SKINCARE/BODYCARE - BEST OF 2022
Rok 2022 niewiele zmienił w moim podejściu do kosmetyków i pielęgnacji. Nadal mam w tym temacie lekkiego świra. A odkąd mam piękną, wyremontowaną łazienkę spędzam w niej jeszcze więcej czasu. Chociaż kto powiedział, że pielęgnować trzeba się akurat tylko w łazience? Ja zupełnie nie mam problemu z paradowaniem w masce po kuchni, robieniu pedicure na balkonie czy rolowaniu twarzy na hamaku. Choć woda się jednak czasem przydaję…
Najważniejsze żeby robić to systematycznie. Naprawdę się w tej kwestii pilnowałem! Poranna i wieczorna rutyna to absolutny must! Rano krótsza – oczyszczanie, tonizacja, serum, krem (+filtr), w ramach potrzeby cover; wieczorem dłuższa – oczyszczanie dwuetapowe, czasem peeling enzymatyczny, tonizacja, serum, krem lub maska na noc. Rano uwielbiam stosować masaż rolerem, który usuwa nagromadzoną limfę. Często sięgam też po szczoteczkę soniczną – rano i wieczorem. Zdarza mi się też szczotkować twarz zwykłą szczoteczką. W tym roku bardzo pilnowałem się też w kwestii nakładania filtrów słonecznych. Nadal jest to najbardziej znienawidzona (w zasadzie jedyna, której nie lubię) część rutyny pielęgnacyjnej, ale po prostu zagryzam zęby i robię to. Na szczęście jest coraz więcej naprawdę przyjaznych produktów w tej kategorii.
Uwielbiam za to maski! Maskuję się w zasadzie co najmniej raz na tydzień. Zwykle w weekend. Wybieram maseczki o różnych właściwościach – oczyszczające (węgiel!), rozświetlające (witamina C!), uspokajające ( rumianek!) bankietowe (kwas hialuronowy!). Jestem do maskowania dobrze przygotowany – mam specjalna szpatułkę do aplikacji i ręczniczek do ich zdejmowania. Nie stronię też od masek w płachtach.
W tym roku najbardziej spektakularne efekty miałem po stosowaniu serum. Kilku różnych, bardzo dobrych. W poniższym zestawieniu wyróżniam jedno z nich. Nadal konsumuję hektolitry toników, mgiełek i hydrolatów i gdy na czas naszego remontu nie wziąłem ze sobą żadnego, szybko musiałem biec do drogerii i nadrobić ten brak.
Czy moja skóra była grzeczna w tym roku czy może miała fochy i grymasy? Narzekać nie mogę. Nie odnotowałem nowych zmarszczek, napięcie nadal jest w normie. Nie doskwierają mi niedoskonałości. Nawet czoło latem mi się już tak nie świeci (ale i tak często matuję je bezbarwnym pudrem). A co spędzało mi sen z powiek? Tendencja do zaczerwienień na policzkach i nosie i – o zgrozo! – zagniecenia po spaniu. To naprawdę staje się uciążliwe. Czasem utrzymuje się przez połowę dnia. Chyba musze zainwestować w poduszkę z jedwabiu!
A co tam na innych terytoriach? Ciało regularnie peelinguję i nieregularnie szczotkuję. Uwielbiam testować balsamy do ciała! Jestem wymagający, bo nie znoszę jak ich aplikacja zajmuje zbyt wiele czasu. Oczekuję łatwości nakładania, natychmiastowego komfortu i atrakcyjnego wyglądu skóry oraz przyjemnego (dla mojego nosa) zapachu. Sporo – wiem, ale wspominałem, że jestem wymagający. Lubię mieć wypielęgnowane paznokcie. W zasadzie zawsze mam na nich odżywkę lub bezbarwny lakier. Regularnie szoruję tez stopy. Płucze jamę ustną i nitkuję zęby. Wybieram tylko ultra delikatne dezodoranty, unikam jak ognia antyperspirantów. Nie potrafię sobie jednak poradzić z szorstką i ciemną skórą w okolicach łokci. Tak, nie na samych łokciach, a tuż pod nimi. Stosowałem już wszystko – peelingi, balsamy, maści z mocznikiem, tarki, sok z cytryny – nie chcą zniknąć! Może Wy macie jakiś patent?
W nadchodzącym roku chcę kontynuuowac moją przygodę z retinolem i retinalem, którą rozpocząłem parę tygodni temu. Ponoć muszę się uzbroić w cierpliwość, bo efekty przychodzą dopiero po paru miesiącach stosowania. Jestem gotów wklepywać i czekać! Chciałbym też częściej bywać w gabinetach kosmetycznych i salonach SPA. W tym roku miałem tylko trzy zabiegi. Zdecydowanie za mało! Przecież to takie przyjemne!
