Chloé, Atelier des Fleurs
Jesień właśnie wybucha i może powinienem raczej pisać o ogniście kolorowych liściach niż o subtelnie malowanych kwiatach, ale akurat mam kaprys na te drugie. Perfumy wspaniale potrafią uzupełniać aktualną aurę za oknem, ale są też od spełniania kaprysów, przenoszenia nas w inne miejsca, pogody, rzeczywistości. No więc mi się zachciało być na progu jesieni w wiosennym ogrodzie. Albo na letniej łące. Albo w kryształowej kwiaciarni. Z Atelier des Fleurs of Chloé jest to absolutnie wykonalne.
Ten modowy dom z Francji wypuścił swoje pierwsze zapachy w ramach butikowej kolekcji Atelier des Fleurs w 2019 roku. Miałem okazje je wtedy poznać w butiku marki w warszawskim Vitkacu. Zapadły mi wtedy w pamięć nie tylko same zapachy, ale i piękne blotery im towarzyszące. Linia poszerzyła się rok później, a w 2021 roku dołączyły do niej trzy – wyróżniające się zielonymi etykietami – kompozycje zbudowane w 100% w oparciu o składniki naturalne. W chwili obecnej ta elegancka, w głównej mierze kwiatowa, rodzina wód perfumowanych zawiera 15 propozycji i dostępna jest w wybranych salonach Sephora.
Kolekcję Atelier des Fleurs cechuje wyrafinowana prostota – samych kompozycji, ale również ich nazw i flakonów. Nazwa to zawsze przewodnia nuta serca kompozycji – róża, magnolia, mimoza… Flakon nosi charakterystyczne dla marki Chloé rzeźbione, pionowe ‘plisy’. Jest posągowy i klasyczny, utrzymany w dyskretnej kolorystyce beżu z elementami złota. Każdy zapach ma tu swoją własną historię, bo w celu powołania do życia kolekcji Atelier des Fleurs, Chloé poprosiło cenionych mistrzów perfumiarstwa o stworzenie zapachu, którego nuta serca będzie zbudowana wokół ich ulubionego kwiatu, a kompozycja będzie bazować na wyjątkowym wspomnieniu. Z dzieciństwa, z wyjątkowej podróży, momentu lub miejsca. Perfumiarze udali się więc w podróż w głąb swoich olfaktorycznych wspomnień, by stworzyć te osobiste, by nie powiedzieć intymne zapachy, które oddają bliskie sercu Chloé dążenie do autentyczności.
Proste, autentyczne, intymne, subtelne, osobiste… te słowa doskonale opisują kompozycje w butikowej linii Chloé. Ale zapachy te mają jeszcze jedną szczególną cechę. Doskonale łączą się w pary, trójki lub całe bukiety! Bo niektórzy kochają bukiety składające się z kwiatów jednego rodzaju, inni zaś wolą wielokolorowe kreacje. Komponowanie spersonalizowanego zapachu wraz z Chloé Atelier des Fleurs przypomina sposób w jaki dobiera się kwiaty do bukietu w kwiaciarni: każdy zapach został stworzony tak, by harmonijnie łączył się z innymi elementami kolekcji, umożliwiając nieskończoną ilość kombinacji. Głównemu kwiatowi może towarzyszyć jeden lub dwa kolejne… Każdy nowy zapach dodaje swoje charakterystyczne oblicza: zielone lub korzenne, świeże lub kwiatowe, piżmowe lub pudrowe… Zabawa w kwiaciarnię? Kto w to wchodzi?
Mnie te zapachy zafascynowały swoim dyskretnym, choć - od razu lojalnie uprzedzam – raczej ulotnym pięknem. Jeśli lubicie subtelne gry niuansów, sekretne szczegóły, pastelowo-świeże pociągnięcia perfumiarskim pędzlem, ta linia jest zdecydowanie dla was. Atelier des Fleurs to typowe mononutowce. Nie ma co tu liczyć na dramatyczne ewolucje i zmiany. Kompozycje układają się raczej linearnie, co w żadnym razie nie odbiera im ich piękna.
