ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

*PODSUMOWANIE ROKU* - Best of 2020

*PODSUMOWANIE ROKU* - Best of 2020

Cokolwiek bym nie napisał o minionym 2020 roku, na pewno było to już napisane. Powiem więc tylko, że chyba każdego z nas zaskoczył. Moje życie odmienił o 180 stopni, również to perfumowe. No bo czy kiedykolwiek wcześniej testowaliście perfumy w maseczkach? Czy byliście odcięci od perfumerii przez ponad dwa miesiące? Traktuję 2020 jako lekcję, jako nowe doświadczenie, jako test umiejętności adaptacyjnych. I jestem wdzięczny, że nie odebrał mi węchu! Skupiam się na tym co było dobre. Na ponownym odkrywaniu przyjemności bycia w domu (i na balkonie). Na tym, że zaliczyliśmy z Be jedne z najlepszych wakacji ostatnich lat. Na zaoszczędzonych godzinach, które normalnie spędził bym w autobusie i metrze. Na ogarnięciu nauczania online, które było i owszem wcześniej opcją, ale teraz stało się koniecznością i w sumie bardzo mi się spodobało. Na tym, że miałem ogromnie dużo czasu dla swojego bloga, co zaowocowało:

·       2 wywiadami

·       24 recenzjami zapachów

·       2 lekcjami perfumeryjnego angielskiego Word of the Day

·       5 Tygodniami Tematycznymi: wanilia, gender bender, męskie kremy, gruszka i kardamon

·       5 Szybkimi Trójkami traktującymi o zapachach i kosmetykach

·       11 prezentacjami nowych kolekcji i marek

·       1 wakacyjnym postem

 W sumie na CharlieNose pojawiło się 75 wpisów, którym towarzyszyły regularne posty na Facebookowym fanpage’u i codzienne relacje na Instagramie.

Niestety zabrakło spotkań perfumeryjnych freaków, premier na żywo, spotkań z nowymi ludźmi. W zamian śledziłem bacznie tematyczne live’y, a w trzech nawet wziąłem udział. Uczestniczyłem w konferencjach online, które zastąpiły prezentacje na żywo. Miałem mnóstwo czasu na poznawanie nowych marek, zapachów i kosmetyków w internecie. Z tych poszukiwań rodziły się często zakupy online dzięki którym przetestowałem zapachy polskiej marki perfum naturalnych Honorine, kosmetyki polskiej marki Bosqie, męskie kosmetyki zza oceanu Lumin i Wolf Projects, kosmetyki do włosów i brody Insight i Graham Hill, greckie kosmetyki naturalne Aptiva, koreańską markę Pyunkang Yul, rolery Crystallove, świece Greyhound Candle, perfumy włoskiej marki Hemp Care, męskie mgiełki do ciała Bespoke, preparaty nowych w Polsce marek Qiriness, Absolution, Antipodes, Ole Henriksen, szampony w kostkach Mas du Roseau i gabinetowe kosmetyki Rhea, Phytomer oraz Guinot. Inspiracji i zachwytów nie brakowało.

Miałem więcej czasu na dbanie o urodę. Poświęcałem wiele uwagi pielęgnacji ciała i włosów, kompulsywnie nakładałem maski i rolowałem twarz zimnym kamiennym rolerem. W związku z nową rzeczywistością zmieniłem znacząco swoje preferencje zapachowe i sposoby perfumowania się. Bardzo ważnym rytuałem (zwłaszcza wiosną i latem) stał się wybór zapachu poranka, który miał mnie z optymizmem wprowadzać w dzień. Wybierałem zapachy prostsze i – co naturalne – używałem mniej zapachów wieczorowych, wyjściowych. Dobrze mi robiły perfumy podnoszące na duchu, rozweselające, z drugiej zaś strony takie, które tworzyły aurę stabilności i spokoju. Spędzając tak dużo czasu w domu, uwielbiałem go perfumować. Oprócz zapachowych świec, do moich rytuałów dołączyły japońskie kadzidełka w formie zapałek (Hibi) i palenie pachnących karteczek (Papier d’Arménie). W wolnym czasie – na kanapie, na balkonie czy na plaży – z niezmiennym entuzjazmem czytałem magazyn NEZ i towarzyszące mu zeszyty tematyczne poświęcone perfumeryjnym składnikom (w tym roku do kolekcji dołączyły Irys i Jaśmin). A poza tym…

W styczniu, w najbardziej depresyjnym dniu roku (really???) czyli w Blue Monday pachniałem cytrusową watą cukrową czyli Sundazed od Byredo.

W lutym nakładałem na twarz genialne serum Guerlain Abeille Royale Double R i wąchałem nowy zapach Jan Barba z pięknymi migdałami - Sérail.

W marcu, podczas ostatniego wypadu przed pierwszym lockdownem, odkryłem w Poznaniu zalety gabinetowych marek kosmetycznych Rhea, Guinot i Phytomer.

W kwietniu robiłem dla was słuchowisko z balkonu o wodach kolońskich Hermès.

W maju poznałem nową markę perfum Roos&Roos, nowy zapach Pan Drwal i kosmetyki męskie Lumin oraz Graham Hill.

W czerwcu, opuściwszy dom po ponad dwóch miesiącach, odwiedzałem nowe miejsca w Warszawie – perfumerię House of Merlo, nową lokalizację GaliLu w Elektrowni Powiśle i warszawską siedzibę Impressium przy Mysiej 3.

W lipcu inaugurowałem lato z Chanel na evencie Un Été de CHANEL, a potem wąchałem gardenie i plumerie na Rodos, w skórę wklepywałem zaś świetne kosmetyki Korres

W sierpniu piłem piwo jaśminowe, jadłem bergamotkowe lody i bez końca oglądałem reklamę Gucci z Florence Welch

We wrześniu poznałem zapachy amerykańskiej marki Tocca, kupiłem nową półeczkę na perfumy oraz doczekałem się na maski Wolf Project, które szły zza oceanu wyjątkowo długo, ale za to przyszły w podwójnej ilości.

W październiku sprawdzałem co Sephora szykuje na Święta, poznałem markę do włosów Virtue i podziwiałem nową kolekcję biżuterii Orska BODY.

