*RECENZJA* - Etat Libre d'Orange: Orange Extraordinaire
Zawsze lubiłem lekcje polskiego w szkole. I historii. Zawsze fascynowała mnie naprzemienność epok. Światło-cień. Postęp-regres. Rozum-serce. Linia prosta-zawijas. Te następujące po sobie dychotomie pięknie znajdowały odzwierciedlenie w literaturze, sztuce, muzyce, architekturze, a nawet modzie… Przyznam się, choć może dziś to niemodny pogląd, że zawsze byłem zwolennikiem i admiratorem epok bardziej postępowych – Starożytności, Renesansu, Oświecenia… Okazuje się, że moja ulubiona marka perfumeryjna - Etat Libre d’Orange - też!
Moja przygoda z nową linią marki, która – jak teraz już wiemy – nosi nazwę Orange Extraordinaire – zaczęła się wczesną wiosną ubiegłego roku. Wtedy to, bez większych oczekiwań, powąchałem Experimentum Crucis – zapach skryty w klasycznym kształcie, ale obleczonym pięknym granatem i ozdobiony metalową, złotą etykietą i złotym korkiem. Nie mogłem przestać o nim myśleć cały dzień! W kwietniu na mediolańskich targach Esxence, gdzie miał swoją oficjalna premierę, wracałem wielokrotnie na stoisko Etat Libre d’Orange by się nim upajać. W maju miałem już swój własny flakon. W styczniu tego roku ogłosiłem go najlepszym zapachem 2019. W między czasie dotarły do mnie dwa flakony kontynuujące tę prestiżową kolekcję (początkowo były dostępne wyłącznie w londyńskim Selfridges) – Spice Must Flow i 500 Years.
Ten luksusowy tryptyk to hołd dla ludzkiego rozumu, postępu i światła. Oczywiście z przymrużeniem oka, jak to u Etat Libre d ‘Orange. I ogromny akt uwielbienia róży jako składnika perfumeryjnego. Dla tych, którzy aromatu róży nie tolerują, ta recenzja właściwie się tu kończy. By pokochać te zapachy, trzeba bowiem rozumieć się z różą. Bez dwóch zdań. Dla wszystkich pozostałych to początek, albowiem mamy do czynienia z trzema genialnymi odsłonami królowej kwatów.
W Experimentum Crucis Etienne de Swardt, zainspirowany przełomową teorią Issacka Newtona – postawił sobie za ambicję stworzenie zapachu, który oddawałby „poezję tęczy i grawitacji” i, co więcej, który udowadniałby, że „miłość i zapach przezwyciężają czas i grawitację”. Do wykonania tego karkołomnego zadania zatrudnił perfumiarza Quentina Bischa. I zaczęło się! Popularna anegdota głosi, że Newton wpadł na koncept leżący u podstaw Prawa Grawitacji po tym jak spadło mu na głowę jabłko. Panowie de Swardt i Bisch pytają jednak przewrotnie: co stało by się, jak potoczyłyby się losy świata gdyby na głowę wielkiego angielskiego naukowca spadła zamiast jabłka ogromna, dorodna róża? I rzeczywiście ja doznałem tego newtonowskiego uderzenia pięknem róży w Experimentum Crucis. To róża z razu świeża i owocowa, poprzeplatana przebłyskami zieleni (jabłko), soczystości (liczi) i pikanterii (kmin), która zmierza jednak w jednym wspaniałym kierunku: drzewno-paczulowej głębi z kroplą miodu na osłodę. Experimentum Crucis jest dla mnie dziełem skończonym pod więcej niż jednym względem. Po pierwsze zawróciła mi w głowie świeża elegancja tego różanego szypru. Świeża, ale uniwersalna i wielowymiarowa, bo zapach ten z podobną przyjemnością nosiłbym zimą w pracy jak i na letnią randkę. Po drugie – nic a nic mnie w tej kompozycji nie uwiera, nawet ten chwilowy powiew kminu na początku jest całkowicie akceptowalny. Po trzecie – Experimentum Crucis układa się na mojej skórze w magiczny sposób. Trwa godzinami, ale nigdy nie ciąży. Ma ogromną projekcję, ale nie męczy swoją obecnością. Pojawia się i jak gdyby nigdy nic znika… by za chwilę znów znienacka o sobie przypomnieć. Jest doskonały, a ja czuję się w nim genialnie!
