ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* - Best of April

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* - Best of April

Kwiecień plecień poprzeplatał… ale więcej chyba było jednak chłodu niż ciepła. Choć pesymistyczna prognoza i na Wielkanoc i na właśnie kończącą się majówkę zupełnie się nie sprawdziły.

Ale cofnijmy licznik o 30 dni. Pierwsze dwa dni kwietnia spędzałem jeszcze w Mediolanie na targach Esxence. Na blogu pojawił się niedawno obszerny raport z tego niesamowitego wydarzenia. Jeśli nie czytaliście jeszcze – zapraszam i ostrzegam: jest co czytać! Po przylocie do Warszawy czekała mnie iście zimowa pogoda, pamiętam, że parę dni przed Wielkanocą spadł nawet śnieg. Same święta jednak celebrowałem zapachem i urodą narcyzów, a towarzyszącym mi wtedy zapachem był nowy Givenchy Gentleman Society z nutą narcyza właśnie. W Wielkanoc śnieg na szczęście stopniał, całkiem często pojawiało się słońce, a na dworze zaczęły wybuchać kwiaty i liście. Najpiękniejsza pora na botaniczne zdjęcia, których napstrykałem dziesiątki podczas odwiedzin w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Warszawskiego. To było wspaniałe popołudnie w towarzystwie roślin i… kaczek. Ludzie i cały zgiełk, który tworzą zostali za bramami. Na to botaniczne spotkanie zaprosiła mnie francuska marka Matis Officine, która oferuje produkty łączące najsilniejsze ekstrakty roślinne i organiczne z dermatologicznymi substancjami czynnymi. Znajdziecie je m.in. w sieci Super Pharm.

Oprócz kosmetyków Matis Officine miałem okazję testować w kwietniu nowy sztyft korygujący przebarwienia z linii Phyto Blanc Sisley, limitowaną linię świec Diptyque – City Candles, nową naturalną linie anti-age Clochee Simply Nature oraz premierowe zapachy w perfumeriach niszowych GaliLu (perfumy do włosów Matiere Premiere), Quality (Sadonaso, Isola Blu, Kemi Collection marki Xerjoff), Mood Scent Bar (Ganymede Extrait) i House of Merlo (Letherize i Pistachio Durgi). Nie omieszkałem też odwiedzać perfumerii mainstreamowych. W Sephora powąchałem nowe zapachy Ferragamo (Signorina Libera), Issey Miyake (L’Eau d’Issey Vetiver), Viktor&Rolf (Spicebomb Infrared EDP), Guerlain (kolekcja AA Harvest), Tom Ford (nowe Black Orchid EDT i Grey Vetiver Parfum), Burberry (Her Elixir de Parfum), Kayali (YUM Pistachio Gelato | 33) oraz Narciso Rodriguez (Forever). Ten ostatni jest absolutnie piękny! Tu poznałem też nową dla mnie markę pielęgnacyjną skupiona na ochronie przeciwsłonecznej Supergoop! W ramach eksperymentu kupiłem sobie jeden z ich produktów – filtr w pudrze z pędzlem! Pierwszy raz po remoncie odwiedziłem też perfumerię Douglas w centrum handlowym Promenada. Warto się tu wybrać by powąchać markę, której nie znajdziecie nigdzie indziej w Warszawie – Miller Harris. Tu powąchałem też premierowy zapach Serge’a Lutensa – Écrin de Fumée i nową różę od Van Cleef & Arpels – Moonlight Rose. W niszowym kąciku znajdziecie tu też zapachy z butikowej kolekcji Chopard oraz kompozycje marki Courrèges.

W kwietniu podziwiałem kwitnące magnolie nie tylko w Ogrodzie Botanicznym, ale i w Parku w Wilanowie. Były oblepione wręcz jasnoróżowym kwieciem. W Dzień Ziemi wybrałem się do lasu, a zapachowo towarzyszył mi wtedy Green Cedar marki Abel – perfumy w 100% skomponowane z naturalnych ingrediencji. Miałem też niebywałą przyjemność wziąć udział w spotkaniu z twórcami marki Matiere Premiere – Aurélienem Guicharden i Caiusem von Knorringiem, na które zaprosiła mnie perfumeria GaliLu. Cudownie było powąchać ekstrakty kwiatowe z róży stulistnej i tuberozy z prywatnych plantacji Auréliena!