W listopadzie pokochałem nowy zapach Vilhelm Parfumerie Chicago High, testowałem polskie kosmetyki eco LOVISH oraz odkrywałem w Quality nowe w Polsce zapachy Fragrance du Bois.

W grudniu na urodziny kupiłem sobie A City on Fire Imaginary Authors, byłem pod ogromnym wrażeniem nocnej pielęgnacji The Grey i Eisenberg, a pod choinkę dostałem niszowe pachnące gumki Astier de Viallatte.

A teraz już pora przedstawić moje oczarowania (i dosłownie kilka rozczarowań) 2020 roku, które jak zawsze są totalnie osobiste. Z nadzieją patrzę w 2021. Tęsknię za ludźmi (oraz kawiarniami) i mam nadzieję, że ten rok mi to przywróci. Dziękuję Wam za kolejny rok! Fajnie trzymać się razem!

Aaa jeszcze jedno! Prawie bym zapomniał. W tym roku na blogu pojawi się nowy cykl PAMIĘTNIK CHARLIEGO. Raz w miesiącu będę wspominał i recenzował zapach dawny, wycofany lub trudny już do zdobycia. Tak by ocalić go od zapomnienia.

IMG_20200330_121119.jpg

Beau de Jour Toma Forda, który w tym roku pojawił się w linii Signature, spróbowałem po raz pierwszy latem w perfumerii i przez resztę dnia nie mogłem się nadziwić co tak pięknie wokół mnie pachnie. Kompozycja cudownie się rozwija na skórze odkrywaj…

Beau de Jour Toma Forda, który w tym roku pojawił się w linii Signature, spróbowałem po raz pierwszy latem w perfumerii i przez resztę dnia nie mogłem się nadziwić co tak pięknie wokół mnie pachnie. Kompozycja cudownie się rozwija na skórze odkrywając krok po kroku swoje zielone, świeże, ziołowe, lawendowe, paczulowe i dyskretnie słodkie tony. Genialna współczesna interpretacja klasycznego zapachu fougere! Absolutny zachwyt!

Fanem linii Nomade Chloé byłem od początku jej powstania. Tegoroczna premiera Absolu de Parfum wzbogaca ten klasyczny neo-szypr o dodatkowe eleganckie składniki takie jak davana, sandałowiec i piżmo. Szykowna propozycja na szczególne okazje! Mon Rou…

Fanem linii Nomade Chloé byłem od początku jej powstania. Tegoroczna premiera Absolu de Parfum wzbogaca ten klasyczny neo-szypr o dodatkowe eleganckie składniki takie jak davana, sandałowiec i piżmo. Szykowna propozycja na szczególne okazje! Mon Rouge od Yves Rocher zachwyciło mnie przepiękną paczulą, witalnością i podziwu godną trwałością na skórze. Jest tu też owocowa kropla skontrastowana z chłodnym neroli. Piękny owocowy szypr w dobrej cenie!

Tegoroczna wersja Gucci Guilty Eau de Parfum sprawiła, że przeprosiłem się z linią za którą nigdy nie przepadałem. Pachnidło skryte w matowym czarnym flakonie jest jednak zupełnie inne! Niesztampowe, odważne (choć wcale nie ciężkie) i wymykające się…

Tegoroczna wersja Gucci Guilty Eau de Parfum sprawiła, że przeprosiłem się z linią za którą nigdy nie przepadałem. Pachnidło skryte w matowym czarnym flakonie jest jednak zupełnie inne! Niesztampowe, odważne (choć wcale nie ciężkie) i wymykające się stereotypom. Uwiodły mnie tu żywe nuty soli, róży i octu balsamicznego ułożone na czymś co pachnie jak luksusowy krem do ciała. Wielkie brawa za kreatywność! Nowa wersja klasycznej Pashy Cartiera - Parfum - kupiła mnie natomiast pięknem orientu, który wpleciono w tradycyjnie męską kompozycję fougère. Zapach dla dandysa XXI wieku!

W tych dwóch niszowych propozycjach królują kwiaty! W Fils de Joie - zapachu poświęconym śmiechowi - to jaśmin i ylang ylang skąpane w wybornym miodzie i osadzone na pięknym piżmie. Nutka retro, doskonała trwałość i zawiesistość znana ze starych dzi…

W tych dwóch niszowych propozycjach królują kwiaty! W Fils de Joie - zapachu poświęconym śmiechowi - to jaśmin i ylang ylang skąpane w wybornym miodzie i osadzone na pięknym piżmie. Nutka retro, doskonała trwałość i zawiesistość znana ze starych dzieł tej marki dopełniają całości. W nowej propozycji Carner Barcelona Danzatoria kwiaty podane są w lżejszy, ale równie piękny sposób. Ponownie pojawia się ylang ylang w towarzystwie białych kwiatów, ale zapowiada je ciekawie pikantne otwarcie. Baza zapachu jest wczesnojesienna. Cudownie łączy wanilię z paczulą i piżmem. Danzatoria zachwyciła mnie właśnie u schyłku lata.

Markę Vilhelm Parfumerie poznałem raptem latem, a już jej jesienna premiera zasłużyła sobie na topową pozycję w moim zestawieniu. Chicago High to olfaktoryczne oddanie klimatu lat 20 ubiegłego wieku. Kropla szampańskiego drinka z ananasem, boski mio…

Markę Vilhelm Parfumerie poznałem raptem latem, a już jej jesienna premiera zasłużyła sobie na topową pozycję w moim zestawieniu. Chicago High to olfaktoryczne oddanie klimatu lat 20 ubiegłego wieku. Kropla szampańskiego drinka z ananasem, boski miodowo-dymny tytoń i totalnie rozpieszczająca baza. Nie mogłem przestać go używać. Poważnie uzależnia! Meander z nowej kolekcji Amouage jest spokojniejszy. Emanuje relaksem, głębią i stabilnością. Genialnie rozlewa się po skórze nutami podwójnego kadzidła połączonymi z miękkimi akordami irysa i sandałowca. Ciekawymi kontrapunktami są tu akordy żonkila i marchewki.

