ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

Kosmetyczne HITY 2021

Kosmetyczne HITY 2021

Nie wszystko jest dla każdego.

Wierzę w indywidualizację pielęgnacji i urodowych potrzeb. Moja skóra jest moja i tylko moja. To samo odnosi się do włosów. To co sprawdzi się na twoich, nie koniecznie musi zadziałać u mnie. I na odwrót. Wyselekcjonowałem sobie w tym roku 10 kosmetycznych hitów, które tyle razy już mnie nie zawiodły, że śmiem przypuszczać iż zostaną ze mną na bardzo, bardzo długo. I nie chodzi tu o konkretne produkty, konkretnych marek, a o rodzaje kosmetyków. Glinka, a nie żel, puder raczej niż olejek, na noc maska, a pod oko hartowana stal.

Oto moje kosmetyczne hity tego roku. Wszystkie doskonale mi robią, sprawdź – a nuż u ciebie też się sprawdzą!




1.       Glinka do włosów

Żele potrafią wysuszyć mi włosy, poza tym fryzura na wysoki połysk to nie jest chyba ostatni krzyk mody. Pomady z kolei często moje włosy przetłuszczają, o woskach już nie wspominając. Idealnym kosmetykiem do stylizacji moich włosów okazała się glinka! Jest plastyczna, łatwo się nakłada (warto ją jednak dobrze rozgrzać w dłoniach), dodaje fryzurze objętości, pozostawia naturalne, matowe wykończenie, a wciągu dnia pozwala na zmiany stylizacji. Nie mam nigdy trudności z wymywaniem glinek z włosów. Używam normalnych szamponów, a raz w tygodniu dogłębnie oczyszczających peelingów. Doskonale sprawdza się u mnie Matte Clay od American Crew, ale w użyciu są też glinki Zew for Men, Reuzel i 18.21 Man Made. Ta ostatnia ma genialny zapach słodkiego tytoniu.

2.       Puder do mycia twarzy

Przyznam szczerze, że to co podoba mi się przy używaniu pudru do mycia twarzy to moment transformacji. Nasypuję trochę w zgięcie dłoni, dodaję wody i powstaje emulsja. Czasem bardziej aksamitna, czasem ostrzejsza, lekko peelingująca. Lubię tę możliwość kreowania konsystencji i przez to działanie kosmetyku. Puder do mycia twarzy jako kosmetyk suchy ma zwykle bardzo prosty i czysty skład – nie potrzebuje żadnych konserwantów. Dodając do niego wodę przygotowuję sobie za każdym razem niejako świeży kosmetyk do oczyszczania. Pudry mają zwykle w składzie sporo enzymów i minerałów, często zawierają też glinki, puder ryżowy lub owsiany. Są lekkie – co ważne w podróży. Bardzo lubię dodający energii puder do mycia twarzy z męskiej linii Clinique MenSuper Energizer, ale w mojej łazience stoją też pudry Diptyque, Caolion i Marion. Pyłek tej ostatniej marki zawiera konopie i dostaniecie go w bardzo atrakcyjnej cenie.

3.       Maska na noc

Może to tylko kwestia nazwy… bo maska na noc to tak naprawdę krem, który ma bardzo skoncentrowaną ilość dobroczynnych składników dla skóry. I takich, które działają zgodnie z jej dobowymi cyklami. Preparaty na noc mają wiele zadań - ukojenie, nawilżenie, natłuszczenie, odżywienie, regeneracja… to wszystko znajduje się na check-liście dobrego kremu na noc lub nocnej maski, którą stosuję 1-3 razy w tygodniu. Zastosowanie takiego kosmetyku przed snem powoduje, że rano budzimy się z piękniejszym, zrelaksowanym i odmłodzonym obliczem. Z pomocą maski nocnej można mówić więc o prawdziwym beauty sleep! Zanim zacząłem je stosować, zadawałem sobie jednak pytanie – a co z moją pościelą? Okazuje się, że nowoczesne sleeping masks mają genialnie lekkie konsystencje i nawet przy nałożeniu grubej warstwy (a ja sobie nigdy nie żałuję!) nie ma mowy o plamach na poduszce. Moja ulubiona maska nocna to Overnight Sleeping Mask holenderskiej marki The Grey, ale używam też tego typu preparatów od Sensum Mare, Kire Skin i Dr. Jart. Ta ostatnia - z trawą tygrysią - genialnie uspokaja zaczerwieniona skórę.