Zobaczcie co doskonale stosowało mi się w tym roku do pielęgnacji cery, skóry ciała i jamy ustnej. Na pewno po wszystkie te produkty będę wracał. Po niektóre już wracałem. Są świetne!
1. MEDILÂGE ANTI-ÂGE
W nowy 2022 rok wszedłem z programem suplementacji odmładzającej dla skóry Medilâge Anti-Âge. Trzy miesiące stosowania przyniosły zadowalające efekty głównie w kwestii zahamowania procesu powstawania zmarszczek, poprawy nawilżenia i elastyczności skóry. Jednym słowem formuła łącząca dwa opatentowane składniki pochodzące z alg działa. Polecam, a sam chętnie powtórzę ją za jakiś czas.
2. FILLMED SKIN PERFUSION NUTRI NECK
W kończącym się roku sporo uwagi poświęcałem szyi, a w zasadzie całemu obszarowi określanemu strefą Y. Pielęgnacja i masaż zrobiły swoje! Bardzo mile wspominam specjalistyczny krem do szyi marki Fillmed – Nutri Neck. Preparat Krem bardzo dobrze nawilża i odżywia skórę szyi. Przy dłuższym stosowaniu wygładza zmarszczki i redukuje przebarwienia. Wspomagałem jego działanie codziennym masażem liftingującym.
3. YOU & YOU WHITENING & TOTAL CARE TOOTHPASTE
Doskonale sprawdziła mi się pasta nowej polskiej marki You&You! Dała mi efekt DO-KŁA-DNIE domytych zębów, co nie zawsze się zdarza przy innych pastach. Produkt You&You zapewnia lekkie wybielanie i kompleksową ochronę. Pozostawia długo utrzymującą się w ustach świeżość i zapakowano go w eko-tubkę. Zawiera fluor – informuję, bo wiem, że niektórzy go unikają. Zużyłem już kilka tubek!
4. KUO’S SERUM SUPREME
Niewątpliwym hitem tego roku było u mnie serum gabinetowej marki z Alicante - KUO’S. Supreme Serum oczarowało mnie od początku do końca. Idealnie sprawdzi się ono na skórach dojrzałych, którym nie po drodze z bardzo ciężkimi, olejowymi konsystencjami. Brzoskwiniowe w kolorze serum ma jedwabiście płynną formułę, wchłania się w mgnieniu oka i jest niebywale wydajne. Stosowałem je przykładnie codziennie rano i wieczorem. Wysoka zawartość ekstraktu z daktyli chińskich oraz z korzenia marala ma właściwości antyoksydacyjne, uelastyczniające oraz wzmacniające barierę hydrolipidową skóry. Bajkalina koi stany zapalne skóry. Zawartość matrixylu pobudza syntezę kolagenu, wygładza zmarszczki oraz przywraca jędrność owalu twarzy. I rzeczywiście w tych dwóch aspektach zaobserwowałem najbardziej widoczne efekty stosowania serum. Moja skóra była doskonale nawilżona i ujędrniona. Bonusem jest nadanie jej atrakcyjnego, zdrowego, rozświetlonego kolorytu. Najwyższa jakość gabinetowego produktu!
5. CHANEL HEALTHY GLOW BRONZING CREAM
Mój letni niezbędnik! Stosowałem już żelowe, kremowe, zawieszone w mikrokapsułkach, tym raz padło na bronzer, który wygląda jak krem orzechowy, a nakłada się go pędzlem. Mowa o Healthy Glow Bronzing Cream z letniej linii Les Beiges marki Chanel. To kosmetyk brązujący o ciekawej konsystencji, który zapewnia zdrową, matową opaleniznę i dzięki tej matowości właśnie idealnie sprawdza się u facetów. Nie ma w nim drobinek złota czy opalizujących frakcji. Ma formułę pudrowej pianki, którą – jak już wspomniałem - najlepiej nakładać na skórę pędzlem. Bardzo miarowo się go aplikuje. Ani razu nie zdarzyło mi się go przedawkować. Mega wydajny – starczy mi spokojnie na kolejny sezon.
6. RHEA COSMETICS BODY CREAM HYDRA [MI]
Ciało z przyjemnością smarowałem nowością od włoskiej marki gabinetowej Rhea Cosmetics. Po serii kremów probiotycznych do twarzy, marka wypuściła nawilżający balsam do ciała o podobnym działaniu. Komfortowa, ale bogata konsystencja, a w składzie pre-, pro- i postbiotyki, które dbają o równowagę delikatnej mikroflory skóry. Są tu też ceramidy, ekstrakt z aloesu i super nawilżająca cząsteczka cukru – hydraglukoza. No i ten zapach! HYDRA[mi] pachnie świeżo i apetycznie zarazem. Emulsja dba o moją skórę, a zapach wpływa odprężająco na umysł. Dodatkowy plus – dziecinnie prosta i szybka aplikacja!
