*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* - Best of September
Wrzesień, wrzesień i po wrześniu… A pamiętam jego pierwszy dzień. Byłem akurat w Częstochowie, całe miasto na biało-granatowo, a ja na limonkowo! To jeden z niewielu mocnych kolorów, które lubię i toleruję u siebie i na sobie. Tak się złożyło, że w tym samym kolorze wylądował u mnie we wrześniu nowy olejek do brody marki Kosciushko. Zrobili go w dwóch wersjach kolorystycznych – klasycznym dla tej marki brązie i energetycznej limonce właśnie. Gdy odwiedziłem ich stoisko na Targach Rzeczy Ładnych, nie miałem wątpliwości którą wersję kolorystyczną wybrać. Olejek jest świetny, pachnie jak cała linia Kosciushko, a marka w zanadrzu ma już nowy produkt dla mężczyzn. Jaki? Ja już wiem, ale nie mogę puścić pary z ust…
W pierwszym tygodniu września kończyłem swój tydzień tematyczny z marką Acqua di Parma, a na jego zakończenie nawet skakałem na skakance, którą kiedyś dostałem w zestawie z zapachem tej marki. Jeśli nie czytaliście mojego podsumowania, to jest na to szansa teraz. W pierwszą sobotę września obchodziliśmy Światowy Dzień Brody, o którym – o dziwo – tym razem nie zapomniałem. W temacie brody testowałem w tym miesiącu parę produktów do golenia i brody z odświeżonej męskiej linii Rituals. Jeden bardzo przypadł mi do gustu. Szczegóły poniżej. Na wspomnianych Targach Rzeczy Ładnych odwiedziłem jeszcze kilka zaprzyjaźnionych stoisk (m.in. Lavido, Simply More, Berkovicz, Friga Candles) owocem czego były spore zakupy. Niektórych z zakupionych tam kosmetyków mieliśmy szansę już trochę poużywać i jak zobaczycie za chwilę parę z nich trafiło do wrześniowych ulubieńców miesiąca.
Wrzesień to zawsze pora obfitości jeśli chodzi o perfumeryjne premiery. Co więc wąchałem? Co mnie zachwyciło, a co nie szczególnie? Oj trochę tego było. Zacznę może od zachwytów. Matiere Premiere zrobiło kolejny genialny zapach, tym razem z szafranem - Crystal Saffron. Jeszcze chyba żaden ich zapach mnie nie zawiódł. Spodobał mi się też nowy zapach od Comme des Garçons – Zero – bardzo w moich minimalistycznych klimatach, ale ujawniający przy tym dużą zmienność. O dziwo pozytywnie zaskoczył mnie nowy damski zapach Fame od Paco Rabanne. O dziwo, bo Phantom mnie totalnie rozczarował. A tu jest bardzo przyjemnie. Be go pokochała, co widać w jej Kąciku Ulubieńców. Przyjemnie dla nosa pachnie też nowy Giorgio Armani Code Parfum. Przypomina mi bardzo pierwszego klasyka. Cudownym zapachem – choć to nie nowość – jest Roman Wood od Ermenegildo Zegna. Gorgeous Jasmine od Gucci – przyjemniutki, choć bez szału, nowa woda do ciała Clarinsa Eau Extraordinaire bardzo fajna, ale ulatuje w chwilkę, bezalkoholowy Dior J’adore Parfum d’eau na plus choć nie jestem pewny czy na naszym rynku przyjmą się tego rodzaju produkty. W Tagomago Boutique powąchałem premierowo (a w zasadzie ponownie) najnowszą kompozycję Etat Libre d’Orange Frustration. Jej tematem przewodnim jest wanilia, a mnie ujmuje tam epizod kasztanowo-orzechowy. Przy okazji, w tej samej perfumerii przy ul. Mokotowskiej powąchacie teraz też stacjonarnie świetne zapachy marki Korloff. Bardzo polecam! Rozczarował mnie totalnie swoją nijakością nowy damski zapach Prada Paradoxe – od taj marki spodziewałbym się choć krzty kreatywności i oryginalności. Nowy Burberry Hero EDP niestety dla mnie w ogólnym rozrachunku za słodki.