Raz poszlismy do kina, ale wybrany film – Bezmiar – pozostawił w nas mieszane uczucia. Drinki wypite przed seansem w Cafe Kulturalna były jednak bez zarzutu! A skoro zeszliśmy już na kulinaria, w kwietniu oczywiście rozpocząłem szparagową fiestę, która z pewnością potrwa jeszcze przez cały maj. Pyszne śniadanie zjadłem w Lupo Pasta Fresca, gdzie odbywały się obrady jury konkursu Love Cosmetics Awards. Były burzliwe, ale dzięki doskonałemu menu bardzo smaczne. Nie mogę nie wspomnieć też o kulinarno-olfaktorycznej wycieczce na południe Francji, na którą zaprosił mnie Concept Store Raw Poznańska. Wszystko oczywiście miało miejsce w centrum Warszawy, w sam środek poniedziałku. A co, wystarczy odrobina wyobraźni i wspaniały klimat! Więcej o tym wydarzeniu przeczytacie poniżej. Zastanawiam się jeszcze gdzie w kwietniu spiłem najlepszą kawę… Czy był to dworzec Centrale w Mediolanie czy może jednak Coffee Desk na Powiślu podczas powrotnego spaceru do domu z Be. Myślę, że jakość tych dwóch shotów naprawdę była porównywalna.

I jeszcze jedno wspomnienie kwietniowo-zapachowe. Pewnego niedzielnego poranka wstałem bardzo wcześnie, gdy cały dom jeszcze spał i zafundowałem sobie kąpiel de lux w towarzystwie Chanel No. 5. Płyn do kąpieli, musująca tabletka, balsam do ciała, a na koniec parę kropli mgiełki do włosów. Totalnie rozpieszczające doświadczenie udowadniające, że wcale nie trzeba używać perfum by być uperfumowanym przez cały dzień.

 




ZAPACH:

Gdy przeczytałem, że nowy Ogródek Hermesa ma być zainspirowany grecką wyspą – wiedziałem, że mi się spodoba. Gdy przeczytałem listę nut – byłem pewny, że to będzie miłość! Ale zawsze przecież jest szansa na rozminięcie się z wyobrażeniami. Na szczęście w przypadku Un Jardin à Cythère nie było o tym mowy! Wszystko w tym letnim zapachu mi odpowiada: nie za słodkie cytrusy, morski chłód, orzechowo-drzewna nuta, oliwkowa tłustość i suchość traw oddana przez wetywerię. Bardzo impresjonistyczne dzieło doskonale wpisujące się w obecny trend savoury gourmand. Nie wszyscy są fanami stylu Christine Nagel, ja jeszcze się nie zawiodłem! Do pięknej i oryginalnej kompozycji dochodzi właściwość, którą kocham w perfumach – pojawianie się i znikanie! Tak właśnie zachowuje się na mojej skórze grecki ogródek Hermès. A co mnie uwiodło w najnowszym Gentleman Society Givenchy? Oprócz boskiego flakonu oczywiście! Zdecydowanie ciekawa narcyzowa nuta! To kwiat stworzony wręcz do męskich kompozycji. Gentleman Society jest dla mnie zapachem idealnym na dzień. Bardzo polubiłem jego świeżość, która czerpie z aromatyczności szałwii, żółtej kwiatowości narcyza właśnie i grejpfrutowego aspektu wetywerii. Tej ostatniej użyto tu aż cztery odmiany - nie brakuje więc także tematu drzewnego. Całość wykończono wanilią, która wraz z wyżej wymienionymi nutami tworzy dla mojego nosa efekt słodkawej, ale świeżej kremowości. Nie mam w swych perfumowych zbiorach wielu perfum marki Zara, ale w tym miesiącu chciałem wyróżnić małą perfumetkę tejże odzieżowej marki właśnie. Zapach należy do kolekcji Vibrant Cities stworzonej we współpracy z marką Jo Malone i nazywa się Fashionably London. Jest to przepiękna róża podana z bergamotką na piżmie, choć ja bym przysiągł, że czuję tu też paczulę. Zapach doskonale trzyma się na skórze i pięknie rozwija się nie przekraczając mojej granicy słodkiej konfiturowości. Czytam, że porównywany jest do Deliny, coś w tym jest… Już żałuję, że mam tylko 10ml w roll-onie! Może uda mi się jeszcze gdzieś znaleźć pełnowymiarową flaszkę, ale Zara tak szybko zmienia swoje kolekcje… Nie tylko ubrań.