Dwie kolejne kompozycje w linii Orange Extraordinaire kontynuują temat róży, ale ubierają ją w bogatsze szaty. Zimowe, orientalne, przyprawowe. Oba zapachy – Spice Must Flow i 500 Years – często nosiłem właśnie zimową porą. Sprawdziły się znakomicie, choć przyznać muszę, że mojego uwielbienia dla pierwszego zapachu w „różanej dynastii” nie pobiły.
„Ten kto ma kontrolę nad Przyprawą, ma kontrolę nad Wszechświatem!” głosił baron Vladimir Harkonnen, bohater filmu Davida Lyncha „Diuna”, opartego na głośnej powieści Franka Herberta. Metalowa, narożna etykieta Spice Must Flow nie pozostawia wątpliwości, że tym raz Etienne de Swardt wykonuje ukłon w kierunku kultowego obrazu science-fiction, ale spogląda też w przeszłość by śledzić historyczne szlaki, którymi płynęło wieki temu korzenne złoto. Melanż, zwany również Przyprawą, to w powieści Herberta fikcyjna substancja o niezwykle skomplikowanej budowie chemicznej i działaniu na organizm. To ona zapewniała władzę umożliwiając podróże w czasie i przestrzeni. Od najdawniejszych czasów kupcy handlujący przyprawami, przemierzając stare i nowe szlaki, sprawowali niepisaną władze nad cywilizacjami. Umożliwiali wymianę międzykulturową, bo wraz z kardamonem, szafranem, cynamonem i pieprzem przenosili z kontynentu na kontynent nowe idee. Nie powinno więc dziwić, że róża zaprezentowana tu przez perfumiarkę firmy MANE Mathilde Bijaoui aż kipi od przypraw. Gdy perfumy lądują na skórze w powietrze unosi się chmura korzennych aromatów przywodzących na myśl głośny i gorący arabski suk – zielonkawy kardamon, ostry pieprz, szlachetny szafran i musujący imbir. Jest sucho i pikantnie, ale tylko do momentu kiedy na scenę wchodzi bohaterka całej serii – piękna turecka róża w towarzystwie osładzającego całość cynamonu. Od przyprawowego otwarcia, poprzez słodko-konfiturowo-kwiatowe serce po drzewno-kadzidlaną bazę kompozycja dopełnia pełen olfaktorycznego bogactwa krąg. To zapach skondensowany, ciężki i gęsty, słodki i szorstki, gourmandowy i kadzidlany jednocześnie. I nieomylnie różany!
Trzeci zapach w różocentrycznej sadze wymyślonej przez Etienne’a de Swardta, a stworzony przez Cécil Matton (MANE) – 500 Years – zabiera nas dokładnie pół wieku wstecz, do epoki Renesansu by oddać hołd luminarzom tamtych czasów. Mottem dla kompozycji stały się strofy francuskiego poety odrodzeniowego Pierre’a de Ronsarda. To on w swojej miłosnej odzie z 1545 roku “Mignonne allons voir si la Rose” wychwala swojej kochance piękno kwiatu róży. A Etienne de Swardt dodaje: "Ocalić nas różą. Ni mniej, ni więcej.” 500 Years celebruje piękno, wrażliwość, dobroć i inteligencję cór i synów Renesansu – kupców i artystów – którzy skonfrontowali się z dwoma rządzącymi dotąd kastami: Czerwonych (kapłani) i Czarnych (wojownicy). Stworzyli trzecią ścieżkę, oczyszczoną z nakazów i zabobonów, otwartą na piękno, nową perspektywę i nowego człowieka. Warto pamiętać, że czasy Renesansu były szalenie ważne również dla rozwoju rzemiosła perfumeryjnego. To właśnie wtedy, za rządów Katarzyny Medycejskiej, wyodrębnił się równolegle z cechem rękawiczników, cech perfumiarzy. Róża była bardzo cenionym kwiatem tamtych czasów. Ta którą widzimy na złotym emblemacie 500 Years stylizowana jest na słynną różę Tudorów – jeden z symboli władzy tej renesansowej angielskiej dynastii. A jak brzmi róża w środku różowo-złotego flakonu? Daje o sobie znać od samego początku. Jest aksamitna i bogata. Rozświetla ją świeżość bergamoty, zaostrza nuta szafranu. Wszystko co dzieje się dalej działa wybitnie nie tylko na zmysł powonienia, ale i na apetyt, bo róża w 500 Years jest najbardziej apetyczną, gourmandową i słodką z całej trójki. Jej konfiturowemu aromatowi wtóruje piękna nuta słodkiego kakao, a drewno oudowe i paczula nabierają wręcz charakteru słodko-czekoladowego. Jet to jednak słodycz delikatesowa, nieprzesadzona i pięknie wygładzona ambrowymi, zamszowymi i balsamicznymi echami głębokiej bazy.
