowałem razem z Wami na Instagramie.

W stolicy tempo było zawrotne. Ilość imprez i miejsc, które odwiedziłem można by spokojnie rozłożyć na dwa tygodnie. Zacząłem od premiery nowej kolekcji ORSKA w restauracji Pathatai. W upalne środowe przedpołudnie mango podawane tam na różnorakie sposoby smakowało wybornie. Odrobinę ochłodzenia zafundowało mi spotkanie z marką Matis Paris w restauracji Marconi. Było bowiem całe na biało! Świętowaliśmy premierę nowej 28-dniowej kuracji Cell-Rejuvenate z wyciągiem z komórek macierzystych białej róży. Dress code więc jak najbardziej w temacie. W salonie mody męskiej Herse zdjęto ze mnie miarę na szytą specjalnie dla mnie niebieską letnią koszulę, a kolor ten powtórzył się na czwartkowym spotkaniu w GaliLu z francuską marką Ex Nihilo. Tam wszystko było niebieskie – nawet papierowe słomki do wody! Marka kocha ten kolor i z namiętnością używa go w swoich flakonach i nazwach.  Blue Talisman – zapach, który powstał na jej dziesięciolecie – przywiozłem do domu na dokładniejsze testy, ale tam, w Warszawie zakochałem się w ich innej kompozycji z niebieskością w tle cedrowym - Outcast Blue. Pyszne śniadania jadłem w Charlotte i Baken. W tym ostatnim zjadłem pierwszego dnia lata obłędnie dużą i obłędnie pyszną jagodziankę. Chyba wyczerpałem nią limit na cały sezon. Odwiedziłem nowy butik Fridge przy Mokotowskiej, wpadłem do Diptyque, bo właśnie przybyły tam na krótki czas kultowe City Candles, wypiłem pysznego drinka Tiare w Loreta Bar i smakowite affogato w nowej Belvedere Cafe, a w Między Nami spotkałem się z Dominkiem z Uroda Okiem Faceta, by w ramach kolejnej edycji „męskiego spotkania” pogadać o kosmetykach i zapachach w wersji travel. Kulminacją warszawskiego tournée była gala finałowa konkursu Love Cosmetics Awards, która tradycyjnie odbyła się w Villi Foksal tym razem na limonkowo. Na ten szczególny wieczór wybrałem zapach od Absolument Parfumeur Luxury Overdose Black Orchid. After party było wyborne, szampańskie i długie. Przekonałem się, że mieszkanie w hotelu w samym sercu miasta ma swoje zalety.

No i tak się rozpisałem, że zupełnie nie wspomniałem o zapachach testowanych przeze mnie w czerwcu. A było tego trochę. Wąchałem bliskowschodnią premierę w linii Trade Routes Penhaligon’sa ze śliwką i tytoniem w tle czyli AlUla. W GaliLu zachwyciła mnie limitowana premiera Gallivant – Nida. Chodzi o miasto na Litwie, a sama kompozycja to przepiękny musujący kwiatowiec z lekko szyprowym podszyciem. Powąchałem też nowość od Essential Perfumes Neroli Botanica i Islę Trudona. Oba w piękny sposób eksponują kwiat pomarańczy w wydaniu na lato. Przyleciały do mnie 4 nowe Sekrety Eisenberga – linii pięknej, acz niedocenianej, co staram się za wszelką cenę zmienić. Moja recenzja nowych kompozycji już wisi na blogu. I znowu są zachwyty! W butiku Guerlain powąchałem w końcu trzy wersje Parfum ich męskich klasyków: Vetiver, L’Homme Ideal i Habit Rouge. Każdy z nich pogłębiony jest nutą alkoholową. Najbardziej ujął mnie Habit Rouge Parfum, w którym nutą głębi jest whisky. Piękną ekspozycję limitowanej wersji Chanel No.5 L’Eau we flakonie stylizowanym na kroplę wody podziwiałem w butiku marki w Westfield Mokotów. Tam też odkryłem ich butikową nowość – Comète oraz 4 nowe olejki do ciała o zapachach Beige, Coromandel, Gardénia i 1957. Ten ostatni to inny szał zmysłów na skórze! Zahaczyłem też o butik Jo Malone London (jest vis-à-vis Chanel) by sprawdzić limitowaną kolekcję Britt. Ginger Beer jest naprawdę ciekawe! W Tagomago Boutique poznałem linię mononutowców The Merchant of Venice – Accordi di Profumo. Bardzo dobrze zrobione zapachy bazowe (podzielono je na 4 rodziny: fresh, floral, amber i woody), które można nosić solo, łączyć ze sobą lub podbijać nimi inne perfumy. W GaliLu strasznie spodobała mi się jeszcze premiera D’Orsay – Sweet Disruption W.T. Jest bardzo w klimacie Edenfalls, które uwielbiam. Była też bezalkoholowa, morska premiera Velvetvelo Un Homme à la Mer, Eternity podkręcone kokosem (Aromatic Essence) i nowa kolekcja Montblanc odkryta w Douglasie, w której Black Meisterstück olśnił mnie swoją grą kadzidła, ambry i wetywerii. O czarnym, ciężkim flakonie (125ml!), przypominającym kałamarz nie wspominając!