We wrześniu świętowaliśmy – tradycją się stało już chyba, że w żoliborskiej Havanie – imieniny Be. Ona sama podarowała sobie z tej okazji tatuaż kotka na przedramieniu. To ma być nasz Nonuś. Bardzo mi się podoba. W jeden z weekendów odwiedziłem wystawę Witkacego w Muzeum Narodowym (nie mój styl, totalnie, ale wychodzę z założenia, że znać trzeba), w inny spijałem pyszną kawę w nowej dla mnie kraftowej kawiarni Po Drodze Café. We wrześniu zaliczyliśmy też razem z Be Teatr Komedia, a ja sam już pojechałem na Zjazd Absolwentów mojego liceum. To był dzień miliona wspomnień i świetnych spotkań. Podładował mi baterie! Sporo we wrześniu kręciłem się po warszawskim ‘manhattanie’. Najpierw kręciłem tam filmik do nowego zapachu Maison Francis Kurkdjian 724, pod koniec miesiąca patrzyłem z najwyższego tarasu Warszawy na miasto u moich stóp na evencie marki Boss.
Była też jednak okazja i na spacer w lesie i na picie kawy na świeżym powietrzu (tak, tak, we wrześniu było kilka ciepłych i słonecznych dni, a ja to skrzętnie wykorzystałem). Dwa razy jadłem śniadanie w Kremie na Śniadeckich. Jakie to jest fajne miejsce! Poznałem nową, inspirowaną secesją, kolekcję zapachów Alexandre J. – Art Nouveau Collection. Flakony tych zapachów są oszałamiające! Możecie je obejrzeć i powąchać w perfumerii Mon Credo. Zaliczyłem też premierę pierwszych perfum Bless Me Cosmetics – Blessimo. W niepowtarzalnym, buduarowym wnętrzu Bless Me Institute przy Lwowskiej wąchaliśmy tę debiutancką kompozycję opartą na cedrze, bylicy, kaszmirze i białym oudzie. Ja tam też zdecydowanie czuję śliwkę, która jest zawsze moją wrześniową owocowo-zapachowo-kolorystyczną obsesją, a więc pięknie się złożyło.
W ogóle to dość typowe, że gdy nadchodzi jesień szukam w perfumach trochę więcej słodyczy. Jeśli śliwka to posłodzona brązowym cukrem, jeśli gruszka to ta w pełni dojrzała, jeśli jabłko to koniecznie zapieczone z cynamonem tak jak w moim odkryciu od marki Abercrombie & Fitch Authentic Moment Man. Polecam! Bardzo fajnie wyważona słodycz. W temacie słodyczy jeszcze – pod koniec września dotarła do mnie paczuszka z miodowymi nowościami z kultowej miodowej linii Rêve de Miel Nuxe. Nasze dłonie i usta będą jesienią dobrze zaopiekowane!
Bardzo ważnym elementem września było moje chodzenie pod Halę Koszyki i śledzenie prac poprzedzających otwarcie pierwszego w Polsce i w ogóle w tej części Europy butiku Diptyque. Został on ostatecznie otwarty 1 października, więc na pewno przeczytacie o nim więcej w moich kolejnych Ulubieńcach Miesiąca. Bo to, że tam przepadnę, to pewnik! Bardzo ciekawym wrześniowym doświadczeniem było spotkanie z dwoma polskimi perfumiarzami Grzegorzem J. Dzierzengą i Kamilem Bańkowskim. Panowie zaprezentowali swoją olfaktoryczną twórczość w praskiej klubokawiarni Kicia Kocia. Mnie urzekły kompozycje Café Haschich Grzegorza i Chciałem spalić Luwr Kamila. Warto zainteresować się zapachami Chłopaków – są naprawdę dobre i niebanalne.
Zawsze o czymś zapominam w tych comiesięcznych podsumowaniach, więc pozwólcie, że szybko przelecę jeszcze pamięcią (i rolką w aparacie) po tych wrześniowych dniach… No tak, zapomniałem o mini zabiegu w kapsule Diora, gdzie bosko wymasowano mnie kosmetykami z linii Prestige, nowej marce Fugazzi, którą wąchałem w Mood Scent Bar, zapachach Les Indemodables wąchanych w Perfumerii Impressium, rolce z jesiennymi zapachami, na które zawsze czekam… No ale nie o wszystkim się da… I tak ciągle słyszę, że mam tendencję do zbyt długiego pisania. No to Wrześniowych Ulubieńców postaram się potraktować krótko i zwięźle.