Zasmakowawszy trzech róż z kolekcji Orange Extraordinaire przyjrzyjmy się jeszcze przez chwilę ich zewnętrznej krasie. Flakony wszystkich trzech zapachów, jak wspomniałem, wykonane są z barwionego, półprzeźroczystego szkła. Experimentum Crucis uwodzi elegancją granatu, Spice Must Flow emanuje ciepłem pomarańczu, a 500 Years pyszni się złotą różowością. Te same, dobrze nam znane 'narożne' etykiety (Etienne uwielbia być na krawędzi!), ale wykonane z metalu w kolorze miedzianego złota pogłębiają wrażenie trójwymiarowości. Na nich wygrawerowane kształty rodem z ryciny o ruchu planet, krajobraz odległej planety i dumna róża Tudorów. Flakony skryte są w pokaźnych, białych pudełkach z metalową etykietą na krawędzi, złotym, 'kasetonowym' wieczkiem i wystającą z boku małą francuską flagą. Ten motyw jest obecny na klasycznych flakonach Etat Libre d’Orange, ale w postaci poczwórnego okręgu w kolorach narodowych Francji. Zawsze przywodzi mi on na myśl Rewolucję Francuską, a marce przecież braku rewolucyjności zarzucić nie można. Pociągnąwszy za flagę otwieramy niesamowitą przestrzeń. Niczym domek dla lalek lub mały ołtarzyk, naszym oczom ukazują się prywatne buduary trzech różanych diw! Buduar ze złoconymi tapetami, biało-złotym sufitem i lustrami tworzącymi niesamowitą kalejdoskopową iluzję. Takiego wnętrza pudełka na perfumy jeszcze jak żyję nie widziałem!
Luksusowa po względem podania, jakości, ale również i ceny kolekcja Orange Extraordinaire w przepiękny sposób celebruje różę jako składnik perfumeryjny i jako taka z pewnością zachwyci każdego entuzjastę tej nuty. Od świeżości i soczystości Experimentum Crucis, poprzez korzenność Spice Must Flow, po gourmandową miękkość 500 Years każdy różofil znajdzie tu coś dla siebie. Ja nie zmieniam zdania co do mojego uwielbienia dla niebieskiego protoplasty, ale z przyjemnością oddaję również czasem skórę dwóm pozostałym członkom tego różanego rodu. Niech każdy wybierze tę różę, która najlepiej go wyraża. Aż chciałoby się powtórzyć za Gertrudą Stein „róża jest różą, jest różą, jest różą!”
Etat Libre d’Orange: Orange Extraordinaire (2019)
Experimentum Crucis
Nos: Quentin Bisch
Nuty: jabłko, kmin, liczi, miód, jaśmin, neo-absolut róży, akigalawood, piżmo, paczula
Spice Must Flow
Nos: Mathilde Bijaoui
Nuty: kardamon, imbir, pieprz, szafran, róża turecka, cynamon, kadzidło, balsam jodłowy, cypriol, paczula
500 Years
Nos: Cécil Matton
Nuty: bergamota, kardamon, szafran, styraks, róża turecka, kakao, oud, geranium, drzewo ambrowe, paczula, zamsz
Trwałość i projekcja: znakomite
Dostępność: wody perfumowane o pojemności 100ml w wybranych perfumeriach Sephora, w Lulua, w Moliera 2 oraz na www.beautyboutique.pl