Kolejne dwa zapachy w których zakochałem się od pierwszego powąchania. I totalnie unisexowe! Exit the King okazał się zapachem o właściwościach wizjonerskich, bo w momencie powąchania od razu stanęła mi przed oczami cała historia, którą oczywiście s…

Kolejne dwa zapachy w których zakochałem się od pierwszego powąchania. I totalnie unisexowe! Exit the King okazał się zapachem o właściwościach wizjonerskich, bo w momencie powąchania od razu stanęła mi przed oczami cała historia, którą oczywiście spisałem na blogu. To kolejny szypr w moim zestawieniu - tym razem czysty od piany mydlanej, wonny od jaśminu i róży i nieomylnie mszysty. Etat Libre d’Orange ponownie nie zawodzi! Nouveau Genre to drugi zapach Yves Rocher, który rozkochał mnie w sobie w tym roku dzięki paczuli. Tu podano ją w sposób szałowy i szalowy! Zapach bowiem otula nas eleganckim woalem o skórzanym wręcz wydźwięku uplecionym z nut paczuli, bobu tonka i białego piżma. Idealnie wyważone proporcje i aura godna niszowca!

We flakonie Serpent Bohème, nowego damskiego zapachu Boucheron, trudno się nie zakochać. Oczywiście jeśli lubi się klasyczne kształty ozdobione jedynie kapką bogactwa. Tu całe show skrada pokryta  “wężową łuską” tylna ścianka flakonu, która rozbija …

We flakonie Serpent Bohème, nowego damskiego zapachu Boucheron, trudno się nie zakochać. Oczywiście jeśli lubi się klasyczne kształty ozdobione jedynie kapką bogactwa. Tu całe show skrada pokryta “wężową łuską” tylna ścianka flakonu, która rozbija światło w przecudowny sposób. Złoto i czarny krawat dodają całości elegancji i przekory. Nie ukrywam, że marka Tocca zachwyciła mnie przede wszystkim flakonami. Ale czy właśnie nie tak często kupujemy perfumy? Najpierw okiem, dopiero potem nosem. Pękate flakony z grubego szkła, misternie zdobione ciężkie korki w kolorze starego złota i dyskretne stylowe etykiety sprawiają, że zapachy Tocca to jedne z najpiękniej oprawionych damskich perfum jakie kiedykolwiek widziałem.

Marynarski tors Le Male od Jean Paul Gaultier znają chyba wszyscy fani perfum! W tym roku przybrał on wyjątkowo eleganckie (choć nadal skąpe) szaty. Majtek awansował na admirała, a lawendowo-waniliową kompozycję wzbogacono o kardamon i akordy orient…

Marynarski tors Le Male od Jean Paul Gaultier znają chyba wszyscy fani perfum! W tym roku przybrał on wyjątkowo eleganckie (choć nadal skąpe) szaty. Majtek awansował na admirała, a lawendowo-waniliową kompozycję wzbogacono o kardamon i akordy orientalne. Bardzo dobrze się nosi i genialnie wygląda ta matowo-błyszcząca czerń z elementem złotego atomizera. Poprzednia wersja zapachu Gentleman od Givenchy zachwyciła mnie czystością swojej białej formy. Tegoroczna - Eau de Parfum Boisée - urzekła mnie swoją elegancją imitującej skórę obręczy i brązowego cieniowania. Kształt flakonu niezmiennie przyciąga męską prostotą i ciężarem. Uwielbiam trzymać go w dłoni, a i sam zapach należy do moich ulubionych dzięki nutom irysa i kakao.

Nie jestem fanem przepychu i nadmiaru. Bogactwo podane z umiarem potrafi jednak zaskarbić sobie moją sympatię. Szczególnie jeśli tak dobrze nawiązuje do tematu perfum jak w przypadku dwóch nowych zapachów By Kilian. Angels’ Share - jedna z nich - na…

Nie jestem fanem przepychu i nadmiaru. Bogactwo podane z umiarem potrafi jednak zaskarbić sobie moją sympatię. Szczególnie jeśli tak dobrze nawiązuje do tematu perfum jak w przypadku dwóch nowych zapachów By Kilian. Angels’ Share - jedna z nich - nawiązuje do króla gatunkowych trunków - koniaku. Nie można go było lepiej podać niż w tym pięknym, ciężkim flakonie z rżniętego kryształu. Ultra eleganckie i zwodnicze. Proszę Państwa, tego się nie pije! Artystyczna i graficzna prostota to z kolei atut nowego różanego duetu od Les Parfums de Rosine. Rose Absolument i Rose par Essence podano w wysmakowanych opartowskich flakonach grających na kontrastach lakierowanej bieli i czerni. Nie ma wyjścia, trzeba mieć oba!

Te dwa flakony - choć lubię czerń - nie zagościły na mojej półce pomimo tego, że oba zapachy polubiłem i uważam, że są zdecydowanie warte poznania. Nie kupuję jednak idei aplikacji perfum z karty kredytowej w celu epatowania 12-zerowym bogactwem. It…

Te dwa flakony - choć lubię czerń - nie zagościły na mojej półce pomimo tego, że oba zapachy polubiłem i uważam, że są zdecydowanie warte poznania. Nie kupuję jednak idei aplikacji perfum z karty kredytowej w celu epatowania 12-zerowym bogactwem. It’s just not me! Toy Boy Moschino ma świetną kampanię, zapach jak wspomniałem jest również niczego sobie, ale flakon przekracza moje granice dobrego gustu, a dodatkowo jest szalenie nieporęczny.

Nowa wersja mojego ukochanego zapachu Dior Homme, która pojawiła się na początku tego roku była prawdziwym ciosem w serce. Edycja 2020 NIE MA NIC wspólnego z genialną irysową kompozycją jaką znacie! Lekko-drzewny i ambroksanowy zapaszek, może i zwró…

Nowa wersja mojego ukochanego zapachu Dior Homme, która pojawiła się na początku tego roku była prawdziwym ciosem w serce. Edycja 2020 NIE MA NIC wspólnego z genialną irysową kompozycją jaką znacie! Lekko-drzewny i ambroksanowy zapaszek, może i zwróciłby nawet moją uwagę, ale nie po wsadzeniu go do kultowego flakonu, z którego znamy zupełnie inną olfaktoryczną jakość. Uzurpatorom mówię NIE! Valentino powróciło pod nowymi egidami z premierowym damskim zapachem, którego twarzą została Lady Gaga. Voce Viva testowałem kilka razy, za każdym razem jednak kompozycja w żaden sposób nie zapisała się w mojej pamięci. Już prędzej wrażenie zrobił na mnie flakon z charakterystycznymi dla projektanta ćwiekami. Niebrzydkie, ale nic więcej. Next, please!

