*PAŹDZIERNIK Z WETYWERIĄ* [+ WYWIAD!]
Zacznę od anegdoty, która ostatnio mnie rozbawiła. Oczywiście z wetywerią w tle. Pochodzi ona z mojego ulubionego bloga o perfumach nstperfume.com, z posta jednej z prowadzących – Angeli. Przytoczę ją w oryginale, bo, jak wiecie, zawsze mi serce rośnie kiedy ćwiczycie angielski:
Over the summer, a friend’s son, Anders, turned 13 years old. He’s a stylish kid — he likes to raid his departed grandpa’s closet for ascots and Gucci sunglasses and send the resulting selfies to his mom. He also enjoys the company of middle-aged women, so he asked to host his birthday party at my house.
He was impressed by my perfume collection. I suggested he try a spritz of Guerlain Vetiver. Now, Anders doesn’t have a lot of experience with perfume. When he was a kindergartner, he found a bottle of something Avon that he called his “man cologne” for a few weeks, but that’s it. He sniffed the vetiver and said suspiciously, “It smells like hippies.”
“No!” I told him. “It smells like French executives.”
He nodded once. “Right. Like you’ve smelled a lot of those.”
Kto miał rację? Jak tak naprawdę pachnie ta wetyweria? Bardziej jak hipisi, czy bardziej jak francuska kadra zarządzająca? Próbowałem tego dociec przez cały miesiąc używając i testując perfumy z przewodnią nutą wetywerii, czytając o niej, paląc wetywerową świecę (Diptyque), wwąchując się w haitański ekstrakt z korzeni tej trawy (Creamy) i smarując brodę olejkiem z dodatkiem wetywerii (Creamy).
No właśnie wytiwer czy wetiweria? W języku polskim za poprawną uznaje się nazwę botaniczną wetyweria pachnąca (Chrysopogon zizanioides). To wysoka, pochodząca z Indii, tropikalna wonna trawa. Słowo wetiweria pochodzi od angielskiej nazwy vetiver, która z kolei zaczerpnięta została z języka tamilskiego. W użyciu można czasem spotkać też starszą, francuską pisownię 'vetyver'.
Wetyweria osiąga wysokość od 1,5 do 2 metrów. Jej źdźbła są długie, smukłe i ostre, a kwiaty mają odcień brązowawo-fioletowy. Z punktu widzenia perfumiarstwa najważniejszą częścią rośliny są jednak jej korzenie, które, w przeciwieństwie do innych traw, nie rozkładają się pod ziemią horyzontalnie, a rosną prosto w dół, osiągając długość od 2 do 4 metrów. To naprawdę dobrze zakorzeniona roślina!
Wywodząca się z Indii trawa, dziś jest na szeroką skalę uprawiana w pasie klimatu tropikalnego. Najwięcej plantacji wetywerii znajduje się na Haiti, w Indonezji, na wyspie Reunion, Jawie, Komorach, Japonii i w zachodniej Afryce. Głównymi producentami pachnącego olejku pochodzącego z korzeni są Haiti, Jawa i Reunion.
Trawa to trawa czyli chwast, a te jak wiadomo rosną na potęgę wszędzie. Wetyweria znosi dobrze długie okresy suszy, ale również deszczowe podtopienia. Nic nie robi sobie z ekstremalnych temperatur i z łatwością się rozsiewa.
W Azji trawa wetiwerii używana jest do produkcji żaluzji i lin oraz w rękodziele. Roślina dzięki swojemu rozbudowanemu systemowi korzeni hodowana jest też dla stabilizowania gleby i przeciwdziałania jej erozji. Stosuje się ją także do produkcji paszy zwierzęcej oraz w kosmetykach (kremy, mydła) gdzie wykazuje działanie antybakteryjne, doskonale sprawdzając się w zwalczaniu trądziku.
Choć jak wspomniałem wetyweria to egzotyczna trawa, jej zapach w perfumach klasyfikuje się jako aromat drzewny.
Olejek z korzeni wetywerii pachnącej pozyskuje się metodą ekstrakcji parowej. Ma barwę ciemnobursztynową i zaskakująco złożoną strukturę przywołującą na myśl piramidę perfum. Ten niejednolity skład chemiczny sprawia, że na chwilę obecną nie istnieje idealny syntetyczny substytut wetywerii.