Byłem też raz na plaży. Co prawda 450 km od morza, ale jednak. I nawet w klasycznym nadbałtyckim koszu posiedziałem. Burza przegoniła mnie jednak po godzinie. Letnią sesję foto jednak zaliczyłem. Jej efekty niedługo zobaczycie na blogu. Pora chyba już przejść do Ulubieńców, bo ten wstępniak staje się niebezpiecznie długi. No tu siup – oto co mnie zauroczyło w czerwcu 2024…

 

ZAPACH

Wśród poznanych na premierze marki w GaliLu zapachów Ex Nihilo zdecydowanie zapałałem miłością do Outcast Blue. Występuje on w dwóch formulacjach. W przeźroczystym flakonie znajdziecie klasyczną drzewno-przyprawową wodę perfumowaną z nutami pieprzu, szafranu, tytoniu, wetywerii i przede wszystkim cudownego cedru. Jeszcze piękniej brzmi ta mieszanka w formie Extrait de Parfum. Nuty te same, wzmocnione jednak agarem. Dla fanów drzewności – raj! Obie kompozycje stworzył dla marki Jordi Fernández. Testy czterech nowych Sekretów marki Eisenberg też  zaowocowały olfaktoryczną miłością. Jako zagorzały fan świeżości i szyprowości nie mogłem przejść obojętnie obok Secret VII Ėcho Lumineux. To boski świeży zielony szypr z prominentnym brzmieniem bergamotki i liści czarnej porzeczki, kwiatowym sercu i klasycznie szyprowej bazie zbudowanej z paczuli i mchu. Nazwa trafiona w dziesiątkę, bo ten świetlisty zapach zaaplikowany na skórę powraca co jakiś czas jak echo by upajać swoim bezpretensjonalnym wdziękiem. Do nowej butikowej premiery Chanel podchodziłem na chłodno. Spodziewałem się raczej, że Comète będzie dla mnie zbyt damskie. Jakże pozytywnie się zaskoczyłem! Kompozycja otwiera się przepiękną migdałową nutą, za którą stoi najprawdopodobniej ujęty w piramidzie heliotrop. Migdały są takie jak kocham - słodko-gorzkie, ale jednak bardziej gorzkie. Pudrowy charakter heliotropu podkreśla dodatkowo irys, którego świeżą naturę, z kolei, podbija kwiat wiśni. Naprawdę nie spodziewałem się, że te nuty tak pięknie zagrają na mojej skórze. Teraz mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że to kompozycja w 100% unisexowa. I totalnie oddana chanelowskiej maestrii łączenia najlepszej jakości składników.


