Chanel: Les Beiges
Beż to jeden z legendarnych– obok czerni, bieli, złota i czerwieni – kolorów Chanel. Les Beiges to ikoniczna linia lekkiego i letniego makijażu, w której w tym roku pojawiły się innowacyjne i dające wiele zabawy przy użyciu nowości. Jest też również limitowana gwiazda kolekcji, a nawet dwie. Te rarytasy są tak pożądane, że zwykle wyprzedają się na początku sezonu, ale może jeszcze uda Wam się na nie trafić.
Latem skóra nie potrzebuje wiele. Oprócz doskonałego nawilżenia i ochrony naturalnie. Reszta to niuanse, które pomagają słońcu, wydobywają promienność, podkreślają naturalny blask. Kolorystyczne kody sezonu to oczywiście złoto i brąz, ale w tegorocznej linii Les Beges znajdziecie także cztery różowe, koralowe i brzoskwiniowe odcienie nowego różu do policzków zawieszonego w płynie - Eau de Blush. Jest to pierwszy róż, w którym marka wykorzystała opatentowaną technologię mikrofluidyki. Jego niezwykle lekka, nawilżająca formuła, skomponowana jest w 75% z wody, w którą wrzucono mikrokropelki pigmentów. Zapewnia błyskawiczne uczucie świeżości i nieustanny komfort. Doskonale łączy się ze skórą i pozostawia na niej przejrzyste, lekkie i wilgotne wykończenie. Zapewnia policzkom zarumieniony wygląd – jak po całym dniu na świeżym powietrzu. Najlepiej wychodzi aplikacja palcami. Przy jego lekkości o przedawkowaniu nie ma mowy. Formuła Eau de Blush zawiera naturalny ekstrakt z nasion tamaryndowca, który nawilża skórę nawet do 8 godzin*. Be od pierwszego dnia polubiła swój płynny róż w odcieniu Warm Pink.
Równą sympatią – o ile nie większą – zapałała do premierowego letniego podkładu Touche de Teint. Opiera się on na tej samej technologii co Eau de Blush. Tu również mamy do czynienia z minikuleczkami wypełnionymi skoncentrowanymi pigmentami i zawieszonymi w wodzie, która w tym kosmetyku stanowi 60%. Marka oferuje 8 odcieni tego lekkiego i świeżego ‘upiększacza’ cery. Touche de Teint umożliwia spersonalizowaną aplikację: punktowe korygowanie lub woal kryjącego makijażu zapewniający niesamowicie naturalne, nieskazitelne wykończenie. Zawarta w ponad połowie produktu woda daje bardzo przyjemne uczucie chłodzenia w upalne dni, a składniki aktywne, bogate w antyoksydanty (m.in. ekstrakt z jaśminu), chronią skórę przed zanieczyszczeniami i innymi stresorami środowiska zewnętrznego. W zestawie z Touche de Teint znajduje się mały pędzelek do precyzyjnej aplikacji. Alternatywą jest intuicyjna aplikacja palcami. Do cery Be idealnie pasuje odcień Medium Light.
W tym miejscu poproszę o światła reflektorów, bo nadchodzi wspomniana gwiazda! Jest nią w tym roku ogromny rozświetlający puder do twarzy i ciała – Oversize Healthy Glow Sun-Kissed Powder. Ten puder brązujący z wytłoczonym wielokrotnym motywem legendarnego zaokrąglonego kwadratu, umieszczony w kompakcie o beżowej pokrywie w wersji XXL ma ultralekką, kremowo-pudrową formułę, która zapewnia naturalną opaleniznę bez słońca. Kosmetyk występuje w trzech odcieniach, różniących się intensywnością. Na twarzy najlepiej nakładać go wzdłuż dolnej części kości policzkowych, na skroniach, linii włosów i brodzie. W ten sposób osiągamy naturalny – idący w ślady prawdziwej pojawiającej się na słońcu opalenizny – kontur. Puder doskonale tez sprawdzi się na dekolcie, barkach i ramionach. Tu zdecydowanie przyda się nowy pędzel kabuki w rozmiarze Maxi, który jest idealnym sprzymierzeńcem limitowanej gwiazdy tegorocznego makijażu Les Beiges.
W limitowanej edycji pojawił się też w tym roku rozświetlający suchy olejek Les Beiges do twarzy, ciała i włosów. Pora jednak bym ujawnił swojego ulubieńca w tej kolekcji, bo nie ograniczałem się jedynie do obserwowania i spisywania wrażeń.
Healthy Glow Bronzing Cream to kosmetyk brązujący o ciekawej konsystencji, który zapewnia zdrową, matową opaleniznę i dzięki tej matowości właśnie idealnie sprawdza się u facetów. Nie ma w nim drobinek złota czy opalizujących frakcji. Ma formułę pudrowej pianki, którą najlepiej nakładać na skórę pędzlem. Bardzo miarowo się go aplikuje. Ani razu nie zdarzyło mi się go przedawkować. I znowu kluczem jest stopniowe nakładanie na te części twarzy, które naturalnie najszybciej łapią słońce – boki policzków, skronie, czoło, linię włosów, wierzchołek nosa. Nie należy zapominać oczywiście o szyi, w przeciwnym razie twarz będzie nienaturalnie odcinała się od reszty. Ja omiatam też pędzlem uszy. Fajnie wtapia się w granicę brody. Brwi przeczesuję po aplikacji transparentnym żelem i gotowe. Do mojej cery idealnie pasuje odcień Sunkiss-Medium.
Les Beiges to piękne uzupełnienie lata. Lekkie jak piórko konsystencje, nawilżające składy i bardzo naturalne odcienie. Słońcu czasem warto pomóc. Z tymi kosmetykami to czysta przyjemność!