ZAPACH:
Wspomniałem o mojej wrześniowo-śliwkowej obsesji. Nie powinno więc dziwić, że w dwóch ulubionych i najczęściej noszonych zapachach w tym miesiącu ten właśnie owocowy składnik się pojawił. Kapsule Woody ze słynnego kiedyś trio Karla Lagerfelda to śliwka w sam raz słodka, podrasowana leśnym igliwiem i położona na pierzynce z ambrowego mchu. Polecił mi ten zapach parę lat temu znajomy i jestem mu za to bardzo wdzięczny. Zawsze wracam do niego jesienią! W Tumulte pour Homme Christiana Lacroix śliwka jest bardziej podsmolona i zdecydowanie drzewna. Ten zapach to wszak cudowna uwertura na cztery rodzaje cedru! Plus liść laurowy! Czego chcieć więcej – total love! Z nowszych, a w zasadzie świeżutkich zapachów totalnie zauroczyła mnie natomiast woda perfumowana H24 od Hermès. Byłem fanem klasycznej edt, ale to jest jeszcze lepsze – głębsze, ale nie tracące nic ze swojej pierwotnej świeżości i nowoczesności. Genialnie podany mech bez grama retro ciężkości! Modern chic!
TWARZ:
Przyznaję, że lubię spędzać dużo czasu w łazience, ale czasem mam ochotę na szybkie rozwiązania. Nowa maseczka eksfoliująca od Sisley – Exfoliating Enzyme Mask - robi robotę w jedną minutę! Z przygotowaniem i zmyciem cały rytuał zajmuje 3-4 minuty. Czy to nie jest świetne? A z czym z niego wychodzimy? Z idealnie odnowioną i odświeżoną cerą odkrytą dzięki zawartej w preparacie papainie. Kosmetyk ma postać proszku, który przed aplikacją mieszamy z wodą, co sprawia, że za każdym razem przygotowujemy sobie świeżutką maseczkę. Dla cer mieszanych ideał! A co po eksfoliacji? Oczywiście tonizacja i nawilżenie. W tej kwestii uwiódł mnie w ubiegłym miesiącu pH Balancing Toner marki Alba 1913. Cudownie drobna mgiełka osiada na skórze relaksując ją, przywracając właściwe pH, nawilżając dzięki zawartości kwasu hialuronowego i uwalniając piękny zapach, który kojarzę z pierwszymi wiosennymi kwiatami. Stosuję oszczędnie, bo mgiełka była dość droga, ale po maseczce spryskanie nią twarzy to absolutny must! Maska w płachcie z linii Skin Perfusion marki Fillmed Laboratoires to jedna z najlepszych ‘bankietówek’ jakie stosowałem w życiu. Rewelacyjnie wygładza, napina, poprawia koloryt, ujędrnia. Totalny all inclusive z kwasem hialuronowym, kolagenem i aloesem. Na spotkanie z kolegami i koleżankami z liceum po 32 latach przygotowała mnie znakomicie!
