ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* - Best of March

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* - Best of March

Od ponad roku nasze życie przybiera fazy ON i OFF. Czasem nas wypuszczają, potem znowu zamykają w domu wprowadzając nowe obostrzenia. Nie inaczej było w marcu.

Na początku miesiąca miałem jeszcze możliwość odwiedzenia butiku Dior gdzie poznałem premierowy zapach w kolekcji Maison Christian Dior - Tobacolor. Ta nowa propozycja autorstwa François Demachy przypadnie na pewno do gustu wielbicielom słodkiego, miodowego tytoniu na orientalnej, ambrowej bazie. Resztę nowości poznawałem już drogą online-ową.

IMG_20210302_141056.jpg

Wziąłem udział w dwudniowej konferencji Sephora New Season Studio, podczas której perfumeria zaprezentowała ogrom nowości na nadchodzące cieplejsze pory roku. Do dziś się zapoznaję z niektórymi z nich z przepastnej biało-czarnej torby w dobrze znane sephorowe pasy. Miałem przyjemność wziąć też udział w prezentacji nowego zapachu dla mężczyzn Montblanc – Explorer Ultra Blue, który już w kwietniu pojawi się w perfumeriach. Marka Nuxe zapoznała mnie natomiast ze swoją odświeżoną linią do ciała o zapachu zielonej herbaty – Rêve de thé. Pod koniec miesiąca wysłuchałem prezentacji o nowym flagowym zabiegu dla okolic oka - BeautifEYE - marki Fillmed.

IMG_20210318_104250.jpg

Wiosna w marcu też przychodziła na zasadzie ON i OFF. Gdy tylko udało mi się złapać kilka wiosennych promieni do sesji zdjęciowej Niszowych Zapachów na Przedwiośnie, już dzień potem mój balkon pokrył się ponownie śniegiem. Nadchodzącą wiosnę czuć było jednak wyraźnie w powietrzu, a także w nowych damskich perfumach, czemu dałem wyraz w artykule Wiosna Jest Kobietą. Nowy sezon ogłaszały też pojawiające się u mnie w domu hiacynty, które uwielbiam wąchać właśnie o tej porze roku. Pewnego dnia zagościły też w wazonie irysy, a na mojej skórze irysowe męskie klasyki. Gdy jednak aura przypominała bardziej listopad niż marzec paliłem w domu palo santo – piękny, miękki, komfortowy drzewny rodzaj kadzidła.

IMG_20210308_065638.jpg

Zauroczyła mnie nowa męska premiera marki Hermès. Do tego stopnia, że premierowe H24 nosiłem po 3-4 dni pod rząd, co u mnie jest raczej rzadkością. Powstała też oczywiście recenzja nowego zapachu. Na Dzień Mężczyzny dostałem drewnianą łapkę, którą możecie zobaczyć w prezentacji nowej linii do pielęgnacji dla facetów od Reuzel – Refresh & Restore. Jeden z trzech kosmetyków z tej premierowej linii znajdzie się - jak zaraz zobaczycie – w Ulubieńcach Miesiąca.

Dzień Św. Patryka obchodziłem z kolei z marką ZEW for Men, która stworzyła we współpracy z producentem whiskey Jameson limitowaną parę do pielęgnacji brody – olejek i balsam. Przetestowałem dwa zapachy wykorzystujące nie tylko aromaterapię ale i litoterapię (w ich flakonikach zanurzone są kamienie półszlachetne) marki Valeur Absolue. Zorganizowałem wiosenne porządki w łazience, zafundowałem sobie profesjonalny pedicure, a Międzynarodowy Dzień Perfum (21 marca!) uczciłem oglądając film stworzony przez markę Dior – Nose, biorac udział w evencie online zorganizowanym przez The Fragrance Foundation i oczywiście robiąc sobie #smellfie. Zapach na nim uwieczniony trafił do trzeciego odcinka cyklu Pamiętnik Charliego na blogu. Z tej okazji nie mogło się też obyć bez małego prezentu. Podczas wizyty w GaliLu sprawiłem sobie piękny oraz personalizowany travel spray marki Diptyque z klasycznym figowym zapachem Philosykos w środku. A Wy jak uczciliście ten dzień?

Na koniec miesiąca wybrałem się na pewien mocno chłodzący zabieg na twarz do Elektrowni Powiśle. Szczegóły poniżej w sekcji ZABIEG. W dalszej części znajdziecie też tradycyjnie moje ulubione zapachy i kosmetyki marca oraz to po co najczęściej sięgała Be. Zatem zaczynamy!


