*SZYBKA TRÓJKA* - świece na wiosnę i lato
Świece, szczególnie te zapachowe, kojarzymy z długimi zimowymi wieczorami lub jesienną słotą. Wnoszą wtedy komfort światła, ciepła i aromatu pozwalając zapomnieć o tym co za oknem. Ale czy palicie też je wiosną i latem? Ja tak! I to bez opamiętania! Wybieram wtedy oczywiście inne zapachy i zamiast ocieplenia, dosłodzenia czy zastąpienia kominka oczekują od świec ożywienia, aromatów natury i optymizmu. I nie zamykam przed nimi okien. Wręcz przeciwnie.
O tym, że świece warto palić wiosną przekonałem się odkrywszy Żubra (Wisent) marki Wolfbrothers. Ta jedna z ich trzech premierowych świec pachnie trawą żubrową, grejpfrutem i liściem czarnej porzeczki. Potem była miętowa eksplozja od Diptyque czyli Menthe Verte. Rok temu upajałem się natomiast zapachem świecy Genesis polskiej marki Greyhound Candle, w której pięknie grał zapach zielonego liścia figowego. Jak widać wiosną i latem lubię iść w zielone. To zdecydowanie mój ulubiony kierunek na te pory roku jeśli chodzi o świece. Aromaty liści, traw i ziół doprawione cytrusami idealnie komponują się wtedy z otaczającą zielenią.
Na przełomie wiosny i lata lubię palić świece między balkonem, a salonem. Ten pierwszy jest naturalnym przedłużeniem tego drugiego. Aromat świec krąży więc w tę i z powrotem, bo świece wnoszę i wynoszę w zależności od aury i aktualnego widzimisię. Gdy stoją w mieszkaniu, czuję ich zapach nawet gdy nie są zapalone. Często palę dwie naraz, a czasem urządzam sobie totalną zieloną symfonię i zapalam wszystkie trzy (a nawet więcej). To rewelacyjna zabawa, która często skutkuje zupełnie nowymi, intrygującymi mieszankami zapachów Poniżej przedstawiam trzy świece, które z największą przyjemnością palę w sezonie wiosna-lato AD 2021.
Minted to świeca irlandzkiej marki Cloon Keen, która jest jak otwarte drzwi na pełen zielonych ziół ogródek. Świeżą, zieloną mięte połączono tu z dojrzałymi cytrusami i umieszczono na bazie zbudowanej z bylicy, jasnych drewien i mchu. Całość pachnie wyjątkowo ożywczo, soczyście i naturalnie. Pobudza do działania. Tę świecę najbardziej lubię palić na rozpoczęcie dnia. Ma pojemność 285g i pali się ok 55-60 godzin. Zaprezentowano ją w opalizującym szarym pojemniku z grubego szkła ozdobionym prostą, białą etykietą. Wypala się bardzo równomiernie i, przy właściwym przycinaniu knota, nie kopci. Jej aromat jest donośny – nawet w otwartej przestrzeni na balkonie.
W Mood Scent Bar
Świeca Campagne marki Sisley jest również zaproszeniem do ogródka, ale tym razem już nie tylko ziołowego ale i warzywnego! Pachnie jak bestsellerowa woda tej francuskiej marki - Eau de Campagne, której zielonemu pięknu ulegają kolejne pokolenia już od 1976 roku. A co się na nie składa? Przede wszystkim legendarny, pikantny i zielony liść pomidora. Towarzyszą mu cytrusy, bazylia, jaśmin, śliwka, mech, paczula i wetyweria. Ciemnozielone, szklane opakowanie wypełnia czarny wosk. Jedyną ozdoba świecy jest czarny herb rodziny d’Ornano. Świeca Campagne ma pojemność 165g (co starcza na 45 godzin), wypala się równomiernie i jest najdonośniejsza z wszystkich opisywanych dziś przeze mnie. Lubię jej zapach w środku dnia.
W Douglas lub na www.sisley-paris.pl
Trzecia świeca nie ma nazwy, oznaczona została jedynie numerem – 01 – co jest zresztą bardzo typowe dla stojącej za nią marki Bon Parfumeur. Ich perfumy również zostały ponumerowane. Wszystko jest tu bardzo przejrzyste, a główne nuty mamy wypisane na etykiecie. Są nimi bazylia, liść figowca i mięta. Bardzo zielono, nieprawdaż? Ale to nie wszystko. Świeca Bon Parfumeur kryje w sobie dużo więcej i ujawnia to stopniowo po kilku godzinach palenia. Po zielonych bohaterach głównych dochodzimy do bazy olfaktorycznej świecy, którą budują wanilia i goździki. To one sprawiają, że 01 ma w sobie odrobinę ciepła i słodyczy i wspaniale rozbrzmiewa wieczorem. W minimalistycznym opakowaniu znajdziemy 180g wosku, który wypala się równomiernie bez obklejania ścianek przez 50 godzin.
W GaliLu