*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* Best of July
I po lipcu!
Czyli półmetek wakacji. I rzeczywiście w lipcu trochę odpocząłem na wczasach ‘pod gruszą’ (a żeby być precyzyjnym pod orzechem). Ale nie tylko próżnowałem. Na wyjeździe zrobiłem dla Was kilka audycji z altany, przeprowadziłem Tydzień z Jednym Składnikiem, którym tym razem były białe kwiaty, uczestniczyłem w spotkaniach z niszowymi markami Nobile 1942 i Alexandre.J, w świetnych warsztatach poświęconych letnim zapachom w łódzkiej Quality, a nawet zajrzałem na premierę pokazu makijażu Chanel na sezon jesień-zima 2019 Noir-Blanc.
Cieszyłem się kolorami limitowanej kolekcji bestsellerowych zapachów Diptyque, na ścianie zawiesiłem rycinę botaniczną z figowcem (druga już i to nie koniec), a z Paryża przyleciała do mnie nagroda, którą wygrałem w instagramowym konkursie. Oczywiście były to perfumy – limitowany zapach Panthea Iris marki 777.
Pogoda była znośna. Podczas urlopu oczywiście najzimniejsza, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Ciesze się,że miałem trochę więcej czasu dla siebie, a również dla Was i mam nadzieję, że nie nadużywałem Waszej gościnności (po angielsku powiedzielibyśmy – I hope I didn’t overstay my welcome)
A jakie zapachy i kosmetyki towarzyszyły mi w lipcu? Oto ci najulubieńsi!
Choć zapach Paris-Deauville z linii Les Eaux de Chanel miał premierę ubiegłej jesieni i od wtedy jestem w jego posiadaniu, to właśnie teraz, latem i w wakacyjnych okolicznościach, doceniłem jego niebanalną świeżość. Jest bardzo prosty, ale ma fajnego twista, którym jest zielona bazylia. Tło to oczywiście piękne cytrusy, a w bazie lekka zielonkawa paczula. Ten zapach jest dla mnie jak relaksujący spacer po letnim lesie poprzetykanym złotymi promieniami słońca. Jest letni i lekki dlatego sowicie go aplikuje i wzmacniam żelem do mycia ciała z tą samą nutą zapachową. Illusione od Bottegi Venety to również świeżak, którego chętnie w lipcu nosiłem, ale trochę innego gatunku. Cytrusy oczywiście są. Check! Ale w tym zapachu jest więcej energii, musowania i aromatycznej pikanterii. To wszystko za sprawą balsamu jodłowego, białego cedru i wetywerii. A co nosiłem gdy na dworze nie było aż tak gorąco? Wtedy moja ręka najchętniej sięgała po nowe pachnidło marki Alex Simone z Monako – Tellement Bleu Absolu. Ten skoncentrowany ekstrakt skupiony na dwóch esencjach – wody z kwiatu pomarańczy i pięknego, ciepłego, korzennego kardamonu dostarczał mi pięknych chwil wieczorami i gdy słońce chowało się za chmurami. Wspaniały, wyrafinowany i bardzo długo utrzymujący się zapach na letnie wieczory. W muszce!
Jeśli chodzi o skórę twarzy postawiłem w lipcu na jej naenergetyzowanie. Chciałem po prostu wyglądać jakbym wrócił z wakacji na Hawajach, a nie zimnej prowincji. Czym osiągałem taki efekt? Kremem i maską. Krem, używany na co dzień, to jedna z 45 kombinacji jakie proponuje nam Clinique w swojej nowej kolekcji CliniqueiD. Baza nawilżająca + booster. Do wyboru 3 bazy i 5 kolorowych zawodników specjalnych (nabój z boosterem wkłada się do bazy i wyciskając używa obu naraz). Wybrałem bazę silnie nawilżającą i pomarańczowy booster z tauryną o działaniu przeciwzmęczeniowym. Do tego raz w tygodniu maska z nowej linii Filorga – Oxygen-Glow. Wygładza, ujednolica, wypełnia i dotlenia dzięki zawartości kwasu hialuronowego i detoksykującego enzymu L. 10 minut i po sprawie. Świetna rzecz przed dużym wyjściem. Żeby twarz dobrze wyglądała niezbędnym elementem pielęgnacji jest też oczyszczanie. Staram się przykładać do tego dużą wagę i testując różne formuły. W lipcu najbardziej przypadł mi do gustu krem myjący z nowej trójkolorowej kolekcji do oczyszczania L’Occitane en Provence. Krem, który pod wpływem kontaktu z wodą zamienia się w piankę, delikatnie myje i ma piękny zapach fig oraz miodu. Nadaje się do cer normalnych oraz tłustych czyli wypisz wymaluj dla mnie.
