*RECENZJA* - Gallivant, Accra
Wałęsania ciąg dalszy!
Po ambrowym Gdańsku, niestrudzony założyciel Gallivant – Nick Steward – zabiera nas do „afrykańskiej stolicy stylu nad Zatoką Gwinejską”. Accra – stolica Ghany – to kolejny przystanek, kolejna mapa i kolejny zapach tej brytyjskiej marki, która uwielbia wałęsanie się po świecie.
Ciekawie zblendowana przez Stephanie Bakouche, Accra jest zbudowana na kontrastach. Owocowa (mango, papaja, marakuja) i pikantna z jednej strony, ziemista i skórzana z drugiej. Czuję tu dużo pikantnych papryczek, które przypominają mi jeden z dawnych flankerów A*Mena. Przyjemnie schładza je lodowaty eukaliptus. Jest tu sporo suchego, pylistego kakao i parę gorzkich czarnych ziaren kawy. Baza to na mojej skórze głównie paczula i skóra, ale okazjonalne wybuchy egzotycznej owocowości sprawiają, że kompozycja ta nie jest jednowymiarowa.
Accra jest pierwotna i poważna, ale ma też swoją wesołą, rozgadaną twarz. Umieszczono tu także akord vinylu, ale jeśli mam być szczery, nie mam zielonego pojęcia jak on pachnie. Może Wy wiecie?
To mój piaty flakonik Gallivant o pojemności 30 ml. Uwielbiam te zgrabne maleństwa i zawsze jestem pod wrażeniem tego jak bardzo dyskretnie proste i niedopowiedziane są te prawdziwie niszowe zapachy.
Nigdy nie byłem w Ghanie, ale – jak kiedyś powiedział mi Nick – wąchając jego zapach mogę sobie dowolnie ją wyobrazić. Wącham więc Accrę Gallivant i muszę powiedzieć, że podoba mi się tam.
#flakonPR
Zapach: Gallivant Accra
Premiera: 2023
Nos: Stephanie Bakouche
Rodzina: owocowo-przyprawowo-skórzana
Nuty: papryczki chilli, eukaliptus, nasiona marchwi, koniak, dawana, papaja, mango, marakuja, tytoń, szafran, styraks, kawa CO2, kakao, skóra, paczula, cedr, winyl, liatra, piżmo,
Trwałość i projekcja: dobra/średnia
Dostępność: woda perfumowana o poj. 30ml i 100ml w GaliLu