Po raz kolejny dobitnie uświadomiłem sobie w tym roku jak bardzo kocham zapach tytoniu! Nie papierosów, a tytoniu! Suszone liście tytoniu pachną wybornie! To zapach słodki, owocowy, dymny, z niuansami kwiatów, skóry i gatunkowych alkoholi takich jak…

Po raz kolejny dobitnie uświadomiłem sobie w tym roku jak bardzo kocham zapach tytoniu! Nie papierosów, a tytoniu! Suszone liście tytoniu pachną wybornie! To zapach słodki, owocowy, dymny, z niuansami kwiatów, skóry i gatunkowych alkoholi takich jak koniak. Uwielbiam tę wysmaganą dymem słodycz nie tylko w perfumach, ale i kosmetykach (mam nawet pastę do włosów o zapachu tytoniu) i oczywiście świecach. O jednej z nich przeczytacie poniżej. Z gruszką nie było już tak oczywiście. Nie zawsze było nam po drodze. Gruszkowy Tydzień, który urządziłem sobie we wrześniu pozwolił lepiej mi się wgryźć w tę nutę. Teraz wiem, że jest bardzo niejednoznaczna. Polubiłem ją i wypatruję w piramidach nut poznawanych perfum.

Florence Welch kocham miłością absolutną! Gdy dowiedziałem się, że wystąpi w reklamie nowego flankera Gucci Bloom byłem podekscytowany. I dostałem coś najlepszego! Wspaniały surrealistyczny obraz, genialna muzykę (choć trochę szkoda, że to nie Flore…

Florence Welch kocham miłością absolutną! Gdy dowiedziałem się, że wystąpi w reklamie nowego flankera Gucci Bloom byłem podekscytowany. I dostałem coś najlepszego! Wspaniały surrealistyczny obraz, genialna muzykę (choć trochę szkoda, że to nie Florence śpiewa) i bardzo, bardzo dobry zapach! Uwielbiam wracać do tego filmu i patrzeć na te cztery pre-rafaelickie kapłanki które żyją tylko dla kwiatów! Kto pamięta Keirę Knightly w genialnej reklamie Coco Mademoiselle Intense z ubiegłego roku (którą zresztą też wyrózniłem)? A więc Coco w tym roku nie bywa na imprezach, bo wszystkie odwołano. Wieczory spędza w domu grając w szachy już nie z chłoptasiem w trykocie w paski, a sama ze sobą. I powiem Wam, że na tym luksusowym lockdownie wygląda równie zjawiskowo (wiem, wiem, jestem lekko zaślepiony)

Zaczynało się lato. Znajomy zapytał zdalnie: “Znasz Romę Uomo?”  Z wstydem przyznałem, że nie znam. “To poznaj. Warto!” No to poznałem i od razu wszedłem w posiadanie flakonu. To jest TAKIE dobre! A przy tym proste, niewymuszone i nieomylnie włoskie…

Zaczynało się lato. Znajomy zapytał zdalnie: “Znasz Romę Uomo?” Z wstydem przyznałem, że nie znam. “To poznaj. Warto!” No to poznałem i od razu wszedłem w posiadanie flakonu. To jest TAKIE dobre! A przy tym proste, niewymuszone i nieomylnie włoskie. Zapach zabrał mnie w zacienioną uliczkę cichego Zatybrza, do włoskiej kafejki w której unosi się aromat pobliskiej zieleni i boskich (oraz włoskich) cytrynowych biscotti. Letnie dolce far niente… Z Santal Noir było zupełnie inaczej. Po pierwsze wolę go w chłodniejszych porach roku. Po drugie nie od razu zakupiłem flakon. Pojechałem do warszawskiego butiku Dior poznać Spice Blend, a zakochałem się właśnie w Santal Noir. Tak długo za mną chodził, tak długo nie odpuszczał, że musiał dołączyć do kolekcji. Wspaniały mocarny sandałowiec zaprawiany różą i nabalsamowany piżmem. Magnifique!

Wspominany już dziś Meander z nowej Renaissance Collection Amouage leży na mnie jak ulał. Jak ciepły, miękki, mleczny sweter. Komfortowo, kremowo i głównie dla mnie. Połączenie moich trzech ulubionych nut - kadzidła, sandałowca i irysa - nie mogło n…

Wspominany już dziś Meander z nowej Renaissance Collection Amouage leży na mnie jak ulał. Jak ciepły, miękki, mleczny sweter. Komfortowo, kremowo i głównie dla mnie. Połączenie moich trzech ulubionych nut - kadzidła, sandałowca i irysa - nie mogło nie wypalić! Choć wypalić to jednak złe słowo. Uwielbiam jak ten zapach godzinami tli się na mojej skórze. Nowa Coco Mademoiselle L’Eau Privée to doskonały eliksir przed snem. Chanel totalnie wstrzeliło się nasze nowe perfumowe potrzeby. Pachnieć intymnie, pachnieć domowo, pachnieć dla siebie… Wyciszoną paczulę zastępuje w tegorocznej, ‘nocnej’ wersji cudowny piżmowy woal. Warto się nim owinąć (oraz spryskać poduszki)

Co mnie rozwesela w tych zapachach? W Perfect Marca Jacobsa z pewnością sam flakon, który w rzeczywistości nie ma z kiczem nic wspólnego. Jest pięknie wyważony i wesoły właśnie. Ale wesoła też jest w nim zielono-owocowa nuta, którą tworzy rabarbar, …

Co mnie rozwesela w tych zapachach? W Perfect Marca Jacobsa z pewnością sam flakon, który w rzeczywistości nie ma z kiczem nic wspólnego. Jest pięknie wyważony i wesoły właśnie. Ale wesoła też jest w nim zielono-owocowa nuta, którą tworzy rabarbar, a dla mnie pachnie jak zielona figa. A wszystko to podlane mleczkiem migdałowym. Rarytasik! W Angelys Pear od Nicolaï Parfumeur Créateur pojawia się tytułowa i wspominana już dziś gruszka. Tu podana w sposób zielony (jest też nuta trawy!), optymistyczny i chrupki. Piękne wspomnienie beztroskich, letnich chwil, a do tego zapach doprawiony szyprową elegancją. Nie przesadnie. Tak troszeczkę. Z przymrużeniem oka.

