*PAMIĘTNIK CHARLIEGO* - Christian Lacroix Tumulte pour Homme
Każda epoka ma swój złoty wiek. Również perfumeryjna. Pamiętacie Gila Pendera z filmu Allena „O północy w Paryżu”? Tego słabo rokującego amerykańskiego pisarza i zupełnie niespełnionego narzeczonego, który nagle znajduje się nie tylko w Paryżu, ale i w Paryżu swoich marzeń, czyli w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Trafia do swojej Arkadii, a tam obok Hemingwaya, Fitzgeraldów i Dalego, spotyka muzę artystów – Adrianę – która też tęskni do swojego złotego wieku, którym była Belle Époque. Zawsze jest jakieś „kiedyś”, które jest lepsze od teraz. Zwykle jest lepsze, bo je idealizujemy.
„Kiedyś to były perfumy!” Ile razy słyszeliście lub czytaliście taką eksklamację? Ba, ile razy sami ją wypowiadaliście? Wśród fanów perfum, prawdziwych perfumoholików, tęsknota za Arkadią jest wszechogarniająca. Ogarnia i mnie. Wzdycham do wycofanych zapachów, pieszczę ostatnie krople na dnach flakonów z ubiegłego wieku, poszukuję obsesyjnie „złotych strzałów” w bezkresach internetu. Efektem tych westchnień, rozczuleń, zgryzot i rozterek ma być poniższy cykl, który zatytułowałem Pamiętnik Charliego. Chcę w nim ocalić od zapomnienia, ożywić – dla Was i dla siebie – zapachy, które nie są już produkowane i które są trudne lub prawie niemożliwe do zdobycia. Za niektóre z nich trzeba bardzo słono zapłacić, inne kosztują grosze, ale popadły, dziwnym trafem, w otchłań zapomnienia.
Zacznę dziś od tego, że był kiedyś w telewizji taki program „Bliżej Świata”. Było to w ubiegłym wieku, więc co młodsi czytelnicy raczej nie mają szans pamiętać. Program był oknem na zachodni świat, przeglądem telewizji satelitarnych i zawsze kończył się migawkami z pokazów mody. To tam dowiedziałem się o istnieniu Christiana Lacroix. Nierzadko, w rytm piosenki Wonderful Life, maszerowały na wybiegach w finale programu modelki w jego przebogatych sukniach. Mistrz modowego baroku często zestawiany w kontraście z minimalistycznym Giorgio Armani, oprócz taftowych kreacji swoim nazwiskiem sygnował też perfumy. Niewiele ich poznałem (zawsze fascynowała mnie reklama C’est la Vie, ale samego zapachu nie było dane mi powąchać). W jednej zapachowej kreacji spod szyldu Lacroix się jednak totalnie zakochałem i o niej właśnie będzie dziś mowa.
O Tumulte pour Homme musiałem pierwszy raz usłyszeć na grupie hobbystycznej Perfumy na portalu Goldenline. We wczesnych latach 2000 odbywałem tam swoją perfumową edukację i to tam właśnie w wątku „Dziś pachnę…” często przewijała się intrygująca nazwa zapachu dla mężczyzn od Lacroix. Kreacja ujrzała światło dzienne w 2005 jako męski odpowiednik powstałego w tym samym roku różanego Tumulte por Femme. Oba zapachy charakteryzują bogato zdobione, jak przystało na projektanta z Arles, flakony. O Tumulte pour Femme tylko czytałem, nigdy nie udało mi się ich powąchać. A Tumulte pour Homme tak mi zapadł w pamięć, że tropiłem, tropiłem, aż dopadłem. Gdzie? W przejściu podziemnym pod rondem Dmowskiego w Warszawie.
