*NOWY ZAPACH* - Trussardi Eau de Parfum
Dziś chciałbym zaproponować wam pewien układ.
Włoska marka modowa Trussardi wprowadziła właśnie zupełnie nowy – tzw. pilarowy – zapach dla kobiet. To ważne wydarzenie, bo przecież nieustannie oczekujemy prawdziwych nowości, a nie tylko nowych flankerów. Premierowa woda perfumowana nazywa się po prostu Trussardi. Nie wiem czy to dobrze czy źle, że nie mamy tu do czynienia z odrębną nazwą. Czas pokaże jak to wpłynie na rozpoznawalność i postrzeganie tej nowej kompozycji. A czego ma tyczyć wspomniany układ? Już mówię. Przytoczę w dzisiejszej recenzji to co na temat zapachu – jego inspiracji, misji, wizerunku - komunikuje oficjalnie marka, a potem napiszę co ja w nim czuję. Nie omieszkam też ocenić nowego flakonu. Przecież dobrze wiecie, że zapach i jego wizualna prezentacja to dla mnie dwie nierozerwalne kwestie.
A więc, wchodzicie w to?
Co więc czytamy w materiałach promocyjnych przygotowanych przez markę:
„Trussardi to pierwsze perfumy domu Trussardi przeznaczone dla nowych kobiet, które wiedzą jak połączyć etykę z estetyką i umiłowaniem sprawiedliwości oraz piękna.” Chyba mógłbym być „nową kobietą, bo bardzo przemawiają do mnie te wartości. Flakon i jego opakowanie zewnętrzne rzeczywiście wykonano z wielkim szacunkiem dla estetyki. O etyce będzie trochę później. Czytajmy dalej: „Są pełne determinacji, aby zawsze kierować swoim losem i potrafią przekazać to przesłanie przyszłym pokoleniom.” To według marki deklaracja nowego feminizmu, któremu zapach oddaje hołd. Nowy czy nie nowy, ja feminizmowi zawsze mówię TAK, zatem kolejny plus ode mnie. To powiedziawszy, gdybym nie czytał notki prasowej w życiu nie określiłbym tego zapachu jako feministyczny. Czas na obiecaną etykę. „Skoro nowa kobieta marki Trussardi jest tak nowoczesna i głęboko świadoma potrzeb współczesnego świata, musi również myśleć proekologicznie. Kreatywne i produkcyjne zaangażowanie skoncentrowano zatem przede wszystkim na znalezieniu takich partnerów, którym przyświeca ten sam cel: ekokompatybilność.” W dalszej części czytamy więc, że flakon nowej wody perfumowanej został wyprodukowany w technologii ekooszczędnej (zużycie wody zmniejszono o 55%, emisję tlenku azotu i dwutlenku węgla o 30%, a emisję cząstek stałych o 35%). Chwalebne! Co ciekawe wierzchnia część cylindrycznego jak cały flakon korka wykonana została z ekologicznej skóry (ukłon w stronę dziedzictwa marki!) produkowanej z włókien pochodzących z przemysłowego przetwarzania produktów roślinnych – w tym przypadku jabłek. O jeszcze jednym pro-środowiskowym aspekcie (tym razem dotyczącym samego soku) nowego zapachu Trussardi za chwilę. Poświęcę mu osobny akapit, bo bardzo mnie zaciekawił i chciałbym poświęcić mu więcej uwagi.
Perfumy skomponowano zgodnie z tradycyjnym piramidowym podziałem na nuty głowy, serca i bazy, a marka przypisała każdej z tych grup cechy ‘nowej kobiety Trussardi’. Oto jak mówi sama o sobie. W głowie „jestem śmiała i wolna”, a cechy te reprezentują akordy neroli, włoskiej mandarynki i tzw. akord włoski. W sercu „jestem odważna i dumna” co twórczynie kompozycji wyraziły poprzez nuty lawendy, jaśminu i akordu białej dalii. I w końcu w bazie „jestem kobieca i hipnotyzująca”. Dzięki czemu? Dzięki zamszowi, akordowi fiołka i paczuli. Trussardi zostało stworzne przez kobiety dla kobiet. Za laboratoryjnymi sterami stanęły dwie perfumiarki firmy Mane - Julie Massé i Violaine Collas.
