Zielono mi!
Ulubiony czas! Drzewa wybuchają. Życie w końcu zaczyna płynąć w ziemi. Wschodzi nowa trawa – edycja 2025. A z nią nowa nadzieja… Marta Waglewska w kwietniowym zielonym Vogue pisze o zielonych zapachach. Czytam, bo nasycam się zielenią nie tylko w naturze…
Wącham zielone pistacje w nowym Latte Pistachio New Notes, gdzie cudne galbanum uratowało zapach od lodowego banału. Te pistacje utulają. Tak, zdecydowanie wolę utulanie od otulania. Zwłaszcza gdy jest to utulenie orzechowo-drzewne. A skoro o orzechach, to w końcu spełniłem swoje marzenie o świecy Noisetier Diptyque na wiosnę. W tym orzechu laskowym płynie zieleń! Kiwi lubię na widelcu, ale i w kremie pod oczy Antipodes Kiwi Seed Oil. Ekstrakt z nasionek kiwi obfituje w witaminę C, która jest świetnym przyciwutleniaczem. A więc tlen – tak, utlenianie – nie! A na usta też zieleń, choć przezroczysta. Gruby sztyft od Kovalite, który odstresowuje klikając i nigdy się nie kończy zawsze ląduje w mojej kieszeni na wiosnę.
A Wy skąd jeszcze czerpiecie zieleń? Bo ja zapomniałem wspomnieć o mojej limonkowej koszuli…
Kovalite SKIN, Ultimate Lip Balm
Diptyque, Noisetier (GaliLu)
New Notes, Latte Pistachio (Tiger and Bear)
Antipodes, Kiwi Seed Oil Eye Cream
#współpracaPR