*RECENZJA* - Jan Barba, Olympia
Czarna porzeczka – może nie tak pyszna prosto z krzaka jak w dżemie czy syropie – na pewno niemal każdemu kojarzy się z beztroskim dzieciństwem. Jej krzewy rosną w wielu polskich ogrodach. Roślina jest ceniona jednak nie tylko ze względu na swoje walory smakowe, ale i zapachowe, z tym że za te ostatnie nie odpowiadają ani lśniące czarne jagody, ani zielone liście, a niepozorne pąki. To one są prawdziwym skarbem dla perfumiarza.
Najwięcej czarnej porzeczki uprawia się we francuskiej Burgundii. Z tego regionu pochodzi 80-90% światowej produkcji tej rośliny. Inne lokalizacje to Australia, Mołdawia i Polska z uprawami w okolicach Lublina, w łódzkim i na Mazowszu. By wykorzystać olfaktoryczne zalety pąków czarnej porzeczki należy poddać je dwuetapowej obróbce. Najpierw metodą ekstrakcji z rozpuszczalnikiem, która daje nam produkt końcowy w postaci konkretu, a następnie w drodze rozpuszczania tegoż w alkoholu dla uzyskania absolutu z czarnej porzeczki. Koszt jednego kilograma tego wykorzystywanego przez perfumiarzy składnika wynosi 2200 dolarów.
Czarna porzeczka, niekiedy określana mianem cassis, jest bardzo wdzięcznym elementem palety perfumiarza. Wnosi do kompozycji żywą, wieloaspektową nutę, która łączy w sobie odcienie soczystej zieleni, kwaśnej owocowości i syropowej słodyczy. Równie dobrze sprawdza się w perfumach dla kobiet jak i dla mężczyzn. Doskonale komponuje się z cytrusami (np. Eau d’Orange Verte Hermes), z kwiatami (np. L’Ombre dans L’Eau Diptyque) czy składnikami orientalnymi (np. Opium pour Homme YSL). Idealnie wręcz wypada w owocowych szyprach czego najlepszym przykładem jest bestsellerowa linia Si od Giorgio Armani.
Jednym z pierwszych zapachów, w którym użyto naturalnego ekstraktu z czarnej porzeczki było Chamade Guerlain z 1969 roku. Składnik w sposób totalny wręcz oddał Bertrand Duchaufour w kompozycji Enchanted Forest, a wśród mężczyzn zrobił furorę w uwielbianym Aventusie marki Creed.
Czarna porzeczka odgrywa też ważną rolę w pierwszej wodzie toaletowej polskiej niszowej marki perfumeryjnej Jan Barba – Olympia. Po raz pierwszy w zapachu tej marki połączono naturalne ekstrakty z aromamolekułami pochodzenia syntetycznego.
Olympia to kompozycja inspirowana idyllicznymi, letnimi ogrodami, pełna nut kwiatowych, pudrowych i owocowych. Pośród tych ostatnich poczujemy właśnie akord czarnej porzeczki. Otwarcie zapachu jest szalenie energetyczne i musujące. Pomarańcza i neroli zmieszane z powietrznymi aldehydami przywołują na myśl pudrowe pastylki wypełnione owocowym sokiem, które powodują małe eksplozje przy rozpuszczaniu. Serce należy do kwiatów – lekkich, subtelnych, efemerycznych. Na tym etapie zapach przybiera też na pudrowości, która w bazie kompozycji nabierze charakteru drzewnego za sprawą sandałowca, mchu dębowego i molekuły iso e super. Nie brakuje tu też uroczego kobiecego piżma.
Olympia przywodzi na myśl beztroski spacer dziewczyny ubranej w białą muślinową sukienkę. Przechadza się po ogrodzie, zachwyca jego kolorami i aromatami. Kolekcjonuje je zmysłami. Świeżość letniego powietrza, lekkość kwiatowych płatków, owocową radość i delikatny pyłek ze skrzydeł motyli.
Jan Barba | #współpracaPR