ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

*WYWIAD* - Philippe Solas, Une Nuit Nomade

*WYWIAD* - Philippe Solas, Une Nuit Nomade

CharlieNose: Dołączyłem do waszej podróży w Montauk. Ale to chyba nie tam się wszystko zaczęło, prawda? Memory Motel, który otworzył kolekcję Une Nuit à Montauk, noszę z największą przyjemnością od dnia jego premiery. Wyjątkowe połączenie goździków i tytoniu!

Philippe Solas: Dziękuję. Wspaniale to słyszeć. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że goździk jako kwiat nie jest zbyt często wykorzystywaną dziś nutą. Ale tego właśnie potrzebowaliśmy w tamtej kolekcji dla oddania vintage klimatu lat 70. Wracając jednak do twojego pytania – tak, wszystko zaczęło się trochę przed Montauk i w innym miejscu – na Bali. Zanim zająłem się perfumami pracowałem w branży muzycznej. Raz z kolegą pojechaliśmy służbowo do Indonezji i totalnie zakochałem się w tym miejscu, jego przyrodzie i przede wszystkich kwiatach. Dlatego pierwszym odcinkiem naszej balijskiej eskapady był zapach Fleur des Fleurs – Kwiat Kwiatów. To był nasz pierwszy zapach w ogóle.

Bali_rocher_100ml.jpg

CharlieNose: Czy wszystkie te zapachowe podróże, które nam proponujesz, sam odbyłeś?

Philippe Solas: Tak, i w ten sposób powstało pojęcie „zapachowego włóczęgostwa” (olfactive nomadism). Podróżowanie z miejsca do miejsca, wybierając tylko te, które naprawdę cię czymś zauroczą. Nie chcieliśmy stać się zapachowym biurem podróży. Dlatego też Montauk – temat przewodni naszej drugiej linii – nie jest wcale wyborem oczywistym. Większość ludzi nawet nie wie gdzie to małe miasteczko  się znajduje. Zgoda, Bali jest bardziej oczywistym wyborem. W naszych kolekcjach inspirujemy się miejscami, lokalnymi składnikami i pewnymi historiami, które chcemy ludziom opowiedzieć. Une Nuit à Bali jest bardziej skupione na miejscowych składnikach i zapachach. Montauk to bardziej opowiadanie historii i podróż w lata 70 ubiegłego wieku, a nasza najnowsza linia Une Nuit à Oman łączy te dwie rzeczy – składniki i orientalne historie.

CharlieNose: Fleur des Fleurs to bukiet egzotycznych kwiatów.

Philippe Solas: Tak, bardzo kobiecych kwiatów i dwóch najważniejszych w Indonezji: jaśminu i ylang ylang (co w miejscowym języku oznacza właśnie Kwiat Kwiatów). Nie tylko zapach, ale i kształt tego ostatniego jest niezwykle piękny i trochę niepokojący..

CharlieNose: Fantasmagoryczny?

50ml Fleur des Fleurs Bottle HD.jpg

Philippe Solas: Właśnie! Chcieliśmy połączyć go z jaśminem zwanym królową nocy, bo jak pewnie wiesz, najpiękniej oddaje swój zapach po zmroku. W sercu dorzuciliśmy tuberozę i wisterię (glicynię). A nuty bazy – ambra i wanilia – sprawiają, że całość robi się bardziej pudrowa i drzewna. Zapach przywodzi na myśl aromat egzotycznego olejku do opalania na rozgrzanej skórze.

CharlieNose: Bardzo komfortowe, kremowe kwiaty.

Philippe Solas: Białe kwiaty potrafią różnić się od siebie w zależności od tego skąd pochodzą. Weź na przykład jaśmin – ten z Egiptu i odmianę Sambac. Są inne, Sambac jest dużo słodszy. Kwiat ylang ylang potrafi być apteczny, gdy się z nim przesadzi, niektóre ekstrakcje neroli brzmią bardzo kolońsko, męsko wręcz. Karine Chevallier starała się jednak tak je wszystkie zrównoważyć by brzmiały klasycznie, ale zarazem nowocześnie.

CharlieNose: Czy nad każdą kolekcją pracował inny nos?