Rosa Damascena autorstwa Amandine Clerc-Marie jest świeżą, botaniczną i spontaniczną mieszanką płatków i pomarszczonych listków róży, które perfumiarka zbierała w dzieciństwie w swoim rodzinnym ogrodzie. Kompozycję Lavanda dla Chloé wyczarował Quentin Bisch. To zapach światła i cienia, skomponowany z zamiarem uchwycenia wizji z dzieciństwa przedstawiającej jego matkę przechodzącą z wypełniającego ogród gorąca, do chłodu domu, niosąc w ramionach wiązkę lawendy. Urzekający zapach, noszący w sercu aromat świeżych, niemal kremowych płatków magnolii, przypomina obietnicę słonecznego dnia w Anglii - ojczystym kraju kreatorki zapachu Louise Turner. Tworząc Magnolia Alba, Louise inspirowała się lekko cytrusowym aromatem dorodnych, zakwitających wiosną kwiatów magnolii. Kolejną kompozycją Quentina Bischa w tej kolekcji jest Cedrus. Nazwa kojarzy się z drewnem, ale inspiracją ponownie był tu bukiet. Ten, który ojciec perfumiarza Quentina Bischa podarował jego matce, gdy Quentin był dzieckiem. Jego aromat, przywołuje delikatne i subtelne wspomnienia tego pięknego gestu. Aromat, któremu przewodzą akcenty piżmowe, drzewne i mszyste. Domitille Michalon Bertier stoi za lekko pudrową, kwiatową i wodną kompozycją Hibiscus Abelmoschus. Dzięki swojemu słonecznemu, lekko owocowemu aromatowi i delikatnym płatkom, hibiskus jest królem polinezyjskich ogrodów, które w dzieciństwie poznała autorka zapachu. By stworzyć kompozycję Neroli, Sidonie Lancesseur dała się ponieść wspomnieniom spotęgowanego słońcem aromatu kwiatów pomarańczy. Zapach zabiera nas w olfaktoryczną podróż przez uzależniające miodowe, kwiatowe i świeże aromaty. Jeszcze więcej świeżości poczujemy w zapachu Verbena autorstwa Mylène Alran. Aromatyczna roślina, pochodząca z ogrodu jej rodziców, przypomina Mylène Alran moment rozcierania w dłoniach jej listków w dzieciństwie, by wydobyć zapach, który towarzyszył jej później przez cały dzień. Wyjątkowo ładne ujęcie tej zielonej nuty! Przepiękny Jasminum Sambac wyszedł spod rąk Louise Turner. Podczas tworzenia tej kompozycji, kreatorka próbowała oddać najpiękniejszy jej zdaniem aspekt aromatu jaśminu, którego doświadczyła podczas Dnia Matki w Bangkoku, gdzie jaśmin stanowi upominek na specjalne okazje. Ten jaśmin spod szyldu Chloé jest pełen słońca, ale czuć też na jego płatkach kropelki orzeźwiającej rosy. Quentin Bisch zamarzył też o stworzeniu zapachu opartego na aromacie wanili, w momencie, gdy jako początkujący perfumiarz, dowiedział się, że zapach tego cennego i rzadkiego kwiatu jest niemal niewyczuwalny w jego naturalnym środowisku. Chciał, aby jego kompozycja ukazywała wszystkie korzenne, uzależniające i głębokie aspekty aromatu tej tajemniczej rośliny. Stworzył więc zapachowy symbol kuszących kwitnących kwiatów wanilii. Nimi właśnie pachnie Vanilla Planifolia. Kolekcja Atelier des Fleurs to –wbrew nazwie – nie tylko kwiaty. Drugim drzewnym zapachem w tej rodzinie jest Papyrus stworzony przez Alexisa Dadiera. Jako dziecko dostał on w prezencie od swoich dziadków rolkę papirusa. Wystarczyło to, aby rozpalić w nim fascynację Egiptem. W późniejszych latach, gdy podróżował wzdłuż Nilu, odkrył, że papirus bujnie porasta brzegi rzeki. Suche i dymne akcenty zapachu, doskonale kontrastują z jego świeżością i ziołowością. Wyjątkową, bo nawiązującą do historii marki, kompozycją jest Tuberosa 1974. W tym właśnie roku dom mody wypuścił na rynek swój pierwszy zapach, stworzony pod okiem Karla Lagerfelda, który w tym czasie był jego dyrektorem artystycznym. Dusza Chloé kryjąca się w tej kompozycji, wyrażona była czarującym aromatem kwiatu białej tuberozy. Dzisiaj, zapach ponownie ukazuje się pod nazwą Tuberosa 1974, celebrując „pierwszy kwiat” Chloé w jego najbardziej urzekającej postaci. Nowa interpretacja jego aromatu rozwija się ukazując wszystkie jego aksamitne, kremowe, lekko miodowe aspekty. Ta miękka, kobieca nuta posiada to, na co Francuzi mówią je ne sais quoi – cechę, którą trudno uchwycić i wyrazić, a która zawiera w sobie nieodparty francuski szyk i urok.
