"CHARLIE PREZENTUJE" - Kinetic Perfumes
Zapachy doświadczamy nosem, ale wcale nierzadko to oko decyduje o pierwszej selekcji. U mnie wizualne pierwsze wrażenie ma kolosalne znaczenie. I tak było też z marką Kinetic Perfumes, która w tym roku pojawiła się na rynku. Moje oko przykuł piękny minimalistyczny design flakonów wykonanych z grubego szkła i ozdobionych dyskretnym liternictwem. W tych prostych cylindrycznych bryłach kluczową rolę odgrywa kolor. Flakony polakierowano półprzeźroczystymi, zdecydowanymi barwami, które doskonale dobrano do znajdujących się w środku kompozycji. Z pozoru matowe, wpuszczają nas do swoich wnętrz gdy spojrzymy na nie pod światło.
Kinetic Perfumes to niszowa marka pochodząca z Barcelony, która swoją główną inspirację ma wpisaną w nazwę. Kinetyka czyli nauka o ruchu. Wszystko wokół nas jest w ruchu, nawet jeśli z pozoru mogłoby się wydawać inaczej. Ruch jest też nierozerwalnie związany z samymi perfumami. Ożywia je. Pachnące cząsteczki najpierw lądują na naszej skórze, by potem – z różną prędkością – unosić się znowu w powietrze. Uruchamiamy je poruszając ręką, włosami, szalikiem. Kinetyka wpisana jest w olfaktoryczne doświadczenie.
Marka ma ambicję tłumaczyć wspomnienia i emocje na zapachy. Wierzy, że stymulują one ich celebrowanie. Uważa, że ich ruch i energia doskonale je przywołują i jest to bezsprzeczna prawda udowodniona naukowo.
W swoim portfolio Kinetic Perfumes zaprasza nas do odkrycia sześciu różnych emocji, wspomnień, nastrojów. Poznałem je wszystkie jeszcze zimą dzięki bardzo eleganckiemu zestawowi discovery set. Potem parokrotnie wąchałem je w perfumerii House of Merlo w Warszawie. Nie wszystkie z tych emocji są moimi emocjami. To naturalne. Znalazłem jednak wśród tej szóstki dwa zapachy, które zadziałały jak lawina wspomnień – jeden od pierwszego powąchania, drugi po dłuższym czasie dogadywania się. Wszystkie kompozycje – obiektywnie rzecz biorąc – wykonane są z widocznym zamysłem, atencją do detali i wykorzystaniem najwyższej jakości składników. Pachną w sposób złożony, zmieniają się, często zaskakują niespodziewanymi zwrotami akcji. Trzeba przyznać, że mają też doskonałe parametry. Trzy z nich to ekstrakty (L'Una, UNREAL i Sillage), pozostałe są wodami perfumowanymi. Mojego wybrańca dawkuję z czystą przyjemnością, ale i powściągliwością, bo wiem, że będzie mi i tak towarzyszył przez długie godziny.
Z moich doświadczeń wynika, że Kinetic Perfumes szczególnie upodobało sobie klimat skórzany. Odnalazłem tu aż trzy kompozycje, w których – zupełnie inaczej, ale jednak – wybrzmiewa akord skóry. Znajdziecie tu lekkie zamszowe łaskotanie, kawałek porządnej ostrej skóry oraz skórę podaną na sposób orientalny. Oprócz tego jest tu wybitnie asertywna kobieca mieszanka słodkich kwiatów i owoców, subtelna drzewna pudrowość i niesamowitej urody klimat okołomorski. Spójrzmy więc teraz jak pachną poszczególne kompozycje Kinetic Perfumes: Aura, Kayu, Unreal, L’Una, Sillage i Verdigris.
Aura. Aura czyli niematerialna przestrzeń otaczająca osoby, zwierzęta i przedmioty była inspiracją dla tej kwiatowo-owocowo-gourmandowej kompozycji w kolorze dorodnej maliny, która jest tu jedną z najlepiej wyczuwalnych nut. Zapach tych perfum tworzy wokół nas podobny kokon i wibruje jak fluoroscencyjna tęcza. Początek to bardzo asertywne uderzenie bergamotki, brazylijskiej pomarańczy, grejpfruta i ananasa. Prawdziwy świeży, owocowy kalejdoskop. Ale to dopiero początek. Przed nami jeszcze więcej owocowych klimatów, ale dużo, dużo słodszych. Maliny, śliwki i marakuje połączono w sercu z kwiatowym bogactwem jaśminu i konwalii zaprawiając je kroplą wanilii. Słodką kropką nad ‘i’ jest nuta karmelu umieszczona w bazie Aury. Jej hedonistyczny vibe równoważą akordy drzewne, piżmowe, ambrowe i mszyste. Totalnie zmysłowa, radosna i ultrakobieca kompozycja, koło której nikt nie przejdzie obojętnie. Przyciąga uwagę jak magnetyczny kolor jej flakonu. Doskonały wybór gdy chcemy zamanifestować swoją obecność i przyciągnąć uwagę otoczenia.