Tam na jednym z czterech zakrętów mieściła się perfumeria szczycącą się sporą ilością ciekawych miniatur. To właśnie wśród nich dojrzałem pewnego dnia malutki flakonik Tumulte pour Homme. Kupiłem i przepadłem. Ten zapach był jeszcze lepszy, jeszcze ciekawszy, jeszcze bardziej mój niż wcześniej się o nim naczytałem. Zacząłem chodzić więc pod Rondo Dmowskiego i kupować wszystkie miniatury Tumulte jakie się pojawiały. W sumie kupiłem ich chyba 5. Po 35 zł każda z tego co pamiętam. Jak to w miniaturkach często bywa, zapach podany był bez atomizera i trzeba było wylewać go na skórę prosto z małego otworka. Szybko osuszyłem miniaturki i kiedy już myślałem, że to koniec mojej przygody z tym pięknym cedrowcem, znajoma ze Śląska poinformowała mnie, że sprzedaje swój 50ml flakonik. Jak może zgadujecie, długo się nie zastanawiałem. Tak do mnie trafił prawie pełny flakon Tumulte pour Homme, który mam do dziś. Puste flakoniki po miniaturkach zostały na pamiątkę. Nadal pachną.
Kompozycja autorstwa Natalie Gracii-Cetto to niewątpliwie imponująca symfonia na cedrowa nutę. Perfumiarka użyła tu aż cztery rodzaje tego drzewnego składnika: cedr atlaski, wirginijski, chiński i teksański. Ale te perfumy to dużo więcej niż zapach drewna cedrowego, które choć samo w sobie ładne, gdy podane samo może wypadać nudno. Tu je dosłodzono, okadzono, odymiono i podsmolono, w rezultacie czego wyszły perfumy, a nie zapach tartaka. Za wszystkimi nutami, które towarzyszą w Tumulte cedrowi, absolutnie przepadam. Jest tu w otwarciu jałowiec, który od samego początku wprowadza aromat balsamiczno-dymny. Jest podwędzana śliwka, która dodaje optymalną ilość słodyczy. Jest kadzidlana nuta wzmocniona labdanum i paczulą. I do tego kropka nad ‘i’ w postaci uwielbianego przeze mnie liścia laurowego. Coraz bardziej upewniam się w przekonaniu, że w kompozycjach, w których pojawia się ten składnik, prawie z automatu się zakochuję.
Tumulte pour Homme to zatem drzewniak, ale nie naturalistyczny, ale w pełni perfumowy. W drewnie perfumiarka wyciosała zmyślnie wiele niuansów, faktur i kształtów. Jest smolisto, jest ciepło, jest sucho i słodko. Z jednej strony surowo, z drugiej zaś wyrafinowanie. To dla mnie perfumy na szczególne okazje, które wolę nosić przy chłodniejszej pogodzie. Potrafią dogrzać. Zarzuca się im brak zmienności. Osobiście mi to nie przeszkadza i zgodzę się, że są dość linearne. Od samego początku do końca mamy wrażenie nasmarowania skóry aksamitną drzewną smołą. Taką która ogrzewa, ale nie parzy; drapie, ale nie rani, nęci słodyczą, ale nie mdli. Uwielbiam to doskonałe zblendowanie! Niczego bym tu nie ujął, niczego nie dodał. Nawet trwałość tych perfum jest jakby skrojona pode mnie. Przez pierwszą godzinę są dość mocno wyczuwalne w otoczeniu, potem cichną by długo i szalenie elegancko snuć się po skórze. Najlepiej przykrytej czarnym golfem.
Zapach: Christian Lacroix Tumulte pour Homme
Premiera: 2005
Nos: Natalie Gracia-Cetto
Rodzina: drzewna
Nuty: jałowiec, liść laurowy, śliwka, cedr atlaski, cedr wirginijski, cedr teksański, cedr chiński, kadzidło frankońskie, labdanum, paczula, sandałowiec
Trwałość i projekcja: bardzo dobra / dobra
Dostępność: zapach wycofany. Występował jako woda toaletowa o pojemności 5ml, 50ml i 100ml