4.       Peeling enzymatyczny

Dawniej uwielbiałem peeling mechaniczne. Podobał mi się masaż jaki fundowały skórze. Niestety potrafią też podrażniać, a moja skóra z wiekiem staje się coraz bardziej wrażliwa. Dlatego od roku zaprzyjaźniam się z peelingami enzymatycznymi, które działają subtelniej i delikatniej, ale przy regularnym stosowaniu pozwalają osiągnąć ten sam efekt komórkowej odnowy skóry. Peelingi enzymatyczne mają zwykle formę żelu lub pasty, a za działanie eksfoliujące odpowiadają tu enzymy roślinne lub lekkie kwasy, które rozpuszczają obumarłe komórki naskórka. Nakładamy je na czystą skórę i po odczekaniu zalecanego czasu zmywamy wodą. Lubię taki peeling nałożyć podczas kąpieli w wannie. Ciepło panujące w łazience powoduje otwarcie porów i lepsze działanie preparatu. Peelingi enzymatyczne stosuję 1-2 razy w tygodniu. Moim ulubionym jest peeling enzymatyczny Sensum Mare zawierający enzymy z papai, mango i żurawiny. Fajnie sprawdziła mi się też pasta peelingująca Veoli Botanica z matchą i żelowy peeling z kwasami AHA i wyciągiem z zielonej herbaty Guinot.

5.       Roler pod oczy

Krem pod oczy warto stosować – wiadomo – ale dla mnie najlepszy jest ten z opcją masażera! Uwielbiam to połączenie! Rano czyni istne cuda! Zawsze zimna kulka ze stali chirurgicznej zapewnia masaż mechaniczny okolic oka połączony z chłodzeniem, co naturalnie obkurcza naczynka krwionośne (tak wymazujemy cienie) i usuwa zastałą po nocy limfę odpowiadająca z opuchnięcia. Krem lub żel z masażerem lubię trzymać w lodówce. Nawet zimą! Na taki masaż nie potrzeba wiele czasu, wystarcza minuta by zyskać zdrowe, wypoczęte spojrzenie. Preparaty z kulka do masażu lubię też stosować gdy długo pracuję przed komputerem. Doskonale odświeżają i relaksują! Świetnym preparatem tego typu jest krem nawilżający z kwasem hialuronowym i ekstraktem z brzozy afrykańskiej z męskiej linii pielęgnacyjnej Barbiere Acqua di Parma. Sprawdziły się też podobne preparaty od Yves Rocher (z najnowszej kolekcji Elixir Botanique), L’Occitane i Apot.Care. Ten ostatni to serum z rozświetlającą witaminą C.

6.       Prestyler

Mam włosy niełatwe we współpracy. Lubią się pokładać i ogólnie kręcą. Fajną opcją, która je dyscyplinuje, dodaje objętości i elastycznej sztywności (to mój autorski oksymoron!) jest tzw. prestyler. Co to takiego? To lotion lub tonik, który wcieramy lub którym spryskujemy wilgotne włosy przed stylizacją termiczną. W moim przypadku to idealne trio – prestyler, ciepło suszarki i szczotka. W efekcie zawsze mam wzorowo postawioną grzywę i co najważniejsze żadna wilgoć jej nie pokłada. Moim prawdziwym objawieniem tego roku było poznanie tzw. złotego toniku Reuzel. Zastosował go na moich włosach barber Kostas w Warszawskiej Izbie Lordów (to zresztą było najlepsze cięcie tego roku!). Efekt był tak dobry, że butelka Grooming Tonic już w następnym tygodniu stała na półce w mojej łazience. Wcześniej z dobrym rezultatem używałem też w formie prestylera mokrego lakieru Luffield od Graham Hill oraz preparatów Leonor Greyl i Hair Rituel by Sisley. La Crème 230 tej ostatniej marki chroni włosy przed ciepłem aż do 230°C

7.       Żel do brwi

Zadbana skóra pod oczami, brak cieni i opuchnięć to jedno, a wypielęgnowana oraz ogarnięta oprawa z brwi to druga ważna rzecz dla atrakcyjnego spojrzenia. Ładnie wyprofilowany łuk brwiowy wyostrza wygląd całej twarzy, dlatego lubię poświęcać mu trochę czasu. Po pierwsze regularnie przycinam niesforne, wystające poza linię włoski. Po drugie pielęgnuję brwi. Po trzecie układam je. Do tych dwóch ostatnich zadań idealnie sprawdzi się transparentny żel do brwi. Są żele na gąbeczce lub na szczoteczce – ja zdecydowanie wolę te drugie. Aplikacja jest bajecznie prosta – w górę, w górę i w kierunku skroni. Po nałożeniu żelu brwi mają lekki połysk i pozostają w należytym porządku przez cały dzień (odpowiadają za to zawarte w nich woski). Przy regularnym stosowaniu brwi są wzmocnione, włoski zmiękczone i naturalnie przyciemnione. Ważna jest systematyczność. Mnie już przeczesywanie brwi żelem weszło w krew. Najfajniejszym z tych jakie stosowałem był Brow Gel od Anastasia Beverly Hills. Używałem też żelu Revitalash, Apot.Care i Embryolisse. Te dwa ostatnie służą też jako odżywki do rzęs.