Philippe Solas: Przy Une Nuit à Bali pracowało czterech perfumiarzy. Kolekcję Montauk stworzyła jedna osoba, szalenie utalentowana Annick Ménardo, z którą zawsze chciałem współpracować. A za Une Nuit à Oman stoi jeden młody nos reprezentujący nowe pokolenie perfumiarzy. Myślę, że gdy wybierzemy się w kolejną podróż w przyszłości, w inne miejsce zdecydujemy się na współpracę jeszcze z innymi twórcami.

CharlieNose: Kolejnym zapachem była Suma Oriental – zapach, który kilka razy nosiłem i bardzo mi się podobał.

Philippe Solas: Za Suma Oriental stoi pewna prawdziwa historia. Kilka lat temu o niej przeczytaliśmy. Opowiada o portugalskim aptekarzu Tomé Pires, który w XVI wieku reprezentował swoje królestwo w chińskiej ambasadzie. Odbył wiele podróży po południowo-wschodniej Azji i dokładnie je opisał w swoim traktacie. Potem, w latach 30 Coty wypuścił zapach A’Suma zainspirowany tą książką i oddający klimat oświetlonych księżycem balijskich plaż. Nasz zapach miał być umiarkowanie orientalny. Wszystko od kakao i rumu po paczulę poprzez sandałowca i bób tonka, jest tu przesiąknięte kaszmirową miękkością. Ten zapach na szaliku trzyma się bez końca! Jest ciepły i otulający. Idealny na jesień, chociaż nasi klienci kupują go przez okrągły rok. Stworzyły go dwie perfumiarki - Amélie Bourgeois i  Anne-Sophie Behaghel – które pracowały także nad naszym kolejnym zapachem, Mr. Vetiver.

Suma_Oriental.jpg

CharlieNose: Czy należy się sugerować nazwą? Czy to zapach skrojony pod mężczyzn?

Philippe Solas: Sam już nie wiem. Uwielbiamy prostą historię, która stoi za tym zapachem. Opowiada ona, że na wyspie Java (z której pochodzi przednia wetyweria) widywano mężczyznę na rowerze. Opalony, w białej koszuli, przemierzał na swojej Holenderce pola ryżowe by od czasu do czasu zatrzymać się, zsiąść z roweru i zrobić zdjęcie swoim aparatem Leica. Kim był? Nikt nie wie, ale stwierdziliśmy, że to świetny materiał na historię o jego zapachu, zapachu Pana Vetivera. Chcieliśmy jednak by nie był to wetywerowiec w sposób oczywiście męski i monotematyczny. Amélie i Anne-Sophie połączyły wetywerię z bogactwem przypraw w nutach głowy – bazylią, kardamonem, estragonem i limetką, a w bazie umieściły specjalny składnik zwany piri-piri, który ma pokrewny profil zapachowy z papirusem i to on dodaje dymny akcent. Może rzeczywiście trochę więc mężczyzn kupuje ten zapach. Jednak nie wyłącznie mężczyźni. Mr. Vetiver miał z założenia nie dominować tytułową nutą, a zachwycać aromatycznością i świeżością.  

CharlieNose: Gdzie kończy się balijska podróż?

Philippe Solas: Na ulicach wyspy i w świątyni. Murmure des Dieux (Szept Bogów) to ostatni zapach w tej kolekcji. Chcieliśmy by nasze podróżnicze linie były krótkie, tak by nie znudzić ludzi jednym tematem. W Murmure des Dieux składamy hołd balijskiej duchowości, szczodrości i autentyczności. Ludzie tradycyjnie składają tu ofiary swoim bogom. A ciekawą rzeczą jest też to, że tu w GaliLu, znajdują się dwie wersje tych perfum.

CharlieNose: Jak to? Rzeczywiście! Teraz widzę, że mają różne korki – złoty lub czarny.