BODY:
Wiem, że kąpiele w pełnej wody wannie nie są w obecnych czasach ani ekonomiczne, ani ekologiczne, ale od czasu do czasu nie potrafię sobie ich odmówić. To dla mnie relaks totalny. Zawsze wsypuję lub wlewam wtedy coś do wody. Ostatnio zakochałem się w solach marki Bosqie. Mają ich kilka rodzajów – zapachowe i bezzapachowe, magnezowe i prebiotyczne. Najlepiej zrobiła mi kąpiel w prebiotycznej soli magnezowo-dębowej. Wspaniale relaksuje, zdejmuje napięcia ze skóry, wygładza ją, ujędrnia, a dodatkowo jest świetnym sposobem na uzupełnienie poziomu magnezu w organizmie. Ah, czy wspomniałem, że ma bosqi drzewny aromat? Spróbujcie koniecznie! Luxury Repair Elixir marki Inveray to prawdziwy mercedes w pielęgnacji paznokci. Działa kompleksowo na płytkę paznokcia, skórki i całe dłonie. Ma formułę lekkiego olejku, zawiera olejek z owoców dzikiej róży, olejek z granatu, ekstrakt z chia i bawełny oraz z morskiego bambusa. Chroni i natychmiastowo regeneruje. Dawno nic tak dobrze nie zrobiło moim paznokciom. A do tego pachnie tuberozą, jaśminem i kakao! Jakie zapachy pozwalają mi natomiast przywołać lato? Cudowna kompozycja mandarynki, pomarańczy i bergamotki w nowym ultralekkim aromatycznym balsamie do ciała Lavido. Ten cytrusowy miks ma działanie aromaterapeutyczne i naprawdę przenosi mnie w najbardziej szary dzień w sam środek lata. A do tego bardzo dobrze nawilża zostawiając pudrowo-matowe wykończenie. Hit!
BRODA:
Marka Rituals otworzyła niedawno koło mnie swój kolejny concept store. Te miejsca są absolutnie piękne! Zawsze mnie pochłaniają bez reszty. Podczas mojej pierwszej wizyty odkryłem, że marka odnowiła i wzbogaciła linię dla mężczyzn, która teraz nazywa się po prostu Homme. Nowe, eleganckie, ciemnoszare opakowania kryją między innymi aż cztery produkty dla brodaczy: szampon do mycia zarostu z odżywką, olejek do brody, żel nawilżający do brody i balsam do stylizacji zarostu czyli Beard Shaper. Ten ostatni bardzo dobrze mi się sprawdził. Używałem go od Światowego Dnia Brody czyli prawie przez cały miesiąc. Moja opinia? Bardzo dobrze dyscyplinuje zarost, sprawia, że włoski nie odstają, są uporządkowane. Ale kosmetyk również odżywia. Zawarte w nim olejek bazyliowy i bogaty w witaminę E olejek arganowy odżywiają włoski zarostu i chronią je. Konsystencja kremu aksamitna, wykończenie raczej matowe. Do tego bardzo ładny męski, słodko-drzewny, irysowy zapach. Mam ochotę na więcej dobroci z tej linii!
ŚWIECA:
Sygnaturowy zapach 34 Blvd St Germain marki Diptyque zawsze należał do moich zapachowych ulubieńców wszechczasów. Jest wybitnie wyrafinowany, wielowarstwowy, uzależniający. Mam go w postaci wody toaletowej i perfumowanej, świeższej wody na lato L’Eau de 34 oraz solidu. Kiedyś używałem też spreju do wnętrz o tym zapachu. Był tak dobry, że często – przyznaję się – stosowałem go na skórę (i żyję!). Teraz do tej kultowej linii zapachów do wnętrz dołączyły nowości, niektóre limitowane. Jest dyfuzor z ratanowymi patyczkami, nowe świece, nowa szata graficzna (przeźroczysta) spreju do wnętrz i limitowany pachnący owal z ozdobnym chwostem. Ja testuję jedną z nowych świec. Mlecznobiałe, półprzeźroczyste opakowanie z mrożonego szkła mieści w sobie 300g wosku pachnącego zielonymi nutami mchu i liści porzeczki, kwiatowymi akordami połączonymi z przyprawami (cynamon!) na bazie z kremowych drewien i balsamów. Zapach testowałem w dość dużym pomieszczeniu i muszę powiedzieć, że jest donośny. Jednak, tak jak w przypadku wszystkich świec Diptyque, nie męczący. Godzina palenia świecy pozwala na wypełnienie wnętrza aromatem, który pozostaje w powietrzu jeszcze na długo po jej zgaszeniu. Świeca, którą testuję ma palić się 75 godzin. Cudownie umilała mi we wrześniu oczekiwanie na otwarcie pierwszego polskiego butiku marki w warszawskiej Hali Koszyki. Z pewnością ją tam znajdziecie.