Swoistą podkolekcją w ramach Atelier des Ors jest wspomniana już nowa linia zapachów zbudowanych w 100% ze składników naturalnych, opatrzonych zielonymi etykietami i umieszczonych w bardziej ekologicznych opakowaniach. Znajdziemy tu trzy kolejne kwiaty: irysa, ylang ylang i narcyza. Steve Guo odkrył piękno i złożoność aromatu irysa w Górach Atlas w Maroko. Ta wyjątkowa roślina charakteryzująca się uwielbieniem dla słońca, upiększa swoimi niebiesko-fioletowymi płatkami górskie stoki. Po zebraniu, jej korzenie są poddane kilkumiesięcznemu suszeniu w dużych jutowych workach. Uwalniają wtedy swój urzekający aromat. Kwiaty do kompozycji Iris zbierane są w Maroko, a sam proces i ich uprawa ma etyczny i zrównoważony charakter. Na leżącej u wybrzeży Madagaskaru wyspie Nosy Be, można odnaleźć prawdziwy skarb: rozległe pola kwiatów ylang-ylang. Perfumiarz Serge de Oliveira doskonale pamięta ich zapach. Kwiaty zbierane są ręcznie, a towarzyszy temu radosna, rodzinna atmosfera. Podawane są w sposób tak lekki i precyzyjny, że sprawiają wrażenie, jakby tańczyły. Każdy kwiat ylang-ylang, który ląduje w koszyku, uwalnia niezrównany aromat, który zainspirował perfumiarza do stworzenia zmysłowego, gładkiego i słonecznego zapachu. Nazwano go Ylang Cananga.
Pora teraz ujawnić moich faworytów w butikowej linii Chloé. Na mojej półce stanęły dwa zapachy, które mają pudrowy wspólny mianownik i których mogę używać osobno lub łączyć, bo doskonale się uzupełniają. Mowa o pochodzącej z pierwotnej serii Herba Mimosa i najnowszym, ekologicznym i naturalnym oraz pięknie brzmiącym Narcissus Poeticus. Za Herba Mimosa stoi Amandine Clerc-Marie. Ta delikatna, pudrowa kompozycja nawiązuje do wspomnienia jego autorki gdy w wieku 20 lat po raz pierwszy poczuła zapach kwitnących kwiatów mimozy na wzgórzach Grasse. Pudrowo-drzewno-promienne aspekty mimozy, nadają kompozycji botanicznego charakteru, a ja w nim obok pudrowości wyczuwam ulubioną lekko gorzkawą, zieloną nutę przypominającą galbanum. Piękna realistyczna kreacja z czasem nabierająca więcej kremowości. Narcissus Poeticus to nie tylko poetycka nazwa perfum, ale i nazwa realnego gatunku narcyza rosnącego na francuskim płaskowyżu Aubrac. Świeży i lekko pudrowy Narcissus Poeticus przypomina radosne wspomnienie ciepłego wiosennego dnia. Narcyz to pierwszy kwiat, w którym zakochała się perfumiarka Philippine Courtière. Ta miłość rozpoczęła się już w dzieciństwie, gdy spacerowała z babcią po Ogrodzie Luksemburskim i zbierała małe bukieciki delikatnych kwiatów o miodowym zapachu. I rzeczywiście narcyz z wydaniu Atelier des Fleurs jest dość słodki, beztroski, pudrowy i relaksujący. Kwiat ujawnia w kompozycji swój przyjazny charakter, bez epatowania trudniejszymi akordami. A przecież wiemy, że narcyz potrafi też dać do wiwatu zaskakując swoimi ciężkimi, skórzano-narkotycznymi niuansami. Narcyzy do Narcissus Poeticus zbierane są we Francji, a ich uprawa ma również etyczny i zrównoważony charakter.
Kwiaty i pastele jesienią? Czemu nie? Z zapachami Atelier des Fleurs można je mieć na okrągło!
Twój ulubiony kwiat to…?
Linia Chloé, Atelier des Fleurs dostępna jest w wybranych perfumeriach Sephora oraz na www.sephora.pl