TWARZ

Uwielbiam kosmetyki z witaminą C! Ta deklaracja wielokrotnie już tu padała. Składnik ten po prostu genialnie wpływa na moją cerę. Rozświetla ją, wyrównuje koloryt, sprawia, że staje się gładsza. Jednym z najfajniejszych kosmetyków z tym składnikiem jest płynne serum marki Jan Marini C-ESTA Face Serum. To bardzo silny koktajl przeciwutleniaczy zawierający witaminę C i DMAE (substancja, która wywołuje efekt liftingu), a także kwas hialuronowy i witaminę E. Witamina C jest tu zawarta w postaci palmitanianu askorbylu, co sprawia, że zachowuje pełną stabilność i lepiej penetruje w głąb skóry. Zużyłem już trzy opakowania i chyba nie przestanę wracać do tego specyfiku. Czerwcowa aura zobowiązuje do większej uwagi na pielęgnację skóry wyeksponowanej na promienie słońca. Nawet jeśli jest dobrze chroniona SPFami. Ja spędzam teraz bardzo dużo czasu na świeżym powietrzu i po takich dniach doskonale sprawdzała mi się nowość gabinetowej marki Rhea Cosmetics – Summer Night Care. 50ml tuba zawiera dość gęstą niebieskawą emulsję z mikrokapsułkami, którą należy stosować w formie nocnej kuracji. Działa nawilżająco, kojąco i antyoksydacyjnie, dodatkowo promując równomierną opaleniznę. Zawarte mikrosfery przenoszą kompleks aktywnych składników przeciwstarzeniowych, aby skutecznie zapobiegać pojawianiu się fotoindukowanych niedoskonałości skóry, takich jak zmarszczki i przebarwienia. Piękny, kojący zapach przy aplikacji i świetlista, wypoczęta skóra o poranku. Prawdziwy summer night dream! Trzeci produkt, który pokochałem w czerwcu, to bardziej gadżet, choć nie można mu odmówić doskonałych właściwości pielęgnacyjnych. Enhancing Lip Balm marki Obayaty o gładkiej konsystencji zapewnia komfort, odżywia oraz nadaje ustom większą objętość i jędrność. Dodatkowo dzięki dyskretnemu odcieniowi głębokiego fioletu podkreśla naturalny kolor warg i robi to w absolutnie naturalny sposób. W składzie witamina E, olej z nasion konopi, kompleks fosfolipidów z nasion soi i ekstraktu z lukrecji. No i genialne, designerskie, metaliczne etui, które zostaje z nami na zawsze, bo po zużyciu balsamu wystarczy dokupować już tylko wkłady.


 

BODY

Może kogoś zdziwi, że aż dwóch Ulubieńców Czerwca w kategorii Body, to produkty do włosów, skoro moje są coraz krótsze. No ale krótkie, nie oznacza przecież nie mające potrzeb. Owszem odżywka jest dla mnie produktem raczej zbędnym, ale już dobry szampon jak najbardziej nie. I taki właśnie jest nowy produkt Hair Rituel by Sisley, który idealnie odpowiada na męskie potrzeby. Fortifying Densifying Shampoo działa rewitalizująco na włosy i skórę głowy dzięki formule zawierającej dwa kompleksy: Revitalizing Stimulating Complex, który wpływa na skórę głowy, aby wzmacniać włosy i Densifying Complex działający na poziomie włókien włosów, aby włosy stały się bardziej gęste, miękkie i lśniące. Ja się z nim ostatnio nie rozstaję! A wieczorem sięgam po novum w mojej włosingowej pielęgnacji czyli serum. Przekonała mnie do niego marka Kérastase. Ich  Nutritive 8H Magic Night Serum jest nocną kuracją dla włosów suchych, która dodaje im blasku i zapobiegająca puszeniu. W jej skład wchodzą witaminy, proteiny roślinne i niacynamid. Pachnącą, kremową formułę wciera się w suche lub wilgotne włosy przed snem. I wiecie co, pomimo tego, że moje włosy nie są raczej przesuszone, to serum ich absolutnie nie obciąża. Jest lekkie jak piórko, a rano czupryna jest bujniejsza, gładsza, błyszcząca, a każdy włos jakby pogrubiony od środka. Stosuję dwa, trzy razy w tygodniu. Trzeci ulubieniec już nie włosowy, a… ręczny. Bardzo polubiłem nowy SPF do rąk lansowany niedawno przez BasicLab. Dłonie, podobnie jak twarz, są w zasadzie non-stop eksponowane na promieniowanie słoneczne. I o ile twarze nauczyliśmy się już chronić kremami z filtrem, o tyle o dłoniach raczej zapominamy. Oczywiście można posmarować je kremem do całego ciała, ale marka BasicLab pomyślała o tym, że rękami ciągle coś robimy i często je myjemy. Aplikacja kremu musi być więc kilkukrotna, a sam produkt lekki i nieklejący. Ochronny krem do rąk SPF 30 od BasicLab taki właśnie jest, a do tego ma poręczny 75ml format, który zawsze można mieć przy sobie. Ma tez w składzie witaminę C, która stopniowo rozjaśnia istniejące już na dłoniach przebarwienia.