Kayu. Kayu w języku indonezyjskim oznacza ‘drewno’. Zapach oddaje swoją nazwą hołd miejscu, z którego pochodzi najcenniejsza odmiana oudu – Tajlandii i Laosowi. Nie spodziewajcie się tu jednak klasycznego mocnego drewna agarowego. Ta drzewna kompozycja ma w sobie miękkość, słodycz i pudrową subtelność. Kayu otwiera się żywym miksem zielonego rozmarynu i mandarynki, ale już od pierwszego powąchania wiemy, że bardzo ważną rolę odegra tu wanilia. To ona złagodzi, zaokrągli i dosłodzi suche, drzewne akordy, od których aż roi się w sercu kompozycji. Balsamiczne drewno gwajakowe, wirginijski cedr i smużka omańskiego kadzidła tworzą jej drzewny rdzeń. W bazie ukryto tytułowy skarb czyli unikalną mieszankę olejków oudowych z Trat w Tajlandii i Udomasi w Laosie. Ich dostojność przełamują nuty pudrowe, waniliowe i marcepanowe. To bardzo kobieca odsłona drewna i kobietom właśnie – ma wrażenie - powinna przypaść do gustu. Kayu brzmi jak pachnidło uniwersalne. Sprawdzi się na każdą okazję i przy każdej pogodzie. Powinien je sprawdzić każdy kto kocha pudrową wanilię i migdałową tonkę, pod którymi skrywają się drzewne rarytasy.
Unreal. Rzeczy nierealne wcale nie muszą być niemożliwymi. Pojawiają się na przekór logice i prawdopodobieństwu. Unreal jest jak szczęśliwy traf – zaskakuje swoim pięknem zanim zdążymy pomyśleć, że to właśnie o niego chodzi. Ten świeży, aromatyczny i skórzany zapach ma wpisaną w swoje DNA cudowną dwoistość. Jest zarazem świeży i pikantny, miękki i szorstki, zmysłowy i powściągliwy, ziemisty i przestrzenny. Absolutnie niewymuszony i nie przypisany do żadnej z płci. Jego otwarcie jest bardzo żywe i łączy w sobie przyprawową chmurę ze świeżością cytryny Amalfi. Na tym etapie przywołuje otwarte przestrzenie wypełnione dodającym energii wiatrem. Z czasem jednak, gdy docieramy do jego serca, robi się zamszowy i cieplejszy. Tu rządzi irys dopieszczony żywicą benzoesową i rumem. Irysowa nuta w Unreal nie epatuje słodyczą ani szminkowym pudrem – jest wyrafinowanie roślinna i nieomylnie skórzana. Całości dopełnia drzewna baza, którą namaszczono migdałowym brzmieniem bobu tonka. Ten zapach pozwala na skupienie, rozpieszcza intymną aurą i - wbrew swojej nazwie - daje mocny grunt pod nogami. Genialny wybór do kontemplowania samego siebie.
L’Una. Wielowymiarowy zapach o skórzanym kręgosłupie. Rozpoczyna się piękną szafranową nutą, której szorstkość łagodzą cytrusowe nuty bergamotki, cytryny i pomarańczy. W sercu zapachu zaczyna się dziać dużo więcej. Do gry wchodzą kwiaty, przyprawy i owoce. Liczi i włoska śliwka, gałka muszkatołowa, róża, fiołek i konwalia wszystkie zjednoczone w skórzanym uścisku. Ten akord jest rasowy, wytrawny i uzależniający. Przenika całą kompozycję. Pięknie wypracowany i podbudowany bogatą drzewno-ambrowo-piżmową bazą. L’Una to świetny towarzysz chłodniejszych dni i ciemnych wieczorów. Dogrzewa jak zamszowa kurtka, do której nie trzeba zakładać już wełnianego szala. Przy całej skórzaności tego zapachu, ma on w sobie swego rodzaju przestrzenność, która sprawia, że kompozycja nie ciąży, choć trwa na skórze długimi godzinami. Doskonały asertywny wybór dla niej i dla niego pod warunkiem, że oboje przepadają za zapachami skórzanymi i nieobca jest im szafranowa nuta. Ja – jako wielbiciel zarówno skóry jak i szafranu – stawiam L’Unę na moim osobistym podium.