EVENT:
Niektóre premiery perfum zapadają na długo w pamięć. Czy to ze względu na atmosferę czy menu, czy przygotowane atrakcje. Wrześniowa premiera zapachu Boss Bottled Parfum była niezwykła przede wszystkim ze względu na swoją lokalizację. Marka wraz z Perfumerią Douglas zaprosiła nas do podniebnego baru! Skyfall Warsaw to jeden z najwyższych tarasów widokowych stolicy i jeden z dwóch w Europie, który wyposażony jest w ruchomą, wystającą szklaną kapsułę! Byłem, widziałem, kurczowo poręczy się trzymałem! Niesamowite wrażenie być 190m nad ziemią i nie widzieć podłogi po nogami, czuć natomiast, że pochylasz się wraz z szybą do przodu. Na szczęście atrakcja w kapsule trwała tylko parę sekund. Reszta wieczoru była spokojniejsza. Widoki zewsząd zapierały dech w piersiach. Złota godzina, wszyscy w dole wracają w korkach z pracy, a ty patrzysz na to z góry popijając jednego z drinków zainspirowanych flagowymi liniami zapachów Boss. Wspaniały czas z muzyką na żywo i nowym magnetycznym zapachem Boss Bottled Parfum z nutami olibanum, drzewa figowego, irysa i skóry. Polecam i zapach i to niesamowite miejsce przy rondzie Daszyńskiego.
ULUBIEŃCY BE:
Be z Targów Rzeczy Ładnych przyniosłem serum do twarzy polskiej marki Berkovicz. Jej kosmetyki czerpią to co najlepsze dla skóry z polskich gór. Bardzo ciekawy koncept. Serum, o którym mowa na przykład, zawiera ekstrakt z krokusa i ma właściowości odmładzające dzięki działaniu odbudowującemu siatkę kolagenowo-elastynowych czyli tzw. szkielet skóry. Be mówi, że serum jest idealne na dzień, pod makijaż, który na nim ani się nie waży, ani nie roluje. Na serum krokusowe nakłada krem hydro-wygładzający na dzień z tej samej marki. W ubiegłym miesiącu Be rozjaśniła swoje włosy jeszcze o jeden ton, a ja jej zafundowałem na imieniny mini szczotkę do włosów z linii Balmain Hair Couture. Jest mega poręczna i bardzo lekka. Wykonano ją dwóch rodzajów włókien: naturalnych z włosia dzika oraz z włosia nylonowego. Ponoć bardzo dobrze rozczesuje nawet mokre włosy po myciu. Jest bardzo delikatna dla skóry głowy, bo jej dłuższe końcówki zamknięte są okrągłymi kuleczkami (przyznam się, ale ciiiiiiii…., że parę razy podkradłem ją do czesania brody). „Co tu tak ładnie pachnie?” – usłyszałem pewnego wrześniowego popołudnia, gdy Be wróciła z pracy. „Bloterek nowego zapachu Paco Rabanne, o tu na stole.” – odpowiedziałem. No i się zaczęło – jakie to ładne, jakie radosne, jakiego to dobrego nosa do wanilii pan Rabanne ma… Koniec końców Fame prawie do końca miesiąca lądowała na skórze Be, a także czasem w jej torebce, co mnie zadziwiło, bo ona nie ma w zwyczaju zabierania perfum do pracy. Oboje polubiliśmy kiczowato-słodki flakonik Fame, a najbardziej jej złote kozaczki. W zapachu ja przepadam, za owocowym otwarciem z mango, Be natomiast za całą waniliowa resztą. Czyli jak zwykle.
GDZIE TO ZNALEŹĆ:
Hermès: Sephora, Douglas, butik Hermès
Sisley: Sephora, Douglas oraz https://www.sisley-paris.com/pl-PL/
Alba 1913: www.alba1913.pl
Fillmed Laboratoires: https://fillmed.com.pl/
Lavido: www.lavido.pl
Bosqie: https://bosqie.com/pl/
Inveray: www.inveray.com
Rituals Cosmetics: https://www.rituals.com/pl-pl/home
Diptyque: GaliLu i butik marki w Warszawie w Hali Koszyki
Boss: Douglas
Berkovicz: www.berkovicz.pl
Balmain Hair Couture: www.beautyboutique.pl
Paco Rabanne: Sephora, Douglas