Najwyższej jakości olejek wetyweriowy wytwarza się na Haiti, Jawie i na wyspie Reunion. Absolut pochodzący z tej ostatniej, zlokalizowanej na Oceanie Indyjskim francuskiej wyspy, uważa się za najbogatszy i najbardziej wyrafinowany. Nosi nazwę Vetiver Bourbon. Wprawne nosy doszukują się w nim, obok charakterystycznych dla wetywerii aromatów ziemi, dymu i zieleni również akordów kwiatowych.
Olejek wetyweriowy bardzo dobrze rozpuszcza się w alkoholu, co zwiększa jego stopień mieszalności z innymi składnikami perfum. Odznacza się też niską lotnością, co z kolei sprawia, że obok swojego unikalnego zapachu, służy też bardzo często jako utrwalacz (fixative) perfum na skórze. Z tego też powodu najczęściej umieszczany jest w bazie kompozycji zapachowej.
Szacuje się, że jest składnikiem 36% wszystkich zachodnich perfum, głównie unisex i tych przeznaczonych dla mężczyzn.
Zapach tego niezwykłego składnika jest trudny do jednoznacznego zdefiniowania. Znajdziemy w nim zarówno aromatyczną zieleń i odświeżającą cytrusowość, jak i korzenność połączoną z zapachem ziemi i uspokajającymi akordami drzewnymi. Cudowną cechą wetywerii jest jej dymność, która popadać może wręcz w klimaty skórzano-kadzidlane. W niektórych zapachach wyczuwałem jej słoność, w innych gorzkość, w jeszcze innych smolistość. Doszukałem się nawet niuansów orzechowych i pleśniowych. Tyle twarzy jednego olejku, który - co ciekawe - ma tzw. odwróconą piramidę nut? Co to znaczy? A to, że wąchając naturalny ekstrakt z wetywerii najpierw poczujemy akordy najciemniejsze i najcięższe, by z czasem odkrywać te coraz lżejsze i coraz zieleńsze.
Ciekawą cechą wetywerii jest jej chłodny powiew. Idealnie schładza zapachy, dodając im swego rodzaju dystansu. Jest to na tyle oryginalny zabieg, że nie kojarzy się z cytrusowością, którą zwykliśmy kojarzyć z odświeżeniem. Chłodny dystans wetywerii to chyba coś, co najbardziej w tej nucie lubię. Może dlatego, według Angeli, wybierają ją francuscy top menadżerowie.
Ale ten aspekt ma też swoje wady. Zapachy mocno wetiwerowe najlepiej sprawdziły się na mojej skórze w słoneczną pogodę, której nie brakowało w październiku. Wspaniale wtedy rozkwita, ożywia i mieni się swoimi wieloma aspektami. Niestety w mokry, wietrzny i zimny dzień ta nuta się na mnie nie sprawdza. Pamiętam taki jeden okropny czwartek, kiedy wetiwerowy zapach (Black Vetiver od Phaedon) - sam w sobie bardzo piękny - po prostu mnie zmroził, zmęczył i totalnie rozczarował. Musiałem się ratować znalezioną w torbie próbką muglerowskiego A*Men Pure Malt..
Z czym dobrze łączy się wetyweria? Z moich obserwacji z zielonymi, wytrawnymi cytrusami, zwłaszcza z bergamotką i grejpfrutem. Dobrze jej w parze i z czarnym pieprzem i z solą. Bardzo dobrze schładza drewna i jest wręcz stworzona do romansowania z cyprysem. Żywice? Tak, ale te nie za słodkie. Ogólnie rzecz biorąc wetywerii nie po drodze ze składnikami zbyt słodkimi i zbyt ciepłymi. Jej towarzysze powinni być raczej kwaśni, gorzcy i chłodni.