Philipe Solas: Tak, różnią się też zawartością. Pierwsza wersja zainspirowana była czymś co na Bali nazywa się Canang Sari – małymi koszyczkami z liści bananowca, w których składa się ofiary bogom. Ludzie wkładają do nich kwiaty, ryż, przyprawy, papierosy, kadzidełka. Dym z tych ostatnich jest sposobem na komunikację z bóstwami. Okazało się jednak, że ta pierwotna wersja była chyba zbyt wymagająca, zbyt skomplikowana, bo z przyprawami bardzo łatwo przesadzić, a ona była bardzo przyprawowa i dostawaliśmy informację zwrotną, że za bardzo. Zawierała też nuty ryżu i sezamu…


_MURMURE_0025_22A.jpg

CharlieNose: A mnie się strasznie podoba! Jest anyżkowata…

Philippe Solas: To fenkuł, który pachnie trochę lukrecjowo. No i, jak powiedziałem, jest tam też ryż, nuta gorącego, gotowanego ryżu. Oraz plumeria – tradycyjny kwiat wykorzystywany podczas lokalnych ceremonii. Kwiaty plumerii noszą tancerze, wypełnione nimi są też miejscowe świątynie. Koniec końców zapach został zmieniony, a za nową wersję odpowiada perfumiarka Nathalie Feisthauer. W nowym wydaniu skupiamy się głównie na kwiatach plumerii, które łączymy z wanilią i akordem piżmowym. To słodsze perfumy, delikatniejsze, bardziej osobiste – jak mantra czy tatuaż z henny na skórze. Polubiły go bardzo młode kobiety. Obie wersje zapachu Murmure des Dieux dostępne są tylko i wyłącznie w Warszawie w GaliLu. Nigdzie indziej.

CharlieNose: Une Nuit à Bali to południowo-wschodnia Azja ze swoją egzotyką w pigułce. A w zasadzie w czterech pigułkach. Kiedy powstał pierwszy zapach w tej kolekcji?

Philippe Solas: W 2015 roku. A potem postanowiliśmy przenieść się na inny kontynent i opowiedzieć inną historię. Naszym celem podróży było Montauk, miasteczko na Wschodnim Wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, dwie godziny od Nowego Jorku, spoglądające na Atlantyk. Dawniej była to malutka osada rybacka z malownicza latarnią morską. Gdy spotkaliśmy perfumiarkę Annick Ménardo, przedstawiliśmy jej wstępny brief, w którym pojawiła się postać Andy Warhola. Tę historię właśnie chcieliśmy opowiedzieć, zabrać naszych klientów w lata 70, w tamto miejsce odkryte dla świata właśnie przez Warhola, który osiadł tam by odetchnąć od szaleństw Nowego Jorku. Nabył tam posiadłość i wkrótce miejsce to stało się magnesem dla artystycznej bohemy – malarzy, fotografów, projektantów. Przebywali tu John Lennon, Ralph Lauren, a później w 1975 roku dołączyli Rolling Stonesi. Zamieszkali w posiadłości Warhola by przygotowywać się do swojego tournée z albumem Black and Blue. Na tym właśnie albumie znajduje się piękna ballada zadedykowana Biance Jagger. Jej tytuł to Memory Motel.

CharlieNose: A więc to faktyczne miejsce, piosenka, a teraz i zapach?

Philippe Solas: Dokładnie! Memory Motel nadal stoi w Montauk. Jest mieszanką kiczu i sentymentalności. Poprosiliśmy Annick Ménardo by wyczarowała zapach nie tylko tamtego miejsca, ale  i tamtego czasu. By wyczarowała klimat lat 70. Jej odpowiedzią była kombinacja akordów zbudowana z nut tytoniu, skóry, goździków (kwiatów), mchu i paczuli.

CharlieNose: Sam odwiedziłeś to miejsce?

Philippe Solas: Tak i wiesz co? Za każdym razem kiedy chcę tam wrócić po prostu zakładam Memory Motel, które mnie tam momentalnie przenosi. To tylko oznacza, że Annick wykonała świetną robotę. Tym właśnie jest dla nas „zapachowe włóczęgostwo’ – chcesz się przenieść w inne miejsce lub do innej epoki i możesz to zrobić bez opuszczania swojego salonu. Potrzebujesz tylko właściwego zapachu. Przecież koniec końców chodzi głównie o nastrój.


MEMORY_MOTEL_HD.jpg

CharlieNose: Co jeszcze znajdziemy w kolekcji Une Nuit à Montauk?