Pora teraz na moje trzy grosze w tej – jak się zapowiada - dość długiej recenzji. Jak odbieram nową wodę Trussardi? No więc, jest ona dla mnie wszystkim tylko nie zapachem feministycznym. Oczywiście wszystko zależy od tego jak sobie zdefiniujemy feminizm. Moja definicja być może jest zbyt radykalna i przestarzała. W Trussardi 2021 nie ma nic ekstremistycznego, nic zadziornego, nic walczącego. Może więc feminizm przestał już walczyć? Jaki więc jest ten zapach? To oaza spokoju, bastion bezpieczeństwa i ultra kobiecy woal. Wąchając go czuję głównie temat pudrowo-kwiatowy wykończony zamszem, przy czym puder ten nie jest przytłaczający, a kwiaty nie obezwładniają swoją narkotyczną mocą. To raczej dyskretny pudrowy płaszczyk, który powleka skórę i mieni się delikatnie floralną aurą. Na szczęście dzieje się tu jeszcze coś. Odnalazłem co najmniej trzy smaczki, które podkręcają ten bezpieczny, rozleniwiający wręcz zapach. Po pierwsze wspomniany wyżej ‘akord włoski’, który tak naprawdę jest stworzonym w laboratorium akordem zielonych liści pomidora. Wnosi on do kompozycji świeżość i odrobinę pikantności. Po drugie, lawenda, która staje się ostatnio mocnym trendem w mainstreamowych zapachach dla kobiet ( z naczelnymi reprezentantami w postaci Libre i Mon Guerlain, ale również bardzo ładnie podana w Terre de Lumière L’Occitane). To składnik tradycyjnie postrzegany jako typowo męski, może więc on jest mrugnięciem oka do tematu feminizmu? Na pewno wnosi do zapachu powiew chłodu. I po trzecie, dalia. Z tego co wyczytałem to nie jej imponujące kwiaty wykorzystywane są w przemyśle perfumeryjnym, a liście i łodyżki. Wnoszą lekko gorzkawą nutę i to bardzo tu czuję. Ta zielona, roślinna gorzkość idealnie równoważy słodycz jaśminu. W bazie zapachu odnajduję szalenie miękką nutę zamszu przypominającą wręcz talk. Tak miękką, że chciałoby się nią otulić nawet w ciepły, słoneczny dzień. Bo w nowym Trussardi nic nie ciąży, nic nie obezwładnia, nic nie daje bezpardonowo po nosie. To zapach przyskórny, w który trzeba się uważnie wwąchiwać by odkryć wszystkie ukryte niuansiki. Lub po prostu dać mu pieścić skórę.
Powróćmy teraz na chwilę do ekologii. Perfumiarki, które stworzyły nowy zapach Trussardi zgodnie z polityką swojej firmy jako wartość nadrzędną przy doborze składników do kompozycji kierowały się tzw. „zielonym nastawieniem”. Dom perfumeryjny Mane, producent perfum i partner projektu, opracował ekologiczne narzędzie o nazwie Green Motion™, które służy do oceny wpływu składników na zdrowie, bezpieczeństwo i środowisko. Metoda ta pozwala ocenić każdy składnik i przydziela mu Zieloną Punktację. Nie jest to pierwszy ekologiczny projekt firmy. Już od pewnego czasu, na przykład, rozwija ona współpracę partnerską z plantatorami, którzy produkują w sposób zrównoważony takie surowce jak wanilia, geranium i wetiwer na Madagaskarze, mirrę w Namibii i pieprz Timur w Nepalu, pomagając w ten sposób jednocześnie lokalnym społecznościom. Wczytałem się w opis filozofii Green Motion™ na stronie marki i - mówiąc pokrótce - chodzi tu o to, że przy obecnych możliwościach technologicznych firma Mane instruuje swoich perfumiarzy by, jeśli to możliwe, stosowali w kompozycjach molekuły syntetyczne zamiast ekstraktów naturalnych.
„Green Motion™ dzień po dniu pomaga nam zrozumieć znaczenie składników syntetycznych, których używamy w perfumach, i opracowywać formuły z ekologicznym nastawieniem. To wystawia na próbę nasze podejście do tworzenia zapachów: stawia przed nami dodatkowy cel, kiedy myślimy o architekturze formuły, i pozwala nam, razem z naszymi klientami, zachować zasoby Ziemi dla przyszłych pokoleń. Oprócz tego wyznaczamy sobie cele, które stymulują ciągłe doskonalenie.”
Violaine Collas i Julie Massé - twórczynie nowego zapachu Trussardi
Przyznaję, że bardzo podoba mi się to podejście. Naczytałem się ostatnio o tym jak człowiek wyeksploatował – do celów perfumeryjnych, ale nie tylko - prawie do cna naturalne zasoby białego sandałowca w Indiach. Aromamolekuły powoływane do życia w laboratoriach są dziś coraz lepsze, zapewniają stabilność, przewidywalność i w oczywisty sposób pozwalają chronić środowisko. Chemia jest potęgą i nie zapominajmy, że na niej – czy nam się to podoba czy nie – współczesne perfumiarstwo stoi. I to nie od dwóch czy pięciu lat, ale od dziesięcioleci. Dziś prace badawcze w laboratorium dają nam po prostu przeogromne możliwości, jak nigdy dotąd. Pora więc zdjąć odium z tzw. składników syntetycznych i wyzbyć się egoistycznych pobudek. Perfumy to zbytek. Skoro da się je robić dobrze w sposób niegroźny dla natury, chwalmy to! Ja pierwszy przyklaskuje takiemu podejściu i mówię: „dajcie mi dobre, chemiczne zapachy!”
