*RECENZJA* - Serge Lutens, Écrin de fumée
Macie dość zapachów popandemicznie cichych, ekologicznie ułożonych i takich, które celebrujecie sami ze sobą, bo nikt inny ich nie czuje? Mam więc coś dla Was!
Tutaj życie bierze się garściami, przyjemności mnoży bez umiaru, bezczelnie krzyczy: CHCĘ WIĘCEJ! Écrin de Fumée to skrzynia dla hedonistów! Gorzkie kakao nie przeprasza za swoją szorstkość, słodki rum nie kaja się, że upaja swą syropowością! W tym wszystkim lewitują migdałowo-wiśniowe nuty, suszone owoce, kłęby tytoniowego dymu i… zapach świeżo otwartego pudełka z iMACiem! Czy ta dzika impreza ma miejsce na dachu wielkiego korpo? Czy w nowym zapachu Serga Lutensa zmartwychwstali yuppies epoki nadmiaru? Możliwe.
W tej kompozycji stopniowo rośnie poziom słodyczy nie przekraczając dla mnie jednak nigdy akceptowalnej granicy. Temperują ją nuty mroczne, wytrawne, enigmatyczne, seksowne i… niewygodne. Coś mnie w tym zapachu drapie, ale podoba mi się to drapanie i zachłannie chcę go więcej.
Czy Écrin de Fumée pachnie męsko? Tak, ale ta męskość nie ma nic wspólnego z płcią. To zapach dla ludzi z jajami, bez względu na zawartość ich spodni.
„Lutens w końcu wrócił do formy”. Bzdura! Nigdy nie przestał robić dobrych zapachów! Oudowa śliwka w La Couche du Diable, przepięknie woskowa i kwiatowa miodowość w Fils de Joie, niezwykła kadzidlana morskość w Le bleu qui petille… A teraz to! Dekadencki, odważny, impertynencki eliksir. Zrobiony z rozmachem, ale bez rysu retro. Dla tych, którzy wiedzą, że czas biegnie tak szybko, że życie – i zapachy – musza być przeżywane intensywnie i celebrowane do granic możliwości. Podoba mi się w nim ta nowoczesna, technologiczna nuta. Nawet jeśli mnie drapie w gardło.
P.S. A teraz muszę zacząć częściej wychodzić, bo to nie jest zapach do siedzenia w domu 😄
#flakonPR
Zapach: Serge Lutens Écrin de fumée
Premiera: 2023
Nos: b.d.
Rodzina: dymno-korzenna
Nuty: tytoń, rum, kakao
Trwałość i projekcja: bardzo dobre
Dostępność: woda perfumowana 50ml i 100ml w wybranych perfumeriach Sephora i Douglas