Philippe Solas: Annick bardzo chciała zrobić coś z różą więc następnym zapachem jaki powstał w kolekcji była Rose America. Ta róża jest dość odmienna od tego do czego zdążyliśmy się przyzwyczaić w temacie zapachów różanych. Lubię mówić, że to róża, dla tych, którzy nie kochają róży. Otwiera się owocowością maliny i słonością akordu morskiego. W sercu twórczyni użyła absolutu różanego, piżmianu i heliotropu. Zapach więc zmienia się od świeżości ku pudrowości i piżmowości.

CharlieNose: I wyraźnie znów czuję nutę goździka.

Philippe Solas: To prawda. To element łączący i swoisty podpis Annick. Ostatnim przystankiem na trasie amerykańskiej jest Bohemian Soul. Tu konceptem-inspiracją był tzw. gypsetting – łączenie luksusu z elementem bohemy, vintage i uwielbieniem przyrody. Takim właśnie miejscem jest Montauk – ono przyciąga gypsetterów. W latach 60 powstał dokument zatytułowany „Bezkresne lato” opowiadający o dwóch surferach przemierzających glob w poszukiwaniu idealnej fali i letnich wibracji. Ścigali lato. Chcieliśmy by Bohemian Soul były perfumami dla każdego. Są zdecydowanie lżejsze, ale uwielbiam w jaki sposób współgrają w nim olibanum i sandałowiec. W nutach głowy jest bylica i irys, którego także odnajdujemy w Memory Motel, no i ten piękny, kremowy sandałowiec.

CharlieNose: Oraz mirra. Piękna, łagodna drzewno-balsamiczna kompozycja.

Bohemain_Soul_HD_1.jpg

Philippe Solas:  Wyraz nastroju, nastroju nadmorskiej bohemy. Ta kolekcja – Une Nuit à Montauk – jest bardzo autorska, bo jeśli ktoś zna rytm pracy Annick Ménardo, jej ulubione składniki i połączenia, to właśnie tu to wszystko odnajdzie. Irysa i goździka – jej ulubione akordy kwiatowe.

CharlieNose: Bohemian Soul to zapach z ubiegłego roku?

Philippe Solas: Tak. Miał premierę w 2018 roku. A w tym zabieramy wszystkich w kolejną podróż. Tym razem do Omanu. Przeskakujemy więc z Ameryki Północnej na Bliski Wschód wraz z młodym i utalentowanym perfumiarzem Jérôme di Marino. O tym młodym człowieku na pewno będzie wkrótce głośno. Zabiera on nas do Omanu – Szwajcarii Bliskiego Wschodu – ojczyzny Opowieści Tysiąca i Jednej Nocy, Sindbada Żegalarza, Królowej Saby i Marco Polo, który uznawał ten ląd za raj na ziemi. I tu w Omanie znajduje się wioska - Misfah Al Abreyeen – której hołd składa nasz pierwszy zapach w kolekcji  Jardin des Misfah. Otoczone suchością i żarem pustyni, dzięki specjalnym systemom irygacyjnym (faladź) to miejsce rozkwita jak prawdziwy rajski ogród. Rosną tu morele, figi, brzoskwinie, granaty, kwiaty i daktyle, wszystko przy dźwiękach szemrzącej zewsząd chłodnej wody. Jérôme odwiedził ten kraj i to miejsce i był pod ogromnym wrażeniem. Po powrocie do Paryża miał jasną wizję tego co chciał skomponować. Jardins de Misfah to przewodni akord daktyli ułożony na bazie z szafranu i migdałów. Plus róża i kardamon. Słodko, ale w granicach rozsądku.

CharlieNose: O tak, nie jest to słodycz od której mdli. Nawet ja mógłbym ją nosić.

Philippe Solas: Bo ma w sobie też świeżość.

CharlieNose: Zapach świeżych daktyli. Bardzo ciekawie skonstruowany akord.

