*RECENZJA* - Creed, Viking Cologne
Drogi Papo!
Zasyłam pozdrowienia dla całej familii znad przepięknego Jeziora Bodeńskiego. Podróż zniosłem dobrze mimo panujących nad Francją upałów, a wszystko dzięki obfitemu zraszaniu się wodą kolońską. Tak jak mnie zawsze uczyłeś. Po przybyciu do Lindau odetchnąłem pełną piersią. Powietrze schłodzone alpejskim chłodem daje momentalne wytchnienie. Momentami czuję się jakbym był w Skandynawii. Hotel pięknie położony i wygodny (dziękuję, Papko, za ten wspaniały apartament z widokiem na jezioro!) Gdy otwieram wcześnie rano okno czuję chłód znad jego tafli pomieszany z aromatem cytrusów rosnących w tutejszym ogrodzie. Drzewka cytrynowe ściągano ponoć aż z Sycylii! Gdy schodzę drewnianymi schodami do restauracji na śniadanie już na pierwszym piętrze dobiega mnie aromat niesamowitego ziołowego bukietu! Nie szczędzą ich w tutejszej kuchni! Jak wiesz zawsze uważałem na lekcjach botaniki dlatego w mig rozpoznaję lawendę, rozmaryn, geranium i szałwię. Te cztery dodają energii na cały dzień, który spędzam z państwem Astley na plaży przy pomoście. Raczą mnie bardzo ciekawymi opowieściami o koniach, a w przerwach zaczytuję się w mojej nowej książce o perfumach. Oczywiście po francusku! Wieczory bywają chłodne, ale w salonie kominkowym zawsze palą jakieś egzotyczne drewno – takie kremowe i delikatnie słodkie. Z zakamarków pokoju do gry w karty natomiast roztacza się delikatny, ale wyczuwalny zapach kadzidła. Ah, nie, ja nie chodzę tam grywać w karty, Papo! Absolutnie! Raz tylko zawitałem, bo akurat podawano wykwintny deser posypany gałka muszkatołową. Tylko tam! Jest mi tu cudownie! Dziękuję za tak wspaniałe wakacje i zaufanie, którym mnie obdarzyłeś. Na pewno go nie zawiodę! Ucałuj Mamę i małą Konstancję. Udaję się na wieczorny koncert.
A bientôt!
Anatol
Siema Brachu!
No to jestem! W końcu sam, bez całej familii! Już myślałem, że mnie nie puszczą. Zapewnienia o tym, że będę szkolił francuski i oddychał świeżym alpejskim powietrzem jednak zadziałały! Ej, tu naprawdę jest czym oddychać! Nie to co w naszym zakurzonym Londynie. Wiesz, że nie jestem rannym ptaszkiem, ale nawet o 12 kiedy w końcu wstanę, po otwarciu okna czuć ten wodny chłód, w którym jest coś podkręcającego. Jakbyś, Stary, wymieszał kostki lodu z różowym pieprzem i cytrusami – no coś w ten deseń. To najfajniejsza opcja tego miejsca. Poza tym wszystko jak zwykle. Wiesz, przyjeżdżamy tu od lat – te same drewniane schody, te same zioła, którymi posypują wszystko i wszędzie, te same dziwne desery z jakąś gałką - LOL! Ale nie bój nic, wygooglowałem Starbucks’a jakieś dwie mile stąd! Aaa i kumasz, ten fundusz inwestycyjny, który przejął niedawno hotel, w końcu zainwestował w Wi-Fi. Hula jak należy! Bez kitu! Państwo Astley – pamiętasz tych boomerów – niezmiennie o swoich koniach. Nuuuda na maxa! Na szczęście szybko się urywam z plażowania przy pomoście pod pretekstem nauki francuskiego. A propos, teraz ziomuś słuchaj! To jest bomba programu! W drugim dniu w Lindau poznałem niezłą pannę. Amerykanka! Meg! Jest boska! Powiedziała, że sama nie wie co jest bardziej brytyjskie - mój zapach czy mój akcent. Jestem podjarany! Jutro wynajmuję motorówkę (Staruszek był na tyle miły, że doładował kartę) i zabieram ją na rejs na Północne Jezioro. Kupiłem już nawet na tę okazję jaskrawo-pomarańczowe bermudy. Ponoć Amerykanki na to lecą! Pojutrze Cię zupdatuję jak wyszło. Jak wrzucę nasze selfie na Insta to padniesz. Ta dziewczyna to sztos! Dobra lecę jeszcze odstawić partyjkę pokera na dole. To jedyna atrakcja w tym przybytku. Najbliższy melanż na Ibizie. Pozdrów ziomków z Mayfair i daj znać co z naszym wypadem nad norweskie fiordy. Lato jeszcze długie. Damy czadu!