L’Ombre des Merveilles od Hermès oficjalnie przynależy do linii damskiej. To błąd! uważam, że doskonale sprawdza się na skórach męskich dzięki relaksującej nucie herbaty, tajemniczemu dymkowi kadziła i tak bardzo lubianej przez facetów słodkiej faso…

L’Ombre des Merveilles od Hermès oficjalnie przynależy do linii damskiej. To błąd! uważam, że doskonale sprawdza się na skórach męskich dzięki relaksującej nucie herbaty, tajemniczemu dymkowi kadziła i tak bardzo lubianej przez facetów słodkiej fasoli tonka. A w to wszystko sprytnie wpleciona kolońskość! Panie z kolei mogą polubić tegoroczną wersję guerlainowego L’Homme Idéal Extrême - jeśli tylko przepadają za głębokimi nutami śliwkowego tytoniu, cynamonu i migdałowej skórki. Warto spróbować!

Wody kolońskie u mnie zawsze w cenie! Ale lubię w nich dostrzegać niuanse i nowe interpretacje. Colonia Futura od Acqua di Parma to woda kolońska na wskroś zielona! Z piękną nutą szałwii, zieloną bergamotką i wetywerią. Do tego klasyczna lawenda. Tr…

Wody kolońskie u mnie zawsze w cenie! Ale lubię w nich dostrzegać niuanse i nowe interpretacje. Colonia Futura od Acqua di Parma to woda kolońska na wskroś zielona! Z piękną nutą szałwii, zieloną bergamotką i wetywerią. Do tego klasyczna lawenda. Tradycja i ekologia. Zero futuryzmu! Classic Cologne barberskiej marki DEPOT Male Tools&Co. ma w sobie za to spotęgowaną świeżość, która latem wręcz chłodzi. Wszystko to za sprawą zimnych nut werbeny, mięty i eukaliptusa. Ta świeżość uderza do głowy!

Marce BOSS bardzo dobrze wychodzi robienie zapachów neutralnych, nieofensywnych, ogólnie uznawanych za ładne i doskonale skrojonych pod męski garnitur czy damski kostium. Takie są właśnie damskie ALIVE i tegoroczna wersja zapachu Bottled w wersji wo…

Marce BOSS bardzo dobrze wychodzi robienie zapachów neutralnych, nieofensywnych, ogólnie uznawanych za ładne i doskonale skrojonych pod męski garnitur czy damski kostium. Takie są właśnie damskie ALIVE i tegoroczna wersja zapachu Bottled w wersji wody perfumowanej. ALIVE to eleganckie i słodkie owocowo-drzewne combo, które choć wodzi za nos, nie powinno za bardzo rozpraszać współpracowników (również tych w home office). Nowy Boss Bottled jest ciepło przyprawowy, ale wyczuwalne jest tu DNA oryginału stworzone przez jabłko i cynamon. Zapach kojarzy mi się z idealnie skrojonym stalowym garniturem Bossa, o którym od lat marzę. Póki co mam jego namiastkę.

Na lockdownie, gdzie praca łączyła się z odpoczynkiem, a gotowanie z imprezami online, wymagałem od perfum dwóch rzeczy. Po pierwsze by stanowiły w miarę nienachalne tło, po drugie by podnosiły na duchu gdy nastroje były nie najlepsze. Poczucie bezp…

Na lockdownie, gdzie praca łączyła się z odpoczynkiem, a gotowanie z imprezami online, wymagałem od perfum dwóch rzeczy. Po pierwsze by stanowiły w miarę nienachalne tło, po drugie by podnosiły na duchu gdy nastroje były nie najlepsze. Poczucie bezpieczeństwa i stabilności dawał mi The Scent od Hemp Care z olejkiem z liści konopnych, nutami hebanu, wetywerii, białego piżma, szczypty kwiatów, anyżu, cytrusów i wyraźnie zaznaczonej szałwii. Totalnie podnoszącym na duchu zapachem okazało się natomiast Yuzu od Acqua di Parma. Znam i kocham ten składnik nie od dziś, ale w tej kompozycji japońską cytrynę wzbogaca równie żółta i optymistyczna nuta upojnej pudrowej mimozy. Lato i radość w butelce!

Le Lion de Chanel miał premierę w Polsce tuż przed Świętami i gdy miałem już prawie gotowe poniższe (i powyższe) podsumowanie nieźle mi namieszał i narozrabiał. Jak to Lew! Okazał się bowiem genialny i absolutnie schlebiający moim perfumeryjnym gust…

Le Lion de Chanel miał premierę w Polsce tuż przed Świętami i gdy miałem już prawie gotowe poniższe (i powyższe) podsumowanie nieźle mi namieszał i narozrabiał. Jak to Lew! Okazał się bowiem genialny i absolutnie schlebiający moim perfumeryjnym gustom. Ta ambrowa skóra z dodatkiem suchych drewien, kadzidlanego dymu i ciemnej tłustej wanilii jest doskonała! Wymyśliłem sobie, że Le Lion de Chanel będzie moim opiekunem zapachowym w 2021. Gdy jechałem na premierę Rouge Trafalgar z butikowej linii Dior (a było to w lutym, w ostatnich dniach przedpandemicznej wolności) nie miałem zbyt wielkich oczekiwań. Truskawki, porzeczki, maliny - wielkie mi coś! Spodziewałem się kompotu, a dostałem cudownie świeży, zielony i tryskający energią owocowy nektar podszyty lekką szyprowością. Dla dziewczyn i chłopaków! Zapomnijcie o kompotach!