20210329_151959-COLLAGE.jpg

Zapach:

Wspomniany wyżej i niestety już wycofany zapach z trzeciego odcinka cyklu Pamiętnik Charliego towarzyszył mi w marcu nie tylko do #smellfie. DSQUARED2 Potion Royal Black użyłem z wielką przyjemnością kilkakrotnie wspominając, że to dzięki niemu rozkochałem się w męskim podaniu róży. Niezłą zagwozdką był natomiast premierowy zapach Diptyque - Orphéon. Naczytawszy się o nim sporo wcześniej byłem zdziwiony moim pierwszym odbiorem, bo zupełnie nie korespondował on z historią opisaną w materiałach promocyjnych. Wąchałem więc i nosiłem do skutku, tak by stworzyć sobie jego własną wizję. I już ją mam! Wkrótce przelana zostanie na ekran w postaci recenzji, a póki co tylko powiem, że to świetny zapach właśnie na budząca się wiosnę. Trzecim zapachem jaki z wielką przyjemnością nosiłem w marcu był tegoroczny flanker zapachu Ferragamo – Intense Leather. Zeszłoroczny klasyk nie odnotował u mnie wielkich zachwytów, ale ta nowa wersja jest naprawdę bardzo dobra. Pięknie przedstawia temat gatunkowej skóry przełamanej słodyczą jabłka, miękkością irysa i ziemno-mszystymi akordami bazy.

20210329_152037-COLLAGE.jpg

Twarz:

W kwestii twarzy postawiłem w marcu na oczy i szyję. Tak, tak, to według mnie też jej integralna część, z reguły niestety zaniedbywana. Po dokonaniu porządków na mojej szyi na początku roku, miałem czyste pole do poświęcenia jej większej uwagi. Stosowałem Sérum Affinant Visage marki Eisenberg, które liftinguje, modeluje i zagęszcza skórę szyi i podbródka. Ten ultra lekki złoty żel wcierałem zgodnie z instrukcją wykonując odpowiedni masaż szyi. Wieczorem dodatkowo nakładałem na szyję i dekolt kremowy koncentrat marki Dr Irena Eris Volumeric. Formuła preparatu aktywnie ujędrnia i poprawia napięcie skóry szyi i dekoltu. Kompleks Telomere-Lift wzbogacony tri-peptydem stymuluje komunikację międzykomórkową, redukując wiotkość skóry i widocznie poprawiając jej sprężystość. Kosmetyk  również wygładza i wypełnia zmarszczki. Jestem bardzo zadowolony z tej miesięcznej kuracji wspieranej masażem przy pomocy rolera i obiecuję, że dbałość o szyję wejdzie mi już na stałe w krew. Pod maseczką wiosną coraz częściej będzie widać szyję, nad nią natomiast zawsze prezentujemy swoje spojrzenie. Okolicę oka pielęgnowałem w marcu kremem z nowej męskiej linii Reuzel – Refresh & Restore, który wspaniale napina i nawilża skórę, a także bardzo ładnie ją rozświetla dając optyczny efekt wypoczęcia. W jego składzie znajdziemy kofeinę, wyciąg z nagietka, masło shea i olejek morelowy.

20210329_152105-COLLAGE.jpg

Body:

W sephorowej torbie nowości na wiosnę/lato 2021 znalazłem zestaw miniatur nowej kolekcji do ciała holenderskiej marki Rituals – The Ritual of Hammam. W jej skład wchodzą pianka do mycia ciała, cukrowy scrub i masło do ciała. Cała, inspirowana bliskowschodnim rytuałem oczyszczania, kolekcja pachnie odświeżającymi nutami eukaliptusa i rozmarynu. Scrub dodatkowo zawiera rozgrzewające nuty imbiru. Bardzo przypadła mi do gustu ta kompozycja zapachowa oraz rozpieszczające formuły kosmetyków. Fajnym pomysłem jest przetestowanie zestawu o którym piszę. Kosztuję 69 złotych. Jeśli się spodoba, można sięgnąć po pełnowymiarowe opakowania. U mnie na pewno znajdzie się takie z pianka do mycia. Wśród kosmetyków startujących w konkursie Love Cosmetics Awards natomiast moją sympatię zyskała lekka odżywka do włosów w formie mgiełki (nie trzeba spłukiwać) Cameleo marki Delia Cosmetics. Wchodzi ona w skład linii Green Hair Care, która wykorzystuje właściwości olejku konopnego (ten składnik bije ostatnio rekordy popularności!). Odżywka świeżo pachnie, pomaga w rozczesywaniu włosów po myciu i dodaje im zdrowego blasku. A co dla mnie najważniejsze zupełnie ich nie obciąża. Rewelacja! Ciało, włosy – pora na paznokcie! W marcu odkryłem produkt polskiej wegańskiej marki, która do tej pory dała się poznać jako producent kosmetyków męskich – Kann. Ich najnowszy produkt jest jednak dla każdego! Dla każdego kto chce mieć zdrowe, mocne i lśniące paznokcie oraz aksamitne dłonie. Eliksir do Dłoni i Paznokci Kann jest wypełniony po brzegi kwasami OMEGA 3-6-9 i pachnie malinami! Błyskawicznie się wchłania, a przy regularnym stosowaniu pozostawia paznokcie twarde jak stal, a dłonie miękkie jak jedwab. Dla mnie bomba!

