ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

*RECENZJA* - Chloé Rose Tangerine

*RECENZJA* - Chloé Rose Tangerine

I znowu zapach skłonił mnie do zgłębienia tematu. Tym razem botanicznego.

Czy każda mandarynka jest tangerynką czy może na odwrót? Wychodzi na to, że tangerynka – tytułowa bohaterka recenzowanego przeze mnie dziś zapachu – jest mutacją mandarynki, hybrydą tej ostatniej i grejpfruta. Nazwa, która jest szczególnie często używana w Stanach Zjednoczonych, nawiązuje do marokańskiego portu Tangier skąd pomarańczowo-czerwone owoce po raz pierwszy dotarły do Ameryki Północnej. Mandarynka czy tangerynka (a jest jeszcze przecież klementynka!) – mniejsza o nazwę. Każdy chyba jest w stanie przywołać w zapachowej pamięci jej aromat: słodki i cytrusowy z niuansami zielonymi i miodowymi; słoneczny i soczysty i chyba każdemu kojarzący się pozytywnie… oraz świątecznie.

IMG_20200926_153119.jpg

Miło porozmyślać o mandarynkowych gajach, szczególnie jeśli jest się takim fanem nut hesperydowych (czyli cytrusowych) jak ja. To jednak nie tangerynka – wbrew pojawieniu się jej w nazwie nowej wersji sygnaturowej wody Chloé – jest główną bohaterką tej urokliwej kompozycji. Owszem w Rose Tangerine jej cytrusowy aromat owiewa otwarcie swoją świeżą, zielonkawą – a i trochę pikantną – nutą, ale dla mojego nosa to bardzo delikatne pociągnięcie mandarynkowego pędzla. W tej nowej wodzie toaletowej na scenie nadal bryluje flagowa dla tej serii róża dość wyraźnie wspierana przez czarną porzeczkę.

Ta ostatnia w Rose Tangerine jest czymś pomiędzy liściem – zielonym i szorstkim, a owocem – słodkim i pikantnym. Ale wyczuwam tu, już od początku coś ewidentnie drzewnego. Zapach wilgotnego drewna, a nawet esencję zielonych igieł. Gdy do głosu dochodzi sygnaturowa róża Chloe – która sama w sobie jest dość świeża, żeby nie powiedzieć ostra – całość nabiera bardzo energetycznego, wibrującego charakteru. Wirują tu i kawałki mandarynkowych skórek (w przypadku wszystkich cytrusów to właśnie z nich pozyskuje się aromat do perfum) i zielone listki porzeczki. Czuję też wyraźnie  porzeczkowy miąższ zawieszony w czarnych, aksamitnych skórkach na zdrewniałych gałązkach zapowiadających cedrowo-ambrowe wykończenie całości. Wirują tu też oczywiście – jak w każdej „plisowanej” wodzie Chloé – płatki róż. Mniej aksamitne niż w Eau de Parfum, bardziej asertywne niż w niedawno lansowanej L’Eau, mniej wyrafinowane niż w uwielbianej przeze mnie Absolu de Parfum.

Chloé Rose Tangerine jest edycją limitowaną najpopularniejszej chyba wody marki i jeśli macie ochotę sprawdzić jak brzmi wasza ulubiona róża podkręcona porzeczkową nutą, tangerynkowym tchnieniem i cedrową bazą nie wahajcie się sięgnąć po flakonik z pomarańczowo-różową rypsową wstążką. Jest to – rzeczywiście tak jak czytamy w materiałach prasowych – bardziej asertywna wersja klasyka. Jej twarzą jest amerykańsko-brytyjska aktorka Lucy Boynton, którą dla Chloé, i bardzo w duchu Chloé, sfotografował Karim Sadli. Moment zawieszony w czasie: piękna, świeża dziewczyna, bez udziwnień i upiększeń, doskonale oddaje aurę nowego wibrującego zapachu. I bardzo mi się to wszystko podoba, nawet jeśli nie znalazłem tu zbyt wiele tangerynki.   

126063-3.jpg
01137170001-4.jpg

Zapach: Chloé Rose Tangerine

Premiera: 2020

Nos: Sidonie Lancesseur i Michel Almairac

Rodzina: kwiatowo-owocowa

Nuty: tangerynka, czarna porzeczka, biała róża, cedr, biała ambra

Trwałość i projekcja: średnia (ok 4 godzin) i mała (w sercu i bazie)

Dostępność: 30ml, 50ml, 75ml jako woda toaletowa w Sephora i Douglas

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* - Best of September

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* - Best of September

Nowości ACQUA DI PARMA: Colonia Futura i linia Barbiere

Nowości ACQUA DI PARMA: Colonia Futura i linia Barbiere