Będąc na urlopie trafiłem na małą niepozorną perfumerię w samym centrum Częstochowy – czystopolskie.pl. Wchodzę do środka, a tam mnóstwo znanych i kochanych przeze mnie polskich eko marek i kilka nowych. Wśród nich wybrałem produkt krakowskiej firmy La-Le – naturalny dezodorant w kremie bez soli aluminium o zapachu zielonej herbaty. Jeszcze nigdy chyba stosowanie dezodorantu nie sprawiało mi tyle przyjemności! Miękki krem bardzo szybko się wchłania i nie tylko nie podrażnia skóry pod pachami, ale ją pielęgnuje (w składzie masło shea). Nie plami ubrań, neutralizuje naturalny zapach i świetnie odświeża. Do tego jest w szklanym słoiczku więc zero plastiku. Lubię to i na pewno będę się przyglądał bacznie tej polskiej marce. Kąpiel to dla mnie nie tylko mycie ciała, ale i chwila hedonistycznej przyjemności. Dlatego lubię w wannie używać wspaniale pachnących kosmetyków. W tym miesiącu zachwycałem się nowym mydłem od Cyrulików. Wygląda jak wielki czekoladowy baton i pachnie tak, że chciałoby się je natychmiast zjeść. Mint&Chocolate to prawdziwa gratka dla łasuchów! Pachnie jak czekoladki z miętowym nadzieniem After Eight, a do tego delikatnie myje skórę nie wysuszając. Będę po nie wracał! Włosy maltretuje codziennie suszarką dlatego od miesiąca postanowiłem dać im trochę dodatkowej ochrony. Prep Spray z linii Blend marki Keune zastosowany na wilgotne włosy przed stylizacją chroni je przed temperaturą i pozwala osiągnąć super wytrzymałość fryzury. Na moją czuprynę wystarczają trzy psiki!
A co z brodą? W tym miesiącu rozpieszczałem ją kosmetykami polskiej marki Unit4Men. To marka skupiona na trzech rzeczach. Męskiej pielęgnacji, czystych naturalnych składach i jednolitej nucie zapachowej Citrus&Musk stworzonej zgodnie ze sztuką perfumiarstwa. Szampon i olejek do brody pachną świeżo i męsko (cytrusy), a piżmo i kardamon zapewniają zmysłowy finisz. W olejku znajdziecie wyciągi z migdałów, pestek winogron i awakado, w szamponie zaś ekstrakt z kokosa i aloesu. Ten ostatni nie zawiera SLS ani SLES i jest w 98% zbudowany ze składników naturalnych. Hasło marki to #niemieszaj. Nie mieszaj czego? Zapachów swoich kosmetyków! Z kolekcją Unit4Men możesz pachnieć od stóp do głów tak samo. Czekamy teraz tylko na perfumy.
Moja ukochana marka Diptyque zaskoczyła wszystkich tego lata limitowaną, barwną kolekcją Raw Materials in Color! Zielonkawy flakon Philosykos, różowe L’Ombre dans L’Eau, turkusowa tuberoza w Do Son… Ja wybrałem swojego ulubieńca Tam Dao, którego flakon postanowiono ozdobić złocisto-pomarańczowo-brązowymi odcieniami. Moim zdaniem ta paleta właśnie wspaniale koresponduje z drzewnym klasykiem marki. W mojej kolekcji znalazł się więc poręczny 30ml flakonik wody toaletowej o zabarwionym szkle, który niezmiennie przyciąga mój wzrok i obiektyw aparatu.