1617024178017.jpg

Flakon:

Ten flakon sprawił, że wspomnieniami wróciłem na wyspę Rodos! Dokładnie taki głęboki turkus podziwialiśmy co chwilę objeżdżając wyspę samochodem w lipcu ubiegłego roku. Loewe 7 Cobalt jest jednym z nowych flakonów w odmienionej kolekcji tej madryckiej marki. Nazwano ją Botanical Rainbow! Wszystkie dotychczasowe zapachy Loewe znajdziecie teraz w takich samych smukłych flakonach z drewnianymi korkami różniącymi się jedynie kolorami. W sumie tworzą piękną tęczę! Na każdym z nich znajduje się prosta pergaminowa etykieta z nazwa perfum. Opakowania zewnętrzne zdobią zaś bardzo wysmakowane czarno białe motywy roślinne. Loewe 7 Cobalt jest flankerem słynnej siódemki, ale prezentuje zgoła odmienny świeżo-aromatyczny charakter. Głównymi bohaterami tej kompozycji są szałwia i wetyweria, a towarzyszą im ziarna czerwonego pieprzu, kadzidło, goździki, czarna porzeczka i fasola tonka. Jeśli jesteście fanami aromatyczno-drzewnej świeżości wody toaletowej Bleu de Chanel, kobaltowa premiera Loewe również powinna przypaść Wam do gustu.

1617024235431.jpg

Broda:

Polska i Irlandia mają chyba coś wspólnego. I tu i tam znajdziemy dzikie połacie zieleni. A zieleń właśnie jest symbolem Dnia Św. Patryka – patrona Irlandii - który obchodzilismy 17 marca. Kolor ten znajdziemy też na limitowanej kolekcji dla brodaczy, którą wraz z producentem whiskey Jameson stworzyła zakochana w Bieszczadach marka ZEW for Men. Zestaw JAMESON x ZEW for men to celebracja męskości: fuzja aromatów dymnego drzewa sandałowego, świeżej bergamotki i limonki. Bardzo ciekawe połączenie drzewności i cytrusowej świeżości. W skład kolekcji wchodzą regenerujący olejek do brody JAMESON x ZEW i naturalny balsam do brody JAMESON x ZEW for men nadający witalność i delikatnie nabłyszczający brodę. Do mnie przybyły w drewnianym pudełku z podróżnym kartaczem i - chciałoby się powiedzieć – podróżną buteleczką whiskey Jameson. Tylko kto dziś podróżuje? Pozostaje piękny zapach, bogactwo naturalnych składników i dobry prosty design. Szukajcie, może jeszcze gdzieś znajdziecie te limitowane męskie gadgety!

20210329_152141-COLLAGE.jpg

Zabieg:

W jeden z pierwszych wiosennych dni wybrałem się na zabieg do znajdującego się w Elektrowni Powiśle (byliście już w tamtejszym Beauty Hall?) salonu DNA Clinics, który specjalizuje się w krioterapii. Mają tam pełnowymiarową krio-komorę do całego ciała do przeprowadzania zabiegów beauty i terapeutycznych, ja jednak skusiłem się na zabieg na twarz – Cryo Facial – przy zastosowaniu urządzenia generującego lodowaty podmuch. Zabieg jest krótki (trwa około 20 minut) i super wygodny (panie nie musza nawet zmywać makijażu). Cryo Facial jest nieinwazyjną procedurą kosmetyczną i w przeciwieństwie do niektórych peelingów lub mikrodermabrazji nie pozostawia żadnego podrażnienia skóry. Innymi słowy, wychodzimy z salonu odświeżeni i gotowi na najważniejsze nawet spotkanie. Podczas zabiegu, twarz, głowa i szyja owiewane są parami ciekłego azotu o temperaturze od -125 do -145°C. Podmuch zimnego powietrza jest niezwykle kojący i relaksujący, a po zabiegu skóra jest wyjątkowo gładka. Zabieg Cryo Facial to skuteczny sposób na ujędrnienie i odświeżenie skóry twarzy oraz nadanie jej blasku, szczególnie, gdy wygląda na zmęczoną lub matową. Intensywne zimno powoduje kurczenie się naczyń krwionośnych i zwężenie porów. Gdy skóra wróci do normalnej temperatury, naczynia krwionośne szybko się rozszerzają, powodując wzrost dopływu krwi i tlenu, a skóra staje się promienna i napięta. Rezultaty, takie jak wypoczęty wygląd bez opuchlizny widoczne są natychmiast. Długotrwałe efekty – po serii zabiegów, to m.in. poprawa ogólnej jakości skóry i eliminacja drobnych zmarszczek. Aby utrzymać efekty, sesje należy powtarzać co 3 do 5 tygodni. Im częstsze sesje, tym trwalsze rezultaty, w jednym tygodniu można skorzystać maksymalnie z 2-3 zabiegów. Ja na pewno wrócę na chłodzenie twarzy połączone z masażem (w ofercie dostępne są różne pakiety zabiegowe) gdy tylko zrobi się naprawdę ciepło.