Jardins_de_Misfah_Illustration _HD.jpg

Philippe Solas: Ostatnim, a zarazem najnowszym zapachem w naszej podróżniczej kolekcji jest Ambre Khandjar. Jérôme bardzo chciał zrobić coś w klimatach ambrowych, fascynowała go molekuła Ambre 83.Khandjar to tradycyjny lokalny sztylet popularny na całym Bliskim Wschodzie, ale szczególnie w Omanie. Tu można go znaleźć w luksusowych wydaniach – ze srebra wysadzanego kamieniami.  Dawniej wszyscy mężczyźni nosili go u pasa, dziś służy za dekorację w czasie tradycyjnych ceremonii. Ale dlaczego sztylet? Bo Ambre Khandjar to zapach pełen mocy – ambrowy, bardzo żywiczny (benzoina, labdanum), ale przy tym szalenie ciepły i szlachetny z wyczuwalnym akordem skórzanym. Po pewnym czasie daje o sobie znać w nim wanilia, a cała kompozycja otwiera się nutami mandarynki i czarnej śliwki.   

CharlieNose: I co ciekawe w tej ambrze nie ma ambry.

Philippe Solas: Nie ma, bo ambrowy klimat tworzy kombinacja wymienionych składników – benzoiny, labdanum, sandałowca, paczuli i wanilii. Wysokiej jakości labdanum pozyskiwane jest, podobnie jak olibanum, z omańskiego regionu Dhofar. Stąd również pochodzą łzy benzoiny, które też wykorzystaliśmy w naszej kompozycji.

3770003193258_Ambre_Khandjar_50ml_HD.jpg
Cartes_Postales_Oman_Nez.jpg

CharlieNose: A więc w tej podróży ponownie powracacie do składników?

Philippe Solas: Tak, ale opowiadamy też historię. I czekamy na kolejny jej epizod, nad którym pracuje aktualnie Jérôme. Opowiemy ją już w przyszłym roku..

CharlieNose: Nie mogę się doczekać! Ty pełnisz w firmie rolę dyrektora kreatywnego, jesteś wydawcą perfum?

Philippe Solas: Wraz z Alexandrą Cubizolles jesteśmy założycielami marki, co oznacza, że robimy tak naprawdę wszystko z wyjątkiem samych formulacji. Te powierzamy sprawdzonym, ale bardzo różnym nosom. Bardzo cenimy sobie te różnice. A my? Czytamy, podróżujemy, obmyślamy nowe kierunki. Kiedy już wybierzemy miejsce, staramy się wyobrazić sobie zapach, który najlepiej by je oddawał, tworzymy brief i prezentujemy go perfumiarzowi, którego zaprosiliśmy do współpracy. Następnie oceniamy i zatwierdzamy jego propozycje. To często jest długi proces, w którym wprowadzamy mnóstwo poprawek, zmian, aż uzyskamy formułę, która sprawi, że powiemy: ‘Tak, to jest to! Robimy to!’ Współpracujemy także z utalentowaną artystką Roxane Lagache, która stoi za całą naszą identyfikacją wizualną – naszym logo, malutkimi znaczkami na pudełkach i flakonach, ilustracjami na bloterach, zdjęciami reklamowymi zapachów. Musze powiedzieć, że wspaniale się rozumiemy.

CharlieNose: Piękne są jej rysunki, proste, ale misterne. Świetnnie łączą kolor i klimat vintage. I do tego mapy, które uwielbiam.

DSCF9348 (2).JPG

Philippe Solas: Ekscytuje nas możliwość współpracy z nowymi nosami w przyszłości, podróżowania z nimi i zabierania ludzi w te podróże. Mamy nadzieję, że nasze zapachowe włóczęgostwo okaże się zaraźliwe.

CharlieNose: W takim razie życzę powodzenia w przyszłych projektach i dziękuję za miłą rozmowę.

73333446_260742888179766_8455853353765699584_n.jpg
74359851_2459924797668597_2633726774004940800_n.jpg
75264872_2413369392267199_679983899522105344_n.jpg


Wszystkie kolekcje Une Nuit Nomade znajdziecie w perfumeriach GaliLu.

***

CharlieNose: I joined your trip in Montauk. I guess this is not where it all started, right? Anyways, I’ve been enjoying Memory Motel (part of the Une Nuit à Montauk collection) immensely since the day it was launched. A remarkable combination of tobacco and carnations.

