*NOWA MARKA* - L'Orchestre Parfum
Perfumy komponuje się z nut i akordów. Jak muzykę. Te dwa zmysły i dwie dziedziny sztuki pięknie się potrafią dopełniać. Bez obu nie mógłbym żyć. Słyszeliście kiedyś zapach? Wąchaliście brzmienie saksofonu?
Synestezja to zjawisko neurologiczne polegające na kojarzeniu dwóch lub więcej zmysłów, na przenikaniu się ich i opisywanie jednych drugimi. Jaki kolor ma czwartek? Czy smak słony jest głośny czy cichy? Czy paczulę odczuwacie pod palcami chropowato czy gładko? Doświadczanie polisensoryczne w perfumach to nie nowość. Wystarczy zwrócić uwagę na słownictwo używane do opisywania zapachów. Jasny, cichy, gładki, gorzki, zimny, musujący – to tylko niektóre z określeń zapożyczonych od innych zmysłów do opisywania perfum. Muzyczne inspiracje i konotacje może nie są tak częste jak te geograficzno-podróżnicze, ale mamy kilka zacnych przykładów i nie mam tu na myśli kolejnego zapachu lansowanego przez gwiazd(k)ę pop. Polska marka Ephemera by Unsound stworzyła jakiś czas temu – rękoma i nosem Gezy Schoen - zapachy inspirowane trzema różnymi gatunkami muzyki współczesnej – Drone, Bass i Noise. ROOM 1015 zafascynowany latami 70 celebruje w swoich zapachach dźwięki, postaci i kultowe miejsca sceny muzycznej tamtej dekady. Niedawno debiutująca na polskim rynku marka Jusbox proponuje na swojej stronie wykonanie quizu, za pomocą którego wybierzemy swój muzyczny styl, utwór i korespondujący z nim zapach, który dotrze do nas z korkiem stylizowanym na płytę winylową.
Ale czy pomyślelibyście o stworzeniu perfumowego zespołu? Prawdziwego zespołu, złożonego z żywych ludzi, którzy grają na prawdziwych instrumentach i którzy kreują inspirowane ich dźwiękami i materiałami zapachy? A do tego który jeździ na tournée!? Nie? A jednak znalazł się ktoś kto wpadł na taki pomysł. Nazywa się Pierre Guguen i ma zaledwie 33 lata. Muzyk z zamiłowania, człowiek z dużym doświadczeniem w branży perfumeryjnej (pracował dla L’Oreal i Puig, m.in. dla marki Comme des Garçons), Guguen po paru synestetycznych eksperymentach (m.in. Koncert Perfum w Paryżu) postanowił założyć swoją własną artystyczną markę perfum, którą zwykł nazywać: The First Fragrance Band! Dobrze czytacie, nie zgubiłem literki „r”. Band czyli zespół, czyli orkiestra, a więc – L’Orchestre Parfum! O co w tym wszystkim chodzi? Już wyjaśniam.
Pierre, zainspirowany nowatorskim podejściem i muzyką żyjącego pod koniec XIX wieku rosyjskiego kompozytora i pianisty Alexandra Scriabina, zanurzył się we wspomnieniach z podróży, które odbył i spróbował zdefiniować je muzycznie. Interesowały go lokalne instrumenty oraz materiały z jakich zostały wykonane. Koncert jazzowy na Harlemie, brzmienie gitary flamenco w Sewilli, muzyka wykonywana na japońskim koto. Zebrawszy wspomnienia i twardą wiedzę oraz osobiste wrażenia muzyczne musiał teraz jedynie znaleźć kogoś kto przekuje to wszystko na zapachy. Tym kimś okazały się dwie perfumiarki z paryskiego studio Flair - Anne-Sophie Behaghel i Amelie Bourgeois. Ale to nie koniec. Pierre poprosił przyjaciół i artystów z całego świata o skomponowanie krótkich utworów muzycznych inspirowanych stworzonymi zapachami. W rezultacie otrzymaliśmy pięć wód perfumowanych brzmiących – w zamyśle założyciela – jak gitara flamenco, bęben darbouka, puzon, japońskie koto i afrykańska kora. Przy komponowaniu zapachów L’Orchestre Parfum brano pod uwagę – synestetycznie – brzmienie danego instrumentu, rodzaj materiału (drewno, metal) oraz lokalną aurę i osobiste wspomnienia twórcy. Wszystko to przetłumaczono na zapachy artystyczne, ale nie dziwaczne, reprezentujące pięć klasycznych rodzin perfumeryjnych: cytrusową, herbaciano-owocową, różaną, kadzidlaną i skórzaną. Do pierwotnej kolekcji dołączył w tym roku – a dokładnie w tym miesiącu – szósty zapach Piano Santal, którego światową premierę połączono z debiutem marki w portfolio Perfumerii Quality.
To było przepiękne wydarzenie! Pierre przywiózł ze sobą wszystkie zapachy, parę instrumentów muzycznych i niesamowitego artystę - rysownika - Adriena Demonta. Po kolei wąchaliśmy zapachy L'Orchestre, słuchaliśmy specjalnie skomponowanych do nich utworów, a Adrien na żywo i zupełnie spontanicznie tworzył ilustracje. Cały proces twórczy, przy zgaszonym świetle, mogliśmy śledzić na dużym ekranie. Prezentacja prawdziwie polisensoryczna i absolutnie poruszająca. Dawno w czymś takim nie uczestniczyłem, może nigdy...