20210329_152712-COLLAGE.jpg

Ulubieńcy Be:

A więc Ulubieńcy Be w marcu są Ulubieńcami, bo są… super! Czyli jak co miesiąc! A ja jak zwykle drążę. Czemu ten tusz? Co fajnego robi ta sól z brokatem? Nie za słodki ten nowy Jimmy Choo? I co takiego fajnego ma w sobie ten krem CC Ingrid? No i trochę powyciągałem. Tusz Virtuosa Mascara od Jusee Beauty (marka założona przez Julię Wieniawę) pięknie rozczesuje rzęsy, pogrubia i podkręca je bez zbędnego oblepiania. Choć jest wodoodporny łatwo się zmywa. Nie kruszy się i nie rozmazuje pod wpływem pary spod maseczki. Doczytałem też, że ma bardzo opiekuńczy skład. Znajdziemy w nim cenne oleje: konopny, makadamia, bawełniany, z pestek brzoskwini, arganowy i Lakesis. Silikonową szczoteczkę załozycielka marki nazwała bąbelkową różdżką, która czyni cuda. W pewnym sensie chyba tak, bo Be zamówiła już drugi tusz Jusee, choć pierwszego jeszcze nie skończyła. Krem CC Put On polskiej marki Ingrid daje bardzo naturalny efekt gdy nie chcemy nosić poważnego makijażu. Doskonale nawilża skórę, z łatwością się rozprowadza i stapia z tonem skóry tuszując drobne niedoskonałości i zostawiając efekt dyskretnego rozświetlenia. Wśród składników pielęgnujących znajdziemy tu zieloną herbatę, Fucogel, kwas hialuronowy i witaminę E. Be używa odcienia 02 MILKY BEIGE. Dzięki konkursowi Love Cosmetics Awards poznaliśmy markę, która w dosłownym tego słowa znaczeniu olśniewa. Mowa o Marie Brocart, polskiej marce, która jako pierwsza na świecie wykorzystuje w swoich kosmetykach BIO brokat Bioglitter® PURE, który jest w 100% kompostowalny i rozpuszczalny w wodzie. To absolutny hit dla sroczek-ekolożek! Mamy w domu różne produkty tej marki (masła, peeling, olejek), ale jak dotąd Be najbardziej polubiła sole do kąpieli, które ją perfumują trzema różnymi zapachami: Semari, Miramari, Lamari, a na skórze pozostawiają złocistą poświatę. Złoto znajdziemy też na flakonie nowego zapachu I Want Choo, który Be szczególnie sobie w ubiegłym miesiącu ulubiła. Kwiatowo-orientalną kompozycję stworzyło trzech perfumiarzy czyniąc jej gwiazdą czerwoną lilię zwaną pajęczą. Mamy tu do czynienia z brzmieniem zdecydowanie cięższym, sensualnym, wieczorowym i niewątpliwie słodkim. Całość zainspirowana jest przygotowaniami do szalonej imprezy. Leje się sok z mandarynki, w którym zatopiono dojrzałą brzoskwinię, lilii towarzyszy jaśmin, a głęboką bazę tworzą słodkie i zawiesiste akordy wanilii i benzoiny. Wiadomo - jak jest wanilia, istnieje bardzo duża szansa, że Be to polubi. Zupełnie odwrotnie niż ja.

 

GDZIE TO ZNALEŹĆ:

Diptyque w GaliLu

Salvatore Ferragamo w Sephora

Reuzel na www.barberstore.pl

Eisenberg w Sephora

Dr Irena Eris w Douglas i Sephora

Rituals w Sephora

Delia Cosmetics na www.delia.pl

Kann na www.kann.com.pl

Loewe w Sephora

Zew for Men na www.poczujzew.pl

Cryo Facial na www.dnaclinics.pl

Jusee Cosmetics na www.juseecosmetics.com

Ingrid na www.ingridcosmetics.com oraz w Hebe

Jimmy Choo w Sephora

Marie Brocart na www.mariebrocart.pl

*RECENZJA* - Ferragamo Intense Leather

*RECENZJA* - Ferragamo Intense Leather

Sto lat Chanel No. 5!

Sto lat Chanel No. 5!