Philippe Solas: Thank you. It’s great to hear that. Especially that carnation is the note not that often used in perfumes. But we needed it in this particular scent and collection to express this extra vintage vibe of the 70. And coming back to your question, yes, everything started a little bit before Montauk and somewhere else - on Bali. I used to work in the music industry before and once with my business partner we went to Bali and had a crush on this place, its nature, its flowers. Hence, the first episode of our escapade was Fleur des Fleurs – the Flower of Flowers - and our first creation at all.

CharlieNose: Are these olfactive trips that you’re proposing to us inspired by your actual trips?

Philippe Solas: Yes, that’s how we came up with the notion of „Olfactive Nomadism” – going from destination to destination but only those you had a crush on. We didn’t want to be a perfume travel agency. That’s why Montauk – our second line which you already mentioned -  is not so evident. Most people even don’t know where it is. Ok, Bali is more obvious. It’s all about places, ingredients and story-telling. Une Nuit à Bali is more focused on the ingredients. Montauk is more inspired by small stories we wanted to tell, and the latest one Une Nuit à Oman is a combination of the two: we showcase selected ingredients and tell oriental stories.

CharlieNose:  Fleur de Fleurs is all about exotic flowers?

Philippe Solas: Yes, very feminine flowers. Two most important flowers in Indonesia: jasmine and ylang ylang (which in Indonesian means the Flower of Flowers). Not only the smell but also the shape of the latter is most unusual, beautiful and a bit diabolic..

CharlieNose: Fantasmagoric?

Philippe Solas: It is! We wanted to combine it with jasmine - the queen of the night – because as you probably know it best exudes its perfume after dark. In the heart we added tuberose and wisteria. And the base notes – amber and vanilla – make it a little more powdery and woody. It’s reminiscent of the tropical tanning oil on the warm skin.

CharlieNose: It’s creamy flowers to me. Very comforting.

Philippe Solas: White flowers differ depending where they come from. Take jasmine for example – the one from Egypt and jasmine Sambac. They are quite different. Sambac is much sweeter. Ylang ylang can be medicinal if you push it too far, neroli can be cologne-y. But Karine Chevallier who made it tried to strike a balance between a scent that’s classical and modern at the same time.

CharlieNose: Was each of your three collections created by a different nose?

Philippe Solas: Une Nuit a Bali – by four different noses. Montauk by one person – Annick Ménardo (it was my dream to be working with her). And Oman – one person representing the new young generation of perfumers. And I think in the future if we decide to enter into a new territory it will be a new collaboration as well.

CharlieNose: Then there was Suma Oriental. I’ve worn it a few times and I enjoyed it, too. Pleasantly oriental.

Philippe Solas: Suma is a story. We read it a few years ago. It’s a story of a Portugese pharmacist named Tomé Pires – who worked for the embassy in China in the 16th century. He travelled extensivelly across east Asia and depicted it in a treaty. Then, in the 30s, Coty released a perfume A’Suma linked to this book and inspired by the picture of moonlight on Bali beaches. In our Suma we wanted something oriental but not overly oriental. So all the way from cocoa and rum to patchouli, through sandalwood and tonka bean there’s this cashmere softness to it. It lasts for ages if you put it on a scarf! Very warm and enveloping. Works perfecly at this time of the year although our clients buy it all year around. And it was made by two female perfumers - Amélie Bourgeois and Anne-Sophie Behaghel - who also worked on our next fragrance, Mr. Vetiver.

CharlieNose: As the name would suggest it is aimed at men?

Philippe Solas:  I don’t know. We love this story standing behind it. It says that there was this guy on Java – tanned and in a white shirt - riding on his Dutch bike through the rice paddies and sometimes he stops to take a picture with his Leica camera. Who was he? Nobody knows but that’s how the name came about. The scent of Mr. Vetiver. Yet we wanted to go for a vetiver which wouldn’t be so evidently masculine. Amélie and Anne-Sophie combined it with all the spices in the top notes – basil, tarragon, lime, cardamom and in the base notes they put a special ingredient called piri-piri which smells like papirus and that adds a smokey tone. But perhaps yes, we have slightly more men going for this one than women. But not solely men. The idea was to make a vetiver that is not overpowering and motone but aromatic and fresh.

