ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

*RECENZJA* - Diptyque, Essences Insensées 2019

*RECENZJA* - Diptyque, Essences Insensées 2019

Marka Diptyque powstała pod koniec lat 60 ubiegłego wieku jako artystyczny bazar osobliwości. Założyciele początkowo projektowali ozdobne tkaniny i tapety, a w swoim pierwszym paryskim butiku przy 34 Blvd St. Germain z czasem zaczęli sprzedawać egzotyczne pamiątki z zamorskich podróży, świece i zapachy. Do tych iście kiermaszowych początków marki nawiązuje Collection 34, w której znajdziemy piękne przedmioty użytkowe ozdobione charakterystycznymi dla Diptyque wzorami (papeterie, poduszki, torby, kosmetyczki, a nawet pachnące zapałki), akcesoria do świec na czele ze zjawiskowymi szklanymi kloszami – fotoforami, świece w ceramicznych naczyniach i oczywiście zapachy. Część z nich to ekskluzywna kolekcja butikowa dostępna jedynie w firmowych salonach marki. Do tych zainspirowanych dalekimi podróżami i podanych we flakonach z popękanego szkła kompozycji należą wody perfumowane Eau Mage, Benjoin Bohème, Ȏponé i Kimonanthe.

W oznaczonej symbolicznym numerem kolekcji znajduje się też inna zapachowa linia – Essences Insensées (Szalone Esencje), w której Diptyque wybiera wyjątkowo dobry w danym roku kwiatowy plon i poświęca mu wyjątkowo podany zapach. Do tej pory pojawiły się w niej trzy kompozycje. W 2014 roku Fabrice Pellegrin stworzył zapach przepełniony pudrowo-miodową mimozą. Rok później na scenę wkroczył jaśmin, który ten sam perfumiarz ożenił z kwiatem pomarańczy i bazylią. Ostatnią propozycją w linii była ukryta w spektakularnym czarnym flakonie z pompką róża majowa. W perfumach z 2016 roku Pellegrin ozdobił ją czerwonymi jagodami i kroplą miodu. Przez dwa lata zapachy w kolekcji Essences Insensées nie ukazywały się, ale w tym roku doczekaliśmy się reaktywacji!

e2bada571311153efc6d3b2e38ec0f3687d58602.jpg

Nutą która zagościła w czwartym limitowanym zapachu w serii jest gardenia tahitańska (gardenia tahitensis) lokalnie nazywana kwiatem tiaré. Kilka słów o przewodnim składniku. Kwiat tiaré to rodzaj gardenii, która rośnie na Tahiti, największej wyspie francuskiej Polinezji. Ten biały, aromatyczny kwiat jest jej symbolem. Pachnące naszyjniki utkane z kwiatów gardenii są tradycyjnym podarunkiem, który wręcza się przybyłym na wyspę turystom na znak powitania. Mieszkańcy wyspy noszą kwiaty tiaré, często we włosach, jako ozdobę. Roślina ma delikatne, śnieżnobiałe płatki i bogaty, odurzający, tropikalny i nieomylnie letni aromat. Zmieszane z olejkiem kokosowym nierozwinięte jeszcze kwiaty gardenii tahitańskiej tworzą olejek Monoi, którego zapach dobrze znamy z produktów do opalania o słodko-egzotycznym aromacie. Kwiat tiaré należy z perfumeryjnego punktu widzenia do rodziny białych kwiatów, dzieli wiec swój zapachowy charakter z jaśminem, tuberozą, gardenią i plumerią, którą zresztą również umieszczono w nowej, limitowanej kompozycji Diptyque.

67509328_2461979580490297_883220802781052928_n.jpg

Jak zatem brzmi tegoroczna Szalona Esencja Diptyque na skórze? Jaki to kwiat tiaré marka nam zafundowała? Muszę powiedzieć, że zaskakujący! Spodziewałem się retro kompozycji o upajającym, uderzającym do głowy aromacie tropikalnych białych kwiatów z ogromną ilością słodyczy, kremowości i sensualności. Co poczułem? W miejsce gorącej egzotycznej wyspy otrzymałem klimat iście letni, ale zgoła śródziemnomorski. Suchy, ciepły, odrobinę szorstki, owiany odświeżającą morską bryzą i uwydatniający mocno zielone, a nie białokwiatowe niuanse. W otwarciu – mógłbym przysiąc – czuję słoneczną, przepełnioną suchością i słoną bryza kocankę. Wydatne też są nuty zielone przywołujące na myśl typową śródziemnomorską roślinność – makię. Może tak działa połączenie akordów zielonych z różowym pieprzem. Pikanterii jest tu zresztą sporo, bo w bazie umieszczono także akord przyprawowy. Po dość ostrym otwarciu kompozycja nabiera lekko pudrowego, kwiatowego, ale nie odurzającego, charakteru i odrobinę się wysładza. Wykończenie jest już miękkie i zdecydowanie waniliowe. Czy jestem rozczarowany? Nie! Kompozycja bardzo ładnie układa się na mojej skórze i daje sporo przyjemności, szczególnie w początkowej i środkowej fazie rozwoju. Jest absolutnie unisexowa, a szorstkawe otwarcie, można wręcz powiedzieć, wnosi do niej męski charakter. Jeśli jednak jesteście fanami tropikalnej bujności i kwiatowego odurzenia, bądźcie przygotowani na sporą niespodziankę! Tytułowy składnik nie jest tu dominującym soliflorem; prawdziwym fanom białych kwiatów, gardenii może okazać się tu za mało. Essences Insensées 2019 to raczej Korsyka niż Tahiti we flakonie.

o.81346.jpg

O tym ostatnim zresztą nie sposób w przypadku tego zapachu nie wspomnieć. Wykonany w limitowanej ilości kryształowy flakon z pompką swoim reliefem przypominać ma słońce na południowym niebie. Promienie na nim wyrzeźbione układają się idealnie w kształt podłużnych płatków gardenii tahitańskiej. Podobnie jak poprzednie flakony w kolekcji Essences Insensées i ten został wykonany we współpracy z Maison Waltersperger – stuletnią francuską firmą specjalizującą się w tworzeniu ekskluzywnych butelek perfum, win i alkoholi dla luksusowych marek. Atomizer z pompką dodaje całości elegancji w stylu vintage. Perfumowanie się nim wymaga pewnej wprawy i … nieśpieszności. No ale czy właśnie nie tak powinno się podchodzić do perfum?

screenshot_2019-07-08_at_13.51.50.png

Jestem bardzo ciekaw jak odbierać będę nowy zapach Diptyque, gdy lato już nas opuści. Czy zdoła przywołać jego aurę? Czy uchyli więcej ze swojej kwiatowości? Na te pytania odpowiem sobie (i Wam) już w pierwszych dniach jesiennej szarugi.

Zapach: Diptyque, Essences Insensées 2019, edycja limitowana

Dostępność: GaliLu

Koncentracja: woda perfumowana

Nuty: akordy zielone, różowy pieprz, gardenia tahitańska, plumeria, wanilia, przyprawy

Trwałość i projekcja: średnie

*RECENZJA* - Bottega Veneta, Illusione

*RECENZJA* - Bottega Veneta, Illusione

*TYDZIEŃ Z JEDNYM SKŁADNIKIEM* - Białe kwiaty

*TYDZIEŃ Z JEDNYM SKŁADNIKIEM* - Białe kwiaty