TWARZ:

W kwietniu oczarowało mnie kolejne serum gabinetowej marki Guinot. W zasadzie to coś więcej niż serum, to koncentrat wykorzystujący rezultaty badań na polu neuronauki – Life Influx Concentrate. Kluczowym i opatentowanym składnikiem jest tu Infludermine stymulujący unerwienie naskórka, które z wiekiem słabnie. Ten ultra lekki, wodnisty i transparentny żel nakładany rano i wieczorem pod krem w widoczny sposób zmienia oblicze twarzy regenerując skórę i sprawiając, że wygląda na młodszą, bardziej wygładzoną i jednolitą. Od kilku miesięcy używam z powodzeniem męskiego kremu CC marki Erborian. To moim zdaniem leader w temacie upiększająco-pielęgnujących kosmetyków. CC Homme ma postać białego kremu, który w kontakcie ze skórą przybiera naturalny odcień dopasowujący się do niej. Pięknie wygładza i ujednolica koloryt co jest szczególnie ważne przy mojej cerze mającej skłonność do zaczerwienień. Delikatnie matuje, ale w sposób bardzo naturalny. Dodatkowym atutem jest zawarty SPF25. W składzie wyciągi z czarnego żeńszenia i sosny. Najlepiej nakłada mi się go zwilżoną gąbeczką. A co na szczególne okazje? 5 minutowa maseczka dla facetów z aktywnym srebrem od Eisenberg! To jedna z wielu tegorocznych nowości marki, która dała świetne efekty już od pierwszego zastosowania. Silver Essential Mask ma wiele funkcji – wymazuje oznaki zmęczenia i stresu, detoksykuje i liftinguje. U mnie też pięknie radzi sobie z rozszerzonymi porami. Zawarte w niej srebro o właściwościach przeciwzapalnych i antybakteryjnych regeneruje i łagodzi. Kaolin oczyszcza, a wyciąg z nasion moringi zwalcza zanieczyszczenia. Jest tu też napinający tensor i wysokocząsteczkowy kwas hialuronowy dla doskonałego nawilżenia. Maska lekko chłodzi i może być aplikowana również na okolice oczu. Genialny, ekspresowy pick-me-up treatment!




BODY:

W kwestii ciała moi kwietniowi ulubieńcy rozłożyli się dosłownie od stóp do głów! Pójdźmy więc właśnie tym kierunkiem. Żałuję, że nie miałem tego specyfiku ze sobą na mediolańskich targach! Uratowałby mi nogi! Balsam na zmęczone nogi i stopy PODO polskiej marki Charmine Rose naprawdę robi to co obiecuje! Wygładza stopy, odświeża je, ale co najważniejsze likwiduje odczucie ciężkich, zmęczonych nóg pobudzając krążenie krwi i limfy. Bardzo dobrze się wchłania, lekko chłodzi i świeżo pachnie. Aplikuje na całe stopy i łydki. Doskonałość! W temacie paznokci od dłuższego czasu sprawdza mi się duet marki Mollon PRO Régénérée Nail Therapy. Składa się on z wygładzająco-regenerującej bazy i wzmacniająco-nabłyszczającego topu. Do stosowania na naturalna płytkę paznokcia. U mnie przy regularnym stosowaniu zdecydowania poprawiła się jakość i twardość paznokci. Preparaty są transparentne, bardzo łatwo się je aplikuje i szybko wysychają. Paznokcie zyskują estetyczny, zdrowy wygląd z dyskretnym połyskiem. I na koniec włosy. Tu od dłuższego czasu dobrze robi mi się krem marki Wella o właściwościach ochronno-stylizacyjnych. Deluxe Style & Restore Styling Cream chroni włosy w trakcie stylizacji termicznej aż do 230°C. Zapewnia naturalny hold przez cały dzień, nie obciąża wydatnie pogrubiając i wygładzając włosy. Bardzo wydajny – na moje krótkie włosy wystarcza ilość wielkości ziarenka grochu.




FLAKON:

Klasyczny już dla marki Micallef, a dokładniej dla jej linii Jewel, flakon zachwyca prostotą. Zdobi go jedynie biegnąca wokół „ścieżka z kamyków” – przynajmniej ja to tak widzę! Za każdym razem jednak flakony wchodzące w skład tej linii zaskakują nowym kolorytem i fakturą. Royal Vintage i Osaïto wykorzystują efekt szarego betonu, DesirToxic w tajemniczy sposób łączy niebieskość z czernią, EdenFalls przywołuje swoimi barwami impresjonistyczny, wilgotny ogród. Ostatnio flakon, o którym mowa pokrył się niesamowitym karmazynowo-czarnym gradientem. Mowa oczywiście o Redcolorado, którego całkiem niedawno recenzowałem tu na blogu. Barwa tego flakonu kradnie cały show! Szkło nie jest matowe, przepuszcza światło co jeszcze bardziej potęguje grę kolorów i cieni. Czasami robi wrażenie zupełnie czarnego, gdy padną na niego promienie słońca rozpala się jak ogień. Jest szalenie elegancki, a dodatkowego sznytu dodają mu złote napisy na bocznej ściance. Pomysł na wybranie tych, a nie innych odcieni pochodzi oczywiście z głównej inspiracji dla tej kompozycji jaką są majestatyczne góry, kaniony, lasy i równiny Kolorado. To one tworzą szkarłatne krajobrazy, które w świetle zachodzącego słońca zapierają dech w piersiach. Cała ta ognista otoczka doskonale współgra zresztą z mocną i męską wonią samego pachnidła. Zapachu natury, ogromnych przestrzeni i wolności. Uwielbiam patrzeć na ten flakon i go fotografować. Rozpala zmysły! A w kolejce stoi już następny od twórców M. Micallef, tym razem mocno schładzający. Dajcie mi jeszcze chwilkę. Na pewno tu o nim przeczytacie…




ŚWIECA:

Ekskluzywna kolekcja świec zapachowych Diptyque w limitowanej edycji City Candles rzuca światło na różnorodność 11 kultowych miast. Duch każdego miasta jest zawarty w wyglądzie, kolorach i nutach zapachowych. Diptyque inspiruje się architekturą, charakterem i tajemnicami każdego z miast. Nowością 2023 jest świeca Seoul pachnąca hibiskusem. Świeca Berlin, która znalazła się u nas w domu, celebruje kształty XVIII-wiecznej Bramy Brandenburskiej i zapach najbardziej prestiżowej alei niemieckiej stolicy - Unter den Linden. Roztacza aromat upojnych kwiatów lipy, akacji i miodu. Pachnie długo i intensywnie. W butiku Diptyque poznałem pozostałe 10 miast-zapachów. Najbardziej przypadły mi do gustu Londyn z hiacyntem, Miami z cytrusami i kwiatami, Tokyo z imbirem, świeżym drewnem i kadzidłem i nieco dekadencki Nowy Jork z drzewnymi nutami paczuli i wetywerii. Ta ostatnia świeca pachnie jak nowojorski klub jazzowy. Kolekcja świec CITY CANDLES dostępna była tylko w dniach 20-26 kwietnia w butiku firmowym Diptyque przy ul. Koszykowej 64 w Warszawie. Następna taka okazja za rok!




EVENT:

Kawałek francuskiej Riwiery w samym centrum Warszawy i to jeszcze w poniedziałek? Pourquoi pas!? Tym bardziej, że pogoda zdecydowanie współpracowała! Nowy zapach Versatile Paris poznałem po raz pierwszy na targach w Mediolanie. Pod koniec kwietnia odbyła się jego polska premiera w pięknym miejscu Raw Poznańska. To tu znajdziecie ich nowatorskie perfumy w olejku z roll-onem, których slogan brzmi „petit mais puissant” (w wolnym tłumaczeniu ‘mały, ale kozak’). Sea, Sud & Sun to najnowsza, siódma kreacja, tej młodej i wyluzowanej marki, która do swoich zapachów inspiracje czerpie z fajnego jedzenia i fajnego życia. Nowy zapach przenosi nas na południe Francji, gdzie w letniej atmosferze Riwiery, smakujemy tradycyjnego drinka z pastissu na wodzie (to on wnosi anyżkową nutę), zieloną figę, słoną morską bryzę, kwiat pomarańczy i słodką tartę tropézienne. Wszystkich tych smakołyków (może oprócz morskiej bryzy) spróbować mogliśmy na Poznańskiej. Gościem premiery była Coralie Frébourg – założycielka Versatile Paris. Wróciłem już co prawda z Saint-Tropez, ale ducha tamtego miejsca mam cały czas w małej, zgrabnej buteleczce, którą można zamknąć w dłoni! J’adore!