Sillage. Szalenie ważny termin w słowniku każdego fana perfum – to słowo oznacza ślad jaki statek zostawia płynąc po wodzie. Analogicznie, w przypadku perfum to zapachowy ślad jaki zostawiamy za sobą. Kompozycję o tej właśnie nazwie Chris Maurice zbudował na podobieństwo fotograficznego ujęcia o długiej ekspozycji. Rozpoczyna się ona oudem, który tu – zupełnie nietypowo dla siebie – tworzy płynną drzewną oś wzdłuż której zaaranżowano pozostałe składniki. Najpierw wyczujemy eleganckie nuty szafranu i fiołka, które wygładzają i wprawiają w ruch agarowy rdzeń. W sercu zaskoczy nas kwiatowo-owocowa gra jaśminu i maliny. Ten ostatni składnik doskonale łączy się z akordem skórzanym, dodając mu słodyczy i soczystości. Im dalej podążamy oudowym szlakiem, tym bardziej Sillage robi się skórzany. To zdecydowanie główny, obok oudu, temat tego skoncentrowanego eliksiru. Zachwyci każdego fana skóry słodkiej z niuansami przyprawowymi, drzewnymi i waniliowo-ambrowymi. Sillage – jak na zapach o takiej nazwie przystało – ma wyjątkową trwałość i doskonale zaznacza swoją obecność w otoczeniu. Ma prawo rozkochać w sobie zarówno panie jak i panów. Mnie rozkochał i jest moim numerem 2 w portfolio Kinetic Perfumes.
Verdigris. Morski klimat, ale na styku z ziemią i chłodnym powietrzem. Verdigris to przepiękna, potężna siła natury. Tytułowy zielono-szary kolor zainspirowany został patyną pokrywającą miedziane powierzchnie. Przywołuje on na myśl morską sól, która osiadła wraz z wiatrem na dachach śródziemnomorskich domów. Cytrusy grają tu jedynie drugie skrzypce. Cała świeżość ma charakter morski, wodny i słony. To oczywiście zasługa aromamolekuły calone tak bardzo kojarzącej się z latami 90. Podbija ją niezwykłe kwiatowe serce utkane z frezji, cyklamenu, fiołka, róży i rezedy. Te kwiaty są chłodne, wilgotne i wytrawne. Dodają morskiemu klimatowi mięsistości i organiczności. Baza też nie zdradza ani grama słodyczy. Budują ją drewna, czyste piżmo i mech dębowy. Ocieplająco działa kropelka ambry. Doskonały wybór na lato! Energetyczny, tonizujący i wyrafinowany. Nostalgicznie kłaniający się perfumeryjnemu klimatowi mojej ulubionej epoki ‘nineties’. Zawsze przepadali za nim mężczyźni, ale Verdigris powinien spróbować każdy, kto kocha morski bezkres. Chyba nikogo nie zdziwi, że to właśnie mój absolutny faworyt.
Zapraszam wszystkich do perfumerii w celu przetestowania zapachów Kinetic Perfumes. Jeśli nie macie takiej możliwości, doskonałą opcją jest wspomniany przeze mnie discovery set. Powąchacie dzięki niemu wszystkie sześć kompozycji z eleganckich, firmowych próbek. A ja już zapowiem, że wkrótce, zupełnie niedługo, do portfolio marki trafi nowa, siódma kompozycja. Zdradzę tylko, że będzie nazywać się Nel, jej twórcą jest Mark Buxton, a w nutach powąchamy dziewiczą, wytrawną zieleń, wilgotne kwiaty i pierwotne akordy ziemi i morza. Już nie mogę się doczekać…
Zapachy Kinetic Perfumes dostępne są w:
- House of Merlo, Warszawa
- T-care Panorama, Warszawa
- Sopocki Styl, Sopot
- Afrodis, Słupsk
- M-Style, Łódź
- Basia, Chełm
- My Beauty, Leszno