A oto lista zapachów, które miałem (w większości przypadków) przyjemność używać lub testować podczas mojego wetyweriowego miesiąca. Podzieliłem je dla Was na grupy:
Wetywerie klasyczne:
Guerlain, Vetiver
Amouroud, Lunar Vetiver (Quality)
Olibere, Midnight Spirit (Sopocki Styl)
Frederic Malle, Vetiver Extraordinaire (GaliLu)
Santa Maria Novella, Vetiver (GaliLu)
Lubin, Le Vetiver (Mon Credo)
Wetywerie kolońskie, cytrusowe, zielone, świetliste:
Tom Ford, Grey Vetiver
Phaedon, Black Vetiver (GaliLu)
Creed, Original Vetiver (Quality)
Hermès, Terre d’Hermès Eau Intense Vétiver
Le Galion, Vetyver (Quality)
Odin, 08 Seylon (GaliLu)
Uer Mi, Ve_Velvet (Mon Credo, Sen Nocy Letniej)
Wetyweria słona:
The Different Company, Sel de Vetiver
Wetywerie ostre, mocne, wytrawne:
Lalique, Encre Noire
Diptyque, Vetyverio Eau de Parfum (GaliLu)
Lorenzo Viloresi, Vetiver (Quaity)
Carven, Vetiver (ten zapach uważany jest za pierwszy stricte wetiwerowy zapach w historii - 1957)
V Canto, Alibi (Mon Credo)
Wetywerie słodkie, żywiczne, dymne:
Lalique, Encre Noire a l’Extreme
100BON, Gingembre & Vetiver Sensuel (Sephora)
Cartier, Eau de Cartier Vetiver Bleu
Serge Lutens, Vetiver Oriental
Wetywerie grejpfrutowe:
Heeley, Vetiver Veritas (GaliLu)
Escentric Molecules, Molecule 03 (GaliLu, Mon Credo)
Wetyweria zamszowa:
Yves Rocher, Cuir Vetiver
Wetyweria łagodna, orzechowa:
Dityque, Vetyverio Eau de Toilette (GaliLu)
Wetyweria przyprawowa:
Une Nuit a Bali, Mr. Vetiver (GaliLu)
Wetyweria smolista, zmienna, iglasta:
Le Labo 46 (GaliLu)
Wetyweria elegancka:
Chanel, Sycomore (Chanel, Galeria Mokotów)
Wetyweria jedyna w swoim rodzaju, mineralna, pomarańczowa:
Hermès, Terre d’Hermès
Ale to jeszcze nie koniec…
Mam dla Was też przeprowadzoną przeze mnie rozmowę z Zofią Pinchinat-Witucką – właścicielką marki pielęgnacyjnej Creamy – która pewnego wrześniowego dnia podarowała mi malutki, czarny flakonik z napisem Absolut Wetyweriowy Vetiveria Zizanioides Root Oil. Otworzyłem go, kropla spłynęła na skórę i zadziała się magia… oraz pojawiło postanowienie: ‘chcę się w tę nutę wgryźć’. Tak powstał pomysł na wetiwerowy październik.
CharlieNose: Czym pachnie Haiti i co Cię z nim wiąże?
Zofia: Haiti to kraj mojego Ojca. Dla mnie pachnie czekoladą. Robi się ją z podsuszonych i sprasowanych nasion kakaowca. Cząstkę z tej masy się ułamuje, gotuje w wodzie, cedzi, dodaje laskę wanilii, korę cynamonu, trochę skórki limonki i dużo cukru. To więcej zachodu niż u nas, ale i krzątanie się po kuchni i smak są po prostu nie do zapomnienia.
CharlieNose: Tematem miesiąca na charlienose.pl jest wetyweria. Haiti to jeden z głównych eksporterów tego składnika perfumeryjnego. Jak ta dzika trawa jest tam postrzegana?
Zofia: Właściwości wetiweru w postaci olejku eterycznego są dobrze znane na Haiti. Nawet najskromniejszy właściciel poletka, na którym rośnie wetiwer, jest świadomy, że jego trud zaowocuje wspaniałą wonią najwykwintniejszych perfum. Wetiwer nie tylko jest zapachem. To niezmiernie odporna trawa, która opiera się silnym wiatrom, ulewnym deszczom i innym katastrofom naturalnym. Jest wykorzystywana do zabezpieczania gruntu przed erozją i osuwaniem się gleby, uprawia się ją również po to, by zachować wilgotność gleby i odstraszać natrętne insekty. Wetiver wygląda jak dzika darń, sięgając niemal pasa i rośnie kępami. Jednak to, co naprawdę cenne, to korzenie. Żeby je wydobyć z gleby, trzeba dużo siły, gdyż są splątane i przypominają wielką szarą watę cukrową pełną piasku. Najbardziej wartościowe są te, które osiągają wiek od półtorej do dwóch lat. Wtedy olejek eteryczny z nich uzyskany jest najwyższej jakości. Dodam, że olejek wetiwerowy należy do tych wyjątkowych, który może leżakować (że użyję porównania do wina), a z biegiem czasu zyskuje na jakości i na wartości.
CharlieNose: Twoja marka Creamy, która słynie z organicznych, skoncentrowanych kosmetyków opartych na czystych olejach, korzysta z oleju wetiwerowego i z moringi, które z Haiti właśnie pochodzą. Możesz nam o nich opowiedzieć?