Podróż odczuwaną trzema zmysłami rozpoczęliśmy od pałacowych ogrodów Alkazaru. Tam, przy wtórze gitary flamenco wąchaliśmy świetliste, wibrujące, cytrusowo-drzewne neroli. Neroli Flamenco. Ze słonecznej Sewilli przenieśliśmy się w jeszcze gorętsze miejsce - na Saharę - by przy rytmach wygrywanych przez nomadów na darbouce zakosztować słodko-pikantnej, wyimaginowanej przez Pierre’a herbaty. Herbaty o nazwie Thé Darbouka. Chwila ochłody. Klub jazzowy na Harlemie. Wymiana magnetycznych spojrzeń podczas porywającego solo na francuskim puzonie. I ona! Zuchwała, czysta i metaliczna róża. To Rose Trombone. Od zmysłowości do medytacji. Następnym przystankiem było Tokio, a w zasadzie jego dzielnica Asakusa. Mistyczne kadzidło w świątyni. Słodkawe, kremowe i drzewne. Spokój i wgląd w siebie przy dźwiękach japońskiego koto. Wąchamy Encens Asakusa. I ostatnia muzyczno-zapachowa destynacja – senegalska sawanna. Lokalna ceremonia ukołysana magiczną acz dynamiczną harmonią kory. Zjawiskowa skóra. Dzika, drzewna, pikantna i owocowa. To Cuir Kora. A gdzie zabiera nas premierowy zapach Piano Santal? Tego byście się nie spodziewali! Do wnętrza pianina! Tym razem inspiracją dla kompozycji był sen Pierre’a, w którym tam właśnie się przeniósł. W środku instrumentu poczuł i usłyszał wykonane z jasnego drewna bębenki wystukujące kojące i delikatnie rozbudzające dźwięki. Biały sandałowiec, białe prześcieradło, ciepła rozbudzona skóra i mleczność poranka. Intymna poezja Piano Santal.
Choć doceniam całą kolekcję L’Orchestre Parfum, mam oczywiście w niej swoich faworytów. Całkowicie straciłem głowę dla Cuir Kora. Ta skóra z pikantnym mango w otwarciu jest niesamowicie gorąca, rasowa i balsamiczna. Idealnie przywołuje afrykański klimat i przepięknie rozwija się na skórze oraz trwa i trwa. Cudowny jest nowy zapach, który choć ma sandałowca w nazwie, jest dla mnie na wskroś piżmowy. Łączy go z Cuir Kora ciepło, ale w Piano Santal to ciepło introwertyczne, otaczające nas jak kokon. Wspaniały aromat samotnych leniwych poranków lub sytuacji intymnych we dwoje. Trzecim ulubieńcem jest Flamenco Neroli – lekko pikantne, słoneczne, pozbawione mydlanych i kolońskich konotacji. Jedyny prawdziwie świeży zapach w kolekcji. Pierre i jego perfumiarki mają umiejętność oswajania monumentalności, pompatyczności i banału – jego kadzidło nie jest zimne i nie stawia do pionu, jego skóry się nie boimy – chcemy się raczej w nią wtulać, jego róża nie powiela kalki słodkiej marmoladki – elektryzuje raczej swoją aldehydową nutą. Tylko jeden zapach nie za dobrze łączy się z moją skórą. W Thé Darbouka jest dla mnie za dużo słodkiej suszonej owocowości. Nim docieram do miłego zamszowego podszycia jestem już nią trochę zmęczony i niestety nie znajduję po drodze deklarowanej i ukochanej przeze mnie kocanki.
Podczas tegorocznych targów Esxence w Mediolanie, gdzie wystawia się ponad 200 marek, dwóch po kolei spotkanych znajomych powiedziało: "Idź, poszukaj takiego stoiska z młodym kolesiem, słuchawkami i instrumentami. Naprawdę warto!". A więc poszedłem i znalazłem. Usiadłem i posłuchałem jego i jego muzyki. I już sam nie wiem co bardziej mnie uwiodło w L’Orchestre Parfum. Czy zapachy, które są piękne i przyjazne? Czy cudownie proste, ale eleganckie flakony z jedną pokrytą czernią ścianką? Czy biało-czarna i pełna nut grafika i absolutnie wysmakowane logo? Czy towarzysząca zapachom muzyka? Czy może w końcu niesamowita charyzma i pasja emanująca z młodego założyciela? Tak, zgadliście! Wszystko po trochu. Kupuję ten koncept w całości i czekam na kolejne wrażenia muzyczno-zapachowe. A jak się dowiedziałem, ta orkiestra zagra jeszcze niejeden dobry kawałek.
P.S. To chyba nie przypadek, że dwa muzyczne utwory z nagranej przez L’Orchestre Parfum i podarowanej mi przez Pierre’a płyty, które najbardziej przypadły mi do gustu korespondują z moimi zapachowymi ulubieńcami. Skoczna muzyka kory doskonale oddaje ekstrawertyczną naturę skórzanych perfum, a spokojne i minimalistyczne, zaczynające się stukaniem młoteczków, pianino w wykonaniu Edouarda Ferleta genialnie dopełnia kompozycję Piano Santal. Słucham i słucham i aż żal, że adapter nie ma funkcji ‘repeat’.
Perfumy marki L’Orchestre Parfum dostępne są w Perfumeriach Quality w Warszawie, Łodzi i Gdańsku oraz na www.perfumeriaquality.pl