 

 

FLAKON

„Piątka dla Milenialsów” czyli stworzona przez Oliviera Polge’a w 2016 Chanel No. 5 L’Eau trafiła tego lata do niezwykłego flakonu. Niezwykłego, jak na tę markę, bo owalnego. Ta świeża, niesiona aldehydami i cytrusami woda przybiera teraz formę kropli wody. Jest transparentna, dynamiczna i genialnie leży w dłoni. Nieoficjalnie mówi się, że inspiracją dla nowego, obłego flakonu była słynna kropla No. 5, którą Marilyn Monroe zakładała na gołe ciało udając się do snu. A Drop of No.5 L’Eau ma cudowne proporcje i pomimo swojej 50ml pojemności bardzo wygodnie się jej używa. Czystość, przejrzystość i dynamiczna geometria flakonu genialnie wpisują się zarówno w charakter kompozycji jak i w samego ducha marki. I ważna informacja na koniec: ten nowy przedmiot pożądania będzie dostępny w sprzedaży tylko przez jakiś czas. To edycja limitowana, a kto prawdziwie kocha Chanel, wie, że takiej okazji nie można sobie odpuścić.

 


BRODA

Chyba żaden facet nie chciałby spotkać na swojej drodze tak zwanej „gold digger”. Na pewno każdy rasowy brodacz chciałby jednak żeby jego broda pachniała jak nowy balsam do zarostu o tej właśnie nazwie stworzony przez Brodatego Zbira i Lucjan’s Barber Shop. A zapach ten jest totalnie męski! Orientalno-drzewno-skórzany z przepiękną nutą dziegciu, którą naprawdę warto oswoić i pokochać! Ja już to mam za sobą i dziegciem się smaruję, myję, perfumuję kiedy i gdzie chcę. Ten balsam to opcja dla facetów, którym przejadła się słodycz. Jego zapach będzie doskonale współgrał z kompozycjami skórzanymi w waszej perfumowej garderobie. Mi się od razu skojarzył z Gucci Guilty Absolute  Świetna pielęgnacja (balsam jest bardzo miękki, a na brodzie nie za ciężki) w poręcznej metalowej puszce. Propsuję i smaruję! Oraz liczę, że wypuszczą kiedyś takie perfumy…

 


EVENT

W piękny piątkowy wieczór, 21 czerwca w Villi Foksal odbyła się szósta gala finałowa konkursu Love Cosmetics Awards, którego jurorem mam przyjemność być od 4 lat. Tym razem kolorem eventu była limonka i powiem Wam, że okazała się barwą nie tylko szalenie fotogeniczną (podbija opaleniznę!), ale i szalenie energodajną. Statuetki w kształcie limonkowych (a jeśli chcecie brzmieć bardziej snobistycznie mówcie: w kolorze chartreuse) serc wręczyliśmy w ponad 40 kategoriach produktowych i biznesowych. Sam miałem przyjemność wręczać na scenie serca Panu Drwalowi (#hissensationalfragrance), The Merchant of Venice (#worldwideinspirations) czy Bohoboco (#surpriseelements). Po części oficjalnej miał miejsce bankiet, a potem długie after party w ogrodach Villi Foksal. Zdjęciom, toastom i gratulacjom nie było końca, a czas ten okazał się być też bardzo cenna formą branżowego networkingu. Sporo dowiedziałem się o planach marek, nowych projektach i produktach. Z jednym z nich wróciłem nawet do hotelu. Takie zalety kuluarowych rozmów! Wspaniały czas, wspaniali ludzie, wspaniałe miejsce! Ta gala to coś na co chyba najbardziej czekam każdego lata!

 