Wcale nie trzeba wydawać fortuny by dobrze pachnieć! W tym roku wpadły w moje ręce dwa budżetowe zapachy, które pachną wzorowo. Tak się złożyło, że oba korzennie i słodko. Sweet Spice and Sandalwood marki Bespoke London pachnie gałką i szafranem, kt…

Wcale nie trzeba wydawać fortuny by dobrze pachnieć! W tym roku wpadły w moje ręce dwa budżetowe zapachy, które pachną wzorowo. Tak się złożyło, że oba korzennie i słodko. Sweet Spice and Sandalwood marki Bespoke London pachnie gałką i szafranem, które ciekawie połączono z białymi kwiatami i ułożono na sandałowej bazie. Zapach występuje też w formie perfumowanej mgiełki do ciała. Tobacco & Amber od Allvernum natomiast realizuje po mistrzowsku temat tytoniowy. Słodycz miesza się z odrobiną roślinnej goryczy. Sporo tu przypraw, ale jest też dodająca słodyczy wiśnia i słoneczno-suchy nieśmiertelnik. Baza jest dla mnie troszeczkę zbyt budyniowo-słodka, ale serce zapachu – czyli jego trzon – skomponowano znakomicie! Plus bardzo elegancki flakon!

Bestial Collection marki Carner Barcelona czerpie inspiracje z modernistycznych motywów w architekturze Barcelony i tłumaczy je na zapachy. Felino czyli Lew to klimat żywiczno-kwiatowy z pięknym oddaniem mirry, Drakkon czyli Smok to drzewna, żywa zi…

Bestial Collection marki Carner Barcelona czerpie inspiracje z modernistycznych motywów w architekturze Barcelony i tłumaczy je na zapachy. Felino czyli Lew to klimat żywiczno-kwiatowy z pięknym oddaniem mirry, Drakkon czyli Smok to drzewna, żywa zieleń, a Bestium w sposób barokowy realizuje temat różano-oudowy. Debiutująca w tym roku czwarta (po wodach botanicznych, portach i wyspach) zwierzęca linia marki Le Couvent to genialny pomysł i świetna relacja jakości do ceny. Nad całością czuwał Jean Claude Ellena, a temat potraktowano w sposób feministyczny, biorąc jako bohaterki samice poszczególnych gatunków. Moimi faworytami są przyprawowo-drzewna Orlica (Heliaca) i łącząca w sobie nuty jaśminu, mandarynki i kropli labdanum Lysandra.

Coraz więcej rodzimych propozycji perfum i coraz lepiej pachnących. Oby wszystkie przetrwały! Chłopaki z Wolfbrothers po spektakularnym sukcesie świec inspirowanych dzikimi zwierzętami polskich lasów, w tym trudnym, pandemicznym roku zrobili coś nie…

Coraz więcej rodzimych propozycji perfum i coraz lepiej pachnących. Oby wszystkie przetrwały! Chłopaki z Wolfbrothers po spektakularnym sukcesie świec inspirowanych dzikimi zwierzętami polskich lasów, w tym trudnym, pandemicznym roku zrobili coś niesamowitego! Przetłumaczyli zapachy świec na perfumy! Dosłownie parę dni przed końcem roku przybył do mnie chłodno-przyprawowy WILK ze śliwką w pysku, zielono-owocowy ŻUBR z trawą i żołędziami w sierści oraz słodko-skórzany NIEDŹWIEDŹ z pięknym miodowym labdanum. Ja jestem zachwycony! Szczegółowa recenzja wkrótce na blogu. Perfumeryjną podróż Jan Barba śledzę od samego początku. W tym roku marka zaprezentowała aż dwa zapachy. Ja zakochałem się w minimalistycznie drzewnym, inspirowanym Japonią Aiyoku.

Zapach legenda. W perfumeryjnym świecie w ogóle i moim świecie w szczególe. Kenzo pour Homme - mój ideał w kategorii zapachów morskich w vintage flakonie bamboo bottle udało mi się upolować w niepozornej aptece podczas wakacji na Rodos. W końcu też …

Zapach legenda. W perfumeryjnym świecie w ogóle i moim świecie w szczególe. Kenzo pour Homme - mój ideał w kategorii zapachów morskich w vintage flakonie bamboo bottle udało mi się upolować w niepozornej aptece podczas wakacji na Rodos. W końcu też upolowałem zapach, który chodził za mną od lat - John Varvatos Vintage. Z tych dwóch zakupów jestem szczególnie usatysfakcjonowany ze względu na fakt, że w tym roku pożegnaliśmy niestety Kenzo Takadę, a marka Varvatos ogłosiła bankructwo.

Bardzo się ucieszyłem w pierwszej połowie roku na wiadomość o pojawieniu się tej marki w perfumerii GaliLu. Flakony Vilhelm Parfumerie swoim niezwykłym kształtem i słonecznym kolorem nęciły mnie bowiem już od dawna. Przewąchałem markę wzdłuż i wszer…

Bardzo się ucieszyłem w pierwszej połowie roku na wiadomość o pojawieniu się tej marki w perfumerii GaliLu. Flakony Vilhelm Parfumerie swoim niezwykłym kształtem i słonecznym kolorem nęciły mnie bowiem już od dawna. Przewąchałem markę wzdłuż i wszerz i mam zdecydowanie więcej zachwytów niż rozczarowań. Najlepszym tego dowodem dwa flakony, które goszczą już w mojej kolekcji. A to na pewno nie koniec. Bardzo też spodobała mi się artystyczna kolaboracja matki i córki, której nadano nazwę Roos&Roos. Panie Roos proponują bardzo różne doznania zapachowe zgrupowane w trzech kolekcjach The Originals, The Exclusives i The Orientals. Moje zachwyty? Kultowa Mentha Religiosa, niewinna A Capella i zainspirowane hitem Prince’a Purple Leather. Next stop? Smoke&Mirrors!