Trzym się!
Tolas
Viking Cologne, który właśnie trafił na półki perfumerii, jest letnią i lekką odpowiedzią na drzewno-aromatyczną i bestsellerowa kompozycję z 2017, która rozpoczęła inspirowaną skandynawskim krajobrazem linię zapachów dla mężczyzn marki Creed. Prawdziwa kolońska fala zalewa marki niszowe i luksusowe! Po propozycjach domów Roja Dove i ostatnio Maison Francis Kurkdjian przyszła i pora na Creed’a, który w 2018 roku podarował nam kolońska wersję kultowego Aventusa, a dziś daje nam letnią wersję Vikinga. Ja klimaty kolońskie akurat kocham i zgłębiwszy przez lata temat wiem, że świeżość ta niejedno ma imię. Zapachy z dopiskiem Cologne mogą być klasycznym podejściem do tematu, często jednak zdarzają się propozycje z ciekawym współczesnym twistem. Mogą być mniej lub bardziej cytrusowe, zioła też dozowane są na różne sposoby, to samo tyczy się zieleni. Z reguły chłodzą, ale i poziom schłodzenia może mieć różne natężenie. Wody kolońskie potrafią mieć charakter szorstki, barberski, nieomylnie męski, ale bywają też miękkie i soczyste, tak delikatne, że z powodzeniem mogą nosić je kobiety. Ukułem sobie nawet pojęcie „ciepłej wody kolońskiej”. Co to takiego? To zapach, który swoją lekkością wpisuje się w kategorię eau de cologne, ale wśród jego nut składowych znajdziemy akordy dające uczucie delikatnego ocieplenia.
Viking Cologne jest moim zdaniem wodą kolońską mocno osadzona w męskiej tradycji, z nowoczesnym, młodzieńczym otwarciem i odrobiną ciepła w zakończeniu. Otwarcie jak na zapach koloński przystało jest eksplozją świeżości. W Viking Cologne to świeżość spod znaku chłodnej nuty wodnej, cytrusów i czystego górskiego powietrza. Bardzo ciekawie gra tu różowy pieprz potęgujący igiełki chłodu. Woda następnie dość szybko wkracza do królestwa ziół, które nadają całości charakteru aromatycznego i lekko fougerowego z miętowym geranium i chłodną lawendą na czele. Tę fazę kojarzę zdecydowanie z męską perfumeryjną tradycją co oczywiście totalnie koresponduje z charakterem marki. I w końcu element ciepło-koloński. Gdy woda zaczyna wyciszać się na skórze (po ok. 4 godzinach) do mojego nosa docierają miękkie, komfortowe i ciepłe akordy sandałowca, gałki muszkatołowej i symbolicznie dosłownie zaznaczonego kadzidła. To fajna niespodzianka i zupełnie odmienne doznanie od tryskającego energią otwarcia.
Jeśli jesteś Anatolem i tak jak on lubisz klasykę, dobre maniery i zasady w Viking Cologne znajdziesz sporo tradycyjnego, męskiego perfumiarstwa. Jeśli masz coś z Tolasa, totalnie energetyczny vibe otwarcia (idealnie współgrający z oranżowym kolorem etykiety) na pewno przypadnie ci do gustu. Spróbuj sam. Według mnie nowa woda ma szansę spodobać się obu panom. Charakter klasyka zachowany. Aura odświeżona i zdecydowanie lżejsza oraz mniej zielona. Stworzona na lato. Świetny timing!
Zapach: Creed, Viking Cologne
Premiera: 2021
Nos: Erwin Creed, Olivier Creed
Rodzina: aromatyczno-fougerowa
Nuty: bergamotka, cytryna, petit grain, cedr, lawenda, paczula, geranium, wetiwer, drzewo sandałowe, kadzidło (olibanum), gałka muszkatołowa, rozmaryn, szałwia
Trwałość i projekcja: średnie (do 4 godzin)
Dostępność: woda perfumowana 50ml i 100ml w Perfumeria Quality