*SZYBKA TRÓJKA* - prezenty na Dzień Ojca
Można podarować tacie na Dzień Ojca skrzynkę narzędzi, albo na przykład najnowszy headset z bluetoothem. Pewnie, że można, ale chyba nie spodziewaliście się takich rekomendacji u Charliego. I bardzo słusznie, bo ja naturalnie chcę was zachęcić byście przemycili w prezencie dla swojego taty dużo zapachowej przyjemności i podpowiedź jak dbać o siebie, przede wszystkim dla swojego własnego lepszego samopoczucia.
I od tego właśnie zaczniemy. Polecam trzy świetne męskie produkty pielęgnacyjne, które łączą w sobie skuteczność, przyjemność i łatwość stosowania i – to co faceci bardzo cenią – multitasking.
Jeśli twój tata lubi świeżość kompozycji Bleu de Chanel, a na dodatek nosi brodę albo chociaż trzydniowy zarost, masz w tym roku dla niego prezentowy hit! Marka wprowadziła niedawno, jako uzupełnienie linii do golenia – produkt dla mężczyzn, którzy właściwie się nie golą, ale za to chcą mieć zadbany i pachnący zarost. Spełnia on dwie funkcje – kremu nawilżającego do skóry twarzy i zmiękczającego balsamu do brody. Po użyciu skóra jest nawilżona przed 8 godzin – nawet pod zarostem. Formuła kremu szybko wnika, nie klei się i nie pozostawia osadu na brodzie. Jeden gest, a tata-brodacz będzie kompleksowo wypielęgnowany oraz pachnący cytrusami, pieprzem i drewnem cedrowym. Dodatkowy atut - bardzo dobry design, który stjuninguje wygląd męskiej półki.
Było 2-w-1? No to teraz 3-w-1! Ten produkt mnie rozłożył na łopatki swoim genialnym zapachem! Jest tu wszystko co kochają faceci – słodki tytoń, akord whisky i odrobina szorstkiej skóry. Ciężkie? Nic z tych rzeczy! Ten zapach odświeża i upaja do tego stopnia, że nie chce się wychodzić spod prysznica. O prysznicu mowa, bo polecany preparat to żel do mycia ciała, szampon do włosów i odżywka w jednym. 18.21 Man Made Wash jest nasycony glicerydami Macadamia, hydrolizowaną komosą ryżową i hydrolizowanymi estrami jojoba, aby zwiększyć wiązanie wilgoci, zapewnić połysk oraz wzmocnić włosy i skórę. UWAGA: ostrzegamy przy obdarowywaniu, że produkt zdecydowanie nie nadaje się do picia.
I na koniec mercedes w męskiej pielęgnacji. Tyle, że prosto ze Szwajcarii. To serum energizujące i przeciwstarzeniowe wchodzi w skład nowej ekskluzywnej kolekcji dla mężczyzn od niekwestionowanego eksperta w dziedzinie luksusowej pielęgnacji – marki Bellefontaine. Produkt absolutnie kompleksowy, bo za cel bierze sobie wszelkie niedoskonałości męskiej cery – szary, zmęczony koloryt, zmarszczki, utratę jędrności i przesuszenie. Jego skład przywodzi na myśl bogactwo sejfów w szwajcarskich bankach. Czego tu nie ma! Kofeina, zielone mikro-algi, witaminy A i E, kwas hialuronowy, wyciągi z mikołajka i dziurawca. Ale chyba najcenniejszym składnikiem tego lekkiego boostera jest opatentowany i zastosowany w całej kolekcji kompleks EDELGEN®, który łączy dobrodziejstwa alpejskich roślin i najnowsze kosmetyczne rozwiązania naukowe. Serum najlepiej stosować (rano i wieczorem) jako kurację odmładzającą lub doraźnie w dniu kiedy chcemy wyjątkowo dobrze wyglądać. Efekt weekendu spędzonego nad morzem gwarantowany!
Pora na zapachy. Wśród męskich premier wybrałem trzy charakteryzujące się niebanalnym podejściem do świeżości. Znając upodobania waszych ojców wybierajcie między współczesną wersją klasycznego fougerowca, intrygującą czystością fiołka i ziołową głębią bylicy.
Najnowsza propozycja paryskiej marki Diptyque jest wręcz stworzona dla facetów! Eau de Minthé to współczesna interpretacja klasycznego pachnidła fougerowego. Zamiast tradycyjnego akordu paproci użyto tu jednak celowo przedawkowanej roślinnej, odświeżającej mięty. To ona gra w nowej kompozycji główne skrzypce. Zero efektu gumy do żucia, sto procent miętowych liści! Jej soczystość zacieniona jest paprocią, a jej droga na spotkanie z dziką różą usłana szorstkawym geranium. Zapach z puszczonym okiem do kolońskiej stylistyki retro, ale podkręcony nowoczesnym zielonym twistem.
Gucci zaproponował tej wiosny wodę opatrzoną nazwą Cologne, ale z tradycyjnie pojmowaną kolońskością mającą mało co wspólnego. Gucci Guilty Cologne pour Homme to przede wszystkim czysty, powiedziałbym nawet sterylny, liść fiołka ze swoją charakterystyczną zielonością i wilgocią, który pod wpływem helitropu ukazuje też swoją pudrową twarz. Dalej jest już bardziej męsko i z charakterem – jałowiec, który wnosi odrobinę dymności i drzewne klasyki czyli cedr i paczula. A wszystko to okraszone sporą dawką aromatycznego rozmarynu. Kompozycja nieoczywista i zapewniająca niebanalne i nieoklepane świeże, czyste brzmienie dla tych, którym nie wystarczają cytrusy i nuty morskie.
L’Eau d’Armoise to nowa kompozycja wchodząca w skład debiutującej linii świeżych wód na lato Serge’a Lutensa – Les Eaux de Politesse (Wody Uprzejme). Inspiracją do stworzenia tej aromatyczno-słodkawej kompozycji było wspomnienie twórcy momentu rozcierania między palcami liścia bylicy pospolitej, która jest oficjalnie jedynym składnikiem nowej wody perfumowanej. Prosta kompozycja umieszczona w minimalistycznej, transparentnej butelce z rzeźbieniem imitującym strukturę wody koncentruje się wokół trzech tematów – ziołowej zieleni, aptecznej gorzkości i delikatnej słodyczy pudrowych miętówek. Te trzy zapachowe niuanse podane są w tak subtelny sposób, że woda nie powinna zmęczyć nawet w największe upały. Z pewnością zafrapuje natomiast swoim niszowym charakterem.
Zdj. główne: www.pixabay.com