7. SISLEY EXFOLIATING ENZYME MASK
Przyznaję, że lubię spędzać dużo czasu w łazience, ale czasem mam ochotę na szybkie rozwiązania. Nowa maseczka eksfoliująca od Sisley – Exfoliating Enzyme Mask - robi robotę w jedną minutę! Z przygotowaniem i zmyciem cały rytuał zajmuje 3-4 minuty. Czy to nie jest świetne? A z czym z niego wychodzimy? Z idealnie odnowioną i odświeżoną cerą odkrytą dzięki zawartej w preparacie papainie. Kosmetyk ma postać proszku, który przed aplikacją mieszamy z wodą, co sprawia, że za każdym razem przygotowujemy sobie świeżutką maseczkę. Dla cer mieszanych ideał!
8. CYRULICY TONIC GIN
Jak wiecie mam hopla na punkcie pięknie pachnących kosmetyków. Te bezzapachowe mnie nudzą. Zawsze w tej kwestii mogę liczyć na Cyrulików. Mają genialnego nosa do zapachów i ponownie to udowodnili w swoim nowym produkcie Tonic & Gin. Nazwa mówi sama za siebie – ten tonik pachnie jałowcem! I to jak! W jego składzie zresztą też go znajdziecie pod postacią unikatowego surowca wytwarzanego podczas produkcji ginu ze sfermentowanych po destylacji ziaren – Gin TONIQ. Produkt wyposażony jest w atomizer, doskonale orzeźwia, nawilża i wyrównuje strukturę skóry. Mam też wrażenie, że moja skóra mniej się po nim świeci. Wspaniała chwila jałowcowego odświeżenia!
9. KOVALITE SKIN RE-CHARGE! MASK
Re-charge! Mask jest naładowana po brzegi dobroczynnymi składnikami, ma kremową konsystencję i wybitnie relaksujący leśny zapach, który jest sygnaturą całej marki Kovalite Skin. Maski tej nie trzeba zmywać. Ja lubię nakładać ją na noc, fundując sobie odprężający rytuał przed snem. Ten zapach naprawdę odstresowuje, a skóra rano wygląda na podwójnie wypoczętą.
10. EISENBERG J’OSE DEODORANT SPRAY
Przyznaję, że z początku podchodziłem do tego nowego produktu Eisenberg sceptycznie. Wolę dezodoranty w sztyfcie i niekoniecznie pachnące. Zacząłem jednak używać i nadszedł efekt WOW! Zapachu J’Ose nie muszę nikomu zachwalać – to przepiękny perfumowy klasyk. Nie męczy on jednak w przypadku dezodorantu, daje po prostu chwilę przyjemności. Jednak najważniejsze jest jego działanie dezodorujące – zero wilgoci, zero przykrego zapachu, zero plam, zero podrażnień! I to przez długie godziny. Produkt jest bez gazowy, nie zawiera alkoholu ani soli aluminium. W domu nie tylko ja go polubiłem. Na szczęście jest wersja dla kobiet i mężczyzn.
Przyznaję, że bardzo ciężko było mi wybrać tylko 10 produktów do tego zestawienia. W tym roku przez moje ręce przewinęło się dużo więcej perełek. No ale dziesiątka to dziesiątka i już! Na szczęście istnieje coś co zwie się honorable mentions i nie zawaham się tej instytucji wykorzystać! Poza topową 10-tką bardzo mile będę również wspominał:
pachnący kwiatem pomarańczy krem do rąk Panier des Sens, serum z witaminą C Yope C-Kick, maseczkę detoksykującą Bioxygene Guinot, serum witaminowe Phytomer Oligo 6, krem pod oczy i na okolice ust Sisley, olejek do ciała Juvena pachnący granatem, kostkę peelingującą Molton Brown Re-charge Black Pepper, cytrusowy Body Lotion Lavido, tonik w mgiełce z kwasem hialuronowym Alba 1913, prebiotyczną dębową sól do kąpieli Bosqie, eliksir do paznokci Inveray, serum Y-Lifting Irena Eris, tonik matujący Boy de Chanel, żel pod oczy z męskiej linii Eisenberg Homme, czarną maskę kawiorową Matis, balsam do stóp Rhea Cosmetics, trójfazowy olejek upiększający z witaminą C Pixi Cosmetics i odkryty pod koniec roku lekki, matujący puder sypki ze skwalenem od Eisenberg. Ahh zapomniałbym o mojej ulubionej gąbce Luffa. Bez niej nie ma kąpieli!