8.       Puder brązujący i matujący

Nigdy nie kryłem się z tym, że preparaty do makijażu nie są mi straszne. Nie chodzi oczywiście o papuzie drag-mejkupy, a o dyskretną korekcję i upiększenie cery na szczególne okazje. Kremy BB i korektory mam już totalnie oswojone, w tym roku przyszła kolej na pudry. To genialny kosmetyk dla męskiej skóry! Brzmi dziwnie? Już wyjaśniam dlaczego. Puder ma przede wszystkim działanie matujące, co przy często przetłuszczających się męskich cerach jest jak znalazł. Jeśli nie na całej twarzy, to na pewno w strefie T. Używam dwóch rodzajów pudrów – brązującego i transparentnego matującego. Bronzer w pudrze idealnie sprawdza się latem, podkreśla i pogłębia ton opalenizny. Trzeba trochę poćwiczyć aplikację i nie przesadzać z ilością, ale generalnie zasada jest taka, że nakładamy go na te miejsca na twarzy, które naturalnie najszybciej łapią słońce – boki twarzy, skronie, czubek nosa. Takim kosmetykiem można też fajnie optycznie wysmuklić twarz. Pudru matującego używam głównie na czoło i nos. Omiecenie nim tych miejsc zajmuje dosłownie dwie sekundy, a efekt zarówno w realu jak i na Zoomie utrzymuje się cały dzień. Uzależniłem się od pudrów brytyjskiej marki WARPAINT, która robi świetny makeup dla facetów, ale wcześniej używałem też pudrów Makeup Forever oraz Nars. Też dawały radę.

9.       Szczoteczka soniczna

Czarna szczoteczka soniczna to mój ulubiony urodowy gadget. Świetnie zaprojektowany, praktyczny, bajecznie prosty w użyciu i doskonale oczyszczający i masujący cerę. Urządzenie to posiada miękkie wypustki wykonane z delikatnego silikonu, które, wspomagane technologią pulsacji, dogłębnie oczyszczają skórę. Intensywność pulsacji, a zatem i moc całego procesu oczyszczania, można samodzielnie regulować przy pomocy sterowanego manualnie przycisku. Dzięki zastosowaniu pulsacji i odpowiedniego układu wypustek, szczoteczka soniczna oczyszcza skórę znacznie precyzyjniej niż zwykłe mycie dłońmi. I to naprawdę widać przy regularnym stosowaniu! Uwielbiam wykonywać masaż moją szczoteczką Foreo leżąc w wannie. Nauczyłem się, że wcale nie trzeba wywierać dużego nacisku. Wręcz przeciwnie szczoteczka ma lekko sunąć po powierzchni skóry, całą robotę czyni pulsacja. Osobiście używam jej z żelem lub pudrem do mycia twarzy, ale można też wybrać opcję z samą wodą. Ważne żeby nie łączyć masażu szczoteczką soniczną z kosmetykami ścierającymi typu peeling. U mnie stoi Luna od Foreo, ale podobne gadgety robią też marki Garett Electronics i  Butterfly.

10.   Transparentny żel do golenia

Wielokrotnie wspominałem, że mimo faktu bycia brodaczem również i ja regularnie się golę. Może nie codziennie, ale raz na tydzień z pewnością. Brodacze jednak golą się inaczej i potrzebują do tego specjalnych specyfików. Musimy najzwyczajniej w świecie widzieć gdzie powinna biec perfekcyjna linia zarostu, a do tego niezbędny jest kosmetyk przeźroczysty. Mamy do wyboru olejki do golenia lub transparentne żele do golenia. Osobiście żeli takich używam cały rok, a zimą robię dodatkowy podkład z olejku. Żadne zacięcia ani zaczerwienienia mi wtedy nie straszne! Golę się najczęściej po kąpieli. Skóra jest wtedy najlepiej przygotowana ciepłem i wilgocią. Na rozgrzaną i wilgotną skórę szyi i policzków nakładam palcami warstwę olejku, a po chwili drugą – przeźroczystego żelu. Po minucie przystępuję do golenia dokładnie widząc do którego miejsca mam  przeciągać ostrze maszynki. Żele do golenia łatwo się usuwają, często dają też miły chłodzący efekt. Moim faworytem jest Transparent Shave Gel od King C. Gillette. Lubię jego ożywczy, pieprzny zapach. Używałem też żeli marek Depot i Eisenberg. Kosmetyk tej ostatniej marki - Duo Essentiel - jest jednocześnie żelem do mycia twarzy.

*PODSUMOWANIE ROKU* - BEST OF 2021

*PODSUMOWANIE ROKU* - BEST OF 2021

*PAMIĘTNIK CHARLIEGO* - Cartier, So Pretty

*PAMIĘTNIK CHARLIEGO* - Cartier, So Pretty