Zofia: Jesteśmy jedyną firmą kosmetyczną w Polsce stosującą olej moringa z Haiti. Olej uzyskuje się z drzewa moringa, po kreolsku nazywanego Pye bwa mirak – cudownym drzewem lub pye bwa la vi – drzewem życia. Roślina jest niepozorna. Powiedziałabym nawet nieatrakcyjna. O wyjątkowych właściwościach liści moringi mówi się bardzo dużo i jest to dziś jeden z najbardziej modnych produktów super food. Olej jest znacznie mniej znany. Tymczasem na Haiti jest powszechnie używany do nawilżania i odżywiani skóry. Mógłby być stosowany w kuchni, ale nie jest, ze względu na bardzo wysoką cenę.
Olej moringa jest sercem naszych serów. Ma złoty kolor, jest lekki i charakteryzuje się orzechowym zapachem (olej z innych stron świata jest zielony i ma zapach trawiasty). Nasz cudownie szybko się wchłania i nie pozostawia nieprzyjemnego efektu natłuszczenia. Jest jednym z najstabilniejszych olejów na świecie przez co nie jełczeje uzyskując wyjątkowo długotrwałe i korzystne działanie na skórę. Jest silnie odżywczy i nawilżający, działa kojąco i leczniczo. W dawnych tradycjach używało się go do leczenia ran, ukąszeń owadów, kłopotów skórnych jak atopowe zapalenie czy inne egzemy. Świetnie komponuje się z pozostałymi olejami i składnikami aktywnymi. Pierwsze buteleczki kupowałam w lokalnym sklepie w Jacmel. Nie przypuszczałam wtedy, że moje losy tak silnie zwiążą się z tym wyjątkowym produktem.
W Creamy olejek wetiweru łączymy z olejami w różnych kombinacjach. Sprawia, że nabierają szlachetności i elegancji. Zamknięty w oleju zostaje dłużej na skórze i nadaje jej wyrafinowany trwały zapach. Jednak nie tylko umila stosowanie olejów, spowalnia procesy starzenia i działa przeciwbakteryjnie, czyli korzystnie dla cery tłustej i przetłuszczającej się. Nie da się o nim opowiadać, trzeba go poznać zmysłami. Trzeba jednak pamiętać, że sam olejek na skórze trzeba stosować z umiarem, gdyż jest bardzo skoncentrowany i ma naprawdę silne działanie. W mojej rodzinie zawsze się podkreślało jego działanie uspakajające i półgębkiem wspominało o jego właściwościach afrodyzjaku.
CharlieNose: Czy Polki i Polacy polubili pielęgnację olejami i czy wiedzą jak właściwie je wykorzystywać?
Zofia: Jestem zaskoczona tym, jak wielu Polaków i Polek zna wyjątkowe właściwości pielęgnacyjne olejów. Zdarza się często, że przychodzą do Creamy, sięgają od razu do półki z olejami i pewnym gestem wybierają produkty według własnych potrzeb. Praca z tak świadomymi klientami jest fascynująca, gdyż opiera się na wiedzy i współdzielonej idei, że natura daje wszystko co nam jest potrzebne. Często musimy jednak przypominać, że oleje należy koniecznie nakładać na wilgotną cerę.
CharlieNose: Jak Ty odbierasz zapach wetywerii? Z czym Ci się kojarzy? Czy masz swój ulubiony zapach z przewodnią nutą wetywerii?
Przez wiele lat nie wiedziałam, że te głębokie nuty ziemi, piżma, skóry, cynamonu, kadzidła, dymu w moich preferowanych perfumach to właśnie wetywer. Ten bogaty bukiet trudny do opisania wynika prawdopodobnie z tego, że w olejku wetywerowyn jest ponad sto składników i pewnie dlatego odpowiada moim skomplikowanym i różnorodnym wymaganiom. Kojarzy mi się z ciepłem i męskością, która pasuje też do kobiet.
Mój zmysł węchu działa nie tylko od święta, ale wymaga zaspokojenia każdego dnia. Ostatnio odkryłam Dolce&Gabbana Velvet Vetiver – to istne szaleństwo! Kupiliśmy go z mężem na spółkę i dzielimy się przy większych okazjach. Jak w przypadku każdego zapachu kupiliśmy go bez planu i z zaskoczenia. Tym razem przydarzyło nam się to na jakimś lotnisku… Miły souvenir z podróży.
CharlieNose: Dziękuję za rozmowę i inspirację.