PREMIERA

Zanim udałem się na galę LCA miałem przyjemność wziąć udział w dwóch pięknie zorganizowanych i kolorystycznie zaaranżowanych warszawskich premierach. Pierwsza z nich była cała na biało. W hotelowej restauracji Marconi odbyła się szalenie elegancka premiera nowości Matis Paris. A czemu dress code był biały? Gdyż poznaliśmy nowość w linii signature, 4 tygodniową kurację Cell-Rejuvenate z komórkami macierzystymi białej róży. 4 fiolki z cenną esencją (1 na tydzień) mają całkowicie odrodzić skórę, co jest związane z jej naturalnym cyklem regeneracji. Jestem po pierwszym tygodniu stosowania i póki co jest zachwyt. Druga premiera, dla odmiany, skąpana była w niebieskościach. Kwiaty, drinki, a nawet papierowe słomki – wszystko w kolorze blue. Gościem specjalnym tego porannego spotkania w GaliLu był Olivier Royère, jeden z trzech współzałożycieli nowej w Polsce marki Ex Nihilo. Słuchaliśmy o francuskich korzeniach, awangardowym podejściu i wykorzystywanym przez twórców nowoczesnym know-how. I rzeczywiście sporo tu klimatów molekularnych, współczesnych i przystępnych nawet dla niewprawionych nosów. Osobiście zauroczył mnie Outcast Blue (o czym już wiecie), który występuje w dwóch koncentracjach. Testował natomiast będę Blue Talisman, który jest niedawną premierą celebrującą 10 lecie marki. Marki, która zaczęła ‘od niczego’, bo to właśnie znaczy po łacinie ex nihilo.

 


ZABIEG

Cztery miesiące poza Warszawą i już się zdążyłem stęsknić za ulubionymi markami. Na przykład za Sisley Paris. Ale okazuje się, że również tu, w Częstochowie można zaznać luksusu. W tutejszej Galerii Jurajskiej, a dokładniej w znajdującej się tam perfumerii Douglas, urządzono specjalna kapsułę zabiegową tej kultowej francuskiej marki. Gdy tylko dano mi o tym cynk, szybciutko zarezerwowałem termin i godzinę zabiegu. Padło na upalną sobotę, dlatego pobyt w klimatyzowanych wnętrzach, był pierwszym krokiem do relaksu. A potem było już tylko lepiej. Zaproszono mnie do zamykanej kabiny, gdzie znajdowało się łózko zabiegowe, krzesło dla osoby wykonującej zabieg i dwie półki ze specyfikami Sisley Paris. Z bardzo różnych linii. Było też oczywiście lustro, by tuż po zejściu z łóżka zobaczyć swoje odnowione odbicie. Zabieg dobrano mi bardzo indywidualnie na bazie przeprowadzonego wcześniej mini wywiadu i obserwacji cery. Składał się z wielu etapów i bez dwóch zdań mogę określić go jako pełnowartościowy. Pani Iza najpierw wykonała peeling enzymatyczny przy pomocy 1 minutowej maseczki w proszku. Ten produkt już znałem (mam go i regularnie używam w domu), ale przy kolejnych etapach poznałem dwa produkty, które mnie zachwyciły, a o których wcześniej nie słyszałem. Po pierwsze mgiełka do twarzy Eau Florale o pięknym zapachu kwiatów pomarańczy, po drugie bogata maska nawilżająca Hydra-Flash. Miałem też nałożoną świetną maskę pod oczy Eye Contour Mask, a cały zabieg wykończyła luksusowa pielęgnacja z linii Supremӱa At Night – lotion połączony z kremem anti-age. Na koniec odrobina korektora pod oczy Phyto-Cernes Éclat, który robi niesamowity efekt (to będzie mój następny zakup!) i wyglądałem jak milion dolarów! Już wiem, że podobna kapsuła, ale większa, pojawi się w częstochowskiej Galerii Jurajskiej we wrześniu. Miejsce na zabieg mam zaklepane. U Pani Izy ma się rozumieć. Po lecie będzie jak znalazł.

 

GDZIE TEGO SZUKAĆ:

Chanel Comète: butik marki w Westfield Mokotów oraz na www.chanel.com

Chanel A Drop of No.5 L’Eau: butik marki oraz Sephora i Douglas

Eisenberg: Sephora

Ex Nihilo: GaliLu

Jan Marini: Topestetic

Rhea Cosmetics: www.rheasklep.pl

Obayaty: GaliLu

Hair Rituel by Sisley: Sephora, Douglas oraz butik online: https://www.sisley-paris.com/pl-PL/

Kérastase: www.friser.pl

BasicLab: www.basiclab.shop

Gold Digger: www.uzbira.pl

Matis Paris Cell- Rejuvenate: www.hebe.pl

 

 Pokazane produkty pochodzą z paczek PR, są kandydatami konkursowymi lub pochodzą z zakupów własnych.

MĘSKIE SPOTKANIE

MĘSKIE SPOTKANIE

*CO NOWEGO?* - Lipiec

*CO NOWEGO?* - Lipiec