W Apartamencie Prezydenckim hotelu Raffles Europejski powitaliśmy we wrześniu 2020 nową odsłonę Coco Mademoiselle Chanel. Intymną, wieczorną (nie wieczorową!) i idealnie wpisującą się w nową rzeczywistość lockdownu. Sam event był też o tyle niesamow…

W Apartamencie Prezydenckim hotelu Raffles Europejski powitaliśmy we wrześniu 2020 nową odsłonę Coco Mademoiselle Chanel. Intymną, wieczorną (nie wieczorową!) i idealnie wpisującą się w nową rzeczywistość lockdownu. Sam event był też o tyle niesamowity, że wszyscy nosiliśmy maseczki. W apartamencie zakwitły dziesiątki balonów, były szachy, a prywatny bar oferował drinki Warsaw Sling, Mohito, Thai Basil Julep i Ginger Mule. Łóżek stety-niestety nie udostępniono. W samym środku lata marka Gucci lansowała nowy flanker w rodzinie Bloom - Profumo di Fiori i choć nie zdecydowano się urządzić z tej okazji spotkania, kompozycja dotarła do mnie w przecudnej formie! Skryta w pięknym pudełku ozdobionym wzorem Herbarium i zamykanym na kłódkę i tajemny kluczyk, który spoczywał w satynowej sakiewce! No cóż, takie rzeczy robią na mnie wrażenie!

Pod koniec pierwszego lockdownu wyszedłem z domu dalej niż do pobliskiej piekarni i odwiedziłem dwa nowe miejsca, które w międzyczasie pojawiły się na mapie Warszawy. House of Merlo to miejsce malutkie, ale szalenie gościnne i piękne. Oprócz bogactw…

Pod koniec pierwszego lockdownu wyszedłem z domu dalej niż do pobliskiej piekarni i odwiedziłem dwa nowe miejsca, które w międzyczasie pojawiły się na mapie Warszawy. House of Merlo to miejsce malutkie, ale szalenie gościnne i piękne. Oprócz bogactwa oferowanych marek zapachowych siłą tego miejsca są właściciele, z którymi zawsze lubię uciąć sobie krótką pogawędkę. A poza tym to właśnie tu się zakochałem w świecach Greyhound Candle i kadzidełkach Hibi. Galilu wczesną wiosną zaprezentowało swoje nowe logo i nową przestronną lokalizację w Elektrowni Powiśle. Znajdziemy tu znane i lubiane niszowe perfumy, kosmetyki, świece i kadzidła. Jest tu duży, specjalnie stworzony counter dla australijskiej marki Aesop oraz - tradycyjnie - piękna wyspa po środku salonu. W ofercie perfumerii znajdziecie też wspomnianą wyżej nową markę Vilhelm Parfumerie i wyjątkową kolekcję Portraits od Penhaligon’sa.

Nową linię BIO od Nuxe poznawałem na konferencji on-line. To było spore ograniczenie. Gdy kosmetyki dotarły już fizycznie do mnie, mogłem uzupełnić swoją wiedzę o doznania dotykowe i zapachowe. Wszystkie preparaty w tej nowej ekologicznej kolekcji p…

Nową linię BIO od Nuxe poznawałem na konferencji on-line. To było spore ograniczenie. Gdy kosmetyki dotarły już fizycznie do mnie, mogłem uzupełnić swoją wiedzę o doznania dotykowe i zapachowe. Wszystkie preparaty w tej nowej ekologicznej kolekcji pachną bardzo dobrze, ale olejek do ciała z wyciągiem z orzechów laskowych to absolutny hit! Kwiat pomarańczy w jednej z najpiękniejszych odsłon jakie wąchałem. Dobrze znanego wszystkim zapachu Acqua di Parma Arancia di Capri nigdy w swojej kolekcji nie miałem. W tym roku udało mi się jednak go doświadczyć dzięki linii kąpielowej o tym samym zapachu stworzonej we współpracy z Le Double J. Spośród trzech kosmetyków wchodzących w jej skład najbardziej polubiłem cukrowy scrub do ciała.

To że jestem świeco-freakiem każdy kto czyta CharlieNose wie. W tym roku odkryłem przyjemność palenia świec wiosną i latem. Ten sezon kojarzy mi się z odkryciem w maju polskiej marki świec luksusowych Greyhound Candle. Od czerwca do września bardzo …

To że jestem świeco-freakiem każdy kto czyta CharlieNose wie. W tym roku odkryłem przyjemność palenia świec wiosną i latem. Ten sezon kojarzy mi się z odkryciem w maju polskiej marki świec luksusowych Greyhound Candle. Od czerwca do września bardzo lubiłem palić ich zieloną świece Genesis gdzieś między salonem, a balkonem. Pierwsze skrzypce gra tu figowiec. Wtórują mu aromaty konwalii, rabarbaru, głogu, róży, jaśminu, ozonu, cedru, drzewa fioletowego i piżma. Zimową porą doskonale sprawdziła się kolejna świeca Diptyque. Tym razem postawiłem na słodki tytoń (no to już rozumiecie czemu to moja nuta roku!) w zainspirowanej sziszą świecy Narguilé. Czuję ją teraz, nawet gdy nie jest zapalona.

Możliwość korzystania z salonów kosmetycznych w tym roku była drastycznie ograniczona. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że voucher na masaż, który otrzymałem od Be na Walentynki mogłem zrealizować dopiero w lipcu. Ale zanim to całe szaleństwo się…

Możliwość korzystania z salonów kosmetycznych w tym roku była drastycznie ograniczona. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że voucher na masaż, który otrzymałem od Be na Walentynki mogłem zrealizować dopiero w lipcu. Ale zanim to całe szaleństwo się zaczęło pojechałem na zabieg aż do Poznania. Tam - nomen omen - poznałem nową dla mnie markę Rhea Cosmetics, której preparatami wykonano na mnie zabieg dotleniająco-liftingujący z wykorzystaniem maski algowej. Cudo, które chciałbym kiedyś powtórzyć w upalny dzień. Ku mojej uciesze, kosmetyki marki Rhea, dotarły już do kilku warszawskich salonów. Wspomniany już masaż walentynkowy w salonie YO!ZEN poprzedzony był peelingiem całego ciała, a wszystko to w męskiej aurze whisky i tytoniu (here it comes again!), która sprawdziła się nawet w lipcu. Polecam na prezent dla faceta!

