*RECENZJA* - Cadèle Paris, Rose Fatale
W ubiegłym tygodniu, w nieco chłodniejszym klimacie, miałem przyjemność wziąć udział w otwarciu nowej perfumerii niszowej w Łodzi – Sillage. Wróciłem stamtąd z wieloma wrażeniami i przepięknym zapachem na skórze i w torbie. Niedawno go odpakowałem. Nie lubię pośpiechu w obcowaniu z perfumami. Teraz jestem gotowy się nim z Wami podzielić.
Cadèle Paris to młoda francuska marka niszowa łącząca luksusową sztukę perfumeryjną z litotorapią czyli wykorzystywaniem energetyzującej mocy kamieni. W jej ofercie znajdziemy trzy kompozycje, z których każda powstała w 2022 roku i każda opowiada o kwiatach. Perfumiarki tworzące zapachy dla Cadèle Paris to Amelie Bourgeois i Anne-Sophie Behaghel.
Moją absolutną miłością – co nie powinno zdziwić nikogo, kto wie jak bardzo lubię się otaczać tą kwiatową nutą – okazała się Rose Fatale. Od razu dodam, że powąchawszy dziesiątki o ile nie setki zapachów różanych w swoim życiu mam dość wysoko postawioną poprzeczkę. Rose Fatale w mig ją przeskoczyła plasując się w topowej piątce.I nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
Początek kompozycji jest świeży i wytrawny, ale nie brakuje mu też pikanterii za sprawą czarnego pieprzu. Za kwaskową energię odpowiada zaś rabarbar. Od pierwszego powąchania jednak wiemy, że będziemy mieli tu do czynienia z pyszną i pyszniącą się różą. Różą absolutnie świadomą swojego piękna i mocy. Kompozycja przechodzi płynnie przez kilka faz zmierzając od wspomnianej wytrawnej świeżości, przez owocową słodycz (malina), po głębokie ambrowo-drzewne brzmienia bazy. Nie wyczułem w tej podróży ani jednej fałszywej nuty. Różane nastroje przechodzą jeden w drugi w niesamowicie naturalny sposób. Kompozytorki nie przekroczyły też na szczęście mojej tolerancji na cukier.
Rose Fatale ma niesamowicie dobre parametry. Trzyma się na skórze przez wiele godzin, emanuje swoim pięknem na otoczenie i nie nudzi jednostajnością. Na stronie marki określona jako „un parfum féminin, élégant et captivant” moim zdaniem ma prawo spodobać się każdemu, również mężczyznom.Niby mamy tu połączenia znane, by nie powiedzieć oklepane - rabarbar, malina, szafran, paczula - ale całe mistrzostwo polega na proporcjach, ułożeniu, jakości. One są po prostu dla mnie idealne, choć nie powiem, że nie wąchałem już różanych zapachów w tym klimacie. Wiecie jak to jest - lubię t-shirty w granatowe paski, to kupię sobie jeszcze jeden - dwudziesty piaty z kolei - bo różni się subtelnie od poprzednich.
Uroczą kropką nad ‘i’ tej zapachowej laurki jest pięknie podany, prosty i elegancki flakon w białym pudełku, w którym zatopiono fasetowany fioletowy ametyst „Rose de France”, którego zadaniem jest wysublimowanie zapachu róży.
Bez względu na to czy wierzycie w takie właściwości kamieni czy nie, jeśli jesteście wielbicielami róży, ta pozycja jest dla Was absolutnym must-sniff. Założę się, że wielu, tak jak ja (i parę mi bliskich osób już) również ulegnie czarowi Rose Fatale.
Zapach: Rose Fatale
Premiera: 2022
Nos: Amelie Bourgeois i Anne-Sophie Behaghel
Rodzina: kwiatowo-szyprowa
Nuty: rabarbar, czarny pieprz, róża, malina, paczula, kaszmeran, szafran, wanilia, papirus
Trwałość i projekcja: doskonałe
Dostępność: woda perfumowana o poj. 100ml na www.sillage.pl
#flakonPR