READ:

Na mojej półce z tematycznymi książkami pojawiły się w kwietniu dwie pozycje – jedna opasła i ciężka, druga cieniutka, obie ciekawe i wciągające. Marka Matis przysłała mi wraz ze swoimi kosmetykami z linii Matis Officine piękny album wydawnictwa Taschen - A Garden Eden. Jest to przekrojowa kompilacja botanicznych ilustracji tworzonych przez wieki, od czasów Bizancjum po rok 2000. Album rozpoczyna się obszernym wstępem zatytułowanym On the diversity of the Plant Kingdom. Całość jest w trzech językach: angielskim, francuskimi, niemieckim. Do podziwiania licznych pięknych rycin nie jest jednak potrzebny żaden język. Moja nowa forma ćwiczenia mindfulness! Druga pozycja została stworzona przez założycielkę marki Versatile Paris Coralie Frébourg. „Small but Powerful. Your New Scented Book” jest napisaną z humorem książeczką zawierającą wiele ciekawostek ze świata perfum tych mniej lub bardziej poważnych. Znajdziecie tu też kreatywne przepisy na dania i napoje, które stanowiły inspirację dla zapachów Versatile Paris (‘products  that smell good, inspired by food & (REAL) life!’). Ale to jeszcze nie wszystko. Jest też miejsce na rozrywkę czyli Versatile Games: krzyżówkę, sudoku i wordsearch o tematyce perfumeryjnej oczywiście. How cool is that?! Czegoś takiego jeszcze nie miałem!




ULUBIEŃCY BE:

Słuchajcie! Be bardziej pokochała zapach Diptyque niż ja! Ok, nie zrozumcie mnie żle, lubię L’Eau Papier, ale nie oszalałem na jego punkcie. Jest miły i przytulaśny, traktuję go jak zapach-tło, gdy chcę by perfumy nie wchodziły mi w drogę. Be natomiast nie może się od niego oderwać i co ciekawe na jej skórze pachnie nieco inaczej niż na mojej (jest bardzo molekularny, wiele osób ma podobne spostrzeżenia). U niej pachnie słodko, kwiatowo i piżmowo, nuta ryżu/sezamu jest prawie niewyczuwalna. Be mówi, że jest jak miękka podusia, a zapewniam Was, że w jej ustach to prawdziwy komplement. Podobnie jak ja w kwietniu, Be polubiła bardzo produkt do stylizacji marki Wella, ale inny. Na jej włosach doskonale sprawdził się Lipid Booster z linii System Professional. Jest to kuracja wygładzająca i regenerująca do nawet bardzo zniszczonych włosów. Jest odpowiednia dla włosów rozjaśnionych i/lub z pasemkami. Zawiera kompleks LipidCodeTM, skwalan i PLEX (kwas jabłkowy). Tworzy barierę ochronną wokół włosa, aby zapobiegać jego uszkodzeniom. Pozostawia włosy gładkie i podatne na układanie. Wystarczy spryskać wilgotne włosy i wymodelować. Nie wymaga spłukiwania. Oboje bardzo polubiliśmy kosmetyki gabinetowe MedEstelle z linii Iconic. U mnie świetnie sprawdza się krem pod oczy oraz krem liftingujący, Be natomiast doceniła preparat rozświetlająco-odmładzający na dzień. Polubiła go głównie za dogłębny, ale nie obciążający efekt nawilżenia i promienny wygląd jaki nadaje skórze. W jego składzie znajdziemy witaminę C, likopen, witaminę E, heksapeptyd-8 i ekstrakt z nasion soi. I na koniec kropla koloru. Be ma ostatnio w czym wybierać jeśli chodzi o odcienie lakierów do paznokci Chanel. Przetestowała już wiele i ma swoich ulubieńców. Oboje bardzo polubiliśmy na jej paznokciach odcień Cavalier Seul (131). To nieoczywista, zgaszona zieleń przełamana szarością. Bardzo efektownie wygląda na paznokciach. Ciekawie prezentuje się sam lub połączony z bardzo jasnolimonkowym Ovni (129), co możecie zobaczyć na jednym ze zdjęć we ‘wstępniaku’. Be zawsze pokrywa lakiery warstwą Le Gel Coat Chanel dla wzmocnienia trwałości i dodania dodatkowego połysku.

 

GDZIE TEGO SZUKAĆ:

Hermès: Sephora, Douglas, butik firmowy

Givenchy: Sephora, Douglas

ZARA: salony firmowe

Guinot: gabinety oraz

Erborian: Sephora, Notino

Eisenberg: Sephora

Charmine Rose:www.charminerose.eu

Wella: Hebe

Mollon PRO: www.mollonpro.com

M. Micallef: Perfumeria Quality

Diptyque: GaliLu i salon firmowy przy ul. Koszykowej w Warszawie

Versatile Paris: Raw Poznańska

MedEstelle: www.medestelle.eu

System Professional: www.friser.pl

Chanel: Sephora, Douglas i butik firmowy marki w Galerii Mokotów

Chanel - Makijaż Wiosna-Lato 2023

Chanel - Makijaż Wiosna-Lato 2023

CO NOWEGO? - MAJ

CO NOWEGO? - MAJ