To serum Guerlain z linii Abeille Royal to absolutny kosmetyczny mercedes. A nawet Bentley! Dwufazowy kosmetyk ma do wykonania dwa zadania: Renew (poprzez delikatną akcję złuszczającą) i Repair (liftingujące działanie anti-age) dlatego dano mu nazwę…

To serum Guerlain z linii Abeille Royal to absolutny kosmetyczny mercedes. A nawet Bentley! Dwufazowy kosmetyk ma do wykonania dwa zadania: Renew (poprzez delikatną akcję złuszczającą) i Repair (liftingujące działanie anti-age) dlatego dano mu nazwę Double R. Uzależniająca formuła i spektakularne efekty! W kwestii włosów największym tegorocznym objawieniem była linia Hair Rituel by Sisley. Wśród należących do niej preparatów (a linia się ciągle rozrasta) na absolutne wyróżnienie zasługuje lotion dodający objętości - Le Spray Volume. Obietnice spełnione po stokroć!

Na brodę najchętniej nakładałem w tym roku olejek od Cyrulików Sailor o złożonym morskim zapachu, który podobał mi się o dziwo bardziej jesienią niż latem. Może to z tęsknoty za polskim morzem, którego w tym roku nie było dane mi odwiedzić. Idealna …

Na brodę najchętniej nakładałem w tym roku olejek od Cyrulików Sailor o złożonym morskim zapachu, który podobał mi się o dziwo bardziej jesienią niż latem. Może to z tęsknoty za polskim morzem, którego w tym roku nie było dane mi odwiedzić. Idealna konsystencja na co dzień - nie za lekka, nie za tłusta. Wspomniany już pięknie pachnący kwiatem pomarańczy olejek do ciała z nowej gamy BIO Nuxe ma też oczywiście swoje zalety pielęgnacyjne. Nuxe w ogóle ma dobrą rękę do olejków. Tym produktem marka dorównała (o ile nie przebiła) do swojego kultowego Huile Prodigieuse. Piękny zapach połączony z doskonałym działaniem - ideał!

Nigdy nie zmagałem się z trądzikiem, ale to właśnie produkt z antytrądzikowej linii marki SVR zyskał moją sympatię w tym roku w kategorii ‘cover’. Ten ujednolicający koloryt krem ma bardzo lekką konsystencję, a co najważniejsze w ogóle nie wysusza. …

Nigdy nie zmagałem się z trądzikiem, ale to właśnie produkt z antytrądzikowej linii marki SVR zyskał moją sympatię w tym roku w kategorii ‘cover’. Ten ujednolicający koloryt krem ma bardzo lekką konsystencję, a co najważniejsze w ogóle nie wysusza. Kolor kremu dopasowuje się i wtapia w naturalny odcień cery. Skóra jest wygładzona, a zmatowienie dostajemy w gratisie! Ten kosmetyczny eco start-up miał w tym roku wielkie wejście! Mowa oczywiście o LOVISH. Wszystkie ich kosmetyki mają mega zmysłowe zapachy i konsystencje oraz są green nie tylko w środku, ale i na zewnątrz. Ja pozostaję niezmiennie fanem serum nawilżającego z kulką Fountain of Joy. Również za niebywale sugestywną nazwę!

Te dwie gabinetowe, francuskie linie do męskiej pielęgnacji rozkochały mnie w sobie swoją komplementarnością i wszechstronnością (no może brakuje tu tylko produktu do brody). Mężczyźni lubią tego typu linie, bo kupując całe mają problem pielęgnacji …

Te dwie gabinetowe, francuskie linie do męskiej pielęgnacji rozkochały mnie w sobie swoją komplementarnością i wszechstronnością (no może brakuje tu tylko produktu do brody). Mężczyźni lubią tego typu linie, bo kupując całe mają problem pielęgnacji z głowy. Phytomer - lider w wykorzystywaniu skarbów mórz i oceanów dla urody - ma w swojej męskiej kolekcji świetny żel do mycia twarzy, pomysłową maskę do golenia i kremy, które można stosować na twarz oraz pod oczy. W linii Guinot Très Homme jest genialny żel pod oczy i krem-gwiazda Longue Vie, który kompleksowo rewitalizuje skórę, dzięki zawartym w nim 56 aktywnych biologicznie składnikom. Obie marki oferują też skrojone pod facetów zabiegi gabinetowe.

Ulubiony zapach Be tego roku? Bez dwóch zdań nowa filarowa kompozycja Bossa Alive. Odkąd przybył do nas na początku pierwszego lockdownu Be praktycznie się z nim nie rozstaje. Dla mojego nosa- obok fajnej owocowej nuty - jest tam świetnie podana wan…

Ulubiony zapach Be tego roku? Bez dwóch zdań nowa filarowa kompozycja Bossa Alive. Odkąd przybył do nas na początku pierwszego lockdownu Be praktycznie się z nim nie rozstaje. Dla mojego nosa- obok fajnej owocowej nuty - jest tam świetnie podana wanilia. Poza słodkimi zapachami, Be lubi kosmetyki o bogatej konsystencji. Taki jest ten antystresowy krem na noc od Eisenberg. Bogaty, ale pod wpływem dotyku rozpływający się na skórze i kojący wszelkie dyskomforty. Kuracja nocna idealna, zwłaszcza zimą

Rozświetlający krem typu BB marki Clochee Be dostała na imieniny we wrześniu i od razu pokochała jego naturalny skład, lekkie krycie i doskonałe (ale nieprzesadne) rozświetlenie. Wiem co mówię z tym “nieprzesadne”,  bo sam kilka razy podkradałem. Mo…

Rozświetlający krem typu BB marki Clochee Be dostała na imieniny we wrześniu i od razu pokochała jego naturalny skład, lekkie krycie i doskonałe (ale nieprzesadne) rozświetlenie. Wiem co mówię z tym “nieprzesadne”, bo sam kilka razy podkradałem. Może trudno w to uwierzyć, ale Be blondynką jest od niedawna (od mniej więcej dwóch lat). Gdy się poznaliśmy była brunetką o kruczoczarnych włosach. Od momentu tej dość drastycznej zmiany, pielęgnuje włosy serią dla blondynek Sheer Blond John Frieda, która rozjaśnia, rozświetla i nawilża jasne tony.


*NOWE ZAPACHY* - Wolfbrothers: Wolf, Wisent, Bear

*NOWE ZAPACHY* - Wolfbrothers: Wolf, Wisent, Bear

*RECENZJA* - Chanel, Le Lion de Chanel

*RECENZJA* - Chanel, Le Lion de Chanel