CharlieNose: Where do we end the Balinese trip?

Philippe Solas: On the streets of Bali and in a temple with Murmure des Dieux, the last one in the Bali collection. Our original idea was to make short collections not to bore people too much with one theme. In Murmure des Dieux the idea was to pay tribute to local spirituality, generosity and authenticity. Balinese people give many offerings to their gods. And the interesting thing here in Galilu is that there are two versions of this scent.

CharlieNose: How come? Oh, I can see they have different caps – gold and black.

Philippe Solas: Yes, and the juice is different too. In the first version we got inspired by something called Canang Sari - little baskets made with banana leaves in which people put fresh flowers, rice, spices, cigarettes, incense sticks. They burn incense and the smoke is a kind of message to the gods. To be honest maybe it was – the original version - a little bit too complex because the spice is always the question of balance, and the feedback we were getting was that it was a little bit too spicy. It contains among others rice and sesame.

CharlieNose: But I’m actually loving it! I smell something anise-y..

Philippe Solas:  It’s fennel which smells a bit like licorice. And there’s  rice, hot rice note, boiled rice and frangipani which is the typical flower of all local ceremonies. Dancers wear frangpani flowers, you can find them in all temples. Anyways, later we decided to rework it with a different nose (Nathalie Feisthauer) and the new version focuses mainly on frangipani flowers with vanila and musky notes. It’s a sweeter perfume, more delicate and more private, like a mantra or a tatoo on the skin. I think younger women like it more. And the two versions of Murmure des Dieux are on offer exclusively here in Galilu. Nowhere else.

CharliNose: Une Nuit a Bali exudes exoticism. When did it all start?

Philippe Solas: In 2015. And after that we decided to travel to another continent to tell a different story. Our destination was Montauk – East Coast of the United States, two hours from New York, facing the Atlantic Ocean. Initially a small fishermen settlement with a very picturesque lighthouse. When we met the perfumer Annick Menardo we gave her the first brief featuring Andy Warhol because that was the story we loved and wished to tell. In the 70 he moved to Montauk to take a rest from the overdose of follies of New York and since he bought a mansion there it became a sort of artistic bohema magnet – artists, photographers, John Lennon, designers, Ralph Lauren flocked there. And then in 1975 the Rolling Stones joined. They resided in Warhol’s mansion and prepared to a big tournée with one of their best albums Black and Blue. There you have this very beautiful ballad dedicated to Bianca Jagger. It’s titled Memory Motel.

CharlieNose: So it’s an actual place, a song and now a perfume?

Philippe Solas: Exactly! Memory Motel still exists in Montauk. It’s a mix of kitchy and sentimental. So we told Annick we wanted something vintage to convey the 70s sensuality and she worked on that special combination of accords - tobacco, leather, carnation, moss, patchouli.

CharlieNose: Did yoy travel there yourself too?

Philippe Solas: I did. And you know what? Each time I want to return to this place I wear Memory Motel which means Annick Ménardo did an excellent job! That’s what olfactive nomadism is to us – you want to move to a different place or different time and you can do it without leaving your living room. You just need the right perfume. It’s all about the mood after all.

CharlieNose: What else do we have in the Montauk collection?

Philippe Solas: Annick was very fond of rose so the next scent we made was Rose America. That rose is quite different from what we had known in the rose department. I always say it’s a rose for those who are not so fond of roses. It opens with the fruitiness of raspberry and saltiness of sea notes. After she used the absolute of rose, ambrette seed and heliotrope. So it goes from fresh to musky and powdery.

CharlieNose: And there is eveidently carnation again.

Philippe Solas: True. It’s the linking part and Annick’s signature. The last one on the American voyage is Bohemian Soul. The concept behind this perfum is gypsetting – combining luxury with the bohemian touch and nature. Montauk is that kind of place - it atrracts  gypsetters. There was a documentary in the 60s about two surfer guys who travelled across the world in the search of a perfect wave and endless summer. We wanted for it a no gender-specific perfume. Bohemian Soul is certainly one of the lighter in the collection. I love how olibanum and sandalwood work together here. In the top notes there’s artemisia and iris which was also featured in Memory Motel and that creamy sandalwood.