„Współczesne perfumiarstwo zawdzięcza wszystko chemii (chodzi o cząsteczki syntetyczne). Dzięki niej poszerzamy gamę niuansów dostępnych składników. W konsekwencji molekuły syntetyczne i naturalne stały się nierozłączne. Jesteśmy głęboko przekonane, że stosowanie naturalnych ekstraktów możemy porównać do czegoś, co można konsumować: należy to robić w sposób zrównoważony i świadomy. Trzeba zmierzać w kierunku bardziej odpowiedzialnej eksploatacji, aby rekompensować fakt, że zasoby naturalne są ograniczone. W MANE opracowujemy nasze naturalne składniki z uwzględnieniem zrównoważonego rozwoju, co oznacza, że jesteśmy zaangażowani w tworzenie wspólnej wartości z lokalnym terytorium i tubylczą społecznością. Syntetyczne molekuły wydają się nam coraz bardziej niezbędną alternatywą, by chronić przed eksploatacją te gatunki naturalne, którym grozi wyginięcie. Oczywiście nadal mamy wiele możliwości pozyskiwania nieznanych dotąd składników naturalnych. Jednak za każdym razem, gdy podejmujemy próbę przyjęcia etycznego i ekologicznego punktu widzenia, syntetyczna molekuła ma przewagę!”
Trussardi – który możliwe, że ma stać się sygnaturowym zapachem marki – to idealny wybór na dzień bez względu na to czy idziemy do pracy czy zostajemy w domu. Kompozycja umili leniwe chwile na kanapie, a w biurze z pewnością nie przyprawi współpracowników o zawroty głowy. Jest bardzo kobiecy, pudrowy i kwiatowy, ale bez popadania w ekstrema. Fajnie wpleciono tu świeżość zieleni pomidora, chłód i szorstkość lawendy oraz roślinną gorzkość dalii. Zamszowa baza zbudowana na fiołku i paczuli sprawia, że całość po pewnym czasie wybrzmiewa aurą niedopowiedzianego luksusu. Myślę, że genialnie będzie ten zapach layering-ować przy użyciu kosmetyków z uzupełniającej linii kąpielowej (gdy już się pojawią) nakładając kolejne warstwy pudrowości wiedząc, że nigdy się z nią nie przesadzi.
Bardzo dużym plusem zapachu jest jego flakon. Piękny, kolumnowy kształt, ciężkie szkło z jakiego został wykonany, elegancka kolorystyka (złoto, czerń, biel i beżowy róż), optyczny efekt pół-przysłonięcia i skórzane wykończenie korka z emblematem charta sprawiają, że przedmiot ten z pewnością przypadnie do gustu osobom kochającym klasyczną estetykę. Jest prosto, ale nie nudno, różowo, ale nie cukierkowo. Różowocielisty kolor płynu idealnie koresponduje z klimatem nowej kompozycji. Tak, ‘cielisty’ to zdecydowanie dobre słowo na jego opisanie.
Twarzą nowego zapachu została Noel Berry, supermodelka, którą Mariano Vivanco uwiecznił w reklamowym filmie nakręconym na czarującym odcinku jeziora Como rozpościerającym się od Cernobbio do Menaggio. Obecność luksusowej motorówki była więc obowiązkowa, nie zabrakło też odniesień do świata gwiazd, choć lojalnie uprzedzam, że George Clooney nie pojawia się na planie. Pewnie siedzi w swojej willi i popija espresso. What else? W filmie, który opowiada krótką historyjkę, do odkrycia której zachęcam, odnajdziemy echa przewijającego się w całej opowieści feminizmu. Czemu Noel nosi w nim czapkę sternika i komu nałoży ją na głowę po przybyciu na czerwony dywan. Sprawdźcie to sami, a potem sięgnijcie po zapach, powąchajcie i dajcie mi znać czy czujecie w nim ducha ‘nowego feminizmu’. No to mamy nowy deal!
Zapach: Trussardi
Premiera: 2021
Rodzina: kwiatowo-szyprowa
Nos: Julie Massé i Violaine Collas
Nuty: neroli, mandarynka, akord liści pomidorów, jaśmin, biała dalia, lawenda, fiołek, zamsz, paczuli
Trwałość i projekcja: Trwałość średnia, projekcja przyskórna
Dostępność: woda perfumowana 30ml, 60ml, 90ml w Douglas