*TYDZIEŃ Z JEDNYM SKŁADNIKIEM* - PIŻMO
Pięć lat temu w Warszawie miała miejsce bardzo ciekawa i dobrze zrobiona wystawa poświęcona perfumom – ich historii, składnikom, chemii i przyszłości. Wszystko miało miejsce w Centrum Nauki Kopernik, a współorganizatorami były Instytut Francuski w Polsce i Goethe-Institut. To tam po raz pierwszy i najprawdopodobniej ostatni powąchałem piżmo w czystej formie. Pachniało paskudnie amoniakiem!!! Brzydkie pięknego początki…. Dopiero piżmo wielokrotnie rozpuszczone i odparowane ukazuje swoje niepowtarzalne piękno, które nie jest jednak nigdy jednoznaczne. Przez wieki służyło jako jeden z najbardziej pożądanych składników perfum i doskonały utrwalacz (fixative) zapachów na skórze.
Piżmo czyli po angielsku musk jest jednym z odzwierzęcych składników stosowanych w kreowaniu perfum. Piżmo jest w istocie perfumami, bo trudno znaleźć kompozycję, w której w taki czy inny sposób nie zostało ono użyte. Klasycznie piżmo to brązowa wydzielina gruczołów okołoodbytniczych piżmowca syberyjskiego (Moschus moschiferus), której to azjatyckie zwierzę przypominające sarnę używa do znakowania terenu i wabienia samic. W naturze działa więc na zasadzie afrodyzjaku. Naturalne piżmo ma postać kruchej masy o silnym zapachu amoniaku. Po rozpuszczeniu w roztworze alkoholowym nabiera zmysłowego zwierzęcego aromatu. Produktem jest tzw. tinktura (roztwór alkoholowy) otrzymywana metodą maceracji wysuszonych gruczołów alkoholem etylowym. Konkret i absolut wytwarza się przez ekstrakcję eterem naftowym i etanolem. Zapach piżma potrzebuje miesięcy by w pełni dojrzeć.
Rabunkowa działalność ludzka doprowadziła do przerzedzenia populacji piżmowców. Pozyskiwanie składnika budziło też od dłuższego czasu wątpliwości natury etycznej, gdyż zwierzę musiało być zabite (często bezmyślną ofiarą pomyłek kłusowników padały samice, które z punktu widzenia pozyskiwania piżma były bezwartościowe). W 1979 wprowadzono oficjalny zakaz stosowania naturalnego piżma, a zwierzę objęto ochroną jako gatunek zagrożony. Tak się też składa, że w 1888, jak to często bywa w przypadku wynalazków, dziełem czystego przypadku, niemiecki chemik Albert Baur odkrył piżmo syntetyczne. Od tego czasu jest ono tańszym i bezkrwawym substytutem naturalnego piżma i w perfumerii nosi nazwę white musks (białe piżma).
Z piżma wyizolowano szereg substancji zapachowych, takich jak muskon, muskol, egzalton, muskopirydyna oraz inne związki makrocykliczne. Piżmo syntetyczne pozyskiwane może być też z roślin wytwarzających pachnące piżmowo laktony makrocykliczne. Zaliczamy do nich korzeń arcydzięgla, kwiat piżmowy (mimulus), abelmosk i nasiona piżmianu (ambrette/musk mallow). Innymi syntetycznymi zamiennikami piżma naturalnego są tzw. piżma nitrowe – ambretowe, ketonowe i ksylenowe.
Dziś termin piżmo nie jest zatem używany w odniesieniu do jednego konkretnego składnika, a raczej do ogólnego wrażenia zapachowego wywoływanego w kompozycji na różne sposoby. Od pewnego czasu na przykład mówi się o tzw. piżmach solarnych (solar musks), których jako pierwszy użył w swojej kompozycji For Her znany z miłości do piżma Narciso Rodriguez. Naturalny zapach piżma jest bardzo złożony i opisywany wieloma, często sprzecznymi ze sobą, określeniami – słodki, kremowy, pudrowy, bogaty, brudny, skórzany, pikantny, zmysłowy, ciepły, tłusty, mdlący. Ale piżmo białe może wnosić też aromat tzw. czystego prania przywołując niuanse mydła, proszku do prania, krochmalu lub zasypki dla niemowląt. Obok walorów zapachowych, piżmo, jak już wspomniałem, jest niezastąpionym ‘cichym bohaterem’ prawie wszystkich współczesnych perfum, gdzie działa na zasadzie utrwalacza spowalniającego ulatnianie się zapachu ze skóry i ‘przytrzymującego’ go w niezmienionej formie.
Jaki jest mój stosunek do piżma? Lubię, cenię, ale na dłuższą metę potrafi mnie zmęczyć. Podczas Tygodnia z Jednym Składnikiem nosiłem piżma białe i czyste jak i te bardziej cielesne, zwierzęce i ‘brudne’. Co do reguły, te pierwsze mają na mnie większą projekcję, czuję je w koło siebie bez konieczności przykładania nosa do skóry. Czują je też inne osoby. Te drugie są bardziej bliskoskórne intymne, choć potrafią na człowieku siedzieć godzinami. Każdemu z zapachów jakie nosiłem w tym tygodniu nadałem przydomek. I tak… W poniedziałek było piżmo „basenowe” czyli Byredo Blanche. Świeżość ozonowego powietrza nad basenem i czystość białego ręcznika. Wtorek to piżmo „barberskie”. W Muschio Biancho marki Acca Kappa znów pojawił się biały ręcznik, ale w towarzystwie dużej ilości kremu. W środę – zmęczony czystością - mentalnie wybrałem się do teatru w towarzystwie piżma „operowego” czyli Musc Ravageur Frederica Malle. Zwierzęce, ciepłe piżmo pięknie grało na mojej skórze z mieniącą się na złoto ambrą i przyprawami. Czwartek – back to clean musks – i to w bardzo dosłownym sensie. Warm Cotton marki Clean to dla mnie – i chyba nie jest to nic odkrywczego – piżmo „pralniowe” z mocno chemicznym zapachem proszku i gorącego jeszcze prania. W piątek bawiłem się zmiennością składnika nosząc piżmo „tekstylne” czyli 1957 od Chanel. Przy odpowiednim ruchu i postawie ukazywało ono różne swoje oblicza: od iskrzącego lekkością szyfonu, po mięsistość miękkiej, beżowej skóry. Na sobotę wybrałem piżmo „pudrowe” – Blanc Poudre marki Heeley. Bardzo, bardzo pudrowe. Trochę jak upudrowana biała rokokowa peruka, trochę jak zasypka dla niemowląt. I najsłodsze jakie nosiłem w tym tygodniu. Oraz ostatnie, niedzielne piżmo – piżmo „totalne” – czyli Original Musk amerykańskiej marki Kiehl’s. Najbardziej cielesne, sensualne i zwierzęce. Nie bez powodu olejek z lat 20 ubiegłego wieku, na którym bazuje woda toaletowa, nazywano „Love Oil”.
Dobrze mi było z piżmowcami przez tydzień, ale dość! Przejadła mi się ich czystość, ciepło i lekko mdława nuta. Od jutra, dla kontrastu, zakładam coś wyrazistego i soczystego, w czym najprawdopodobniej, tak czy inaczej, znajdę naszego „cichego bohatera”.
P.S. Dokładniejsze opisy zapachów z tego tygodnia i wrażeń z ich noszenia znajdziecie na moich kanałach społecznościowych - FB: CharlieNose, Instagram: charlienose.pl
Zapraszam do śledzenia!