CharlieNose: And myrrh. Very woody-basamic.

Philippe Solas: It’s an expression of a mood, bohemian mood. That’s why I always say that Montauk is a signature collection because if you know Annick Ménardo creation you will find here the notes she really loves – iris and carnation – her favourite accords.

CharlieNose: Bohemian Soul is the 2018 creation, right?

Philippe Solas: Correct. And this year we’re yet on another trip. This time to Oman. We travelled from America to the Middle East with a young talented nose Jérôme di Marino. I’m sure this guy is going places. You’ll definitely hear about him in the new generation of noses. He’s taking us to Oman – the Switzerland of the Middle East, country of the Tales of One Thousand and One Nights, Sindbad the Sailor, Queen of Saba, Atlantis and Marco Polo who considered Oman to be paradise on earth. And there’s this village in Oman - Misfah Al Abreyeen – which our scent Jardin des Misfah pays a tribute to. Surrounded by the dryness of the dessert because of special irrigation systems (faladż) the place is blooming like a true paradise. Apricots, figs, peaches, pomegranates, flowers and dates. Plus the shimmering of fresh water everywhere. Jérôme made a trip to Oman and has been very inspired by it. After coming back to Paris he had a clear idea in mind of what he wanted to compose. Jardins de Misfah is the date accord laid on the saffron and almonds base. Plus the rose and the cardammom. It’s sweet but very well balanced.

CharlieNose: Yes, definitely not sickeningly sweet. The sweetness even I could take.

Philippe Solas: Because it also has some freshness.

CharlieNose: Yes, the freshness of fresh dates. Very well done accord.

Philippe Solas: Now, the last and the latest stop on our trip is Ambre Khadjar. Jerome had been long very fond of the amber accord, especially the molecule called amber 83. Khandjar is a traditional local dagger which you can find in all of the Middle East but especially in Oman. Here you can find some luxury pieces made of silver and incrusted with stones. In the past all men wore them at their belts. Now they are worn during some ceremonies. So why a dagger? Because Ambre Khandjar is a very powerful amber, very resinous (benzoin, labdanum), but at the same time warm with noticeable leather accord. After some time vanilla starts to appear and the whole composition opens with notes of mandarine and black plum.

CharlieNose: And interestingly, there’s no amber note in this amber.

Philippe Solas: No, because it’s the combination of benzoin, labdanum, sandalwood, patchouli and vanilla that creates the amber-like vibe. Premium quality labdanum, just like olibanum, is sourced in the Omani region of Dhofar. Benzoin tears used in the composition come from the same valley.

CharlieNose: So on this trip you go back to local ingredients?

Philippe Solas: Yes, but there’s also story-telling here. And we’re waiting for the third episode in the Oman tale from Jerome. Next year…

CharlieNose: Can’t wait! So you act as an artistic director of the brand, the editor of perfumes?

Philippe Solas: You know we – with Alexandra Cubizolles  – are the founders of the brand which means we’re doing more or less everything except the very formulations. For those we try to find the best but also very different noses. And we appreciate those differences a lot. We read, we travel, we come up with destinations. When we pick a place we try to imagine what kind of fragrance would best represent it, create a brief for the selected nose and then evaluate and approve his or her proposals. That is sometimes a long process involving a lot of changes, going back and forth, back and forth until we say – yes, that’s it! Go! We also collaborate with a talented artist Roxane Lagache who stands behind our visual identity – the logo, illustrations, photographs, visuals… And we are a perfect match, I must say.

CharlieNose: It’s simple yet intricate. Beautiful combination of colours and the vintage touch. Plus the maps.

Philippe Solas: We’re excitied about working with different noses in the future, about going places with them and taking you to those places. We hope our olfactive nomadism proves to be contagious.

CharlieNose: Good luck then and thank you for this nice chat.

*RECENZJA* - Serge Lutens, La Couche du Diable

*RECENZJA* - Serge Lutens, La Couche du Diable

*KSIĄŻKA* "Perfume Legends II", Michael Edwards

*KSIĄŻKA* "Perfume Legends II", Michael Edwards