Uwielbiam Łódź, a teraz mam jeszcze jeden powód żeby tam wracać. Przy ul. Sienkiewicza 18 znajduje się tamtejsza filia niszowej perfumerii Quality, którą wielbiciele artystycznych perfum jak Polska długa i szeroka doskonale znają. Łódzki salon jest doskonale położony i przecudnie urządzony (kryształowa umywalka!), prowadzą go też prawdziwi pasjonaci i znawcy, a przy tym przemiłe osoby. Na początku lipca miałem ogromną przyjemność uczestniczyć w organizowanych tam warsztatach poświęconych letnim nutom w perfumach. Wąchaliśmy cytrusy, sól, pieprz, figę i nuty morskie. Nie tylko w perfumach ale i w postaci czystych esencji. Wspaniała prowadząca, cudowne rozmowy kuluarowe po warsztatach, jednym słowem – niezapomniane popołudnie w słonecznej i gościnnej Łodzi!
Be jest wymagająca, a w kwestii tuszów do rzęs zwłaszcza. Tym bardziej się ucieszyłem, że w tym miesiącu przypadł jej bardzo do gustu tusz do rzęs z nowej i pierwszej kolekcji do makijażu marki Eisenberg. Be używa, ja czytam. Co więc o tej nowej mascarze wyczytałem? Producent twierdzi, że zwiększa objętość rzęs o 129%, a ich gęstość o 47% zaraz po aplikacji. Zawsze się zastanawiałem jak oni to liczą, ale faktem jest, że oczy Be wyglądają spektakularnie. Do tego molekularny duet wzmacniający alg morskich połączony z Kompleksem Nawilżająco-Mineralnym oraz wyciągiem z pestek winogron o właściwościach antyoksydacyjnych stymuluje wzrost rzęs i zmniejsza uszkodzenia. Dzięki tej formule rzęsy są wyraźnie wzmacniane, zagęszczane i wydłużane dzień po dniu. Eleganckie smukłe czarne etui dopełnia całości. P.S. Uwielbiam patrzeć jak Be się maluje!
Kocham wąchać składniki perfum, ale bardzo lubię też na nie patrzeć, szczególnie gdy są pięknie narysowane. W jednym ze sklepów internetowych oferujących, wbrew swojej nazwie (TrochęNaŚcianę), mnóstwo świetnych rzeczy do zawieszenia lub przyklejenia na ścianie, odkryłem wspaniałą kolekcję plakatów botanicznych. Jest ich niezmiernie dużo i przedstawiają najprzeróżniejsze rośliny pięknie naszkicowane i podpisane łaciną i po polsku. W Warszawie wisi już tuberoza bulwiasta, w Częstochowie zawisł w lipcu figowiec. Mam ambicję stworzenia całej kolekcji takich plakatów oprawionych w proste, drewniane ramki. Bo czy to nie jest doskonały pomysł na ozdobienie ścian pokoju perfumowego wariata?
GDZIE TEGO SZUKAĆ:
Chanel, Paris-Deauville - butik Chanel, Galeria Mokotów, Warszawa
Bottega Veneta, Illusione for Him - Sephora
Alex Simone Tellement Bleu - www.alex-simone.com
CliniqueiD - Douglas, Sephora, www.clinique.com.pl
Filorga, Oxygen-Glow - Sephora
Mydło Mint&Chocolate - www.cyrulicy.pl
Dezodorant La-Le - www.czystopolskie.pl
Keune, Prep Spray - perfumeria Sopocki Styl
Olejek i szampon do brody Unit4Men - www.unit4men.pl
Diptyque, Tam Dao- perfumeria GaliLu
Tusz do rzęs Eisenberg - Sephora
Plakat botaniczny - www.trochenasciane.pl